Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

mam podobny problem do twojego trudno jest czuc sie bezpiecznym w pojezdzie z ktorego nie ma ucieczki, to trudne najsilniejsze ataki paniki mam wlasnie w autobusie jadac i wracajac z pracy

mam jednak sposob nie jest rewelacyjny jednak pozwala odwrocic sowja uwage od strachu

jedna dziewczyna kazala myslec o "rozowym słoniu" napoczatku nie wierzylam jednak tak trudno sobie go wyobrazic ze faktycznie jest ciut lepiej

jesli ty masz jakies sposoby swoje tez czekam na propozycje :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 17 lat od kilku lat juz czasami napadły mnie leki teraz jednak od kilku miesięcy sie one nasiliły. Im bardziej o tym mysle ze jetsem chora tym bardziej mnie one paralizują kiedy sie czyms zajmuje wszysko mija wiem ze to sprawa psychiki rozmawiałam z roidzicami tylko ze kazdy pyta mnie czego sie boje a ja poprostu nie wiem to przychodzi samo boje sie poprostu tego ze sie boję takie błedne koło.Ktos napisał ze leki są ale tez tak jak przyszły tak samo sobie pojdą wiem o tym ale jak sobie radzoic kiedy juz przyjdą? Tak bardzo mi to przeszkadza w zyciu...jestem taka młoda przeciez... Mam tez od kilku lat triki nerwowe, zioła mi nie pomogają. Czy powinnam isc do specjalisty? Czy moze sama sobie poradzę? Prosze bardzo o odpowiedz. Z góry dziękuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agacia wiele osób nie zrozumie Twoich lęków, każdy nachalnie będzie pytał "ale czego Ty się boisz?" i ty im wtedy nie mów że masz lęki, tylko mów że amsz nerwicę, bo do głąbów nigdy nie dotrze, że się źle czujesz :P Ja tak zmieniłem swoje tłumaczenie, mówię że czuję jakieś napięcie i rozdrażnienie, zamiast mówić że czuję lęki.

 

A mój dzisiejszy i wczorajszy dzięń były fatalne. Jestem w beznadziejnej sytuacji. Siedzę u ojca i jego narzeczonej (to jest jego mieszkanie) i nie wytzrymuję, a sam u siebie w domu nie będę siedział, bo już wystarczjąco się nacierpiałem tej samotności, no i jestem między młotem a kowadłem, albo sam w spookoju u siebie w domu ale z ciąglymi napadami lęku (sąsiedzi mi oczywiście nie pomogą, bo mi ostatnio nie chcieli pomóc) albo u ojca z jego narzeczoną, z ludźmi, ale za to w ciągłych kłótniach i powalonych zachowaniach. Narazie wybieram to drugie, byleby być z ludźmi, o przynajmniej w razie czego jest drugi człowiek, jest jakas pomoc, uwaga itd. Dzisiaj idę do lekarza rodzinnego z bólem krzyża, siostra obiecałą ze mną pójść. Niestety za późno wyszłą i mi zajeli kolejkę. Ona w tym czasie wzięła sobie swoje leki u innego lekarza w tej przychodni i powiedziałą mi że idzie do koleżanki, że nie chce jej się ze mną czekać. Widzicie, przyszłą tylkow swoim interesie :twisted: A mnie ta lekarjka nei chciała przyjąć, nie wiem czemu, pewnie dlaetgo że pediatra i nawet wyjątkowo nei mogłaby mi - dorosłemu coś przepisać na ból krzyża, ale mniejsza z tym, może kiedy indziej znowu się umówię do swojego lekarza rodzinnego. Siostzre poweidziałem żeby spierdalała, bo nie chciałem się takl poniżać i prosić ją żeby mi potowarzyszyła, wsiadłem w taksówkę i przyjechałem do ojca do pracy. I oczywiście zostałęm przywitany krzykami, kłótniami i pretensjami "BYŁEŚ U LEKARZA?? NO BYŁEŚ? CO POWIEDZIAŁ??" mówił to tonem sygnalizującym gotowośc do kłótni i awantury :roll: No i tutaj u niego w biurze również się czuję fatalnie, sekretarka siedzi i milczy, naokoło biurasy wchodzą i wychodzą, do tej pory siedziałem sobie u siostry która siedzi u chłopaka mieszkającego zaraz koło pracy mojego ojca. U siostry jakoś lepiej się czułem, bo rodzina, bo bliska osoba itd. i nie miałem u niech objawów ani napadów, no ale jak już przesadziła, jak jużprzekonałem się jaka jest falszywa i egoistyczna, to nie chcę już się z nią spotykać. I teraz nie wiem co mamr obić, gdzie mam siedzieć :roll: Mój dom odpada, biuro ojca odpada, siostra odpada, chyba że w ciągu dnia będe siedział w domu ojca z jego przyjaciółką, akurat jest chora i ma zwolnienei z pracy, no ale ona pewnie będzie wychodzićtu i tam, teraz ojciec ni stąd ni z owąd mówi mi żebym pieszo poszedł na drugi koniec miasta :shock: do sklepu coś kupić, normalnie chyba z jakimiś głąbami się zadaję, mówiłęm im tysiące razy jak sięczuję, co mi jest i że lepiej się czuje Z KIMŚ, bo samemu mam napady lęku, a do nich dalej to nie dociera. Prosiłęm też ojca, zeby mnei podwiózł do mnei do domu po blankiet za ratę, która muszę spłącićdo 10-go stycznia i nie chciał. Teraz, gdy się ściemniło, mój stan się pogorszył, dowiaduję się że idziemy pieszo :shock: Tysiące razy chodziłęm pieszo, po ciemnościach, w tłuamch itd. i te objawy NADAL są. I teraz nagle mam iść pieszo, celowo mi to robi, żebym się źle czuł. Ja nie wiem, widocznie tak ma być, męka jest mi pisana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

reptil wiem jak się czujesz,ja na początku też tak miałam,też mam chorą rodzinę,jak mój mąż jechał na nocną służbę to prawie żebrałam,żeby ktoś ze mną został,nawet nie byłam w stanie wykąpać dziecka. Wyobraz sobie,że w lipcu o godz. 18 do nocy kupa czasu a ja już leżałam w łóżku. Oczywiście musiałam sobie poradzić sama.Takie miałam lęki.teraz chcę być sama denerwuje mnie nawet pies, jak jestem sama to czuję się najlepiej.Teraz jak mam wyjść z domu to mnie trzepie jak bym miała za chwile atak padaczki.Trzymaj się dobrze będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agacia, jeżeli masz silne te ataki i czujesz się bazradna to idź do specjalisty, przecież przez samo pójście nic nie stracisz, nerwica lubi tak męczyć powoli a później dowala mocno :(

Ale samemu też można z tym wygrać i tak w sumie jest najlepiej ale sam wiem jakie to trudne, rozmowa ze specjalistą może po prostu nakreślić od czego tak masz, może ci wiele wyjaśnić i dać odpowiedź na różne pytania.

Reptile, tylko u ciebie myślę że dopóki będziesz żył z tym wszystkim na głowie, z tym że będziesz uzależniony choćby od Ojca, Siostry kogokolwiek to to cię będzie tak męczyć i męczyć i męczyć, z tego co piszesz jesteś w poważnej rozpaczy jeżeli wybierasz wszystko byle nie zostać samemu nie ulec lękowi, a może spróbuj jakiegoś specjaliste? jak nie jednego to drugiego, zasługujesz przecież na normalne życie. Wiem jakie lęki i ataki są straszne więc nie będe tu mówił jakie to proste i jak łatwo to pokonać :(

bee84, znam ten sposób powiedzmy zbreźny i zostawie go dla siebie :) kiedy mam atak silny to właśnie oglądam to i tamto i o dziwo pomaga :)

Ka_Po to ślij nam ten pozytyw :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reptil, też leczę się na nerwicę i depresję. Leki , które swego czasu kierowały mną i moim życiem pomału doprowadzały do tego ,że uzależniłam się od osób trzecich żeby się dobrze czuć. A to błąd. Teraz jestem na lekach i psychoterapii i wiesz, naprawdę to działa. Można żyć samemu swobodnie. Nie trzeba mieć " nianiek", być uzależnionym od kogoś... Może powinieneś przemyśleć możliwość psychoterapii, która jest naprawdę skuteczna w pokonywaniu swoich lęków.

 

[*EDIT*]

 

betamic-o miałam podobnie, przed wyjściem z domu tak mną trzęsło, nogi mi paraliżowało, nie byłam w stanie zrobić kroku. Ale wiesz...na siłę próbowałam. Mówiłam sobie po cichu : widzisz kobieto nic się nie dzieje, masz siły, dojdziesz do sklepu. Czasami wyprawa do sklepu obok domu trwała bardzo długo, kosztowała mnie wiele sił, miałam po takiej "wyprawie" zakwasy w nogach od napięć. Ale szłam. Wiele razy ponosiłam porażki, musiałam wracać do domu bo nie byłam w stanie ruszyć się.Ech...a ile razy umierałam po drodze, zawroty głowy nie pozwalały mi zrobić kroku. To wszystko na szczęście było. nie balsamuję tych wspomnień ale chcę się z wami podzielić swoim doświadczeniem w walce z tą choroba. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ka_Po, ja niby nigdy nie uczęszczałam na grupową, więc w zasadzie moze się nie powinnam wypowiadać :oops:

 

ale trochę rozmawiałam z ludźmi, czytałam o tym... I wynika z tego, ze tak naprawdę terapia ma pomóc w końcowym rezultacie, co nie znaczy, że w trakcie ma być przyjemnie. słyszałam właśnie, że "dobra' grupa, to taka, która nie "odpuszcza" ;)

 

chodzi o to, żeby poznać swój problem, jego przyczyny i sposoby radzenia sobie. a także, żeby przestać się przejmować, umieć sobie "olać" takie uwagi od toksycznych osób....

 

Rozumiem co czujesz, że jest ci ciężko. przykro, że również terapeuci cię "zlewają". ale ja bym ci radziła nie rezygnować, skoro już się odważyłaś i zaczęłaś :mrgreen:

Wiem, ze to łatwo powiedzieć - ale spróbuj moze ją ignorować, może wyobrażaj ją sobie w jakiś śmiesznych sytuacjach (śmiesznych dla ciebie, nie dla niej :twisted: ), gdy cię wkurza. wymysl coś, co może ci poprawić humor, związanego z tą 'koleżanką'....

 

Ale też z drugiej strony, nie wszyscy ludzie nadają się na terapię grupową, nie wszystkim ona może pomóc (pomijając już kwestię motywacji), bo po prostu nie potrafią się otworzyć w grupie i powinny korzystać z indywidualnej, to nie ich wina. Może ty właśnie należysz do tym osób....

Mimo wszystko radzę spróbować wytrzymać i dobrnąć do końca....trzymaj się :mrgreen::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaraz mam wychodzić z domu na pociąg :shock: ..... a tu oczywiście mi się jakieś filmy włączają ... w głowie mi się kręci jak cholera :cry: ...

I nie wiem czy też tak macie .... ale czasem jak się ubieram rano przed wyjściem z domu .... wszystko co ubiorę mnie gryzie, drapie, ciśnie, dusi :evil: .... to chyba jakieś natręctwo ...... normalnie już się przebieram trzeci raz .... i wszystko mnie delikatnie mówiąc wkurza :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

Ja dziś czuję się w miarę dobrze i właśnie wróciłam z mojego pierwszego spotkania z psychologiem. Młoda Pani psycholog, trzeźwo myśląca-jestem bardzo zadowolona. NA razie zaproponowała terapię dwa razy w tygodniu, a potem zejście do spotkań raz w tygodniu. Jednak nie wiem czy przy tym zostanę bo to prywatny psycholog i nie wiem czy wyrobię z pieniędzmi. Mam jeszcze wizytę zaklepaną w poradni na NFZ i zobaczę jak tam będzie.

Wczoraj jednak znów męczyło mnie to cholerstwo, ale jakoś wytrzymałam. Buziolki dla Wszystkich :*:*:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ta energia działa :)!!! Ka_Po ale nie rezygnuj tak szybko, później będziesz sobie w brodę pluła że nie wytrwałaś a mogło pomóc itp. Zresztą pomyśl może o to chodzi żebyś się przeciwstawiła tej jakiejś pindzie choćby w sposób żeby nie rezygnować, pewnie że nie po to jest terapia żeby się wkurzać w niej i wychodzić jeszcze gorzej zestresowany, ale wytrzymaj jeszcze trochę i zobaczysz co dalej. Wierzę w ciebie, co dla ciebie jakaś pindzia ? :) :) :)

Venus, alee dobrze że poszłaś do psychologa i już jakiś efekt :) jesteś z niej zadowolona :)

bee84, ja jak się śpieszę rano i ubieram się to dostaje cholery jasnej i strasznie mnie upija ubranie i mam ochotę wszystko wkoło nawalać i kopać a swędzi mnie wszystko, ale mam tak zawsze jak się śpieszę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wsparcie :P Niestety wczoraj stalo sięto czego najbardziej się balem. Na uicy wieczorem ciągle się nakrcalem "o kurde, czy zanim dotrę do domu to już atak nie nastapi? o Boże, a jak nastapi?" No i nastąpił :shock: Poczułem olbrzymi praliż mięśni, niewład w ciele, tak się tego panicznie wystraszylem, że odruchowo krzyknąłem "pomocy". Na szczęście po dwóch sekundach przeszło, ojciec który ze mną szedl oczywiśćie wiedzial ze nic powaznego mi się nie dzieje, ze to tylko atak leku, ale podszedł do mnie, złapał i spytal "co sie dzieje, wołać karetkę?" A ja spokojnie "nie, nie trzeba karetki, już mi przeszło. Po prostu miałęm atak lęku." Po tym ataku jakby spadło ze mnie dużo napięcia :shock: Zresztą już od rano się zapowiadało na ten atak paraliżu (ten paraliż jest paskudny! uczucie odrętwienia caiła, ze nei możesz się ruszać! miał to juz ktoś z Was???) mialem zimne fale przeplywające po ciele i samonkarcające się myśli. Ten atak wziął się z moich myśli: napinam się napinam, i myślę co zrobic, jak sie atak pojawi. I jescze siębardziej napina i napinam aż w koncu sam go wywołalem :shock: Akurat wracalem z izby przyjęć, opieprzyli mnie tam że już tzreci raz tam przychodzę, a ja im tłumaczę że to nie moja wina ze nagle źle się poczułęm i o tej porze nia am nigdzie psychiatry, że ich leki nie skutkują i że proszę ich o jakies inne. Lekarz byl bardzo mily, ale pielęgniari sięwtrącały i pyskowaly, pewnie chcą pokazac ze są kimś, sa zazdrosne że pacjent poświęca cala swoją uwagę lekarzowi, a nie im. No i jak wyszliśmy to ojciec zaczął mnie opieprzać że już ze mną nie wytrzymuję że to, ze tamto, prosiłęm zebyśmy wrócili taksówką, ja bym zaplacił, ale nie chcial. No i poszliśmy pieszo i nastąpił nieprzyjemy atak. A można było temu zapobiec! NIE - idziemy pieszio. I sami widzicie na czym się skończyło. Dostałem Sedam, czuję się po nim senny. Zobaczymy jak pomoże. Moja mama od dłuższego czasu leży w szpitalu. Dlatego nie mam nigdzie poczucia stabilizacji. Od kiedy straciłem kontakt z matką, zaczeły się lęki. Bo to nie bylo takie zwykłe umieszzenie jej w szpitalu, tylko więcej sensacji, ale o tym kiedy indziej napiszę. Dlatego jak stracilem matkę, to zabrakło mi czegoś. Do matki dzwonię codziennie, ale to za mało. Byla na przepustce na święta i trochę lepiej się czułem. Dlatego właśnie szukam do kogo by się "przykleić". A co do ataku - to co to za cholerstwo: nagle uczucie paraliżu całego ciała, uczucie jakbys nie mógl się ruszać, jakby caly twój organizm się zatrzymał? To we mnei podświadomie uruchamei wołane o pomoc, nie wiem czemu! Już chyba totalnei zwariowałem! Towarzyszy temu uczuciu maksymalna derealizacja i uczucie "inengo świata". Kto miał, ten powinien wiedzieć o co chodzi. Napiszcie czy też to kiedyś mieliście. Teraz wracam taksówką, nie ma co. A cop jeśli ten atak dostanęprzy obych ludziach? Przy ojcu, czy siostzre mogę sśmiało go dostać, bo oni tego nie wyśmieją i mi pomogą. Ale obcy ludzie uznają mnei za wariata i jescze sami mnie się wystraszą :( Powtarzam, ten atak byl efektem długiego samonakręcania się, którego nie mogłem powstzrymać. Myślę że to cała napięcie i frustracje podświadomie nagromadzone w końcu muszą znaleźć ujście i w pewnym momencie "pęknąć" pod postacią paraliżu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reptile, myślę że wielu znas miało takie ataki, ja miałem chociaż nie chcę w ogóle o nich myśleć, to są dla mnie jedne z tych najgorszych, uczucie że tracę czucie w całym ciele, że nie mogę się poruszać, nawet mówić, myśli odległe, niezrozumiałe i LĘK, na początku jak je dostawałem patrzyłem na swoich bliskich i nie mogłem nic powiedzieć spokojnie, krzyczałem właśnie pomóżcie mi! aż łzy po policzkach leciały bo nie wiedziałem co robić. Teraz przychodzą one też i różne zresztą, bo nerwica, lęki potrafią mieć cały wachlarz objawów, dzisiaj to, już myślisz znam to i nagle coś innego i wtedy o Boże co to jest? tym razem to nie nerwica, umieram....itp. ale już potrafię czasem nie nakręcać tego bardziej, chociaż i tak zawsze skomlę żeby karetkę wezwać :( bo to już koniec.

Ja raz byłem na pogotowiu i teraz już nie chcę wzywać (chociaż zawsze mam chęci na to jak mam atak :) ) właśnie przez to jak tam się do mnie odnosili, pielęgniarz się uśmiechał a pielęgniarki mówiły żebym się zaczął leczyc od wewnątrz, akurat wszystkiego mi było wtedy potrzeba innego niż takie głupie komentarze, jasne że może i mieli rację ale czułem się jak bezsilny śmieć, a morde tego pielęgniarza zapamiętałem :)

Tak więc też nie dziw się że niektórzy tej choroby nie rozumieją, jakbyś nie miał z tym nigdy kontaktu to też byś się dziwił.

Słuchaj a może właśnie ta sytuacja z mamą do tego doprowadziła?

Pozdrawiam i trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reptile właśnie ja mam coś takiego. Zostało to u mnie zdiagnozowane jako zaburzenia konwersyjne, czyli histeria. I być może, że u Ciebie to też jest to. A atak wystąpił, bo się nakręcałeś, przez to zebrało się w Twoim organizmie dużo emocji i organizm musiał się tego pozbyć. Moja psycholog powiedziała mi dzisiaj czasami boimy się czegoś, i ten lęk jest tak realny, że uwierzymy w niego, w tę sytuację której się boimy i przez to ona występuje. A lęk to wynik naszych chorych myśli...i koło się zamyka...Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorku ... u mnie bóle serca to standard .... w ogóle to mam jakąś dziwną budowę .... bo jestem zajebiście chuda (45 kg i 175 cm) ...... i WIDZĘ bicie swojego serca :shock:

... mam je jakby na wierzchu ... ono mi wychodzi spod żeber i mostka ... hehe ... i czasem tak boli, że nie mogę oddychać ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde dusi mnie bardzo,pewnie zaraz sie uduszę:(.........dzisiaj fatalnie sieczuje,wieczorem tak mnie zaczeło przycisjkać w klatce i do teraz mi tak zostalo tyle tylko,że przyciska mnie coraz bardziej....

 

Też mam cześto bóle serca czasami nawet mocne...ale żyje >

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×