Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Mam pewien problem, z ktorym borykam sie juz dluzszy czas. Uczeszczam na terapie juz 4 miesiace, w nurcie integratywnym, dwa razy w tygodniu. Mam zdiagnozowanego bordera. Problem polega na tym, że nie potrafie sie odnalezc w tej terapii. Za kazdym razem, kiedy wchodze tam i siadam na tym fotelu nagle we mnie wszystko sie zamyka, cala burza i gonitwa mysli, scenariusze o czym bede rozmawiac, moje chciejstwa i niechciejstwa usypiaja. Nie ma ich. Nigdy nie potrafie zaczac, zawsze terapeutka ciagnie cos ze mnie zazwyczaj bladzi po omacku i za kazdym razem ciagle rozmawiamy na zupelnie inne tematy niz ja pierwotnie, za drzwiami chcialam omawiac. Malo tego, zaden z rozpoczetych tematow, nie jest kontynuowany na nastepnej sesji. Za kazdym razem terapeutka pyta, z czym dzisiaj Pani przychodzi, o czym by chciala Pani rozmawiac a ja zawsze jej odpowiadam, ze z niczym i milcze. Czasem przez chwile pomilczymy razem a czasem ona cos tam probuje ze mnie wyciagnac. Meczy mnie to cholernie. Wiem, powiecie, ze to moja wina bo powinnam zaczynac, takie sa reguly gry. Niestety nie potrafie i nie wiem z czego to wynika. Ruszalam ta kwestie na terapii, terapeutka wie, ze za drzwiami snuje te scenariusze tematow do rozmowy i wie, ze one tam pozostaja, ze nie wnosze ich ze soba.

Kolejnym problemem jest to, ze wchodzimy coraz glebiej w moja przeszlosc i zwiazki jej z terazniejszoscia. BYlam uzalezniona od srodkow psychoaktywnych. nie biore juz 10 lat, wyszlam z tego dzieki mojemu owczesnemu chlopakowi, obylo sie bez pomocy terapeuty. Teraz odkad zaczelam terapie, glod pojawil sie dwa razy. Zapomniany przez lata, glod psychiczny powrocil. Dziwne jest to, ze pojawil sie on wtedy kiedy wspomnialam lub nawiazalam w jakims minimalnym stopniu do tego uzaleznienia, do tamtej przeszlosci. Pojawil sie i dzis, efektem koncowym bylo wyslanie smsa do terapeutki, ze odwoluje przyszlotygodniowe spotkania. Nie odpisala.

Meczy mnie to, ze nie potrafie zapanowac nad soba, niby mam bardzo silnie wyksztalcone poczucie samokontroli a jednak w takich momentach nie panuje nad soba. Nie potrafie sie odnalezc w tej terapii... DLACZEGO??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

legero, mam podobnie. Poza tym, podświadomie zdaję sobie sprawę z tego, że wszystko co powiem, podlegnie w jakimś stopniu ocenie, a ja nie chcę, boję się być oceniana.

W każdym geście terapeuty, w każdym słowie znajduję domniemaną negatywną ocenę i czuję nienawiść do terapeuty.

Jeśli jakimś cudem uda się kontynuować terapię przez kilka sesji, albo nienawidzę terapeuty tak, że muszę przerwać chodzenie, bo to nie ma sensu, albo, co gorsza, uznaję, że możemy kontynuować, bo np babka jest dla mnie ok.

Niestety, jedno źle sformułowane zdanie, przełożenie wizyty, ocena, lub niewygodne dla mnie pytanie i czuję się odrzucona, ominięta bądź oszukana.

Odchodzę.

I tak w koło macieju...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, ja oglądałam niedawno "October baby" (nie polecam. tandetna, ckliwa i smutna jak pizda propaganda antyaborcyjna). w każdym razie na samym początku jest powiedziane że główna bohaterka oprócz innych problemów zdrowotnych ma bpd. kompletnie, ale kompletnie nie widać tego na filmie. ktoś kto to wymyślił był totalnym ignorantem, wszystkie zachowania tej postacji są w opozycji do klasycznych zachowań bpd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecnie biore perazyne 2xdziennie po 2 (4x0.25), kwetapine 2x dziennie po 2, lamotrygine 2xdziennie po 2 (4x0.50) i 2 razy dziennie po 1 anafranil (2x0.75) i trzymam sie naprawde super... a do tego moge pic alohol i nic mi sie nie dzieje (oczywiscie wodki nie pije)

 

-- 19 sty 2013, 21:01 --

 

a ta w odpowiedzi na filmy o borderach.... najbardziej zalosna dla mnie fabula jest przerwana lekcja muzyki... wg mnie nie winona ryder a angelina miala bordera. To, co pokazala winona to jakas zalosna odmiana depresji a nie border... szkoda, ze jeszcze nikt nie byl w stanie pokazac tego calego go...wna co w nas siedzi przekazac na ekran, pisemnie... a juz najgorzej wk...rwia mnie fakt, ze border robi sie trendy ... ech...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lalalolo, taaak, ten film to dno. Nie zadałam sobie trudu obejrzeć go do końca.

Ja w ogóle nie lubię pełnometrażówek, są przesycone uczuciami, albo napięciem, nie potrafię tego znieść.

Jedyne co oglądam w TV to ID i 'Dlaczego ja' plus inne tego typu gówna, czasem coś z Charliem Sheenem.

Kino nie, filmy nie. :roll::-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo border to tai psychopata, z tymze emocjonalny...

 

Psychopata jest emocjonalnym analfabetą. Może mówić o emocjach, może nawet je rozumieć, ale nie może ich przeżywać. Objawem psychopatii jest ubóstwo emocjonalne. Niedorozwój Super Ego skutkuje zanikiem uczuciowości wyższej, deficytem lęku, brakiem poczucia winy i wstydu.

 

Border z kolei przeżywa wszystko dwa razy intensywniej, jest labilny emocjonalnie, chwiejny, często reaguje nieadekwatnie do sytuacji. Nie bez powodu nazywa się to "osobowością chwiejną emocjonalnie".

 

Border jest podobny do psychopaty tylko w dwóch aspektach- częstym szantażowaniu otoczenia samobójstwem i w impulsywności, erupcjach niekontrolowanego gniewu. Psychopata robi to celowo zeby osiągnąć korzyść, border- bo nad tym nie panuje. Zgoda- psychopata ma niski próg wyzwalania agresji i niewielką odporność na frustracje i dystraktory- więc też można powiedzieć, że nad tym nie panuje. Ale to nie do końca prawda. Psychopata ma rozwiniętą samokontrolę i jest w stanie stłumić reakcje agresywne-gdyby oczywiście chciał.

 

To tak jak u mnie- najpierw zdiagnozować osobowość anankastyczną, której objawem jest uległość wobec konwencji społecznych, pochłonięcie przez regulaminy, schematy, bzik na punkcie przestrzeganie prawa- a potem zdiagnozować osobowość dyssocjalną- której objawem jest coś dokładnie odwrotnego- czyli lekceważenie prawa, norm i reguł społecznych. Moim zdaniem to diagnostyczny strzał w stopę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Border z kolei przeżywa wszystko dwa razy intensywniej, jest labilny emocjonalnie, chwiejny, często reaguje nieadekwatnie do sytuacji. Nie bez powodu nazywa się to "osobowością chwiejną emocjonalnie".

Czyli co, borderline to po prostu inna nazwa osoby o wysokiej wrażliwości?

 

Generalnie Ja miałem zdjagnozowaną labilność emocjonalną, ale też mam wyższą wrażliwość na dźwięk, dotyk, ból, głód, zimno, gorąco, itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Border jest podobny do psychopaty tylko w dwóch aspektach- częstym szantażowaniu otoczenia samobójstwem i w impulsywności, erupcjach niekontrolowanego gniewu. Psychopata robi to celowo zeby osiągnąć korzyść, border- bo nad tym nie panuje. Zgoda- psychopata ma niski próg wyzwalania agresji i niewielką odporność na frustracje i dystraktory- więc też można powiedzieć, że nad tym nie panuje. Ale to nie do końca prawda. Psychopata ma rozwiniętą samokontrolę i jest w stanie stłumić reakcje agresywne-gdyby oczywiście chciał.

 

mylne może też być "manipulowanie" otoczeniem (u psychopaty zdaje się świadome, u bordera jako element dopasowywania rzeczywistości "pod siebie"); jeśli border będzie bezwzględny to dlatego, że uparcie wraca do swojego porządku świata, który nie da się przypasować do tego, co się rzeczywiście dzieje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że warto wspomnieć o bardzo niewyraźnym obrazie własnego "ja", lub w ogóle o jego braku w niektórych przypadkach.

Mnie uświadomiła o tym terapeutka na oddziale.

Zapytała mnie jaka jestem, co mogłabym o SOBIE powiedzieć, opisując cechy charakteru i osobowości z wyłączeniem tych charakterystycznych dla bordera.

Milczałam.

Jak już coś przyszło mi do głowy, to znajdowałam milion sytuacji, w których swoim zachowaniem temu (tej cesze) zaprzeczałam.

Budujemy siebie "na szybko", dla potrzeb dla danej sytuacji w celu dopasowania się do niej i do innych ludzi biorących w niej udział.

To jedna z ważniejszych cech, o której nie wiem dlaczego się bardzo często zapomina mówiąc o bpd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja już sama nie wiem kim jestem

i ja nie wiem kim jestem... nie wiem czego chcę, nie wiem co jest dla mnie dobre, nie wiem już nic...

 

mam zdiagnozowane bpd przez 2óch terapetów i psychiatrę i naprawdę nie wiem już jak mam sobie z tym poradzić....

 

mi psychiatra zdiagnozował bpd, ale terapeuta twierdzi, że to nie musi być pewne, że moje zachowania mogą być wynikiem uzależnienia, zaburzeń odżywiania i lęków, ale z drugiej strony to wszystko może być objawem bpd. już sama nie wiem.. chcę wiedzieć kim jestem ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czyli też "super mix" i ciągłe pytanie co z czego wynika :hide: to jest najgorsze, przy tulu zaburzeniach i problemach ciężko wybrać jeden dominujący, najważniejszy, który opisuje akurat CIEBIE.

Kiedyś chodziłam na mityngi AN i tak jak każdy przedstawia się "XY narkoman" to ja się przedstawiałam "Pisanka - narkomanka, alkoholiczka, bulimiczka, borderline, lękowiec...." i jeszcze z 5 bym wymieniła, ale zwykle nie chce mi się nawet gadać, więc ograniczam się do 2-3 związanych najbardziej z tematem uzależnienia, bo kogo na terapiach uzależnień interesuje border? albo lękowiec? wszystko to przecież i tak uzależnienie. ech...

 

-- 20 sty 2013, 19:45 --

 

chcę wiedzieć kim jestem ;(

Kochana...jesteś człowiekiem, który ma pewnego rodzaju trudności.

Nad nimi trzeba popracować.

Borderline Personality Disorder to szerokie spectrum zachowań.

 

no ja wieeeem teoretycznie to wszystko, tylko co z tego, gdy ta gonitwa myśli dopada, a ja nie potrafię nad sobą zapanować. Wtedy myślę sobie, że może mam psychozę i po prostu jestem teraz w jakieś innej rzeczywistości. grrrr głowo! przestań!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że warto wspomnieć o bardzo niewyraźnym obrazie własnego "ja", lub w ogóle o jego braku w niektórych przypadkach.

Mnie uświadomiła o tym terapeutka na oddziale.

Zapytała mnie jaka jestem, co mogłabym o SOBIE powiedzieć, opisując cechy charakteru i osobowości z wyłączeniem tych charakterystycznych dla bordera.

Milczałam.

Jak już coś przyszło mi do głowy, to znajdowałam milion sytuacji, w których swoim zachowaniem temu (tej cesze) zaprzeczałam.

Budujemy siebie "na szybko", dla potrzeb dla danej sytuacji w celu dopasowania się do niej i do innych ludzi biorących w niej udział.

To jedna z ważniejszych cech, o której nie wiem dlaczego się bardzo często zapomina mówiąc o bpd.

so true. :<img src=:'> to mnie właśnie irytuje, że jak mowa o bpd, to leci wyliczanka - samookaleczenia, seks, uzależnienia, samobójstwa. o rozmyciu "ja" często sie zapomina, to jest pomijane, rzadko dotykane przez terapeutów, rzadziej jeszcze w zwykłych rozmowach jak tutaj. a moim zdaniem to jest duży problem, to rozbicie tożsamości. zawsze zazdrościłam osobom wyrazistym, charakterystycznym. też chciałam być konkretna i wyrazista. taka, żeby wszyscy wiedzieli, że jestem właśnie taka, a nie inna. chciałam się w ten sposób zdefiniować, tyle że wszystko to odbywało się na krótką mete w zależności od grupy z którą byłam w danej chwili związana, rys mojej osoby się zmieniał. w tej chwili zostałam z niczym, już przestałam oszukiwać siebie, wmawiać sobie, że jestem uległa, czy dominująca, tolerancyjna, czy wroga. to wszystko było na chwile. jestem pustą skorupą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to mnie właśnie irytuje, że jak mowa o bpd, to leci wyliczanka - samookaleczenia, seks, uzależnienia, samobójstwa. o rozmyciu "ja" często sie zapomina, to jest pomijane, rzadko dotykane przez terapeutów

 

moja dziewczyna ma to szczęście, że jej terapeutka skupia się głównie na tym, a ekscesy życiowe traktuje jako oczywiste; rzeczywiście to jest objaw bardzo charakterystyczny dla BPD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona miętowa, Twój wpis o rozmyciu "ja" to dla mnie strzał w dziesiątkę, jeszcze nikt nie ujął słowami tego co czuję w taki sposób. Mimo że przypisuje się mi zab. osobowości mieszane a nie BPD, Twój opis pasuje do mnie jak ulał, i również jestem już na etapie kiedy przestałem się definiować jako osoba taka lub taka, raczej czuję się żaden... Bez swoich i moich własnych cech, typowych dla mnie. Wszystko co "typowe" dla mnie wydaje mi się złe, jako "typowe" widzę tylko moje negatywne cechy. Te pozytywne są cudze, pożyczone. Chodzę na terapię i lepiej siebie poznaję, poznaję przyczyny pewnych rzeczy, staram się określać i stawać konkretną, "jedną" osobą. Nie jest łatwo, jest k_rewsko ciężko tak żyć jako nikt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona miętowa, boże, jesteś moją siostrą bliźniaczką!

Dziękuję za odpowiedź na mój wpis, bo szczerze mówiąc już zdążyłam się poczuć zignorowana :roll:

Widzę, że mamy wiele wspólnego. Mogę się pod twoim postem podpisać obiema rękami.

Mnie to zjadło, jak moja relacja z K zaczęła się przeradzać w coś poważniejszego - zakochałam się, i to na poważnie. Niestety, jeżeli chcemy tworzyć coś na tyle poważnego jak związek z drugą osobą, nie da się udawać.

Wspólne mieszkanie, wspólne decyzje - a tu nie wiesz, kim jesteś i nie wiesz, co myślisz. Niestety nie wiesz też, czy jesteś smutasem czy wesołkiem ani czy dane zachowanie u drugiej osoby cię drażni, czy może to jakiś lęk, albo chwilowe widzimisię przywleczone do domu np po spotkaniu z koleżanką.

W ogóle dla mnie samo wchodzenie w poważniejszą relację, zakochanie, zdanie sobie sprawy z tego, że pakuję się w związek było traumą na tyle poważną, że zakończyło się to psychozą. Lęk o odrzucenie i odepchnięcie stał się koszmarny, niewyobrażalny, i popchnął mnie w wariactwo i oddział zamknięty (gdzie zasugerowali chad, a mój stan pogarszał się ze względu na odległość i przerażenie rosło; nie pomogli mi w ogóle pomijając sfaszerowanie totalne lekami w celu przegonienia psychozy, wreszcie zdecydowałam się udawać, że jest okay, żeby tylko wyjść i do niego wrócić - nie miałam skończonych 18 lat)

Jeżeli ktoś coś zrozumiał z tego bełkotu, to gratuluję :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że warto wspomnieć o bardzo niewyraźnym obrazie własnego "ja", lub w ogóle o jego braku w niektórych przypadkach.

Mnie uświadomiła o tym terapeutka na oddziale.

Zapytała mnie jaka jestem, co mogłabym o SOBIE powiedzieć, opisując cechy charakteru i osobowości z wyłączeniem tych charakterystycznych dla bordera.

Milczałam.

Jak już coś przyszło mi do głowy, to znajdowałam milion sytuacji, w których swoim zachowaniem temu (tej cesze) zaprzeczałam.

Budujemy siebie "na szybko", dla potrzeb dla danej sytuacji w celu dopasowania się do niej i do innych ludzi biorących w niej udział.

To jedna z ważniejszych cech, o której nie wiem dlaczego się bardzo często zapomina mówiąc o bpd.

so true. :<img src=:'> to mnie właśnie irytuje, że jak mowa o bpd, to leci wyliczanka - samookaleczenia, seks, uzależnienia, samobójstwa. o rozmyciu "ja" często sie zapomina, to jest pomijane, rzadko dotykane przez terapeutów, rzadziej jeszcze w zwykłych rozmowach jak tutaj. a moim zdaniem to jest duży problem, to rozbicie tożsamości. zawsze zazdrościłam osobom wyrazistym, charakterystycznym. też chciałam być konkretna i wyrazista. taka, żeby wszyscy wiedzieli, że jestem właśnie taka, a nie inna. chciałam się w ten sposób zdefiniować, tyle że wszystko to odbywało się na krótką mete w zależności od grupy z którą byłam w danej chwili związana, rys mojej osoby się zmieniał. w tej chwili zostałam z niczym, już przestałam oszukiwać siebie, wmawiać sobie, że jestem uległa, czy dominująca, tolerancyjna, czy wroga. to wszystko było na chwile. jestem pustą skorupą

 

czytam sobie Wasze posty już od kilku ładnych miesięcy - mniej więcej od czasu, gdy otrzymałam od lekarzy po raz pierwszy magiczny kod F60.31 ;)

 

staram się o sobie myśleć, obserwować swoje zachowania, nauczyć się siebie i dzięki temu jakoś opanować swoje jazdy do poziomu umożliwiającego względnie normalne funkcjonowanie (wychodzi mi to, jak się pewnie domyślacie, niezwykle skutecznie). przeczytałam niezliczone ilości książek i artykułów o bpd, ale jako że chciałam też poczytać na żywo wypowiedzi kogoś, z kim dzielę diagnozę, szybko trafiłam na ten rozrastający się w szaleńczym tempie wątek :). no i wtedy zaczęły się wątpliwości, ponieważ bardzo rzadko wspomina się tutaj o kwestiach zacytowanych powyżej. często miałam wrażenie, że zupełnie źle zrozumiałam zapisy książkowe na ten temat i że moje (nazwę to w skrócie) "rozmycie" nie jest objawem bpd, a po prostu mam jakiś kryzys wieku młodzieńczego trwający całe życie (sic!).

 

tym bardziej więc zaskoczyły mnie te wypowiedzi! po prostu idealnie oddają to, co sama myślę. ponadto teraz, gdy siebie "poznaję", właściwie cały czas dochodzę do wniosku, że jestem chodzącym kryzysem emocjonalnym i zespołem objawów i że to jedyna stała prawda o mnie, bo jakiekolwiek moje przejawy indywidualności/cechy charakteru po krótkiej analizie okazują się skleconym naprędce narzędziem do przeżycia, zniesienia kolejnego dnia. a robię to zupełnie bezwiednie; mam wrażenie, że nigdy nie osiągnę takiego stopnia świadomości, w którym będę mogła przyłapać się na sztucznym nadawaniu sobie definicji. że jestem skazana na wieczne przyozdabianie w cechy tej samej pozbawionej esencji skorupy. bo musiałabym przecież wyrobić (odnaleźć?) w sobie jakiekolwiek cechy prawdziwie własne, a to już wydaje mi się totalnie niemożliwe.

 

ta płynna tożsamość to chyba mój największy problem, z niej wyrasta cała reszta. tak się akurat niefajnie składa, że nikt nie bierze tego na poważnie, bo nikomu coś takiego nie kojarzy się z chorobą. obecnie panuje jakaś taka dziwna moda na "mam tyle problemów, nie wiem kim jestem", co dodatkowo trywializuje ten problem. łatwiej przecież uwierzyć w cierpienie kogoś, kto jest uzależniony, ma zaburzenia odżywiania, próbuje się zabić, okalecza się, dlatego o tym być może najczęściej wspominamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×