Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

No no, ale nie porównuj kodeiny do tramadolu.

Dlaczego? Przecież to bardzo bliskie sobie opiaty,z tym ,że trampek jest o wiele bardziej speedujący.

 

Szczególnie przy takich dawkach jak 15-30 mg kodeiny

Wiesz chyba najpewniej ,że dziś jest 15-30mg a za tydzień już 30-45 mg.itd zdecydowanie zwyżkowo,przy tym samym efekcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz chyba najpewniej ,że dziś jest 15-30mg a za tydzień już 30-45 mg.itd zdecydowanie zwyżkowo,przy tym samym efekcie.

Nie zdarza mi się brać więcej niż 30 mg jednorazowo częściej niż raz na 2 tygodnie. Dlatego wydaje mi się bezpieczne lawirowanie między tymi substancjami co wypisałem, aniżeli bawienie się w dawkowanie jednej.

 

Walka z nerwicą (i co się z tym wiąże, tłumienie emocji za pomocą chemii), to niestety szansa na załapanie się na uzależnienie (często krzyżowe alkohol - benzo), dlatego dobrze jest wiedzieć co, z czym i jak bezpiecznie łączyć/zamieniać, aby móc przerwać całość bez skutków ubocznych i uzależnień w przypadku "postawienia się na nogi".

 

W ogóle przydałoby się zrobić jakiś wykaz bezpiecznego łączenia różnych "wytłumiaczy", aby nie wpaść w sidła uzależnienia od jednej, bądź krzyżowego. Więc dobrze by było, abyśmy z doświadczenia mogli opisać swoje schematy bezpiecznego "tłumienia" emocji.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uzytkownik, ja się wspieram kodeiną. Tylko nie chciałem nikomu proponować, bo to dosyć niebezpieczne odstawianie. Kodeina się spodoba i może być lipa.

Jakie dawki, jak często? Coś oprócz tego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oooo nie kolego. To już nie jest wspomaganie tylko ćpanie...

Nawet niech nikt tego nie próbuje. Szczególnie, że hydroksyzyna i benzo wzmagają działanie kodeiny.

 

Piszemy tu wyłącznie o możliwie najbezpieczniejszym wychodzeniu z nerwicy i możliwości niewpadnięcia w uzależnienie i tylko taki miałem zamysł, a nie "totalne zamydlanie" mózgu...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to się nazywa odkładanie leku za pomocą narkotyku... ;)

 

-- 04 sty 2012, 17:47 --

 

Nie ćpanie. Mam taką tolerkę na opiaty, że to jest dawka uspokajająca.... Dlatego mówiłem, że temat jest dosyć krępujący....

 

-- 04 sty 2012, 17:51 --

 

Chociaż najlepiej usunąć wątek o kodeinie w tym dziale. Nie chce mieć narkomana na sumieniu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Czytając Twój post gosiu hd w dużej mierze widziałam samą siebie. Z benzo brałam prawie wszystko: Xnanax, Afobam, Zomiren, potem + antydepresanty, propranolol i zmiennie dostępne w aptece - bez recepty uspokajacze. Także zdarzało mi się łączyć tablety z alkoholem, kiedy działanie tych pierwszych spadało. Pierwszy raz benzo przepisała mi neurolog w wieku bodajże 15, 16 lat (teraz mam 34). Teraz to już dno.

Byłam na terapii 3-miesięcznej, na oddziale dziennym, ale nie odstawiłam benzo. Już pod koniec terapii zażywałam jakiś 0,5 do 1 mg. Nie wiem czy stany jakie odczuwam od dłuższego czasu to wynik uzaleznienia od benzo, depresja, czy jeszcze inna bajka, ale jest ciężko. Nie mam pojęcia jak to opanować, jak sobie pomóc?

Czuję się zaszczuta, przerażona, stracona. Nie do końca wiem jak to określić, ale towarzyszy mi wciąż poczucie totalnej bezwartości, osamotnienia, odrzucenia. Nic nie cieszy, na niczym nie mogę skupić uwagi, bo w głowie pojawiają się jakieś popaprane, natrętne myśli i już nic nie pomaga. Od kilku dni staram się zaraz po przyjściu do domu zasypiać, żeby choć na krótko nie myśleć, nie czuć.

Może znacie jakiegoś sprawdzonego specjalistę-lekarza, psychoterapeutę, księdza albo kogokolwiek, kto mógłby mi pomóc na terenie Katowic? Niestety, nie stać mnie na prywatne wizyty.

Kiedyś marzyłam o zapoznaniu swojej "połówki", potem założeniu rodziny. Tkwiąc w tym nałogu, wiem, że to nierealne. Teraz na to nie liczę.

Chcę żyć o własnych siłach, bez sztucznych wspomagaczy i być potrzebną, robić coś nie tylko dla siebie, nie zmarnować reszty życia. Problem w tym, że uzależniłam się po czubek uszu; mocno zaplątałam w nerwicowo-uzależnieniowo-depresyjnej plątaninie.

Będę wdzięczna za każdą pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani, proszę pomóżcie.. Opiszcie jakie objawy fizyczne odczuwacie przy odstawieniu benzo. Ja brałam to świństwo 14 lat;>Bardzo długo bez świadomości ,że to lek tak szkodliwy. Zdiagnozowano u mnie bóle neuropatyczne niepoddające się żadnej terapii( po kilkudziesięciu pobytach w szpitalach). Od tego czasu walono we mnie różne leki jak w śmietnik. Clonazepam jakby przynosił najwiekszą ulgę, więc brałam zadowolona, że cokolwiek jakkolwiek pomaga. Po jakimś czasie doszły nowe dolegliwości. Bóle nóg, mięśni,międzyżebrowe, kręgosłupa. Piekło. Dopiero dwa lata temu powiązałam te dolegliwości z ilością clono. Im więcej jednego dnia benzo, tym gorzej bo dwóch dniach. Byłam u najmędrszych profesorów w Polsce. Nikt nie zwrócił uwagi na to,że moje cierpienie w dużej mierze może wiązać się z uzależnieniem i zespołem odstawiennym . Doszukłam się tego w necie sama. Sama też zgłosiłam się na odwyk. Nie miałam pojęcia w co się pakuję. To był odwyk przy.. izbie wytrzeźwień, gdzie byli głownie mieszkańcy dworca tudzież inni dziwni osobnicy z fioletowymi nosami. Główną metodą odwykową było.. uczestniczenie w mitingach AA. Próbowano mi tam wmówić, że ćpałam leki dla przyjemności . Nie przekonały ich nawet stosy wypisów ze szpitali, gdzie wciąż zapisywano clonazepam.

Wytrzymałam tam dwa tygodnie. Samo odstawienie było w miarę bezbolesne( byłam obstawiona różnymi innymi lekami). Po dwóch tygodniach poniżania, upodlania, zmuszania do wzbudzenia w sobie "żalu za grzechy", których przecież nie popełniłam świadomie, po prostu stamtąd uciekłam.

Po powrocie do domu miałam różne objawy odstawienne, ale psychicznie radziłam sobie doskonale. Benzo leżały w szufladzie obok, a ja nie myślałam nawet by po nie sięgnąć, choć cierpiałam strasznie. Mój stan fizyczny był jednak coraz gorszy. Po 5ciu miesiącach od czasu odstawienia benzo bóle nóg praktycznie nie pozwalały mi chodzić. Nie wiedziałam czy to ta moja neuropatia czy brak benzo. Wróciłam do małych dawek. Przywróciło mnie to do życia. Brałam max 1mg clona co dwa dni. Po dwóch, trzech tygodniach organizm wołał już o więcej i znów zaczęło się to potworne pieczenie w brzuchu , w zasadzie w całym ciele. Postanowiłam odstawić sobie sama. Z dnia na dzień . Brałam tylko osłonowo amizepinę. Myślałam,że z takich niewielkich dawek wyjdę bez problemów. Piekło prawdziwe jednak było dopiero przede mną. Zawroty głowy, zaburzenia równowagi, bezsenność to drobiazg.Najgorsze były bóle i parestezje. Bóle i podskórne( pieczenie) i pieczenie kręgosłupa, brzucha, bóle mięśni.

Po miesiącu męczarni i leżenia w łóżku znów się poddałam. Biorę prawie miesiąc, ale miedzy dawkami znów pojawia się to okropne pieczenie no i organizm wciąż woła o więcej. Szukam na razie jakiegoś mądrego psychiatry , który pomógłby mi to świństwo odstawić , obstawił mnie p/ bólowo..

Najgorsze jednak dla mnie jest to,że nie wiem czy to sa objawy odstawienia, czy też po prostu benzo łagodzą mi objawy neuropatii ( w zasadzie ta neuropatia to taka diagnoza "na felka oko") . Nie spotkałam się nigdzie z tak bolesnymi skutkami odstawienia.. Jeśli wiecie coś na ten temat, to proszę piszcie. Jestem na skraju wytrzymałości psychicznej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

silence, karbamazepina jest dobra na neuropatię i neuralgię. Anafranil (klomipramina) też na to działa. Wiem, bo m.in. dlatego przeszłam z SSRI na ten zestaw - mam neuralgię pewnego nerwu. Może dobrze by było jakbyś wraz z odstawianiem benzo brała asekuracyjnie karbamazepinę. Wtedy miałabyś pewność, że bóle są stricte odstawienne i dałabyś radę to przetrzymać.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ciekawe... 3-4 (może ciut więcej) miesiące po odstawieniu klona miałem okropne bóle nóg, guzy, gorączkę itd. Nie mogłem chodzić, leżałem w szpitalu. W sumie nie połączyłem tego w żaden sposób z odstawieniem, a raczej z awarią wątroby i komplikacjami z tego wynikłymi. Stwierdzono u mnie rumień guzowaty, a wszystko to wiążę bardziej z jednoczesnym przyjmowaniem paracetamolu z karbamazepiną, czego raczdej nie powinno się robić, a co właśnie spowodowało uszkodzenie wątroby. Stan niemożności chodzenia, silne bóle i gorączka utrzymywały się 1,5 miesiąca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cholera -ja też odkąd jestem juz na śladowej dawce clona ( niecałe 0,1 mg ) mam bóle nóg. Takie niby zakwasy. I słabe są .Schodząc po schodach czuje ból i mam wrażenie ,ze nogi nie podołają tym 3 piętrom........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, że piszecie. Pierwszy raz mam kontakt z ludźmi,którzy walczą z tym cholerstwem. Badziak, ja przeszłam przez wszelkie odmiany karbamazepiny.Na moją neuralgię i neuropatię to nie działa:|. Miałam dwie sympatektomie( przecinanie nerwów w splocie brzusznym i piersiowym) bo Mądrzy nie pomyśleli, że zaburzenia pracy układu autonomicznego to skutek benzo.Po operacjach wcale nie było lepiej. Doszły bolesne neuralgie, a układ autonomiczny nadal szalał ( walenie serducha, pocenie, rozszerzone źrenice), Nikt, kompletnie nikt nie umiał powiązać tego z działaniem clona.

Nawet konsultant krajowy z neurologii!Dopiero gdy odstawiałam benzo i po kilku miesiącach zrobiłam badanie jeszcze raz, okazało się, że układ autonomiczny cudem się uspokoił.

Co do bólu nóg to chyba jest on typowy przy odstawianiu. Często o tym czytałam. Trzeba też uważać, bo wielu ludziom szkodzi np. mirzatzen czy amitryptylina - właśnie wywołuje bóle nóg i mięśni.To wiem nie tylko z forum, ale i od jakiegoś w końcu w miarę mądrego neurologa. Piszę " w miarę", bo co do benzo powiedział po prostu- "odstawić"...

Oczywiście nie możemy wpaść w paranoję i wszystko przypisywać lekom, ale z mojego długiego doświadczenia chorobowego wiem, że nie ma większego świństwa niż benzo.

Ciekawa jestem czy można na to dziadostwo być jakoś nadwrażliwym ( skąd u mnie bóle te "środkowe"- jakby w spotach zaraz po zmniejszeniu dawki clona?

Shinobi, u Ciebie to mogło być i jedno i drugie. Myślę,że na rumieniu guzowatym to jednak się medycyna zna, bo to widoczne gołym okiem, ale ból nóg... choinka wie. Ważne, że przeszło.Intel, a co bierzesz coś poza tymi resztkami clona?Mój ból to raczej nie jest ból stawów. To taki ból podobny do bólu zębów- jakbym miała bolące zęby w całym ciele:|. Piszcie proszę nadal o swoich doświadczeniach. Ja potem Wam jeszcze trochę popowiadam o swoich doświadczeniach i o tym co widziałam w szpitalu- może podziała choć jako przestroga dla innych.

Dziś idę do jakiegoś psychiatry, którego ktoś chwalił w necie. Nie wiążę z nim zbyt dużych nadziei, bo przez telefon jakiś niechętny był, no ale spróbuję.

Trzymajcie się Współćpacze;).

 

"Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Intel, a co bierzesz coś poza tymi resztkami clona?

 

Tylko Lit.

Całkowicie rezygnuję z wszelkich psychotropów.

Nie wniosły niczego, poza skutkami ubocznymi ,do leczenia moich dolegliwości.

Założę się , że 4 lata intensywnej , nieskutecznej farmakoterapii tylko pogłebiły problemy. Mam nadzieję , że psychotropy nie spowodowaly jakichś trwałych zmian w mózgu...

Choć zważywszy na piekło odstawiania głupiego clona........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj silence, cześć wszystkim!

Dziewięć dni bez Afobamu. Sztywność mięśni zelżała dopiero wczoraj, powiedzmy, że w takim stanie życie jest znośne. Doszedł ból, a raczej sztywność nogi z tyłu kolana, ale nie wierzę, że to zakrzepica i nie lecę już do lekarza :shock: Z tego co piszecie, to normalna rzecz, tzn. dolegliwości ze strony nóg....

Terapia na oddziale dziennym nie jest ani łatwa, ani przyjemna na razie, ale to dopiero początek. Podczas jej trwania chcę odstawić trzy następne leki, które biorę, na szczęście to nie benzo i ma być duuużo łatwiej. Nie mam lęków, jedynie niepokój, lepiej śpię, zastanawiam się jaka jest granica "zakręconości" snów, bo jak się obudzę to wszystko pamiętam i mogłabym pisać scenariusze z pogranicza abstrakcji i absurdu...

Poprawiła się nieco zdolność przeżywania emocji, jak jest coś na rzeczy to od razu rozmawiam o tym i wywalam na bieżąco, a zamiatanie wszystkiego pod dywan stało się w ostatnich latach moją specjalnością. Mam dziką ochotę być bardziej asertywna, a to też nowość u mnie. Idzie ku lepszemu, tyję chyba po Doxepinie ale mam to gdzieś. E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×