Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Umieram ze strachu.. Jutro mam ostateczna wizytę u lekarza medycyny pracy, ale mają remont placówki i przyjmują gdzie indziej. Czyli dokładnie w gabinecie, gdzie miałam robioną spirometrię, która nie wyszła, bo wdechu nie umiałam zrobić porządnego ;). Jak mi powtórzą, i znowu nic, to zamienię się na miejscu w kupkę popiołu chyba..chyba całą noc będę ćwiczyła wdech w sytuacjach stresowych Oo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwa, ja też mam agorafobię, choć nie bardzo silną. Wiem co przeżywasz, ja za miesiąc będę jechała z Wami na tym samym wózku (codzienne dojazdy na uczelnię, etc...bo teraz i tak nie wychodzę prawie).

Nie chcę jutra, boże. Te babki pewnie będą się gdzieś kręcić, w końcu to gabinet zabiegowy. Pewnie mnie wyśmieją, jak ew. znowu nie wyjdzie. Echh..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milady, wspolczuje z tymi dojazdami na uczelnie :( Ja teraz mialam taki miesiac, ze najpierw szefa nie bylo 2 tygodnie (to w domu siedzailam) a teraz wrocil, ale byl 2 dni (to chodzilam) i teraz 2 dni go nie bylo (wiec siedzailam) a jutro znowu musze isc :(

Przed tą przerwą jezdzilam codziennie do pracy i czasem bywalo lepiej, czasem gorzej ale jakos juz sie przyzwyczailam, a po tej przerwie mam wrazenie, ze pogorszenie nastapilo, za dlugo tam nie jezdzilam i agorafobia sie zwiekszyla ;(

 

A wiztya napewno przebiegnie dobrze! Ja to zawsze mam takiego stresa w gabinecie lekarskim (do jakiego lekarza bym nie szla!) po prostu tak sie denerwuje jak tam wchodze, ze nie moge tego opanowac :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milady, wspolczuje z tymi dojazdami na uczelnie :( Ja teraz mialam taki miesiac, ze najpierw szefa nie bylo 2 tygodnie (to w domu siedzailam) a teraz wrocil, ale byl 2 dni (to chodzilam) i teraz 2 dni go nie bylo (wiec siedzailam) a jutro znowu musze isc :(

Przed tą przerwą jezdzilam codziennie do pracy i czasem bywalo lepiej, czasem gorzej ale jakos juz sie przyzwyczailam, a po tej przerwie mam wrazenie, ze pogorszenie nastapilo, za dlugo tam nie jezdzilam i agorafobia sie zwiekszyla ;(

 

A wiztya napewno przebiegnie dobrze! Ja to zawsze mam takiego stresa w gabinecie lekarskim (do jakiego lekarza bym nie szla!) po prostu tak sie denerwuje jak tam wchodze, ze nie moge tego opanowac :)

 

Ja niestety będę dojeżdżała 50 minut.. mam jeszcze ZJD, więc podwójny problem.

Wiesz co, coś w tym jest. Ja cały rok mało co wychodziłam z domu i lęki się nasiliły. Kiedy w końcu zaczęłam więcej wychodzić, trochę mi się polepszyło. Tutaj pewnie chodzi o oswajanie się z otoczeniem, ciągłym przekonywaniem się, że to nie jest takie straszne.. Ja potrafiłam nie chcieć iść do sklepu niedaleko mnie, ale jak już wyszłam, to było lepiej, znaczy bałam się, ale byłam w stanie nawet jechać gdzieś dalej, pomimo strachu.

 

A ja powiem wielkie UFFFF! Dzisiaj mam świetny dzień.. pojechałam do tego lekarza, w autobusie było mi słabo, ale potem się uspokoiłam, jakimś cudem. W poczekalni nawet zagadałam do jednej fajnej dziewczyny, i się rozgadałyśmy (nawet wzięłam od niej numer telefonu, strzelając cudowny tekst "kolekcjonuję znajomych na uczelniach" ><), u lekarza - nie przyjmował w tym gabinecie w którym miałam robioną spirometrię plus jak zobaczył te wyniki to się śmialiśmy, bo on "ojej, pani w ogóle ma płuca?" i kazał mi na basen chodzić (poprawia pojemność płuc czy coś takiego). Więc luz, ogólnie lubię tego lekarza, bo jest konkretny, sympatyczny, taki zupełnie normalny. Zaniosłam zaświadczenie, na uczelni zgadałam się z dziewczyną która była na tym samym kierunku co ja i się przenosiła, zagarnęłam ją, przeszłyśmy się i w rezultacie wiem prawie wszystko o wykładowcach i różnych innych sprawach i dostanę na maila materiały :). Potem sobie łaziłam po mieście.

Nie znaczy to, że w interakcji z tymi ludźmi byłam jakaś swobodna - nie, nie byłam w 100 proc sobą, ale było w miarę znośnie. Generalnie czasami sama siebie nie rozumiem - bo czasami mam taką fobię społeczną, że lecę jak dzika do domu, byleby nie nadziać się na sąsiada i mu nie mówić dzień dobry...

Ale lęk o spotkanie znajomych i o tym że ktoś mnie wyśmieje na ulicy jest stały. Zawsze. Ciągle żyję w strachu o to, że jakaś młodzież czy ktoś mnie zjedzie przy innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwa a bierzesz jakies leki?? Jakiś czas temu stosowałam mianseryne ,i miłam po niej wilczy apetyt co sie z tym wiąże przybyło pare kg,teraz mam drugie podejście do tego leku,ale niestety nie zwiększa u mnie apetytu a mam już dośc duża dawke tego leku. eh... chudzielce mają przewalone, bo wszyscy w okolo myślą że sie specjlanie glodzimy, a co ja bym dała żeby miec mega apetyt i pochłaniać mega duże ilości jedzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zdałem egzaminu praktycznego na Prawko . Po 20 minutach uwalił mnie na jednejśmiesznej rzeczy na mieście.

URWA!!!

Znam ten ból, całkiem niedawno też zdawałam. Udało mi się za 5 razem, ciężko było opanować stres. A teraz boję się jeździć :evil:

Ale u Ciebie na pewno będzie lepiej, na pewno się uda. Trzymam kciuki :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zdałem egzaminu praktycznego na Prawko . Po 20 minutach uwalił mnie na jednejśmiesznej rzeczy na mieście.

URWA!!!

Znam ten ból, całkiem niedawno też zdawałam. Udało mi się za 5 razem, ciężko było opanować stres. A teraz boję się jeździć :evil:

Ale u Ciebie na pewno będzie lepiej, na pewno się uda. Trzymam kciuki :smile:

 

 

nie bój sie jeździć,jak teraz nie zaczniesz tzn odrazu po odebraniu prawka,to później będzie jeszcze wiekszy lęk.to tylko samochod wsiadasz i jedziesz :D wiem że łatwo powiedzieć,ale taka prrawda. ja po zdaniu prawka odrazu wsiadłam w samochod i zaczelam jezdzic, oczywiscie miałam pare porażek podczas parkowania,ale czlowiek uczy sie na błedach :) wiec głowa do góry :

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musi być lepiej, musisz wierzyć :D Przed podejściem po który zdałam zebrałam się jakoś i cały dzień powtarzałam sobie w myślach "Zdasz". Pół nocy słuchałam na mp3 jakiegoś faceta o pozytywnym myśleniu, litry melisy i różnych innych ziółek tydzień przed egzaminem, skupiałam się na oddechu, żeby trochę się uspokoić :lol: A w czasie jazdy trochę udawałam głupa, jak mi zgasł udałam, że nic się nie stało, " poker face". Wymyślałam więc kupę rożnych sposobów na "zaczarowanie" egzaminu i jakoś się udało. A nie było łatwo bo stres mnie dosyć mocno zżera i paraliżuje. Ogólnie to była cała przeprawa, więc od dziś wmawiaj sobie, że zdasz. To pewnie tak łatwo brzmi, tez byłam mega sfrustrowana. Trafiłam tez w końcu na znośnego egzaminatora, bo poprzedni byli straszni, jeden nawet mnie złapał za kolano :?

 

-- 06 wrz 2013, 18:12 --

 

A jak lubisz jeździc to tego sie trzymaj :D

 

-- 06 wrz 2013, 18:16 --

 

jatoja, Staram się wsiadać do auta. Co prawda często kończy się histeria ale się zmuszam bo wiem,że będzie coraz trudniej. No i to cholerne parkowanie :evil: Obtrombili mnie, trochę zdarłam lakier w kontakcie z innym samochodem i teraz mam stracha. Ale naprawdę staram się jeździć choć to nie jest komfortowe :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heheh w 1wszym tygodniu "mojej jazdy" pod blokiem tez szurnełam sąsiadki auto ;p ale jakos przełamałam sie i śmigałam dalej, teraz parkowanie to pikuś,mówie Ci.. kiedys nie wyobrażałam sobie jak zaprokować tyłem a teraz tylko tak parkuje:) acz kolwiek nawet po paru latach jazdy zdarzaja mi sie potyczki;p własnie ostanio parkowalam strasznie blisko słupka żeby nie zastwić za mocno wjazdu i tez rysnełam auto.. życie no ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieje, że i ja się w końcu przełamię, bo w czasie kursu jazda sprawiała mi frajdę :mrgreen: No i fakt: to tylko samochód :lol:

 

 

oo widzisz,i teraz tez bedzie sprawiala przyjemnosc ,tylko podchodz na mega luzie,,trabią niech trąbia ,zgasnie włacz awaryjne powoli odpal od nowa. a za pare miescy bedziesz kierowca rajdowca;d

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieje, że i ja się w końcu przełamię, bo w czasie kursu jazda sprawiała mi frajdę :mrgreen: No i fakt: to tylko samochód :lol:

 

 

oo widzisz,i teraz tez bedzie sprawiala przyjemnosc ,tylko podchodz na mega luzie,,trabią niech trąbia ,zgasnie włacz awaryjne powoli odpal od nowa. a za pare miescy bedziesz kierowca rajdowca;d

Ojj tak :smile: Jakby ulice i parkingi były puste to byłoby cudownie :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety będę dojeżdżała 50 minut.. mam jeszcze ZJD, więc podwójny problem.

Wiesz co, coś w tym jest. Ja cały rok mało co wychodziłam z domu i lęki się nasiliły. Kiedy w końcu zaczęłam więcej wychodzić, trochę mi się polepszyło. Tutaj pewnie chodzi o oswajanie się z otoczeniem, ciągłym przekonywaniem się, że to nie jest takie straszne.. Ja potrafiłam nie chcieć iść do sklepu niedaleko mnie, ale jak już wyszłam, to było lepiej, znaczy bałam się, ale byłam w stanie nawet jechać gdzieś dalej, pomimo strachu.

 

No ja dojezdzam ze 40min, ale z przesiadką wiec czasem dluzej moze byc nawet. Ale masz racje lęki się nasilają jak sie nie wychodzi :-/ dlatego ja w lipcu to caly czas do pracy chodzilam (wlacznie z sobotami i niedzielami - mimo, ze nie musialam) bo balam się, że jak nie pojde w weekend, to w poniedzialek znowu bedzie masakra :)

 

I fajnie, ze Ci tak dobrze dzien minął! :)

 

-- 06 wrz 2013, 22:43 --

 

Nerwa a bierzesz jakies leki?? Jakiś czas temu stosowałam mianseryne ,i miłam po niej wilczy apetyt co sie z tym wiąże przybyło pare kg,teraz mam drugie podejście do tego leku,ale niestety nie zwiększa u mnie apetytu a mam już dośc duża dawke tego leku. eh... chudzielce mają przewalone, bo wszyscy w okolo myślą że sie specjlanie glodzimy, a co ja bym dała żeby miec mega apetyt i pochłaniać mega duże ilości jedzenia.

 

Nie biore nic, ale jak wzielam jedną tabletke Efectinu to strasznie niedobrze mi bylo i w ogole apetytu nie mialam, wiec z tego tez powodu nie rwe się, żeby to brac, bo bym juz totalnie zaprzestała jesc :-/

Znaczy czasem mam fazy, ze potrafie nawet duzo zjesc, ale jak cos stresujacego jest, to w ogole nie chce mi sie. I druga sprawa to taka, ze ja chyba mam mały zoladek i po prostu nie jestem w stanie jesc ciagle takie ilosci jedzenia jak inni :) zjem troche i juz jestem pełna. Wiec jak jestem glodna to duzo mi nie trzeba. W pracy ludzie chodza na obiady, a ja nie, bo nawet polowe tego co oni jedza chyba bym nie zjadla "na raz" ;P kiedys wzielam sobie w pudelko taki obiad kupiony to na caly dzien mialam jedzenia :D

 

-- 06 wrz 2013, 22:44 --

 

Aha , jatoja, i nie wiem jak Ty, ale ja np. mam duzo wiekszy apetyt wieczorem. Rano to tylko z rozsadku coś zjem (i troche, bo mam stresa, ze zemdleje), ale im pozniej tym moge wiecej zjesc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was serdecznie.Mam nadzieje,ze przyjmiecie mnie do watku:) Wczesniej mialam rzekomo nerwice serca,teraz nerwy zlapaly moj zoladek i uklad oddechowy. Gdybym mogla to nie jadlabym w ogole,poniewaz wtedy czuje sie najlepiej. Po dwoch kesach potrafie poczuc sie pelna . Po malej miseczce zupy potrafi mnie rozbolec zoladek. Nie odczuwam przyjemnosci z jedzenia .Jem,bo musze . Zauwazylam,ze kiedy jem to jem szybko,lapczywie,ale staram sie z tym walczyc. Albo czasem jest tak,ze np. ugryze bulke,gryze i musze to wypluc ,bo przewod sie odzywa,pokarm rosnie mi w ustach . Nie potrafie funkcjonowac ,bo uczucie jakbym cos miala na zoladku,towarzyszy kilka godzin po jedzeniu,choc dziwne dla mnie,bo bedac w szkole tego uczucia nie ma,a jem sniadanie,badz co badz male,ale jem.Badania mialam robione ,nic nie wykryto . Rodzina mowi mi ze przesadzam,ze wymyslam.Tylko oni maja prawo sie zle czuc itd. Wedlug ich nie powinnam brac lekow uspokajajacych. Boje sie zostawac sama w domu ,bo boje sie ,ze mi sie cos stanie,ze zle sie poczuje. Strasznie mi to utrudnia zycie ,nie potrafie normalnie funkcjonowac.Nic mi sie niechce ,gdybym mogla,to caly dzien bym lezala. Wydaje mi sie,ze to przez atmosfere w domu ...Ale wiadomo,oni nie zauwazaja swojej winy. Bylam juz na 1 wizycie u psychologa,narazie roznicy nie ma.Staram sie wyszukiwac pozytywy,ale ciezko. Na ten moment nie odczuwam przyjemnosci z zycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Ja żadnego mojego dnia nie mogę ocenić pozytywnie. To przykre, mam to czego pragnę w moim wieku (21), mam piękne mieszkanie, miłość swojego życia, wystarczającą ilość pieniędzy, prace którą lubię, pomagającą (niestety nie empatyczną) rodzinę, jestem na studiach, cierpię jednak na lęk przed biegunką (który się nią kończy), a kiedy jestem w domu dręczą mnie niepokój i poczucie, że coś jest nie tak, powinnam robić coś innego, nie jestem wystarczająco pracowita, dobra itd. Tak więc albo jedno, albo drugie, tudzież oba na raz. Życie zamieniło się w koszmar i boję się, bo wszystko przez moje dolegliwości mogę stracić. Mam wielkie marzenia i oczekiwania wobec siebie, ale sama nie wytrzymuję swojej presji. Tydzień temu dotarłam do psychiatry, biorę leki i mam nadzieję, że będzie lepiej, mam wrażenie, ze to moja ostatnia nadzieja i ostatni moment, aby coś się zmieniło i moje życie się nie rozpadło..

 

Odpowiedzcie na moje pytanie.. Psychiatra zapisał mi na 14dni połowę dawki, później całą, uprzedził, że mogę się bardzo źle czuć, i że po ok dwóch, trzech tygodniach powinnam poczuć poprawę, ale ta będzie powolna i stopniowa. Minęło 7 dni, powiem szczerze, że coś tam mi trochę może dolega, ale nie czuję się wiele gorzej, czy to może znaczyć, że lek nie działa? Jak poprawiał się wasz stan po lekach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

k123, cześć, leki to jak karta Szansy w Monopoly. Statystycznie trzeba się spodziewać dobrego, ale nie jest powiedziane, że jedyne czego zaznasz to skutki uboczne. Na mnie przykładowo nigdy nie działały antydepresanty, a kilka efektów ubocznych miałem. Chyba wiesz, że współczesna psychiatria w połowie opiera się na zasadzie: chybił, trafił?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Angelo mam podbne objawy do Twoich, w ogole mi nie idzie jedzenie,apetyt zerowy. a wszytsko to chyba przez moja manie na punkcie wagi ciągle chce przytyc, tzn teraz akurat to niehcce schudnąc ,a chudne bo bardzo mało jem. wydaje mi sie ze to wsyztsko na tle nerwowym, po moim ostanim zwiazku załamałam sie i mysle ze przeplaciłam to depresja i moze i nerwica;/ ale rozumiem cie i wiem jaki to cieżar jak nic nie da rady człowiek zjesc;/ wczesniej pomagalay mi troche leki a teraz niesty nie ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×