Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Makcia:)..Nie neguję tego co robi lub mówi Grzybek. Uważam jednak,iż osoba która ma tak spore problemy ze sobą ma bardzo subiektywny pogląd. Bardzo często (prawie zawsze) nie potrafi już sama sobie poradzić z tym. Konieczna jest pomoc specjalisty. Z doświadczenia na tym forum,wiem że bardzo duży odsetek ludzi pojawiających się tutaj dopiero po konsultacjach ze specjalistami,terapiach (farmakologicznych lub psychologicznych) wraca do normalnego stanu (lub takiego który pozwala im w miarę normalnie funkcjonować w życiu). O ile dobrze pamiętam, Grzybek ma również w swoim życiorysie narkotyki..To kolejny argument do tego,by nie działać samodzielnie. Wszystko to zakładam pod warunkiem,że wypowiedzi Grzybka są szczere i nie przesadzone.

Decyzja zawsze należy do Grzybka..Możemy tylko wyrażać swoje zdania. Rozumiem faceta bo sama kiedyś przechodziłam takie stany.Istotna jest motywacja.Samo głaskanie po głowie,użalanie się - nie wnosi niczego. Mieliśmy na forum dużo sporów na ten temat..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja nerwica zostala spowodowana ciezkimi przejsciami ktore mialy miejsce w styczniu do maja. Sprawy rodzinne. Trzymalam sie dzielnie ale gdy w maju wszystko zaczelo byc na dobrej drodze "puscily mi nerwy" od tej pory walcze z nerwica. Objawy takie jak wszyscy tutaj opisuja. Zaczelo sie od odruchow mdlosci, trzesace sie nogi , uczucie niepokoju i brak koncentracji. Na poczatku nie moglam nawet przeczytac gazety.

Dostalam leki ktore bralam tylko przez 1 miesiac po 2 miesiacach wizyta u psychologa i tak raz na miesiac tylko godzinke. To nic mi nie daje.

Lekow nie uzywam oprocz nerwosanu i ziolowych herbatek. Czytalam was z zainteresowaniem i probuje stosowac wasze rady. Jest lepiej ale to ciezka walka kazdego dnia musze zaczynac na nowo. Wieczory sa coraz cudowniejsze , czuje sie prawie normalnie. Gdy juz mam lepszy dzien i czuje ze jest postep, kazda zla wiadomosc, nawet nie wazna podcina mi skrzydla. Moja tolerancja za zle wiesci jest rowna punkcie zerowemu. Czuje ze gdybym mogla i miala mozliwosc i warunki wyjechania daleko do pustego miejsca z piekna natura i bez zadnych codziennych stresow to wyszlabym z tej choroby pomalutku. Droga do wyzdrowienia jest dluga ale czuje ze z tego sie wychodzi. Mysle o jakies Yoga, czy inne wschodnie sztuki medytacyjne by nie pomogly tutaj? To wszystko jest tez sprawa finansow, wszsytko kosztuje i mnie nie stac na to. To na dzis tyle, jestem tu nowa i ciesze sie ze zanlazlam ta strone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Następny mój etap walki z derealizacją był taki iż mówiłam sobie że wiele osób "chciało by sie tak czuć"..dlatego piją lub sięgają po narkotyki bo tylko dzięki takim sposobom mogą sie "odizolować' a ja mam to za darmo:).

no fakt to racja :)

 

Niestety ta derealizacja jest najgorszym zlem w tej calej nerwicy. Byl moment kiedy przeszla i poczulem sie jak przed choroba.. teraz niestety znow wrocila i mam mieszane odczucia. Mysli sa najgorsze.. Wiem ze moja nerwica nakreca sie wlasnie ta derealizacja, bo innych objawow nie mam procz leku przed tym sennym stanem.

 

Makcia a czy tez mialas tak, ze wczowalas sie np. w film, w otaczajacy sie swiat itp.? Ja np. jak ogladam znajome mi mijesca, czy zdjecia z dziecinstwa dostaje "uderzenia" - tak bardzo oddzialyowuja na moja wyobraznie.. pomoc czlowie kwrazliwszy w nerwicy..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też tak mam. Tyle złego dzieje się ostatnio wokół nas, że gdy o tym czytam czy oglądam (staram się unikać niektórych programów w TV, bo wiem że nie zniosę napięcia), to często czuję nadchodzący wzrost ciśnienia czy panikę. Dzięki lekom i swojej pracy nad umysłem funkcjonuję jakoś ale był czas kiedy widok lekarza w TV (nawet gdy był to aktor w filmie) powodował u mnie objawy nerwicy - a wszystko to było spowodowane też osobistymi przejściami związanymi z rakiem bliskiej mi osoby. Mam bujną wyobraźnię i gdy czytam o maltretowaniu np. dzieci, zaraz widzę to dziecko i to co z nim robiono, chce mi się płakać i serce mi się rozrywa.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam .Mysle ze wizyta raz na miesiac u psychologa to za mało,zacznij jakas terapie ,psychoterapia duzo Ci uswiadamia i pomaga Ci podejsc do tych problemow na nowo,ale do tego potrzeba czasu,a czlowiek chciałby to zakonczyc jak najszybciej,i jest najwiekszy problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, teraz dochodzi do tego ,ze panikuje w normalnych sytuacjach. Chore nerwy sprawiaja , ze jak cos nie wychodzi w/g planu dostaje ataku nerwowego.

Np: moja 21 letnia corka zawsze przed praca przywozi mi swojego pieska ja jestem na zwolnieniu lekarskim i wystarczy ,ze sie spozni 10 min to ja dostaje dusznosci i mysle,ze zwariuje. Prowadzi samochod a ja mam przed oczyma najgorsze scenariusze. Tak nie moge przeciez zyc zebym codziennie dostawala palpitacji serca etc...bo w koncu naprawde dostane jakiegos ataku.

Nie umiem sobie z tym poradzic. Gdy ona jedzie do domu sprawdzam na necie czy nie wydarzyl sie jakis wypadek...Nikomu o tym nie mowie , bo to jest jakies szalenstwo ale moje nerwy tego nie wytrzymuja

Jak dac sobie z tym rade? Probuje roznych metod afirmacji ale nic nie pomaga. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też tak miałem jak ty poprostu uświadomiłem sobie że to głupio o tym myśleć i teraz już jestem praktycznie zdrowy ataków nie mam a nerwy mam rzadko nerwica została w 90% usunięta po roku walki. Jescze tylko musze znaleść co ją wywołało żeby być w 100% zdrowy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Atrucha:) dzięki za odpowiedź. Wiesz co ja chyba podeszłam do tematu zbyt osobiście. Może dlatego iż staram sie pomóc sama sobie (chociaż nie wiem czy to faktycznie jest dobre)..czuje sie czasami zmęczona tą ciągłą walką. Gdy przeczytałam że nie lecząc się 'stoi sie w martwym" punkcie to popadłam w totalny dołek. Pomyślałam sobie no jak to, tyle sie zmagam z tym "świństwem' a to znaczy ze nic nie robie...?(głupie myślenie) i stąd wzięla sie moja 'obrona' przed zarzutami z Twojej strony. Masz racje że nie w każdym przypadku należy 'głaskać" po głowie..myśle jednak że jednemu "głaskanie' wychodzi na dobre (bo czuje sie bezpieczniej) komuś innemu "terapia szokowa" która również może motywować do tego aby cokolwiek 'chcieć' Możliwości forum są jednak ograniczone i trudno jednoznacznie określić co może komuś pomóc nie znając go. Być może stąd moje podejście do "nowych forumowiczów" Myśle iż najważniejsze aby poczuli sie bezpiecznie, dopiero po bliższym poznaniu można stwierdzić jak z nim "rozmawiać' Być może sie myle jeśli tak to poprawcie mnie...to są tylko moje luźne myśli. Mam nadzieje że Cie nie uraziłam ponieważ cenie sobie Twoje wypowiedzi..Pozdrawiam serdecznie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Pawelcz:) Moja derealizacja objawiała sie głównie tym że czułam sie jak w 'filmie' nie musiałam sie w nic wczuwać bo miałam wrażenie że mnie poprostu nie ma. Wolałam siedzieć sama bo wtedy nie skupiałam sie na tym co sie dzieje wokół. To co czujesz jest na pewno objawem nerwicy...może faktycznie warto zacząć od tego aby mówić sobie że to co sie czuje nie jest złe...może być nawet ciekawe bo nie wszyscy mają możliwośc czuć sie tak jak ja. Niektórzy "płacą" nawet za taki stan więc dlaczego on mnie tak przeraża?..Widzisz nerwica potrafi wszystko "przewrócić' w głowie..to co dla inych jest "normalne" dla nas jest kolejnym problemem do "rozgryzienia". Gubi nas zbyt krytyczne podejście do wszystkiego...zastanawiamy sie nad oddychaniem, chodzeniem czy "prawidłowym' mówieniem. Inni też tak myślą ( na pewno chwilowo) ale nie przywiązują do tego wagi. Lepiej pomyśleć sobie "widocznie tak musi być"...Wiem pomyślisz sobie pewnie że sie wymądrzam...sama czuje sie zagubiona i ubezwłasnowolniona przez nerwice...ale staram sie ją jakoś "tłumaczyć"..wtedy ona "odpuszcza"...Pawelcz to minie na pewno..musisz tylko "przyzwyczaić" sie do tego stanu...nerwica zawsze mija..zmienia swoje ulokowania...bądź tylko świadomy że istnieje możliwośc że skupi sie na innym "miejscu". Gdy będziesz "przygotowany" to kolejnego ataku nie będziesz sie już bał. W między czasie jednak próbuj coś zrobić w tym kierunku aby ją całkowice wyeliminować. Sposobów jest wiele..musisz wybrać najlepszy dla ciebie. Najlepiej wierzyć że to nic takiego i można z tym wygrać. Zycze powodzenia...nie przejmuj sie tym...wielu z nas czuje sie podobnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć grzybek :) ja miałam kiedyś takie coś że podczas rozmowy z kimś wydawało mi się ze zaraz zacznę krzyczeć, albo jakieś inne głupie rzeczy i bałam się że rzeczywiście tak zrobię i wszyscy pomyślą ze jestem jakimś psycholem :oops: . Ale dawno tego nie miałam i bardzo dobrze... mam nadzieje że niedługo i Tobie to przejdzie bo naprawdę jest to bardzo męczące....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć ja mogę napisać tylko tyle że lekCital wmoim przypadku(nerwica lekowa)okazał się kompletnym niewypałem.Szczerze mówiąc myślałam że zejdę z tego świata -biorąc go. Miałam tak potworne lęki że kilka razy siędziąłam rano o 5-ubrana do wyjścia do szpitala psych.Bardzo żle się po nim czułam miałam dużo większe lęki niż ,,normalnie,, i takie dziwne odczucia jakby mnie ciało paliło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Pawelcz:)..Bardzo sie ciesze że chociaż troche mogłam Ci pomóc:)..Moja walka z nerwicą trwa już kilknanaście lat. Miałam przerwy gdy nie miałam żadnych objawów i czułam sie świetnie. Niestety "co jakiś czas" nerwica daje znać o sobie...Staram sie "jej" nie bać już tak jak na początku. Wiem poprostu że pomęczy mnie 'troche" a potem znowu bedzie jak dawniej..Ten czas gdy nie mam objawów wykorzystuje na "dowartościowywanie" się aby potem mieć siłe na ten gorszy okres. Bywają takie dni że zaczynam sie poddawać..jestem zmęczona tą ciągłą walką. Ostatnio nawet usłyszałam od znajomej że przynajmniej się ze sobą nie nudze:) Staram sie nie traktować nerwicy jako coś na co sie umiera..ucze sie z nią żyć...wtedy łatwiej mi jest "stanąc na nogach". Wiem że czeka mnie jeszcze nie jedno...pracuje nad sobą aby pozbyć się jej całkowice. Z tego co czytam tutaj na forum niektórym sie to udało:) Nie łykam tabletek tylko zwykłe "uspokajacze" i tylko w "nagłych" przypadkach. Dwa razy byłam u psychologa ale zraziłam sie i odpuściłam..na kolejne spotkanie nie poszłam. U psychiatry byłam raz..przepisał mi jakieś leki po których spałam i nie wiedziałam co sie wokół dzieje. Stwierdziłam że nie chce tak żyć. Skoro to choroba duszy to sama musze sobie pomóc..szukam samozaparcia i próbuje ustalić co najlepiej mi pomaga. Wiem że gdy sama pokonam swoje lęki to nie wrócą do mnie...lekarzy zostawiam jako "wyjście awaryjne". Ale każdy sam wybiera sobie najlepszy dla siebie sposób. Wiem że Tobie też sie uda:)...powiedz sobie że z "naszymi" objawami da sie żyć...a wtedy one miną..bo cóż nerwica ma robić gdy skutecznie jej sie przeciwstawiamy i ją ignorujemy:)..pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Pawelecz!!! Zapraszam do przeczytania mojego sposobu na tę chorobę. Gwarantuję, że można się jej pozbyć. Naprawdę każdy z nas ma w sobie wszystkie potrzebne zasoby, żęby pokonac chorobę. WYstarczy tylko uwierzyć w siebie. Przeczytaj proszę mój temat " Jest tylko jeden sposób na pokonanie JEJ". Trzymam kciuki :D:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie.juz myslalem ze pozbylem sie nerwicy bo czulem sie lepiej miałem zajecie wiec nie miałem czasu myslec i pewnie wkrecac sobie kolejne choroby.jakos tak pogoda sie popsuła złapałem dola i długo nie trzabylo czekac na drugi dzien znowu to samo.lęk panika bezorientacja czuje sie jakbym był obok siebie w jak wy to mówicie matrixie.....he hee.oczywiscie swerducho przyspiesza i tp.dzisiaj miałem w pracy okresowe badania i załapałem stresa no bo to lekarz wkoncu.ze wzglęu ze jestem kierowca pan doktor kazał mi na sam koniec stanac na jednej nodze zamknac oczy i wyprostowac rece i tak 15 sekund miałem stac niby.ale po 3 mnie wywracało.niewiem co sie dzieje miałem juz kiedys takie badania i zaliczałem je na piatke a dzisiaj no porazka.czy to wina stresu.niemam bóli glowy ani zawrotów drza mi nogi nieraz tylko.teraz znowu wkrecam sobie guzy mózgu i tp i sie nakrecam-hipohndryzm czy przesadna dbałosc zdrowie???wykonałem to zadanie w domu na spokojnie pare razy i wytrzymuje nawet do 20 sekund.niewiem co to było?? nerwica wróciła???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana Ewitko,

przede wszystkim nie jesteś chora. Lęki nie są objawą żadnej choroby w pełnym tego słowa znaczeniu. Ty poprostu jak wszyscy tutaj, przyzwyczaiłaś mózg do negatywnego myślenia. Przeczytaj proszę mój temat "Jest tylko jeden sposób na pokonanie JEJ" Przeczytaj prosze i zastanów się chwile nad tym. Z ręką na sercu wiem że to pomoże raz na zawsze pozbyś się tej choroby. A co do przeżyć. Ja straciłam ojca z którym byłam bliżej niz z mamą. Po kilku latach wylazło ze mnie to świństwo które sama wychodowałam w sobie przez te wszystkie lata. Przez 2 lata kiedy tato był chory wracałam do domu ze szkoły sprawdzając czy leżąc w łóżku śpi, czy już nie żyje. A kazdy telefon który dzwonił, lub dzwonek do drzwi gdziekolwiek bym nie była powodował, że przyniesiono mi wiadomosć TATO NIE ŻYJE. To utkwiło mi tak mocno w głowie że nawt teraz kiedy slyszę dzwonek truchleję. Ale wiem jedno lęki przepędziłam raz na zawsze, teraz pracuję intensywnie nad sobą. JAK? Przeczytaj na moim temacie.... :D:D:D:D Trzymam kciuki!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomku,

przede wszystkim to nie zadna choroba!!! Musisz sobie uświadomić, zresztą nie tylko ty ale wszyscy którzy się tu znaleźli, że to wszystko jest wina myśli. Pamiętaj że mózg choruje tylko i wyłącznie od złego myślenia. I wuerz w to lub nie, tylko zmiana tego myślenia może wyleczyć umysł. Jeśli uwierzysz w to, że nic ci nie jest, a przede wszystkim przestaniesz myśleć na każdy temat w negatywny sposób, to życie zmieni się dla ciebie z koszmaru w raj.!!! Zpraszam do mojego tematu na forum " Jest tylko jeden sposób na pokananie JEJ" a zobaczysz jak zmieni się Twoje życie. Uwierz mi :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomku,

z takim myśleniem nie wyzdrowiejesz :) Proszę Cię zrób teraz coś dla mnie. Patrz na zegarek i przez półgodziny powtarzaj sobie :" Wszystko mogę, nie ma dla mnie nic nie możliwego. Jestem szczęsliwym facetem, dzisiaj dzień minął mi wspaniale, jutro będzie jeszcze lepiej. Jestem spokojny i czuję się przepejniony spokojem i miłością, a radość to mnie tak rozpiera, że chyba muszę się podzielić z kimś uśmiechem" Proszę CIę powtarzaj w kółko to przez półgodziny. I nie wolno CI myśleć w tym czasie o niczym innym tylko o tych zdaniach.!!!! To bardzo ważne. Napisz mi później jak się czujesz. Będę tutaj czekać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×