Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Jest tylko jeden problem, ale za to ogromny. Tabletki powodują u mnie takie zmulenie i zmęczenie, że funkcjonuję jak pod wpływem narkozy, słaniam się ze zmęczenia. Dlatego odstawiam je. I boję się jak będzie. Mam nadzieję, że po kilku miesiącach kuracji nie są mi już potrzebne.

Zwariowałaś?! Po takich męczarniach chcesz tak łatwo odstawić tabletki? :shock: Poczekaj jeszcze kilka miesięcy. Kup sobie ten guaranax albo inny suplement z kofeiną, tauryną. Nie odstawiaj leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywistość jest dla mnie jak film, nie mam poczucia że mam na cokolwiek wpływ, że moje działanie jest jakoś w tej rzeczywistości odzwierciedlone. Tak jakbym był duchem. Nie mam poczucia więzi z niczym, nie mam żadnego poczucia obowiązku. Umykają mi gdzieś drogowskazy, którymi się do tej pory kierowałem w życiu. Nie oczekuję niczego, nie mam marzeń. Jeśli coś robię to żeby coś sprawdzić, eksplorować, doznać czegoś nowego. Szukam i próbuję wyrwać się z tej szarości i statyczności. Chwytam się różnych zajęć, zwiedzam różne zakątki ludzkiej duszy , przyglądam się uważnie wszelakim zjawiskom. Nie ma dla mnie znaczenia czy przeżyję kolejny dzień, chciałbym tylko móc umrzeć bezboleśnie. Zobaczyłem, przeżyłem i dowiedziałem się tego co chciałem, więcej mi nie potrzeba. Trwam ponieważ umilkły powody dla których miałbym zniknąć, jeśli znów się pojawią to zobaczymy co dalej. Póki co moje bytowanie polega na doświadczaniu zmienności i odczytywaniu oraz działaniu według reguł jakie rządzą zmieniającą się nieustannie rzeczywistością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale mnie siostra wkur.wila. dzisiaj lecial albo leci odcinek na tvn o bezrobotnych. i moja blyskotliwa siostra mnie do nich porownuje. wskakuje do kuchnii i podburza moja matke przeciwko mnie. sz.mata dostala pieniadze od rodzicow na mieszkanie, reszte biora kredyt i qrwa jeszcze mi taki numer wywija. jak sie tylko wymelduje to dopilnuje, zeby jej noga i noga jej meza nie postanela w tym domu. tak mnie wkur.wili, ze mysle zeby zalatwic jej zakaz wkraczania na ta posesje. ja nie zartuje, jak ktos mnie oczernia i jeszcze sie z tym nie kryje to ja tego nie puszcza plazem. pytanie co zrobic, zeby sie odciac od siostry i jej meza raz na zawsze? nie chce ich widziec na oczy. ja wiem, ze to sprawka meza mojej siostry. wiem co mowi. mowi to przy mnie o mnie i jeszcze mu brewka nie drgnie. sa na to swiadkowie. chyba bede bezwzgledny, bo chamstwa nie zniese. maz mojej siostry wdal sie w swojego ojca, bo jego ojciec to samo z jego rodzina robil. jak ktos jest pier.dolniety to tak juz mu zostaje do smierci. ja jestem spokojny, ale jak mi za ktoryms razie odpier.doli to zalatwiam sprawe, bo chamstwa nie zniese. doradzcie cos co robic. wiem tylko tyle, ze rodzice chca mi chyba jeszcze w tym roku przepisac na mnie dom. wiecie dlaczego moja siostra z mezem taka pewna jest? bo maja zabezpieczona du.pe tzn. mieszkanie juz maja kupione, kasa na mieszkanie tez, pracuja w panstwowych firmach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam takie pytanko do uczestników wątku. A jak to jest z odczuwaniem nudy. Ja nudą nazywam uczucie trochę podobne do mdłości od jedzenia , takie odczuwanie w brzuchu wymiotne odczucie tylko lekkie, a w plecach karku motylki. Za cokolwiek się wezmę mnie mdli. Nie potrafię się zaangażować bo wszystko wydaje mi się zbudowane z jakiś atomów i przez to nudne, świat jak układanka, bez duszy. Też tak macie z tym uczuciem fizycznych nudności przy próbie zaangażowania się w jakikolwiek problem czy nic nie czujecie, pustkę ? Jak wykonuję powtarzalne czynności np. skanowanie, mnie mdli ale to jest zrozumiałe , jak coś jest trochę skomplikowane to czuje że rozwiązanie mam gdzieś i tez mdli. Najlepiej czuje się chodząc w kółko po pokoju koniecznie z piwem i słuchając jazz rocka. Ale wtedy czuje się jak głupek i na takie życie nie opłaca się pracować wykonując jakąś mdlącą pracę . Czy u was też nuda się objawia mdłościami przy angażowaniu się w jakikolwiek problem myślowy ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7654321 mialem tak caly czas. zero motywacji. to jest najgorsze, bo czas plynie obok, ty nic nie robisz, niby nudy nie czujesz, bo nic nie czujesz, nie czujesz klimatu, we lbie niby pustki nie ma, powiedzmy ze masz czysty umysl, czysty nie znaczy pusty, nic tam nie ma. nic nie robisz, to nic nie zostanie zrobione i kolko sie zamyka. umierasz, bo nie chce ci sie jesc, myc. po prostu cialo sie domaga, ale jaki ty na to masz wplyw? to jest najgorsze. sila woli tego nie zalatwisz. trza na to tablety. z wikipedii wiem, ze dopamina to motywacja wiec trzeba dopaminy. wiadomo, ze solian to dopamina. wystarczy P jak przewlekle i solian 200mg wyhaczysz za 3,20zl za opakowanie. z praktyki wiem, ze najlepiej jest brac krotnosc tabletek 200mg. nie 400mg. max na jedna dawke to 400mg i tyle chyba jest najlepiej brac. albo solian cie pobudzi albo bedzie ci kazal spac. nie ma innej opcji. wiec sprobuj solian.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No odstawiam leki, bo jestem tak wyczerpana, ze nie mam sily wejsc po schodach, nie mam sily przetrzec skrawka podlogi, nie mam sily na nic. FIZYCZNIE. Czuje sie jakbym nie spala pol roku. Odstawie na kilka dni i zobacze co bedzie. Najwyzej wroce. Albo wypróbuje fluanksol albo wellbutrin.Nie wiem, na razie ide spac. ( o 18.00!!) i jak jutro sie obudze to moze bede bardziej w stanie myslec. Nic z tego zycia nie mam:(

 

Zawilisńki, ja mialam z siostrą tak samo jesli nie ogrzej. Zero zrozumienia, ublizanie. Teraz jak mi sie poprawilo, to zaczęła mnie akceptować i odnosic się do mnie jak do człowieka - ale co to człowiek, który akceptuje tylko w zdrowiu (względnym bardzo), a w deprsji to już nie? przy tym moja siostra - wbrew opinii lekarzy - uwaza, ze to moja histeria, udawanie, lenistwo itd itp anie żadna depresja. Ja od Niej staram się nic nie chcieć. Mogę liczyć tylko na rodziców i na mojego chłopaka. Ale chciałabym dobrze egzystować, żeby nie być dla nikogo ciężąrem. No i chciałabym kiedyś poczuć radość. Co w Twojej sytuacji to nie wiem Zawiliński, ale Cię rozumiem. Uderzyło mnie tylko, że CZUJESZ złość - ja też czasami czuję złość, ale bardzo rzadko i tak jakoś płytko, nieprawdziwie, nie głęboko w sercu jak dawniej.

 

7654321

Ja czułam coś w rodzaju nudy - to był jeden z największych koszmarów. w NIC, N I C nie mogłam się zangażować, nic nie przynosiło cienia zadowolenia, dzień był jednym długim pasmem cierpienia. ALe nie czułam tego w postaci mdłości. Czułam tylko uczucie cierpienia i bolesnej pustki, takiej otchłani.To bolao tak jakby mnie dusza bolala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i teraz pytanie do was. jechac na wroclaw za praca i tam mieszkac czy nie jechac? z domu do wrocka mam okolo 90km. przejazd busem o ile sie orientuje max 15zl w jedna strone, wiem ze jest po 10zl w jedna strone, ale ze sa podwyzki wszystkiego to moze i cena przejazdu poszla w gore. jest to najtanszy przejazd jaki udalo mi sie zalatwic. najgorszy problem to bym mial z robieniem sobie jedzenia i z praniem. kontakty miedzyludzkie chyba bede jak zwykle utrzymywal na minimum, bo mam fobie spoleczna. nie to zebym narzekal, ale jak wczoraj lezalem to kurcze szumialo mi we lbie jakbym mial nerwice czy cos. taki bylem spiety. czyli od nieczucia przechodze to lękow, a potem czucie. lękow nienawidze. nie to ze sie boje, ale po prostu ma lęki. bo bac sie czlowiek czegos boi, a miec lęk albo lękac czegos to jest bez przyczyny zewnetrznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Ci zazdroszcze, ze CZUJESZ lek.

Co do pracy i Wrocka, to ja bym na Twoim miejscu sprobowala. Szansa na usamodzielnienie, na wyrobienie w sobie przekonania, ze jdnak jakos DAJESZ RADE, ze nie jestes tylko skazany na innych, ze masz wlasna kase z ktorej mozesz sobie chocby glupotki jakies kupowac. A do tego Wrocek to fajne miasto. Co do prania, to nie przesadzaj, przeciez to pralka pierze, Ty tlyko wkladfasz i wyjmujesz. To akurat najmnioej meczace domowe zajecie. Do tego ja mialam tak, ze jak mialam leki i niepokoje, to spejcalnie wstawialam pranie, bo mnie szum pralki uspokajal, kojarzyl mi sie z domem i spokojem. Teraz niestety nie czuje juz takich skojarzen.

Co do jedzenia, to kanapki na sniadanie i kolacje sobie zrobisz przeciez, a obiady mozesz wykupic tanie w jakims barze mlecznym albo stolowce albo co drugi dzien robic cos szybkiego ( makaron z warzywami z mrozonki - wstawiasz makaron, na patelnie wysypujesz mrozonke i wszystko, tak samo ryz z warzywami, kielbasa na cieplo,albo przysmazana, gotowany kalafior z bulka tarta, pierogi (kupne albo jak mama zrobi to zamrozic), ryz z dzemem albo musem jablkowym, same mrozone warzywa na patelnie, smazony kurczak z warzywami ( bardzo szybko sie smazy w przeciwienstwie do wieprzowiny). Podaje Ci to z wlasnego doswiadczenia jak sobie radzilam w najgorszych czasach gdy sie niec nie chcialo. Bo teraz to bez wiekszego problemu pichce. Ja robilam jeszcze tak, ze opiekalam kawal miesa w piekarbniku (schabu), potem dzililam na porcje i kazda osobno zamrazalam. Gdy wracalam z pracy wsadzalam zamrozona porcje do piekarnika+ troche frytek+kupna surowka za 2,50 albo przetwory od mamy jako surowka. po 20 minutach wyjmowalam z piekranika odgrzane mieso i frytki i jadlam obiad. za pierwsze zarobione pieniadze kupilam zmywarke na raty, wiec odpada czynnosc, ktora mnie bardzo meczy-zmywanie. chociaz ostatnio jak sie lepiej czuje, to zmywam wiecej sama.

Podalam CI specjalnie wyprobowane przeze mnei strategie, mam nadzieje, ze Ci sie przydadza.,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam takie pytanko do uczestników wątku. A jak to jest z odczuwaniem nudy. Ja nudą nazywam uczucie trochę podobne do mdłości od jedzenia , takie odczuwanie w brzuchu wymiotne odczucie tylko lekkie, a w plecach karku motylki.

 

Nie, ja w ogóle nie mam odczuć w ciele chyba że są efektem fizyczności (mdłości po jedzeniu, ból, ciepło/zimno).

 

Za cokolwiek się wezmę mnie mdli. Nie potrafię się zaangażować bo wszystko wydaje mi się zbudowane z jakiś atomów i przez to nudne, świat jak układanka, bez duszy. Też tak macie z tym uczuciem fizycznych nudności przy próbie zaangażowania się w jakikolwiek problem czy nic nie czujecie, pustkę ? Jak wykonuję powtarzalne czynności np. skanowanie, mnie mdli ale to jest zrozumiałe , jak coś jest trochę skomplikowane to czuje że rozwiązanie mam gdzieś i tez mdli. Najlepiej czuje się chodząc w kółko po pokoju koniecznie z piwem i słuchając jazz rocka. Ale wtedy czuje się jak głupek i na takie życie nie opłaca się pracować wykonując jakąś mdlącą pracę . Czy u was też nuda się objawia mdłościami przy angażowaniu się w jakikolwiek problem myślowy ?

 

Ja czuje irytacje jak się zmuszam do robienia czegoś która przechodzi od razu jak tylko przestane to robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No odstawiam leki, bo jestem tak wyczerpana, ze nie mam sily wejsc po schodach, nie mam sily przetrzec skrawka podlogi, nie mam sily na nic. FIZYCZNIE. Czuje sie jakbym nie spala pol roku.

Dlatego napisałam, żebyś kupiła sobie jakieś suplementy z kofeiną, tauryną, żeń-szeniem, guaraną. Wszystkie wymienione składniki pobudzają. Na Twoim miejscu bałabym się odstawiać leki tak wcześnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć sorry, ze to mowie, ale piepszysz jak pobita. jak odstawisz leki, po ktorych teraz sie dobrze czujesz to tylko pogorszysz swoj stan. wiem, ze teraz sie czujesz lepiej, ze masz fajna przyszla wizje siebie powiedzmy za miesiac, ale jak zostawisz leki na bok to wierz mi, ale bedzie dno. ja juz nie raz rzucalem leki i wiem jedno: mam zryta chemie w mozgu i musze leki brac do konca zycia. wiesz dlaczego na poaczatku psychiatra mowi, na poczatku, ze leki trzeba brac 1 rok potem mowi 2, potem 5, potem 10? zebys sie oswoila z tym, bo wiedza, ze ludzie reaguja negatywnie jak im od razu powiesz na samym poczatku, ze leki pscyhiatryczne trzeba brac do konca swoich dni. to jest rzeczywistosc i z tym sie zyje. ja tez jestem wkurzony, ze musze brac solian punkt 18:40, ale nic na to nie poardze. musze sie z tym pogodzic.

 

jesli chodzi o klimat to czuje klimat. na tym to polega, ze czuje rzeczywistosc. to jakby czuje sie w powietrzu, jakby klimat unosil sie w powietrzu. dlatego np. taki blade runner to chyba mi znowu przypasi. ten film juz ogladalem wiele razy, ale kurde czego nie robi dla klimatu. klimat to jakby oddzialwyanie otoczenia na jednostke. nie tyle wiesz co czujesz co sie dzieje. czuje klimat, atmosfere, wlasnie atmosfere czuje, ale nie czuje emocji. szkoda, ze nie czuje emocji, ale kij z tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezu, ale ja wyję z wyczerpania po tych lekach. Wy sobie nie wyobrazacie jak mozna byc wyczerpanym. Wczoraj w drugim dniu pracy musialam sie urwac juz i polozyc do lozka. Lezalam i nie mialam sily sie przewrocic na drugi bok. W nocy spalam 12 h, a obudzilam sie i tak wyczerpana calkowicie. Nie mam sily sie umyc. Dlatego nie mgoe brac tych leko.

 

-- 24 wrz 2011, 10:23 --

 

jesli chodzi o klimat to czuje klimat. na tym to polega, ze czuje rzeczywistosc. to jakby czuje sie w powietrzu, jakby klimat unosil sie w powietrzu. dlatego np. taki blade runner to chyba mi znowu przypasi. ten film juz ogladalem wiele razy, ale kurde czego nie robi dla klimatu. klimat to jakby oddzialwyanie otoczenia na jednostke. nie tyle wiesz co czujesz co sie dzieje. czuje klimat, atmosfere, wlasnie atmosfere czuje, ale nie czuje emocji. szkoda, ze nie czuje emocji, ale kij z tym.

I Ty twierdzisz, ze Ty nie czujesz? Nie wiem co bym dała za to, zeby czuc atmosfere, zeby mi sie nastroj zmienial

 

-- 25 wrz 2011, 09:48 --

 

Od wczoraj mam się wielką ochotę zabić - i z powodu koszamrnego samopoczucia fizycznego i z powodu kompletnej anhedonii - a jeszcze w czwartek czułam zadowolenie. Ale nie mogę tych leków brać jak mnie tak wykańczają fizycznie. To jest po prostu bezmiar cierpienia co ja przeżywam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć to je zmien.

 

bylem w kosciele. kurcze, ale dziewczyny sa ladne. no nie moge sie nadziwic. niby maja tylko 18 lat, ale takie ladne, ze szok. moznaby sie caly czas patrzec. nie, to ze jakis zboczony jestem i lece na nie, ale akurat takie tam byly wiec na nie sie patrzylem. dzisiaj szybko szedlem czyli mialem dosc energii czyli jak przed choroba. dziewczyny mi sie podobaja czyli wszystko w normie, sex dalbym rade uprawiac czyli wszystko w normie. najgorsze jest jak mi sie chce juz uprawiac sex. ale mi sie nie chce juz bez powwodu tylko dopiero jakby doszlo do zblizenia to moze tak. rade dalbym jak cholera, ale nie o to chodzi. zanim rusze dupe z domu do wroclawia czy do katowic to musze miec pewnosc, ze solian o 18:40 i guaranax + pepsi dadza rade przez najblizszy czas. jesli ten dobry stan sie utrzyma to stad wypier.dalam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja pragnę się zabić. Cały dzień płaczę i o tym myślę, już rozważałam ze 3 razy na serio czy to zrobić. Wszystkie argumenty za tym przemawiają, bo nie wierzę, że jeszcze kiedykolwiek będę zdrowa, ten tydzień co było trochę lepiej to był jakiś wyjątek, a przecież uczuć i tak nie czułam. Dziś jest tak jak w najgorszym okresie przed szpitalem. Nic nie robię tylko siedzę, płaczę i myślę czy się zabić. A jeszcze parę dni temu pisałam do Was tak optymistyucznie, bo miałam nadzieję. I planowałam powrót do doktoratu i kursy i imprezę dla znajomych. Ale to nieziemskie zmęczenie mnie powalało...i zmniekszyłam leki, a teraz pewnie mam nawrót choro y i efekty odstawienne i wszystko razem. NAjgorsze, że jak się zastanowić to moje życie nie ma żadnego sensu. Życie bez uczuć jak nie można założyć rodziny, czuć miłości małżonka, miłości do dziecim, radości z ich sukcesów, takie życie w próżni nie ma żadnego sensu. Jakby nie obawa przed piekłem to chyba bym się już zabiła...nie wiem jest jeszcze kwestia, że załamałbym rodziców i chłopaka, ale nie wiem czy to by mnie powstrzymało. Po prostu cały dzień wyję, łzy same mi lecą, przypuszczam, że to są efekty odstawienne z powodu zmniejszenia leków...więc koniec końców wzięłam dziś większą dawkę leków, ale dopiero przed chwilą, bo pomyślałam, że trzeba wziąć leki skoro leżę i chcę się zabić..,..nie wiem, napiszcie coś, tak bym chciała, żeby ktoś z Was co też to przechodzicie był teraz w pobliżu, bo nikt inny tego nie zrozumie. Mama już się na mnie wściekła,chociaż wiem, że to z besilności...znów mam myśli całyt dzień, że chciałabym np. zachorować na raka i umrzeć jak najszybciej...nie wiem to jest jakiś koszmar, że ja mam w tym stanie isć jutro do pracy. W szpitalu też mówiłam, że mam myśli samobójcze i że nie czuję dużej poprawy, ale się tym nie przejęli i na drugi dzień mnie wypisali...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mowilem i powiem to raz jeszcze. w du.pie mam lekarzy, bo lekarze mi nie pomogli, bo nawet w zamiarze nie mieli mi pomoc, to ze im sie nie chcialo to wiem, bo im sie nic nie chce, ale oni nawet w zamiarze nie mieli mi pomoc. gn.oje pierniczone patrza sie tylko ile 24 im wpadnie w miesiacu. a za 24 maja placone chyba 1500zl brutto czyli 1000zl wpada im do kieszeni za 24h nic nie robienia. a my tu zdychamy jak te cmy, a oni jeszcze kase bija. z kolei ja mysle nad wroclawiem. jeszcze nie wiem kiedy bede wysylal cv po firmach wroclawskich, ale kiedys zaczne. na razie musze odczekac, zeby zobaczyc czy leki utrzymaja mnie w dobrym stanie powiedzmy przez 1 miesiac. jesli tak to jade na wroclaw i pier.dole ta bezrobotna dziure bez perspektyw. wiem, ze bedzie ciezko, ale naprawde ciezko ma teraz brak uczuć albo inni, ktorym nie chce sie zyc i ciezko maja tez ci, ktorzy nie widza sensu w szukaniu pracy, bo pracodawcy dali im nie dali zadnej szansy, a wiadomo ze pracodawcy to takie same skur.wysyny jak ci lekarze. narodzilo sie tyle skur.wysy.nstwa na tym swiecie, ze to przechodzi ludzkie pojecie. ja powiedzialem, nie chce miec tzw. dzieci, bo jak widze jak mnie traktuja rodzice i rodzenstwo to normalnie przechodzi ludzkie pojecie. to ze jestem bezrobotny to kij. ale zeby do chorego ciezko czlowieka tak sie zwracac? qrwa, za to powinna byc sprawa sadowa, bo zdrowym ludziom wydaje sie, ze moga kazdemu napluc w twarz. ja widze, ze trzeba kazdemu sie dobierac do dupy, zeby wiedzieli gdzie ich miejsce, bo jak komus na czyms zalezy to mieknie. dlatego jak ja rozmawiam ze swoja lekarka to z gory juz wiem, he od 2 lat juz wiem, ze to ja trzymam asy w rekawie, to juz wiem, ze ona jest tylko maszyna drukujaca mi te zasr.ane recepty. ja jej mowie, ze chce solian i po 10 minutach wyskakuje ladnie napisane tak, ze nawet 70 letnia osoba odczyta 200mg solian 2 op., trzy takie recepty i ch.uj. i wy tez tak powinniscie traktowac lekarzy. oczywiscie mozecie to tylko zrobic jak sie dobrze czujecie i macie wiedze tzn. wiecie od czego zalezy wasze zdrowie. ja wiem, ze sekretem mojego zdrowia jest solian 2 tabletki po 200mg 18:40 + guaranax z rana jak wstane + guaranax 15:00 i wszystko. ja wiem co mnie leczy, jest to skuteczne, a lekarzy traktuje jak pierd.olona drukarke i tyle. i nie daje odczuc, ze to oni sa wazni, czy ze mi na tych zasr.anych receptach zalezy, bo ide do innego lekarza i mam te 3 du.rne recepty bez proszenia sie. je.bal ich wszystkich pies i ta du.rna sluzbe zdrowia. dlaczego? bo jakby tak miala dzialac elektrownia to nigdy nie byloby pradu i dlatego ludzie chorzy psychicznie leczeni sa na chybil trafil i rowniez na je.bal pies.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja pragnę się zabić. Cały dzień płaczę i o tym myślę, już rozważałam ze 3 razy na serio czy to zrobić. Wszystkie argumenty za tym przemawiają, bo nie wierzę, że jeszcze kiedykolwiek będę zdrowa, ten tydzień co było trochę lepiej to był jakiś wyjątek, a przecież uczuć i tak nie czułam. Dziś jest tak jak w najgorszym okresie przed szpitalem. Nic nie robię tylko siedzę, płaczę i myślę czy się zabić. A jeszcze parę dni temu pisałam do Was tak optymistyucznie, bo miałam nadzieję. I planowałam powrót do doktoratu i kursy i imprezę dla znajomych. Ale to nieziemskie zmęczenie mnie powalało...i zmniekszyłam leki, a teraz pewnie mam nawrót choro y i efekty odstawienne i wszystko razem. NAjgorsze, że jak się zastanowić to moje życie nie ma żadnego sensu. Życie bez uczuć jak nie można założyć rodziny, czuć miłości małżonka, miłości do dziecim, radości z ich sukcesów, takie życie w próżni nie ma żadnego sensu. Jakby nie obawa przed piekłem to chyba bym się już zabiła...nie wiem jest jeszcze kwestia, że załamałbym rodziców i chłopaka, ale nie wiem czy to by mnie powstrzymało. Po prostu cały dzień wyję, łzy same mi lecą, przypuszczam, że to są efekty odstawienne z powodu zmniejszenia leków...więc koniec końców wzięłam dziś większą dawkę leków, ale dopiero przed chwilą, bo pomyślałam, że trzeba wziąć leki skoro leżę i chcę się zabić..,..nie wiem, napiszcie coś, tak bym chciała, żeby ktoś z Was co też to przechodzicie był teraz w pobliżu, bo nikt inny tego nie zrozumie. Mama już się na mnie wściekła,chociaż wiem, że to z besilności...znów mam myśli całyt dzień, że chciałabym np. zachorować na raka i umrzeć jak najszybciej...nie wiem to jest jakiś koszmar, że ja mam w tym stanie isć jutro do pracy. W szpitalu też mówiłam, że mam myśli samobójcze i że nie czuję dużej poprawy, ale się tym nie przejęli i na drugi dzień mnie wypisali...

 

Jednak płaczesz czujesz smutek, przygnębienie...Obawiasz się piekła czujesz zatem lęk...piszesz ,że chciałabyś umrzeć na raka uwierz mi nie chciałabyś...stanęłam bardzo blisko śmierci a mimo wszystko się jej boje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuc, fantazjujesz o raku , to ja ci powiem jak najprawdopodobniej wyglądałoby twoje życie. Byłabyś przykuta do łóżka i nawet byś nie mogła drgnąć, robiłyby ci się odleżyny, gniłaby ci skóra i kości miałabyś na wierzchu. Prawdopodobnie nie potrafiłabyś się nawet wypróżnić, a jeśli nawet to sprawiałoby ci to mękę. Zamieniłabyś się w cierpiący organizm, jedyny bodzieć jaki by dochodził z zewnątrz do twojego mózgu, to niewyobrażalny ból. Konałabyś w męczarniach wiele miesięcy a nawet lat, bo nawet gdy twój organizm już by nie był w stanie ciągnąć tego cierpienia dłużej, to dzięki zaawansowanej medycynie utrzymywano by ciebie przy wegetacji byś w imię etyki mogła doświadczać jak najdłużej nieustannego bólu. Słowa tego nie opiszą jak tragiczny jest los wielu z tych których dotknął rak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć po prostu teraz cierpi, ale psychicznie. a ogolnie brak uczuć jakbys miala miec raka to wolalabys nie zyc. a ja czuje klimat, atmosfere. wiaterek wwiewa mi do pokoju zapachy. slysze ciagnik orzacy, spiew ptakow. solian daje rade. jak dlugo nie wiem. na razie sie trzyma. powiem szczerze, ze jest lepiej niz tydzien temu. jaki myk?: solian 2 tabletki po 200mg o 18:40. i to wszystko. ja tylko chce spokojnie pracowac i spokojnie zyc. dozyc ilus lat i umrzec. ale w tym kraju qrwa spokojnie sie nie da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, o raku fantazjowałem tak pomiędzy 13-18 rokiem życia, później widziałem jak dwie osoby na to umierają i moje fantazje się skończyły. Masakra i dramat.

Nie sądzę, byś naprawdę fantazjowała o raku, po prostu fantazjujesz o dobroci, którą mogłabyś otrzymać od bliskich pod wpływem takiej choroby, bo zawsze łatwiej liczyć na dobroć pod wpływem cieżkich schorzeń ciała, niż ducha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się z Wami, z tego powodu jak potraktowaliście wypowiedź brak_uczuć. Ja myślę, że ona nie ma na myśli raka konkretnie. Rak to jest taka ogólna metafora, która ma na celu uzewnętrznienie naszego pragnienia śmierci, które jest na tyle silne, że wyrażamy chęć aby nas dopadło nieszczęście w postaci śmiertelnej choroby. Tu nie ma znaczenia ból (tzn ma ale mówiąc w ten sposób nie chodzi o to, że pragniemy bólu i męki, tylko chodzi o śmierć z zewnątrz). Rozumiecie o co mi chodzi ? Bo chyba pokrętnie tłumaczę. Chyba najprościej jest podać "chcę umrzeć na raka". Mnie nie przychodzi na szybko do głowy żadna śmiertelna choroba. Przecież nie powiemy "chcę śmiertelnie zachorować" Wg mnie to dziwnie brzmi. Strasznie przepraszam, może mnie zlinczujecie. Rak to straszna choroba a moje rozważania tutaj wcale nie mają jakiś negatywnych celów. Pisząc to wszystko nie biorę pod uwagę kwestii moralności takiego stwierdzenia, ani też żadnych względów etycznych. To naprawdę luźna refleksja i będę wdzięczna, czy to ma jakiś sens, czy się wygłupiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brak uczuc ostatnio tez placze bo to zawieszenie jest okropne. W ostatnich dniach widzialam tyle pieknych rzeczy, ogladalam obrazy malarzy których podziwiałam, widziałam delfiny które jako dziecko kochałam, ale nic, żadnej radości, żadnego czucia wow, jakbym wewnętrznie umarła i była takim ciałem które patrzy na świat, coś tam robi i nic poza tym. Nie potrafie powiedziec co chce bo nic nie chce, nie mam zadnych pragnien, zadnych marzen, tylko jakies tam obrazy w glowie. To mnie w jakis sposob uposledza i czyni ze mnie potwora, ze nie potrafie sie cieszyc z tego co mnie spotyka, z tego co otrzymuje od innych, od ludzi ktorzy mnie kochaja. Udaje i to mnie tez zabija. Ale skoro jestem zdolna do placzu, to musi byc jakas emocja. To ból, okropny ból. Ale właśnie kto to zrozumie? Gdybym miała amputowaną nogę to byłoby to widoczne dla świata. Moja trudność bycia byłaby zrozumiała. A tak? Nikt nie ma pojecia o dramacie mojej egzystencji bo to wszystko dzieje się wewnątrz, na zewnatrz widac to ciało, które nic nie mówi, który jest mym narzędziem aby grać. I póki nic się nie zmieni to trzeba chyba pisać w głowie scenariusze i grać to posrane rzycie. Być córką, być żoną, matką i kochanką. Ja staram się nie myśleć o sobie o swej żałości, ułomności, ale o innych, im dawać radość, nieść pomoc i to mi daje jakąś siłę, jakiś sens. Że nie jestem sama sobie tylko że coś robię, że nawet jeśli nie mogę pomóc sobie, to mogę pomóc innym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja czuje klimat, atmosfere. wiaterek wwiewa mi do pokoju zapachy. slysze ciagnik orzacy, spiew ptakow.

:shock::shock::shock::shock::shock:

CZUJESZ TO? Jezu, jak Ci zazdrposzczę. To tylko utwierdza mnie w przypuszczeniu, że nie masz żadnej schizofrenii prostej.

Shilhouette, dobrze mnie zrozumiałaś. Nie chodzi o to, że chcę cierpieć na raka, tylko jak tak ma wyglądać moje życie, to lepiej umrzeć na coś.

Guzik, ja mam tak samo. No doslownie I ten fluanksol CI nie pomaga? A Ty jesteś matką i żoną? No to faktycznie musisz udawać uczucia, bo przecież nie możesz nagle być oziębła dla swojej rodziny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×