Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

Ale juz cos powinno sie dziac, a przynajmniej miec nadzieje na zmiane.

A nie ze ja przychodze a on mowi "Z czym Pan dzisiaj zaczyna?"

 

Przez podobne, wyuczone zachowania psychoterapeutów szybko rezygnowałam z terapii. Takie spotkania bardziej męczą niż pomagają.

Psychoterapeuta oddziałuje na pacjenta również swoją osobowością. Nie każdy z dyplomem nadaje się do tej pracy. Lepiej poszukać kogoś odpowiedniego dla siebie.

 

Mój zaczyna "Co u Pana?". Zawsze tak zaczyna, wiec czasem nawet nie musi zadać tego pytania - po prostu od razu mówię...zresztą jakie to ma znaczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takie ze ja np wolalbym aby terapia byla ciagla a nie wyrywkowa w oparciu o aktualne wydarzenia - "Co sie tam u Pana aktualnie dzieje?"

Myslalem raczej o gruntownym zdiagnozowaniu problemu. Mowilem otwarcie ze jestem gotow nawet na 3 konsutlacje a nawet 5 a jakby poprosil o wiecej to rowniez.

Pozniej myslalem ze bede mial wytlumaczenie problemu i wyznaczenie celu.

A sama terapia bedzie juz rozwiazywaniem problemu i szarpaniem za odpowiednie struny w mojej osobowosci i psychice.

Jestem na politechnice i mam inżynierskie podejście.

 

Gdy pyta co sie u mnie dzieje lub z czym Pan przychodzi mam wrazenie jakby olal moj powazny problem omawiany na poprzedniej terapii.

Od tak.. tydzien temu rozmawialism o probemie z emocjami, pozniej o seksie, pozniej o jakims gownie innym, pozniej o nadmiernym perfekcjonizmie. pozniej o rodzienie, takie przeskoki..

 

Do tego trzy maniery:

gdy o czyms opowiadam to mowi i kiwa glowa "taak takk takk" ze sie ze mna zgadza, mam wrazenie ze wyuczone.

pytanie co tam u Pana?

i powtarzanie mojego problemu gdy ja go opowiem (podobno taki sposob prowadzenia terapii aby on i ja lepiej zrozumieli (chyba raczej on)) i przez to gdy ja opowiem problem przez 2 min on powtarza przez kolejne 2 min

 

myslalem ze wiecej bedzie sie dziac miedzy sesjami

 

opisalem moje problemy na 10 stron gruntownie, chcialem to przeczytac (godzina czytania), on nie chcial abym tego przeczytal, powiedzial ze "on nie potrzebuje abym wrzucal mu to wszystko do glowy" (tutaj troche go rozumiem moze rzeczywiscie to nie bylo potrzebne, ale nei zmienia to jednak faktu ze zalezalo mi na tym i w ten sposob odebral mi motywacje do indywidalnej pracy nad soba miedzy sesjami)

 

od czasu do czasu mowi mi ze "musze zmienic przekonania" no to niech mi je kurwa zmienia dialogiem sorkatejskim lub jakims innym gownem kory wymyslili ci zajebiscie psychologowie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zordon54,

Nie mam terapii eriksonowskiej więc trudno mi sie odnieśc do twojej.

gdy o czyms opowiadam to mowi i kiwa glowa "taak takk takk" ze sie ze mna zgadza, mam wrazenie ze wyuczone.

 

Nie wiadomo dlaczego on tak kiwa głową, może chce ci dać w ten sposób do zroumienia że akceptuje to co mówisz a nie że się zgadza z tobą i cię popiera. Może chce abyś się poczuł zrozumiany. Najlepiej go zapytaj o to zamiast snuć domysły.

odebral mi motywacje do indywidalnej pracy nad soba miedzy sesjami)

pomiędzy sesjami najlepiei jest pracowac nad tym o czym się mówiło na terapii

 

opisalem moje problemy na 10 stron gruntownie, chcialem to przeczytac (godzina czytania), on nie chcial abym tego przeczytal

I miał rację bo takie czytanie niczego nie zmieni i jest to tylko strata czasu.

od czasu do czasu mowi mi ze "musze zmienic przekonania" no to niech mi je /cenzura/ zmienia dialogiem sorkatejskim lub jakims innym gownem kory wymyslili ci zajebiscie psychologowie!

On w tobie nie da rady niczego zmienić. Zmiana przekonań polega na tym że najpierw wyszukujesz jakie masz przekonania a potem się nad nimi zastanawiasz, czy rzeczywiście są prawdą czy tylko uwierzyłeś w coś co ktoś ci kiedys zapodał.

Gdy pyta co sie u mnie dzieje lub z czym Pan przychodzi mam wrazenie jakby olal moj powazny problem omawiany na poprzedniej terapii.

W takiej sytuacji sam możesz powiedzieć o czym chciałbyś dzisiaj rozmawiać, czyli że chcewsz wrócić do ostatnio omawianego problemu. To twoja terapia i ty decydujesz o jej przebiegu

Jestem na politechnice i mam inżynierskie podejście

Być może bardziej odpowiednia byłąby dla ciebie terapia CBT, gdzie jest więcej konkretów i gdzie dostaje się zadania domowe i gdzie terapeuta ci mówi jak masz nad sobą pracować, jak siebie obserwować, w jaki sposób odnajdywać swoje przekonania lub konflikty wewnętrzne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiadomo dlaczego on tak kiwa głową, może chce ci dać w ten sposób do zroumienia że akceptuje to co mówisz a nie że się zgadza z tobą i cię popiera. Może chce abyś się poczuł zrozumiany. Najlepiej go zapytaj o to zamiast snuć domysły.

nie mam zamiaru bo sie znowu wku*wi ze sie czepiam sposobu prowadzenia terapii

On w tobie nie da rady niczego zmienić.

slogan

Być może bardziej odpowiednia byłąby dla ciebie terapia CBT, gdzie jest więcej konkretów i gdzie dostaje się zadania domowe i gdzie terapeuta ci mówi jak masz nad sobą pracować, jak siebie obserwować, w jaki sposób odnajdywać swoje przekonania lub konflikty wewnętrzne.

planuje zmienic na poznawczo behawioralna, juz na poczatku chcialem ale nie bylo terminow do terapeuty do ktorego chcialem

 

teraz tylko znowu dylemat.. zostac przy tej czy wlasnie zmienic, podejmowanie decyzji jest trudne, moze trwac w tej terapii?

 

dziekuje za odpowiedz inga beta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I miał rację bo takie czytanie niczego nie zmieni i jest to tylko strata czasu.
To twoja terapia i ty decydujesz o jej przebiegu

i jeszcze jedna mała uwaga Inga_Beta, tak mnie naszlo,

skoro to moja terapia i ja decyduje o jej przebiegu to czemu nie zgodzil sie na przeczytanie moich problemow? Sam powiedzialem ze najwyzej na moj koszt "stracimy" na czytanie tego. Napisalem tam bardzo ciekawe rzeczy ktore moglyby moim zdaniem mu "pomoc" zdiagnozowac zrodlo moich problemow i przyspieszyc terapie

Te dwa cytaty zakrawaja o truizm (czy tam inwektywa czy wdrukowanie czy jakos tak mam na mysli zaslyszany slogan i powtarzany w zaleznoci od sytuacji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zordon54, nie przejmuj się to jest takie, jeszcze byś odebrał pracę swojemu terapeucie jakbyś pozwolił przeczytać swoje problemy ale to dziwne bo często pisze się na kartce cele albo życiorys. Też jak mówiłem o rzeczach dla mnie istotnych to zostało zignorowane, odszukał za to inne problemy które zinterpretował na wspak i chciał nad nimi pracować tak naprawdę rzeczy które mają dla mnie znaczenie psychoterapia nie ma wpływu. I jeszcze te uśmieszki mojego t mnie irytowały ja mówię co mnie boli a ten się uśmiecha to się nazywa fachowo chyba wysoki poziom dobrostanu psychoterapeuty. No sztuczna relacja biznesowa nie wszystkim pomaga czasami kolega który zna cię 10 lat więcej by mógł wnieść niż terapeuta na podstawie kilku zdań wyrwanych z kontekstu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to powinien się z tym zapoznać jeżeli miało to formę życiorysu na grupowej od tego się zaczyna olał cię po prostu,

nie korzystam nie chce mi się już w to bawić może w innym nurcie bym spróbował ale psychodynamiczna na której byłem powodowała efekt odwrotny od zamierzonego, naszym życiem kierują geny, biologia, neurotransmitery, środowisko sytuacja zawodowa i osobista, przeżycia oraz czas też jest czynnikiem leczącym terapia może coś zmienić może z 20 % w moim przypadku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ja gestalt i ericksonowska (dziwne polaczenie) ale chyba i tak bardziej pracuje on w gestalt

gestalt to do teraz nie wiem co to jest, kojarzy mi sie z newage i widze to podejscie u niego (cwiczyl energie chi np ;) )

niby gestalt to krotkoterminowa, ale ja odnosze wrazenie ze podchodzi pod psychodynamiczna

on odrzucil to zebym to przeczytal, bo ja poprosilem o terapie krotkoterminowa i powiedzial ze nie ma sensu analizowac przeszlosci...

 

teraz najtrudniej podjac meska decyzje o przerwaniu terapii.. czy powinienem? boje sie teraz przerywac, zbliza sie trudny okres dla mnie... i mysle o poznawczo behawioralnej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zordon54, to żeś sobie wybrał terapię... Odnoszę wrażenie, że chciałbyś konkretnie, namacalnie, analitycznie, w oparciu o rozumowanie przyczynowo-skutkowe, a tu kicha. Kontrowersyjna ericksonia (niemalże szamańska) plus szalony gestalt:) Wyjścia widzę dwa (o ile dalej chcesz chodzić na terapię): 1. zmienić nurt, 2. zaufać, że terapia w której unika się interpretacji i grzebania w przeszłości na rzecz pracy na zasobach i orientacji w przyszłość lub koncentracji na tym co teraz (co jest podstawą podejścia krótkoterminowego) może Ci pomóc. 1,5 miesiąca to początek, nawet w krótkoterminowej. Cokolwiek postanowisz, życzę powodzenia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na psychoterapie czekałam rok.. brałam udział w psychoanalitycznej grupowej, 5-dniowej z założenia leczenie miało trwać 3 miesiące. Ej.. tragedia. 10 osób (w tym dwie nowe; ja i jeszcze jedna dziewczyna). Poniedziałek, środa i piątek psychoanaliza z dwoma terapeutami a wtorki i czwartki luźniejsze zajęcia z inną psychoterapeutką. Chwilę przed pierwszą sesją miałam spotkanie z psychiatrą która poprosiła o opisanie co mi jest, użyłam m.in. określenia "objawy psychosomatyczne" i dostałam ochrzan że mam nie posługiwać się taką fachową terminologią bo to będzie mnie dystansowało od grupy i że jestem tu pacjentką i mam nie bawić się w psychologa :bezradny: zestresowałam się na wstępie.. później chwila rozmowy z psychoterapeutką i wejście do sali gdzie czekała reszta grupy.. praktycznie całą sesje rozmawiali między sobą, ani ja ani druga nowa nie odzywałyśmy się. Raz padło pytanie od psychoterapeutki "dlaczego państwo nie zapytają nowych osób z czym do nas przyszły?" cisza. Po chwili grupa kontynuuje rozważania przerwanego problemu jakby pytanie w ogóle nie padło. Tym razem odezwał się terapeuta "dlaczego państwo zignorowali pytanie?" No i wtedy zapytali nas z czym przychodzimy. Ja nie byłam w stanie mówić byłam tak jakoś pospinana więc powiedziałam że nie jestem w stanie nic powiedziec za bardzo, że koncentruje się bardziej żeby nie zemdleć. Kilka następnych sesji wyglądało podobnie; grupa dyskutuje a my dwie nowe - cisza. Terapeuta zapytał jeszcze kiedys "co jest takiego w grupie że ignorują nowe osoby" i nic. Powiedzieli tylko tyle że dziwna atmosfera zrobila się w grupie. Raz dostałam takiego ataku nerwicy że odezwałam się powiedziałam co się dzieje w środku mnie i nic.. nawet terapeuci nic nie powiedzieli.. w czasie terapii, sesji napływało mi dużo przemyśleń wspomnień tyle że nie mogłam ich w żaden sposób przepracowac.. skumulowało się to na tyle że raz w nocy obudził mnie atak drgawek (z napięcia mięśni, na szczęście nie padaczkowy) który trwał 20 min i powiedziałam dość. Można mieć 3 nieobecności, wykorzystałam 2 i przyszłam jeszcze tylko raz żeby powiedzieć, że odchodze co dużo mnie kosztowało bo nie chciałam tam więcej iść (za duży powstały lęk)... co dziwniejsze druga nowa osoba też zrezygnowała. I myśle że główny problem leżał w grupie.. totalne rozczarowanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zrezygnowalem 2 tyg temu z terapii i o dziwo czuje sie zajebiscie, myslalem ze bedzie mi jej brakowac

w sensie nie ze rozwiazala moje problemy bo tego nie zrobila, w zasadzie g... dała, ale juz jestem szczesliwy ze nie musze sie denerwowac ze terapia nie dawala efektow

byla to terapia eriksonowska w polaczeniu z gestalt, koles zaczal sie szkolic w podejsicu systemowym, a w pracy ze mna jak sie dowiedzialem stosowal prace na relacji (cokolwiek to znaczy) czyli generalnie takie tam pogaduchy, prowokowanie emocji chyba czy cos

nie chcial mi powiedziec co mi dolega i nazwac tego. Nie chcial dawac mi etykiet. Szkoda, bo bardzo mnie to interesowalo.

moze pozniej wiecej napisze, teraz od marca ide na poznawczo behawioralna i fajnego doktorka, mam nadzieje ze beda konkrety

 

moge tylko napisac ze bardzo meczylem sie na tej terapii, nie widzialem efektow i wku***alem sie na terapeute

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka symulacja dzieciństwa w gabinecie psychoterapeuty jest skazana na niepowodzenie: po pierwsze osoba w wieku dorosłym ma inną neurobiologę mózgu niż dziecko w wieku kilku lat, po drugie terapeuta nigdy nie będzie w stanie w pełni zasymulować rodzica...

 

A oto dlaczego

 

http://kwejk.pl/obrazek/2372137/szczery-psycholog.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka symulacja dzieciństwa w gabinecie psychoterapeuty jest skazana na niepowodzenie: po pierwsze osoba w wieku dorosłym ma inną neurobiologę mózgu niż dziecko w wieku kilku lat, po drugie terapeuta nigdy nie będzie w stanie w pełni zasymulować rodzica...

 

A oto dlaczego

 

http://kwejk.pl/obrazek/2372137/szczery-psycholog.html

Faktycznie naukowa publikacja jest się nad czym zastanawiać :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakwalikowałem się na co najmniej roczną psychodynamiczną terapię grupową. Miałem w pamięci jak dobrze mi szło na ostatnim oddziale dziennym kiedy to brałem akineton i bardzo aktywnie uczestniczyłem w sesjach.

Od co najmniej roku nie biorę akinetonu i nie jestem już tak pozytywnie nakręcony, i to odbiło się bardzo na tej nowej terapii, która trwa już pół roku. W skrócie mój proces terapeutyczny można opisać w kilku etapach:

1. Nadzieja na aktywne zajmowanie się problemami.

2. Walka o czas dla siebie.

3. Frustracja brakiem miejsca w grupie.

4. Rozczarowanie pełnieniem roli widza.

5. Myśli rezygnacyjne.

6. Zaklinanie rzeczywistości, próba wmawiania sobie, że będąc w cieniu też coś z tej terapii mam.

7. Zobojętnienie i bierność. Pogodzenie się z rolą w grupie.

....

Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Po pół roku skuteczność terapii szacuję na blisko 0%, chyba że postęp odbywa się w tempie niedostępnym dla mojej percepcji. Tęsknię za terapią indywidualną. Powiedziałem o swoich problemach na grupie mojemu lekarzowi i on też stwierdził, że dla mnie powinna być indywidualna. Czekam póki co 2 miesiące na telefon czy dostałem się na indywidualną poznawczo-behawioralną.

Jestem rozczarowany, bo gdy byłem na akinetonie, bardzo fajnie pracowało mi się w grupie 12 osób, a teraz jestem wycofany i zdominowany przez nich. Ale to nie tylko dotyczy mnie. Naliczyłem, że spośród 12 osób , 4 osoby zabierają około 90% czasu dwugodzinnej sesji.

8 osób praktycznie jest wyłączonych z udziału i tak od pół roku. Postawa terapeutek jest bardzo bierna, aktywność ograniczona do minimum, a problem dominacji 4 osób nad resztą grupy potraktowany pobieżnie i szybko zapomniany.

Myślę, że trzeba głośno powiedzieć o tym powiedzieć i nie robić z tego tematu tabu, że najzwyczajniej w świecie żeby odnosić korzyści z pewnych rodzajów psychoterapii trzeba mieć odpowiedni profil problemów i odpowiedni profil psychologiczny. Nie wstydźmy się o tym mówić, i nie dajmy sobie wmawiać że to my mamy problem że terapia na nas nie działa. Z całym szacunkiem, ale forma terapii również może mieć wady, które przeszkadzają jej być skuteczną.

Zresztą po głębszym zastanowieniu, jak ma mi pomóc taka terapia w której terapeutki praktycznie nie uczestniczą, a wymiana opinii toczy się pomiędzy grupą losowych zaburzonych osób bez wiedzy psychologicznej i zainteresowanych uzyskaniem prywatnych korzyści?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 osób praktycznie jest wyłączonych z udziału i tak od pół roku. Postawa terapeutek jest bardzo bierna, aktywność ograniczona do minimum, a problem dominacji 4 osób nad resztą grupy potraktowany pobieżnie i szybko zapomniany.

(...)

Zresztą po głębszym zastanowieniu, jak ma mi pomóc taka terapia w której terapeutki praktycznie nie uczestniczą, a wymiana opinii toczy się pomiędzy grupą losowych zaburzonych osób bez wiedzy psychologicznej i zainteresowanych uzyskaniem prywatnych korzyści?

 

To jest jakaś chora sytuacja, wygląda na to że te terapeutki mają wyrąbane na was i siedzą tam by sobie odpocząć, czują się pewnie tam jakby oglądały telewizję. Taka bierna postawa jest karygodna, szkoda że nie wiem czy można to gdzieś zgłosić. Wg mnie taka terapia jest bez sensu, bo jak tylko 4 osoby dominują i gadają to jest wielce niesprawiedliwe. W dodatku jak chorzy ludzie mają sobie pomóc gadając o swojej bezradności, jedyne co to mogą sie postraszyć nawzajem i licytować kto ma gorzej. Wg mnie terapeutki powinny ruszyć dupę i nadawać jakiś kierunek tej terapii w sensie, żeby rozwiązywać problemy, a nie tylko siedzieć i przyzwalać na marnowanie i przegadywanie czasu. Myślę że te panie nie są w stanie kogokolwiek wyleczyć i proponuje żebyś dodał ich nazwiska do czarnej lekarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korat, to niestety nie jest wyjątek, jeśli chodzi o grupową. Nie mam zbyt dużego pojęcia o prowadzeniu takich terapii i tym, co pomaga w takiej formie leczenia. Ale nie rozumiem takiego postępowania terapeutów, choć mi to tłumaczono, że "czynnikiem leczącym jest oddziaływanie grupy", dlatego terapeuci ingerują jak najmniej w to, co się dzieje. Ja mam dość podobne, przykre wspomnienia z grupowej, choć bardzo bym chciała na taką iść, ale nie mam pojęcia gdzie jest inaczej. A nie mam ochoty tracić paru miesięcy na walkę z wiatrakami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Korat, masz rację trzeba o tym głośno powiedzieć...w grupie. Jeżeli czekasz aż terapeutki coś zrobią, żeby tobie i pozostałym osobom było dobrze, to się tylko sfrustrujesz...weź sprawę w swoje ręce i wyraź głośno swoje odczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zresztą po głębszym zastanowieniu, jak ma mi pomóc taka terapia w której terapeutki praktycznie nie uczestniczą, a wymiana opinii toczy się pomiędzy grupą losowych zaburzonych osób bez wiedzy psychologicznej i zainteresowanych uzyskaniem prywatnych korzyści?

Powiedz o tym na terapii głośno na grupie co Ci nie odpowiada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KoratAle nie rozumiem takiego postępowania terapeutów, choć mi to tłumaczono, że "czynnikiem leczącym jest oddziaływanie grupy", dlatego terapeuci ingerują jak najmniej w to, co się dzieje.

To może niech chorzy sami się gromadzą w takie grupy, przynajmniej nie będzie trzeba płacić takim terapeutom za nicnierobienie.

Żałosne, co ma w ogóle dać pogadanka chorych osób w kółeczku. Każdy pokwęka co mu dolega i rozejdą się w swoją stronę. To tak samo jak w poczekalni u lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam za sobą prawie 6miesieczną terapie grupowa na oddziale i tez wlasnie frustrowalem sie ze nie jestem ciagniety za jezyk,nie potrafilem sam zawalczyc o siebie na zajeciach.to czy grupa ma dzialanie lecznicze zalezy od skladu grupy.im bardziej podobne objawy u innych tym lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zresztą po głębszym zastanowieniu, jak ma mi pomóc taka terapia w której terapeutki praktycznie nie uczestniczą, a wymiana opinii toczy się pomiędzy grupą losowych zaburzonych osób bez wiedzy psychologicznej i zainteresowanych uzyskaniem prywatnych korzyści?

Powiedz o tym na terapii głośno na grupie co Ci nie odpowiada.

 

A grupa może sprawę przemilczeć... Co nie oznacza, że nie warto próbować. Ale jednak mówienie swoich odczuć na głos nie zawsze ma wyłącznie pozytywne następstwa. Nie każda grupowa jest dobra, nie każda grupowa jest dla każdego.

 

bedzielepiej, w niektórych przypadkach, np. na oddziałach dziennych, masz jeszcze dodatkowe zajęcia i wtedy to, co się przerabia na tych zajęciach też jakoś wpływa na grupę, grupa się zmienia, oddziałuje na swoich członków itd. ;) Ale nie wiem, bo zwyczajnie tego nie ogarniam, choć większość była usatysfakcjonowana udziałem (pierwsza terapia), więc widać komuś to jednak pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi tez terapia w ogole nie pomaga. Nawet nie rozumiem jak ona moze dzialac? Chadzam na DDa indywidualnie raz na 2 tygodnie, nie wiem czemu tak rzadko, ale terapia polega na opowiedzeniu co robilem ostatnio i tyle. Czytam o terapiach, o tych mocnych, trudnych przezyciach, o jakiejs drodze do swiata uczuc i emocji i sie dziwie? Bo ja nigdzie nie ide i nie przezywam zadnych emocji, generalnie po wyjsciu z ganinetu to nie pamietam o czym zesmy gadali. W sumie to mojego t chyba wkurza bo zawsze sie pyta na poczatek czy pamietam na czym skonczylismy, a ja nigdy nie pamietam. Dzisiaj zas ide do tego goscia i zas bedzie to samo. Ta terapia to raczej zamiast pomagac to rodzi frustracje i poczucie beznajdziejnosci. Zmienil bym go juz dawno, znam go 5 lat, ale u nas w miescie nie ma innego terapeuty za darmo. Tzn sa, ale tylko od uzaleznien.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×