Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Idz, idz do tego szpitala, Olu.

Ja tez mam guaranax, kupilem sobie po Twoich namowach zawilinski. Na Ciebie chyba wszystkie lekartstwa dzialaja szybko i mocno, bo ja nie odczulem zadnych efektow. Dzien jak codzien, nie bylem jakos specjalnie pobudzony dzisiaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uht guaranax to kofeina. jak nie dziala na ciebie kawa to nie ma sensu tego brac. a poza tym jest duzo innych srodkow kofeinowych. na mnie akurat guaranax dziala. poszukaj innego srodka kofeinowego jesli ci na tym zalezy. ale od razu mowie ze to jest noradrenalina.

 

-- 06 lip 2011, 17:03 --

 

kurcze jestem przeziebiony od trzech dni. i zauwazylem ze jak zazyje kofeine to mam sile do roboty. jak nie wezme kofeiny to jestem slaby, bez sil jak to zwykle bywa w przeziebieniu. czyli noradrenalina daje kopa w pracy fizycznej jak i psychicznej. na serio daje naped. tyle tylko ze ja znalazlem srodek ktory na mnie dziala. a nie ze bralem alvente czyli snri i lipa i w ogole nie bylo anpedu. tyle tylko ze ja biore guaranax i zero skutkow ubocznych a nie jak po wellbutrinie xr zaparcia jak 150. jak dostalem zaparcia to myslalem ze mi oczy z orbit wyjda tak cisnalem. dajcie spokoj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie chce pochwalic, ze juz trzeci dzien pracuje u ojca przy wykopywaniu fundamentu pod schody i dzwigam ciezke glazy calymi dniami. Kondycha jest, tylko szkoda, ze jestem taki odciety od tego wszystkiego. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uht co bierzesz na kondyche? bo niemozliwe zeby samo z siebie sie to wzielo. co ci dodaje energii? ja z kolei zauwazylem ze zeby guaranax dziala musze byc wyspany. zeby miec dodatkowa energie z guaranaxu musze byc wyspany. to nie jest amfetamina. to jest kofeina naturalny srodek wspomagajacy wiec musze byc wyspany i juz. dzisiaj jestem w miare wyspany i dlatego jak wzialem guaranax to czuje powera i ogolnie dobrze sie czuje. ja z kolei kosze trawe i targam kostke granitowa, a to wszystko dzieki temu ze potrafie sie wyspac i zregenerowac sily tzn. dzieki solianowi, a dodatkowa eenergie zyskuje dzieki guaranaxowi. i wg mnie to jest sukces, bo przez tyle lat zamulalem i nic nie robilem, bo nie bylo sil.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mowilem Ci, ze biore guaranax, ale jestem PRZEKONANY, ze to nie jego zasluga. Ja po prostu mam duzo sil fizycznych, a dodatkowo nie uzalam sie nad soba, jak normalny czlowiek w takiej sytuacji. Nie zwracam uwagi na bol i zmeczenie tak jak oni, bo bodzce zewnetrzne nie sa dla mnie tak dotkliwe. Polowa bolu, a moze i wiecej, to tylko emocje, bunt organizmu wobec niesprawiedliwosci i takie tam. Ja tego nie czuje i juz. To jest przepis na dobrego robota. :) Myslisz, ze czemu ludzie w lagrach i obozach koncentracyjnych mogli tak zapierdalac? Tylko dlatego, ze po jakims czasie sie odcinali od tego, jak schizofrenicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uht to po co bierzesz guaranax skoro ci nic nie daje? masz prace czy studiujesz? bo ja jestem po studiach i u nas w regionie w ogole nie idzie dostac pracy. szukam juz dlugo i nic nie idzie znalezc. dajcie spokoj.

 

-- 09 lip 2011, 18:01 --

 

widac brak uczuć jest juz na oddziale i raczej lapka nie wziela albo nie ma tam wifi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marek, a Ty tez nie odczuwasz uczuc? Myslalam, ze Ci uczucia wrocily po agonistach dopaminy?

Ja jestem w szpitalu i czuje się tak samo okropnie jak w domu, tyle tylko, ze tu jestem wsrod ludzi i nic robic nie musze. Na pewno nie jestem takim łatwym przypadkiem jakj Magic. Oddział jest komfortowy, swiezo po remoncie i można siedziec na ganku i sie opalac...niestety nie czuje przy tym takiej przyjemnosci jak kiedys...jedna z gorszych konsekwencji mojego stanu jest to, ze nie mozna marzyc nie czując uczuc.

Ale nie jestemsy z tym sami, jak pisalam jest tu pani z takim samym problemem i do tego ona jeszcze caly czas słyszy piski w głowie i sie nie poddaje, nie ma mysli samobojczych, jest bardzo wierząca io uwaza, ze jak Bog cos takiego zsyła, to trzeba to przyjąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prawdopodobnie juz wiem dlaczego istnieje zycie po smierci tzw. zycie po zyciu. dlaczego? bo bogu nie zalezy nie tyle na kasie co na stracie energii jakiejkolwiek energii. bog wie jak ja przetransformowac zeby powstala energia od nowa. energia jest odnawialna, bo energia zawsze byla i bedzie. energii nie da sie zniszczyc. ja mozna rozproszyc myslac ze zostala zniszczona. otoz nie. energia sie rozprsza na zyliony czastek energii, bo energia jest nieskonczenie podzielna, ale ona sie tranformuje na inny rodzaj energii. powraca w innej formie. bogu zalezy na nauce, rozwoju. tylko teraz nie wiem na jakim rozwoju. wydaje mi sie ze rozne cywilizajce we wszechswiecie zajmuja sie roznym aspektem odkrywania mozliosci swiadomosci, ktora to jest forma ekspresji energii.

 

-- 09 lip 2011, 22:57 --

 

to jest tylko moje gdybanie. ale co jesli bogu nie zalezy na zasobach skoro bog wie ze zawsze sa odnawialne, bo to nie bog ustala zasady odnowy energii tylko sama zasada zachowania energii. tylko pytanie czy bog istnieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cos mi sie po prostu zdaje ze chyba sie wyspalem dzisiaj. na ten pomysl o motywie boga wpadlem wczoraj. bo jaki powod mialby bog zeby stwarzac wszechswiat. patrzcie sie na nasza cywilizacje. jest postep. ludzie sie ucza. niby coraz lepiej, ale to wszystko dlatego, ze ludzie uznaja pieniadze jako srodek platniczy. w ogole co to znaczy ze my powinnismy placic jeden drugiemu za to ze korzystamy z zasobow ziemii. powinnismy placic ziemii a nie innym. dzieki temu nie byloby biednych. wiecie po co w ogole jest srodek platniczy? zeby ludzkosc byla zniewolona. mowia ze niby srodek platniczy czyli kasa motywuje do wysilku. nie prawda. to mysl o tym co mozemy miec za te pieniadze. juz nie sama kasa ale mysl. wiec nas napedzaja mysli a nie swistek papieru. jakby pieniadze nie byly uznawane za srodek wymiany to byloby nim pewnie cos innego. ale sa ludzie dobrzy i zli. i widze ze ten swiat bez pieniedzy po prostu nie moze istniec. bo sa ludzie ktorym tylko kasa w glowie. do nich nic innego nie dociera. a sa tacy co by bez kasy mogli wszystko, ale problem jest w tym ze musielby miec wsparcie spoelczenstwa. bo bez jedzenia niestety nie mozna zyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widac filozofowie na tym swiecie nie maja latwo.

 

-- 10 lip 2011, 21:57 --

 

co dziwne? nigdy nie zastanawialas sie dlaczego istniejesz? to co lepiej jesc, spac i sex uprawiac i sie nad tym nie zastanawiac? smieszna jestes. widac ze ci sie polepszylo, bo juz nie narzekasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje życie jest nie do zniesienia. Mam osobowość schizoidalną i do tego ciężką depresję. Potrafię tylko odczuwać przykre emocje lub nic , pustkę. Do tego ostatnio wyszło na jaw , że mam idee odniesienia i lekarka w wypisie z oddziału dziennego napisała mi osobowość schizotypową.

Mając takie zaburzenia nie żyje się tylko wegetuje. Nic nie wzmaga pozytywnych przeżyć, a przewlekłość tego stanu doprowadza w konsekwencji do ciężkiej depresji. Można powiedzieć , że bytuje się na takiej sinusoidzie gdzie maksimum przypada na obojętność i pustkę , a minimum na skrajną depresję. To oczywiste , że nie chce się żyć mając takie coś. Jedynie po wyrafinowanym rozumowaniu jedyny argument , który mnie odwleka od podjęcia kroków ku unicestwieniu to fakt że mama i tata chcą żebym żył. Skoro oni są zdrowi to pewnie dla nich to jest ważne, ja już nic z tego życia nie mam, to chociaż się do czegoś dobrego przysłużę i oni coś z tego będą mieć. Nawet gdybym zbawił cały świat i walczył jak Rambo, to i tak nie wyniósłbym z tych doświadczeń żadnych pozytywnych wrażeń.

Nie da się po prostu mnie przekonać co do wartości mojego życia, bo tylko niebyt jest dla mnie wytchnieniem.

Te wszystkie objawy osobowości schizoidalnej w klasyfikacji DSM czy innej są dla mnie oczywistymi konsekwencjami ogólniejszego problemu z którym przychodzi się borykać takim ludziom jak ja. To jest przede wszystkim permanentny anhedonizm. Nie sposób znaleźć w życiu ani jednej rzeczy, która by motywowała do czegokolwiek. Jedynie wyrafinowane metody rozumowania oparte na intelektualizacji są w stanie przyczynić się do objęcia jakiejś konkretnej pozycji. Bez tego odrealnienie , które non stop towarzyszy sprawia ,że człowiek żyje w ciągłej niepewności i dosłownie niczego nie jest pewien, nic nie wie. Można przyjmować jakiś model postępowania, ale nigdy nie będzie się wiedziało czy postąpiło się słusznie i po co się to w ogóle zrobiło. To absurd, że żeby sprawiać chociażby pozory normalności trzeba wykorzystywać metodę naukową poznawania rzeczywistości w każdym momencie. W konsekwencji osoba schizoidalna, która w środku toczy heroiczną walkę, z zewnątrz wygląda jak leniwy gość bujający w obłokach.

Na całe szczęście ja nie mam aż tak nasilonych objawów schizoidalnych i potrafię udawać emocje , albo je wyrażać bez ich doświadczania, w obcojęzycznej literaturze takie osoby określa się mianem "secret schizoids". To mocno ułatwia życie, ma się zdolność załatwienia spraw interpersonalnych. Można wydawać się zaangażowanym w kontakty i przyjaźń mimo , że tak naprawdę jest się daleko od jakiegokolwiek poczucia bliskości z drugą osobą. Ludzie nie postrzegają jednak wtedy mnie jako dziwaka co najwyżej , a nie jakąś chorą autystyczną osobę. Mogę więcej przez to zdziałać i być może jeśli będę w stanie to nawet znajdę pracę.

Nie wiem czy to jest uleczalne w jakikolwiek sposób , lata leczenia farmaceutykami nic mi nie dają. Ja bardzo mocno wchodzę w objawy autystyczne gdy pogarsza mi się stan, dlatego dostaję solian i sulpiryd, ale pewnie powinienem jakiś lek antydepresyjny też dostawać. Chyba na zaburzenia osobowości lepsza jest psychoterapia, bo ciężko jest zmienić osobowość o ile to w ogóle możliwe. Największym *** może się okazać nauczenie się radzenia z samym sobą i umiejętność podejmowania konstruktywnego działania, będąc jednak do końca swojej wędrówki na tej planecie wewnętrznie martwą osobą.

 

Napisałem to rok temu na pewnym forum o osobowości schizoidalnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bardzo mocno wchodzę w objawy autystyczne gdy pogarsza mi się stan

 

Jakie masz wtedy objawy autystyczne?

 

Chyba na zaburzenia osobowości lepsza jest psychoterapia, bo ciężko jest zmienić osobowość o ile to w ogóle możliwe.

 

Generalnie to nie ma psychoterapii dla schizoidów, zresztą żeby była jakakolwiek psychoterapia to najpierw trzeba mieć uczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poraził mnie ten cytat. Jakbym o sobie czytała, tylko, ze mi się to zrobiło w 28 r.z. jak już miałam ukształtowaną jakąś osobowość. Nie może się tak nagle zmienić osobowość o 180 st, można najwyżej zachorować na schizofrenię prostą - stąd moja "obsesja" na tym punkcie. Jakbym miała osobowość schiozoidalną, to bym ją miała od wieku młodzieńczego.Teraz też tak odczuwam jakbaNaym nie miała żadnej osobowości, nic w środku nie przeżywam. Nawet myślmo tej schizofrenii nie jest dla mnie tak straszna jak rok temu.Coraz bardziej obojętnieję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale nikt mi tego nie stwierdził. Nawet tu w Poznaniu mówią, że to depresja. Niestety dostaję już maksymalną dawkę leku i nadal czuję potworną pustkę, cierpienie, a w lepszych momentach nie czuję nic. I stwierdzam, że to nic jest łatwiejsze do zniesienia niż uczucie pustki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, tylko że zależy od tego dlaczego się nic nie czuje. Dla jednych nic nie czucie jest mechanizmem obronnym, po prostu tacy ludzie nieświadomie skutecznie uciekają i odcinają się od uczuć. Sądzę, że dla nich skuteczna jest psychoterapia. Sam przypuszczam, że do takich osób należę, bo kiedyś byłem bardzo wrażliwy, wręcz nawet za bardzo i było mi z tym ciężko. Całkiem możliwe, że ratowałem się w pewien sposób odcinając od uczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

korat chlopie to jest mechanizm chorobowy. zaczyna w pewnym momencie coraz bardziej brakowac dopaminy i jak jej nie uzupelnisz to w pewnym momencie przestaniesz czuc emocje. i tyle. i nie zadne psychoterapie bo wybulisz milion i tak ci to nic nie da. dlaczego leki nie dzialaja? bo takich obecnie nie ma. albo sa w krajach zagranicznych i my o tym nie wiemy, a zazwyczaj import ich jest tak drogi albo tak utrudniony, ze szok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×