Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

No to ciekawe...a z leków to jakie? Wellbutrin mi coś pomoże?

A solian?

A sulpiryd?

A fluanksol?

czy jeszcze inne?

Poza tym z brakiem uczuć nie chodzi tylko o nieodczuwanie tychy pozytwynych, bo ja np. smutku czy strachu też nie czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marek77, Może spróbuj ''głupiej'' fluoksetyny. Pierwszy SSRI na którym po tygodniu mam wyraźnie lepszy nastrój. Co będzie później nie wiadomo. Póki co, jest ok :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na razie jade na wenlafaksynie 37,5 od tygodnia i nie czuje nawet malusienkiej poprawy. Ale zaraz wskakuje na 75 i bede dwa miesiace bral, to zobaczymy. J

 

Ponoć jest korelacja między zaburzeniami psychicznymi a zwiększoną kreatywnością, ale nie o to mi chodzi. Ci ludzi włożyli nadludzki wysiłek w to by coś dać światu. Pomimo tych cierpień, jeszcze taki wysiłek potrafili podjąć. Mi o ten wysiłek chodzi, bo talent to każdy ma inny. Ja chcę taki wysiłek podjąć.

 

To juz jest Twoja filozofia. Szczerze mowiac watpie, ze Ci ludzie sie tak ciezko starali, zeby cos dac swiatu, raczej robili to z bardzo egoistycznych pobudek. Prawdopodobnie to bylo tak jak w filozofii Schoppenhauera - sztuka (nauka), to jedyna rzecz, ktora choc na chwile pozwala nam sie odciac od woli i przezyc cos wyzszego. Wiec dla mnie Ci goscie byli po prostu banda chorych ludzi, ktorzy walczac ze swoja choroba 'przy okazji' wymyslili cos wartosciowego. Oczywiscie wartosciowego z czysto materialnego punktu widzenia. Bo dla mnie wartosciowe sa inne rzeczy. Mogliby sobie byc najmadrzejszymi ludzmi swiata z ogormnym dorobkiem naukowym, ale co z tego? Wazne jest to, jak sie czuli, kim byli. Wielu wybitnych pisarzy bylo psychopatami i ich dziela sa opiewane jako wybitne, a ludzie maja sklonnosc do identyfikacji dziela z autorem. I tak tez te postacie stawaly sie wybitne. Dlatego wedlug mnie tu stoi niebezpieczna granica w kwestii oceniania takich osiagniec. Na ile wazne jest to co ktos zrobil, a na ile to jaki byl.

 

uht, w tym co piszesz może być dużo prawdy, bo nagle zmienił mi się diametralnie sposób myślenia, jakbym był innym człowiekiem. Możliwe, że w mojej psychice nastąpił pewnego rodzaju reset. Najistotniejszą zmianą jest to, że wcześniej miałem swoje założenia co do tego stanu i chociaż je zmieniałem, zawsze trzymałem się jakiegoś faktu, a teraz wiem, że nie ma faktów, zostały skasowane, jakby moja wcześniejsza "wiedza" posiadała błąd danych i blokowała wszystko. To tylko moje wrażenie, zresztą ciężko byłoby uwierzyć, że sam sposób myślenia mógłby doprowadzić mnie do tego stanu. Wiem jedynie, że im bardziej jesteśmy przekonani o tym, że poznaliśmy życie, tym mniejszą dajemy mu szansę zaskoczenia nas czymś nowym.

 

No ja w to wierze. Co oczywiscie nie znaczy, ze zamierzam czekac na zbawienie, ale po prostu mysle, ze mozg w pewnym momencie przeciaza sie jak system komputerowy i resetuje. Ja wlasnie staram sie doprowadzic do takiego resetu samemu, choc nie wiem czy mozliwe jest sprowokowanie tego. Podoba mi sie to, co napisales o tych zalozeniach. Bo u mnie dokladnie tak jest. Mam pewne zalozenia, ktorych nijak nie umiem zmienic i wiem, ze w duzej mierze one sa przyczyna mojego stanu. Dlatego widze tutaj dla siebie szanse w psychoterapii. Tobie sie udalo bez, mozg sam jakos zwalczyl tego raka.

 

No ja brałam tylko kilka dni, bo najpierw miałam akatyzje, a potem juz na dawce 5-100 mg tak mnie pobudzal, ze nie moglam spac, a tracilam swiadomosc. Ale mysle o tym, mysle, ze moze by mi naped zwikeszyl.Nie wiem, jak chce do szpitala albo do jakiegos dobrego lekarza, ktory by zrozumial, ze to problem bilogiczny,a nie piepirzyl mi o psychoterapii...wydalismy juz fortune na psychoterapie z rodzicami, bo tak mi ciagle wmawiaja. Ja chce isc do jakiegos dobrego szpitala albo dobrego lekarza, ktory sie mna zajmie a nie bedzie pieprzyl o zaburzeniach osobowosci. Są kryteria zaburzen osobowosci: w ktorych jest brak uczuc, odciecie od swiata, poczucie otępienia, spowolnienia, brabraku woli, braku motywacji, braku potrzeb, w ktorym człowiek tak sie zmienia ze staje sie nie do poznania dla siebie i innych (mówią mi to znajomi), w ktorych nie ma poczucia siebie, wycofuje sie kontaktow wszekich, w ogole z zycia i caly dzien siedzi. W ktorych zaburzeniach osobowosci tak jest?I caly czas czuje pustke. Nie czuje zadnej depresji, zadnego smutku, tylko pustke.

Ja moge brar leki do konca mojego marnego zycia, moge nawet przez to zyc 20 lat krocej, byle nie cierpiec, byle czuc jakas przyjemnosc, cos robic. Nie zalezy mi długim zyciu. Wrecz przeciwnie. Chcialabym, żeby bylo jak najkrotsze.Wczoraj myslalam o bombie atomowej - ze jakis czas temu przerazaly mnie takie wizje. A dzis to najwzeyj z ulga o tym mysle i obojetnoscia - zginiemy, to zginiemy, przynajmniej przestaniemy cierpiec. JAki sens ma zycie bez wrazen, bez najmniejszej rpzyjemnosci, bez satysfakcji, gdzie nic sie nie chce, gdzie trzeba sie smuszac, zeby sobie kanapke zrobic. Ja dziwaczeje z miesiaca na miesiac, ale wszysyc są bezradni.

 

Sprobuj z tym Solianem. Jak bedzie akatyzja, o wtedy bedziesz sie martwic, co robic. Bo ja juz nie moge patrzec, jak Ty sie szamotasz. Az mnie od tego glowa boli czasami, a jak Ciebie to dopiero musi bolec.

 

Ja tez jestem na takim etapie, ze moge powiedziec z czystym sercm, ze moge sie szprycowac lekami do konca zycia, nawet jak mialoby ono jeszcze 10 lat potrwac, byleby miec chociaz te 10 lat normalnego zycia. I od razu pokazuje fucka wszystkim, ktorzy sie stukaja po glowce czytajac to, bo widocznie malo jeszcze w zyciu przezyli. Jak czlowiek jest na dnie, to prawie wszystko wyda mu sie rozsadne.

 

brak uczuc, ja takie wizje mialem juz pare lat temu. Jak przeczytalem w jakiejs ksiazce, ze koniec swiata ma byc w 2012 roku, to sie straszine przerazilem (bylem mlody i glupi), ale z drugiej strony poczulem jakas ulge. Wyobrazalem sobie, jak swiat zalewa wielka fala i gina wszyscy i wreszcie jest swiety spokoj. :D

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tacy ludzie tworzyli swoje najwybitniejsze dzieła pod wpływem choroby psychicznej doświadczając różnorakich halucynacji. Na dokładkę z własnej woli nadużywali alkoholu i innych środków psychoaktywnych, aby takie stany sztucznie prowokować i potęgować. Cena geniuszu? Wielu z nich było wybitnymi naukowcami i artystami, ale marnymi ludźmi - bezwzględnymi tyranami, jednostkami aspołecznymi, katami swoich rodzin. Choćby przytoczony Isaac Newton. Umarł jako prawiczek, a piastując funkcję Nadzorcy, a później Kuratora Mennicy Królewskiej był bezwzględny i okrutny. Czy brać ich za wzór? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uht, pozwzwolę sobie się wtrącić...

 

myślisz, że taka mała dawka wenli - 75mg, coś da? ja brałam 5 dni 75mg i po tym wskoczyłam na 150mg, na razie nie minęło jeszcze 2 tyg na wenli i nie czuję żadnej poprawy.. a chyba mam łagodniejszy przypadek..

nie wiem, może bierzesz jeszcze inne leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ha, no wlasnie. Widze, ze ekspert mnie popiera w tej sprawie, a nawet przytoczyl naukowe dowody. :D Nie ma co gloryfikowac tych ludzi, bo jak mowie, nie znalismy LUDZI, tylko ich osiagniecia, ktore czesto nijak maja sie do osobowosci autora.

 

Nie, nie biore nic innego. No coz, ja ekspertem nie jestem, sam sobie lekow nie dobieram. To jest decyzja mojej psychiatry, zebym w ten sposob dawkowal ten lek, wiec tak robie. Jak za dwa miesiace nie bedzie poprawy, to bede ja wtedy blagal o Solian.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chwilowo poczułam się znosnie, a juz pol godzinna scesja z moją mamą, bo ona nie chce zebym szla do szpitala. ZNowu wie lepiej "rob co chcesz, jestes dorosla, ale jak ci to nie pomoze to dopiero zobaczysz".

Co do lekow to postanowilam miesiac przetestoac welllbutrin.

Jak to nic nie da ( czego sie obawiam) to pomysle nad solianem albo pojde do szpitala.

Ten metylofenidat to ciekawe.

Miedzy mną a moimi rodzicami jest wieczna wojna, bo ja uwazam tak jak zawilisńki czy Marek, że nie da się psychoterapią wygenrowac uczuc, zresztą probowalam i w Kraowie i 7 mcy tutuaj. DLa mnie to bzdura. A moja mama apriosi odrzuca biologię, ona jest fanatycznym wrogiem tabletek...i tak dzisiaj mialam mysli, wiem, że się powinnam ich wstydzic, ze dopiero jak moi roddzice umrą, to będę mogla leczyc się w zgodzie z sobą i robic to co ja JA uwazam, ze jest sluszne i mi w tej chwili potrzebne. I moze skończę w DPSie, ale wcale by mi to na chwilę obecną nie przeszkadzało. Moja mama mi nie wierzy, że ja jestem otępiała i nie odczuwam raczej potrzeb. Mogę przewegetować równie dobrze w DPSIe, tam pryznajmniej nie będe musiała resztą sił pracować. Czy moja mama się kiedys zastanowila jak ta praca ponad siły wyniszcza moj wątły system nerwowy? Może w DPSIe poczulabym się bezpieczna i szczęlsiwsza...moze je nie potrzebuję nic więcej...wiem, że jeszcze 2 lata temu było to nie do pomyslenia, ale teraz tak czuję.

Ja już jak skonczylam studia to dyndałam resztą sił psychicznych (zwłaszcza, że ciągle nie spałam) i pwiedziałam mojej mamie, że nie czuję się na siłach iść do pracy.... to mnie tylko wyzwała, że mnie utrzymywać nie będzie...a wtedy jakiś Komorów czy tego typu ośrodek mógłby mnie uratować.... i tak wegetuję z dnia na dzień już 6 rok w pracy.Oczywiście idzie mi coraz słabiej, mam coraz większe probkemy z myśleniem, ale moi rodzice mi nie wierzą. Tata sobie ubzdurał, że będe robić projekty, nakupował mi jakichś programów, a mama że będzie miała wnuki...jakby do nich rzeczywustość nie docierała:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na razie jade na wenlafaksynie 37,5 od tygodnia i nie czuje nawet malusienkiej poprawy. Ale zaraz wskakuje na 75 i bede dwa miesiace bral, to zobaczymy. J

 

Ponoć jest korelacja między zaburzeniami psychicznymi a zwiększoną kreatywnością, ale nie o to mi chodzi. Ci ludzi włożyli nadludzki wysiłek w to by coś dać światu. Pomimo tych cierpień, jeszcze taki wysiłek potrafili podjąć. Mi o ten wysiłek chodzi, bo talent to każdy ma inny. Ja chcę taki wysiłek podjąć.

 

To juz jest Twoja filozofia. Szczerze mowiac watpie, ze Ci ludzie sie tak ciezko starali, zeby cos dac swiatu, raczej robili to z bardzo egoistycznych pobudek. Prawdopodobnie to bylo tak jak w filozofii Schoppenhauera - sztuka (nauka), to jedyna rzecz, ktora choc na chwile pozwala nam sie odciac od woli i przezyc cos wyzszego. Wiec dla mnie Ci goscie byli po prostu banda chorych ludzi, ktorzy walczac ze swoja choroba 'przy okazji' wymyslili cos wartosciowego. Oczywiscie wartosciowego z czysto materialnego punktu widzenia. Bo dla mnie wartosciowe sa inne rzeczy. Mogliby sobie byc najmadrzejszymi ludzmi swiata z ogormnym dorobkiem naukowym, ale co z tego? Wazne jest to, jak sie czuli, kim byli. Wielu wybitnych pisarzy bylo psychopatami i ich dziela sa opiewane jako wybitne, a ludzie maja sklonnosc do identyfikacji dziela z autorem. I tak tez te postacie stawaly sie wybitne. Dlatego wedlug mnie tu stoi niebezpieczna granica w kwestii oceniania takich osiagniec. Na ile wazne jest to co ktos zrobil, a na ile to jaki byl.

 

 

Za mało napisałem byś mógł wyciągać wnioski, że tworzę jakąś swoją filozofię. Nic nie napisałem o tym z jakich pobudek powstają wybitne dzieła, traktuję je natomiast jako wielki dar dla ludzkości i wiem źe do powstania wielu z nich potrzeba było nadludzkiego wysiłku. A o korelacji między zaburzeniami a kreatywnością jest masa artykułów, więc sobie poczytaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filozofia, tutaj oznaczala punkt widzenia. I ja nic nie pisalem, ze nie twierdze, ze miedzy zaburzeniami a kreatywnoscia nie ma relacji. Wrecz przeciwnie. Ale Twoj post brzmial dla mnie tak, jak bys sam chcial cos wielkiego osiagnac pomimo swoich zaburzen i cos w ten sposob udowodnic. A ja na to, ze co z tego, ze sie cos osiaga, jak dalej jest sie tym samym zepsutym wrakiem czlowieka. Niewazne jaki naklad sily na to poszedl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są różnego rodzaju zaburzenia, apatia i anhedonia raczej kreatywności nie zwiększa.

 

Newton emocje miał, dlatego tak dużo pracował bo myślał, że jest to ważne, że alchemia doprowadzi go do zrozumienia Boga, wydaje się raczej, że gdyby nie jego fantazje to mógłby odkryć dużo więcej, nawet jak opisał grawitacje to zatrzymał się w pewnym momencie żeby zrobić tam miejsce dla Boga chociasz calculus który sam wymyślił prowadzi dalej.

 

-- 21 cze 2011, 21:40 --

 

Filozofia, tutaj oznaczala punkt widzenia. I ja nic nie pisalem, ze nie twierdze, ze miedzy zaburzeniami a kreatywnoscia nie ma relacji. Wrecz przeciwnie. Ale Twoj post brzmial dla mnie tak, jak bys sam chcial cos wielkiego osiagnac pomimo swoich zaburzen i cos w ten sposob udowodnic. A ja na to, ze co z tego, ze sie cos osiaga, jak dalej jest sie tym samym zepsutym wrakiem czlowieka. Niewazne jaki naklad sily na to poszedl.

 

Bo ta filozofia to zwykła pomyłka w myleniu subiektywnego z obiektywnym co też się wiąże z irracjonalną gloryfikacja obiektywnego chociasz każdy z doświadczenia wie, że najważniejsze jest to co subiektywne. Można subiektywnie cenić to co obiektywne i ten kto to ceni morze być szczęśliwym goniąc obiektywne, ale jego uczucie nie jest obiektywne tzn nie każdy tak doświadczy odkrywanie obiektywnego jak on.

 

Brak uczuć niektóre elementy tego co piszesz przypomina mi tą piosenkę:

 

A to co myślę o większości szukania choroby psychicznej mimo dosyć normalnego dzieciństwa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo ta filozofia to zwykła pomyłka w myleniu subiektywnego z obiektywnym co też się wiąże z irracjonalną gloryfikacja obiektywnego chociasz każdy z doświadczenia wie, że najważniejsze jest to co subiektywne. Można subiektywnie cenić to co obiektywne i ten kto to ceni morze być szczęśliwym goniąc obiektywne, ale jego uczucie nie jest obiektywne tzn nie każdy tak doświadczy odkrywanie obiektywnego jak on.

 

Hehe, dokladnie. :) Ladnie to ujales.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borsuk, Ty jesteś bardzo inteligenty. Szkoda mi Cię, że się tak marnujesz...że nie masz tego impulsu, żeby działać...ja to rozumiem, bo ja tego impulsu też nie mam, choć kiedyś byłam o 180st. inna(ciągle działałam). Ja Ci nie będę pisać, żebyś szukał tego w sobie czy w świecie, bo wiem, że jak tego nie ma, to nie ma. Jak mózg nie generuje emocji, motywacji, to nie generuje.To choroba jak każda inna. Ja nie rozumiem, dlaczego ludzie tak łatwo mogą zrozumieć, że ktoś leży w łóżku, bo jest sparaliżowany,a nie mogą zrozumieć, że ktoś inny leży, bo w jego mózgu coś się zepsuło i i nie generuje on impulsu, żeby wstać i coś robić...nikt tego nie rozumie. Moja rodzina też tego nie rozumie. Odrzucają biologię a priori. A przecież mózg to w gruncie rzeczy biologia...pamięć, wola, uczucia, motywacja, zdolności poznawcze są związane z określonymi częściami mózgu między którymi krążą neuroprzekaźniki...ludzie potrafią zrozumieć, że mają chorą wątrobę, bo mają za wysoki poziom billirubiny, potrafią zrozumieć, że mają choroby endykronologiczne, bo mają za niski/ za wysoki poziom hormonów i dlatego np. mają guza w tarczycy, ale nie potrafią zrozumieć, że można nie mieć woli działania albo mieć omamy z tak banalnego powodu jak niewłaśsciwy poziom dopaminy.

Weźmy na przykład osoby chore na schizofrenię paranoidalną. Większość społeczeństwa uważa ich za totalnych czubków, osoby, które się omija szerokim łukiem, podczas gdy to taka sama osoba jak każdy z nas, tylko, że zwiększył jej się poziom dopaminy i dostała psychozy i ma problemy z myśleniem...a w innym miejscu mózgu jej się zmniejszył i dlatego jest apatyczna, nie odczuwa uczuć, nie odczuwa przyjemności, leży...Ludzie tego totalnie nie czają, że ich tak samo może spotkać zawirowanie w kwestii dopaminy i staną się nagle takim samym "czubkiem". Ludzie postrzegają chorobę psychiczną jako winę. Jeszcze stosunkowo najwięcej wyrozumiałości jest dla depresji, bo ona jest ostatnio modna...ludzie biegną do lekarza z każdym smuteczkiem... 20 lat temu byliby przerażeni na myśl o psychiatrze i szpitalu psychiatrycznym , poszliby do przyjaciółki, wypłakali się i obalili butelkę wina...nie mówię o naprawdę ciężkich depresjach, ale nawet lekarze mówią już o tym, że w Polsce jest nadrozpoznawalność depresji...i rozwalają młodym ludziom głowy psychotropami...mi też to zrobili.

Albo moda na psychologa - dawniej się szło do przyjaciół, do rodziny, matki, babki, a teraz ze wszystkim, wszystkim do psychologa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filozofia, tutaj oznaczala punkt widzenia. I ja nic nie pisalem, ze nie twierdze, ze miedzy zaburzeniami a kreatywnoscia nie ma relacji. Wrecz przeciwnie. Ale Twoj post brzmial dla mnie tak, jak bys sam chcial cos wielkiego osiagnac pomimo swoich zaburzen i cos w ten sposob udowodnic. A ja na to, ze co z tego, ze sie cos osiaga, jak dalej jest sie tym samym zepsutym wrakiem czlowieka. Niewazne jaki naklad sily na to poszedl.

Bez sensu napisałeś.Z tego co zauważyłam, to Korat trochę czuje i jakieś zainteresowania w przeciwieństwie do nas ma ( choć ja ostatnio czytam książkę :shock: ). Więc powinieneś go wspierać, żeby się realizował. Wcale nie będzie takim samym zepsutym wrakiem człowieka...może akurat poczuje się lepiej? Może Mu to coś da? Ja jak siedzę w pracy, to generalnie czuję się lepiej, że mam zajęcie...choć ostatnio to odkąd mam internet to głównie siedzenie na forum.Ja mam wrażenie, że Korat ma jakieś ambicje i że oddział dzienny dał Mu trochę kopa i życzę, żeby za tym poszły dalsze czyny.

 

Marek, właśnie się boję, że tak jest jak napisałeś. Mi na przykład NAGLE zanikło libido na citalopramie. I NIGDY nie wróciło. Więc podejrzewam, że padłam ofiarą PSSD. A po zwiększeniu dawki zaczęły zanikać uczucia. Niestety myślę, że jestem ofiara psychiatrii.. zadzwoniła do mnie znajoma ze studiów, chce się spotkać, opowiadała o znajomych, którzy powracali z ANglii dorobieniu, z dziecmi, buduja domy...ja nie wiem czy ja takie spotkanie zniosę..czy dam radę udawać.Co mam powiedzieć- że ze niezrosumiałcyh powodów mam problemy z ruchem, z aktywnoscią, ze nic nie robię od 1,5 roku?że co dzień myślę o samobójstwie?Pomyślałam, że muszę jeszcze bardziej odciąć się od znajomych...żeby słuch o mnie zaginął...jak wyląduję w DPSIe to nawet nie będzie źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i znowu sie do mnie rodzice przyczepili czemu nie mam dziewczyny czemu sie nie spotykam ze znajomymi. ja wiem ze to wina dopaminy i receptorow dopamaminergicznych, ale co ja na to moge. i gadaj tu z ludzmi ze to choroba powoduje, ale oni nie kumaja, bo tego nie przezyli. mnie to po prostu nie kreci. nie czuje potrzeby to sie nie spotykam. i co mam miec dziewczyne, a potem co? mam sie z nia potem meczyc jak jedynie chyba czuje potrzebe uprawiac sex, calowac sie, piescic. moze jeszcze pogadac. a tak to siedze przy kompie i cos tam robie. jak spada cisnienie jak dzisiaj czuje sie byle jak, nie mam ochoty na nic. jak zarzuce guaranax i jest dobre cisnienie to jeszcze w miare mam checi, ale jak nie biore guaranaxu albo jak jest niskie cisnienie to najchetniej nic bym nie robil. ludzie tylko sieja ploty o innych. ja widze, ze ludzie zdrowi psychicznie jednak sa bardziej stuknieci niz ci psychicznie chorzy. dlaczego? bo ich nic nia hamuje, nie maja bata nad soba. my mamy. mnie hamuje choroba, a ich nic, dlatego moga gadac tyle bzdur.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W porówaniu do mnie Zawiliński to ja widzę, że Ty jesteś okazem aktywności...Jzu, ja cały czas czuje albi putke albo cierpienie, ostatni raz czułam, z e mam na cos ochote z rok temu...bez kitu...od tego czasu tylko siedze...sex? pieścic? czułam to 2,5 roku temu...Ty chyba zdrowiejesz....ja po porstu umieram z cierpienia, a bylam u rodzicow i tez średnio kumają, mają swoje psychologiczne teorie, tak jakby nie pamietali, ze ja na stany depresyjne choruje juz 9 lat...u mnie w ogoółe mogiła i nie widzę wyjścia, żadnego światełka, nic nie pomaga...rodzice namawiają mnie na rozejrzenie się za nowym terapeut, ale jak ja pomyslę, że mam 30 raz opowiadac historie swojego zycia to rzygać się chce...to nikt by juz chyba tego nie przezywal tylko klepal...i o czym mam z tym terapautą gadac...chyba zeby ona znal jakies sztuczki zeby moja podswiadomosc zaczela odczuwac przyjemnosc i uczucia, ale to malo prawdopodobne...antydepresanty tez nie pomagają, a solian powoduje akatyzję.. więc nie widzę wyjścia dla siebie, a to cierpienie jest nie do wytrzymania...bo jak nie cuzje cierpienia tylko po prostu bez sensu siedze przezd kompem, bo nie czuje uczuc i motywacji, żeby cos robic, to jest frustrujące, bo co to za zycie, ale mozna tak przewegetowac...ale jak wchodzi cierpienie to koszmar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja byłem przedwczoraj na badaniu psychologicznym, tym razem badał mnie psycholog powołany przez sąd zajmujący się moim odwołaniem od decyzji o nieprzyznaniu prawa do renty socjalnej. Nie wiedziałem, że to będzie aż tyle trwało, a trwało grubo ponad 1,5 h. Starsza pani psycholog wypytywała mnie o szczegóły dotyczące mojej choroby, ale też sporo czasu zajęły różnego rodzaju testy, zarówno na koncentrację jak i zdolności poznawcze. W tym czasie biegła przeglądała moje papiery z akt sądowych, a była to dość obszerna teczka, aż sam się zdziwiłem, co tam może się znajdować w aż tak dużej teczce ? Okazało się, że sąd się zwrócił do szpitali w których byłem o pełną dokumentację z leczenia i nawet w tych dokumentach znalazła się wyklejanka, którą wykonywałem jako 18 letni chłopak na zajęciach plastycznych w szpitalu w Kobierzynie, więc chyba mieli tam dosłownie wszystko w tej teczce, całe szczegółowe 12 letnie leczenie psychiatryczne. Pani biegła spytała się mnie jak sobie wyobrażam dalej życie i dlaczego nie pracuję, a ja jej powiedziałem, że objawy na tyle utrudniały mi funkcjonowanie i myślenie, że pracodawca u którego byłem zatrudniony po prostu mnie zwolnił, no to się na to nic nie odezwała. Tylko się dziwiła jak w takim razie udało mi się skończyć studia na politechnice, na co też udzieliłem jej szczegółowej odpowiedzi. Powiedziaqła, że prawdopodobnie sąd powoła jeszcze biegłego psychiatrę i internistę, by mnie poddali badaniu i dopiero na tej podstawie wyda wyrok w sprawie przyznania mi prawa do renty socjalnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natrętek powiem jedno. w tym kraju nie ma normalnych ludzi. lekarze to banda. zeby chorego psychicznie czlowieka gonic po sadach. to jest nienormalne. dobra dadza ci na rok albo na 2 lata. i tak bedziesz mial co jakis czas, bo wiem ze tak bedzie. mam rade dla ciebie. chodz na te komisje i drzyj z zusu kase. oni sobie niczym ksiazeta siedza w marmurach a ty zdychasz. ten kraj upadl w moich oczach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawilińskie co sądzisz o mojej teorii, że zdrowiejesz? Ja w ogóle nie wiem czy Ty masz schizofrenię prostą...jak Ty masz shcizofrenię porstą, to ja mam do ntej. Ja ostatnio czułam, że mam na coś ochotę 1,5 roku temu. Po prostu nei odczuwam takiego czegoś jak ochota ns coś. A kiedyś też uwielbiałam kosić trawę.

 

-- 25 cze 2011, 17:17 --

 

Ja najpierw kompletna pustka, aż boli. W końcu wstaałam z łóżka. apatia. Problemy z ruchem. Zaczęłam coś czytać. Ale narastało napięcie we mnie. Wołała. Na głos do Boga. Że ja już nie wytrzymam. A przecież wytrzymać muszę. Jezu ja mieszkam sama i jestem z tym sama dzwonilam do ojca powiedzial ze on jest zalamany ta tragedia ze mna to sie nie skonczy nigdy nie ma na to lekarstwa nie pomga terapia nie pomgaja leki sory za brak interpunkcji ale popsulo mi sie cos boze (miało byc z duzej ale nie moge bo cos sie popsulo) ja ostatni raz radosc czulam # lata temu< ale otem czulam jeszcze przyjemnosci male potem coraz rzadziej potem raz jak sie alkoholu napilam a od poltora rokujuz nic jezu zeby mnie bog juz zabral ja juz nie chche zyc naprawde>>>jezuuuuuuu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×