Skocz do zawartości
Nerwica.com

ottt345


neon

Rekomendowane odpowiedzi

To Twoja projekcja, ze nie są tacy sami. Są. Mają większe brzemię na sobie. Odpowiadają za niechęć do nich, ale tylko w jakiejś mierze, bo każdy przytomny człowiek, nawet niekoniecznie wierzący wie, że nie są w niczym lepsi od nas. Nie są "bardziej boscy".

Rzucanie hejtu w nich nic nie przynosi poza nakręcaniem spirali nienawiści.

Przecież księża mniemam zostają nimi z powołania, a któż inni jak nie sam bóg zesłał na nich to powołanie. .

 

Tak, tylko sedno jest tu, że taki ksiądz musi rozeznać czy przyjmuje święcenia z powołania, czy czasem nie z jakichś przyczyn psychologicznych - np. ucieczki od jakiegoś problemu, z którym sobie nie radzi poza wspólnotą. Przyjęcie kapłaństwa może spowodować, że dzięki takiemu stylowi życia uniknie czegoś z czym sobie nie radzi jako osoba świecka.

Może banalny i wyda się niedorzeczny przykład, ale realny. Będąc nieświadomi swoich problemów wenętrznych potrafimy zaklamać je tak, aby ochronić swoje ego, nie przyznać się do słabości w całkiem cwany sposób. Taka natura ludzka. Ksiądz tutaj nie jest wyjątkiem.

Owszem, Bóg z jakichś przyczyn pozwala na takie sytuacje. Jestem pewna, że gdyby z tego nie miało wyniknąć coś dobrego, to by tego nie zrobił. Nie znam konkretnej odpowiedzi na pytanie. Bóg jest dobrem nieskończonym i nigdy niepowoduje trgicznych sytuacji, ale przekuwa je w dobro.

 

Ludzie sobie postawili za oczywistą prawdę, że ksiądz musi być z powołania. Oczywiście powienien i mnóstwo takich właśnie jest. Ale są inne przypadki. Nie nam oceniać dlaczego.

Ja ufam Bogu i jego decyzjom. Im bardziej Go słucham, tym bardziej rozumiem swoje życie. Pewne sytuacje i rozwój wydarzeń i wiem, że cały czas wyciągał do mnie rękę a jakoś wolałam sama... Nie mając pojęca, ze to czego ja chciałam myslałam, ze mnie uszczęśliwi to nic w porównaniu z tym, czego On dla mnie chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GENEZĘ udupiania ludzkiej seksualności!
Geneza, geneza, geneza... Pan każe, sługa musi. Na cóż tu filozofować?

Masz rację, po co myśleć? Wygodniej być niewolnikiem. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie ateizm to nieskończona jałowość, pustka, nicość. Wiara w nieskończoność wszechświata, czy to jakaś wartość? w porównaniu z nieskończoną miłością Bożą.

Kaziu, Tobie to by się przydał porządny seans naukowy. Dowiedziałbyś się o skończoności Wszechświata, mikrofalowym promieniowaniu tła, istnieniu atomów, kwantów, stanów splątanych, czasoprzestrzeni itp. Być może Twoje wyobrażenie nt. ateizmu i logiki uległoby radykalnej zmianie.

Nie rób ze mnie debila pewnie jestem starszy od ciebie, a nauką interesuję się od dawna.

Doprawdy nie wiem, jakie znaczenie ma różnica wieku.

Którą nauką? Pewnie jeszcze tą poprawną politycznie za czasów św. Augustyna. :lol:

 

nauką ortografii też :mrgreen: ojciec święty nie jest przecież z papieru :mrgreen:

Może to nie na miejscu, ale :lol:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, Ale zastanawiające jest to że ksiądz jest tylko człowiekiem słyszymy głównie jak gdzieś przewini, np. złamię celibat czy potrąci kogoś po pijaku. A co do powołań ogólnie to mamy ich kryzys na całym świecie, czy to wola Boga czy po prostu społeczeństwa stają się coraz bardziej świeckie a kariera księdza nie jest tak nobilitująca jak kiedyś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, po co myśleć?
Dla mnie myślenie jest czynnością powierzchowną, abstrakcyjną i w dużej mierze oderwaną od życia. Bliższe mojego jestestwa i bardziej intymne są uczucia. Ważne jest, żeby się czuć dobrze.

 

Wygodniej być niewolnikiem. :smile:
Coś za coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, Ale zastanawiające jest to że ksiądz jest tylko człowiekiem słyszymy głównie jak gdzieś przewini, np. złamię celibat czy potrąci kogoś po pijaku.

 

Słyszy się wtedy,kiedy potrzebny jest głos rozsądku. A wszystko ma dwie strony medalu - od księży się za dużo wymaga. Oczywiście, że oni sami od siebie powinni więcej z uwagi na swoją posługę. Tylko niech to będzie zdrowe więcej. A ludzie oczekują, ze ksiądz będzie bezbłędny, idealny i nieskazitelny a to jest niemozliwe. Jak my jest obciążony grzechem pierworodnym. W dodatku ma trudniej, bo ma te same ludzkie ograniczenia jak "zwykli" ludzie a jest pośrednikiem między Bogiem a światem i ztego względu jest pod większą presją, więcej się od niego wymaga. To nie jest proste. Każdy ma jakąś psychikę, swoją historię, swoją psychczną i emocjonalną odporność. Każdy moze się załamać, zabłądzić jako zwyczajny człowiek.

Księża i tak dobrze sobie radzą zwłaszcza, ze jak wspomniał kazmierz61 sa bardziej narażeni na pokusy przez złego niż ludzie, o których zły jest spokojny, bo z dala są od Boga. Sukcesem dla złego jest właśnie sprowadzeniem na złą drogę kogoś, kto jest blisko Boga. Im blżej Boga, tym bardziej zły stara się być przekonujący.

Więc może warto z tej strony spojrzeć? Trzymać ksiuki za księży, żeby nie dawali się zwieść i trzymali swego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Księża i tak dobrze sobie radzą zwłaszcza, ze jak wspomniał kazmierz61 sa bardziej narażeni na pokusy przez złego niż ludzie, o których zły jest spokojny, bo z dala są od Boga. Sukcesem dla złego jest właśnie sprowadzeniem na złą drogę kogoś, kto jest blisko Boga. Im blżej Boga, tym bardziej zły stara się być przekonujący.
To już wiem dlaczego opętania przez szatana spotykają wierzących często głęboko a nie ateistów. :mrgreen: Czyli lepiej być ateista albo takim letnim katolikiem mniejsza szansa na jakieś wstrętne szatańskie pokusy typu gwałt czy pedofilia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, Ale zastanawiające jest to że ksiądz jest tylko człowiekiem słyszymy głównie jak gdzieś przewini, np. złamię celibat czy potrąci kogoś po pijaku.

Myślę, że to sformułowanie, że ktoś jest tylko człowiekiem słyszymy głównie, gdy komuś coś nie wyjdzie albo zrobi coś złego. Trudno, żeby mówiono, że dany ksiądz jest tylko człowiekiem jak zrobi coś dobrego :D

 

A co do powołań ogólnie to mamy ich kryzys na całym świecie, czy to wola Boga czy po prostu społeczeństwa stają się coraz bardziej świeckie a kariera księdza nie jest tak nobilitująca jak kiedyś.

Mamy kryzys i to jest moim zdaniem spowodowane właśnie tym, że społeczeństwa robią się bardziej świeckie i pewnie jeszcze paroma innymi rzeczami. Czy to wola Boga trudno powiedzieć. Ale przecież skoro Bóg dał człowiekowi wolną wolę, to do bycia księdzem nikogo nie zmusi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Księża i tak dobrze sobie radzą zwłaszcza, ze jak wspomniał kazmierz61 sa bardziej narażeni na pokusy przez złego niż ludzie, o których zły jest spokojny, bo z dala są od Boga. Sukcesem dla złego jest właśnie sprowadzeniem na złą drogę kogoś, kto jest blisko Boga. Im blżej Boga, tym bardziej zły stara się być przekonujący.
To już wiem dlaczego opętania przez szatana spotykają wierzących często głęboko a nie ateistów. :mrgreen:

 

Śmejesz się, ale tak jest. Różnegorodzaju śwadectwa o tym mówią ludzi świeckich a np. św. O.Pio był fizyczne nękany i zastraszany przez złego. A był Boga bardzo blisko i dzięki oddaniu Bogu nigdy się nie poddawał. Miał tez dane więcej od Boga, aby sobie radzić. Jednak dane więcej nie oznacza samych przywilejów.

O. Pio był bardzo w zyciu poniewierany i nie roazumany, nawet przez współbraci, przez przełozonych, przez sam Watykan. Nigdy się nie złamał. Nigdy nie mówił "odchodzę, bo Kościoł to kółko wzajemnej adoracji, układy i układziki", bo wiedział, że niejest tam dla nich, tylko dla Boga. Mało tego modlił się za tych, którzy go krzywdzili. Pośród ludzi był sam praktycznie. Było kilka osób, które miały szczęście być bliżej niego, ale nigdy się nie uskarżał. Nawet kiedy one chciały go pocieszać.

Był pomawiany o romanse... cuda wianki... Patrząc na postawę wielu tutaj powinien się obrazić i tupnąć nogą "Mam gdzieś. Kościół to farsa" Ale na jego przykładzie można się nauczyć, że ludzie to luzie, również księża a Bóg to Bóg i dla Niego jest się wierzącym a nie dla księży. Na końcu swojego życia, krótko przed śmercią jeden z księży spotkał się z O. Pio, ale wcale nie z pokojowym nastawieniem. Skończyło się tak, że na prośbę O. Pio wyspowiadał go. Przeprzepraszał... Krótko po tym O.Pio zmarł, oczywiście wybaczając.

 

Także wykpienie się "nie jestem wierzącym, bo kościół to a ksiądz tamto..." jest zwyczajnie słabe. Bóg nic nie moze za to, co my z wolną wolą zrobimy, bo nie jest terrorystą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli lepiej być ateista albo takim letnim katolikiem mniejsza szansa na jakieś wstrętne szatańskie pokusy typu gwałt czy pedofilia.

 

Tu na ziemi może lepiej i wygodniej, ale dla wieczności kiepsko.

Juz tak się nie boję złego jak się bałam. Kiedyś bałam się nawet w okno zajrzeć jak było cieno za oknem a zasłonka była odkryta. Teraz sie nie boję. Wiem, że może to się wydać śmieszne tak z zewnątrz, ale tak jest.

Kiedyś bałam się być sama w domu kiedy ktoś umarł w rodzinie. Teraz się nie boję.

Mieszkam w pokoju po zmarłej babci. Umarła w szpitalu, ale jednak... na początku się bałam bardzo... teraz, odkąd jestem blisko Boga, nie boję się. Pomimo, ze na rozum moja babacia nie bya złym człowiekiem, ja się bałam. Teraz nie. Gaszę światło i czuję się bezpiecznie. I to z cała pewnością nie jest kwestia nastawienia psychicznego, wymyslenia sobie tarczy w postaci Boga zwłaszcza, kiedy któregoś razu, jak jeszcze blisko nie byłam zdarzyła się sytyacja taka, ze jakby ktoś szarpał za klamkę od zewnątrz. Aż siękoty zerwały... nie wiem co to było... więcej się nie zdarzyło...

Nie powiem, że jestem kozak i nie wystraszyłoby mnie to, bo byłabym głupia. Nie ignoruję takich rzeczy, ani złego, ale znacznie inne nastawienie jest do takich rzeczy obecnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS Co to znaczy: "kościół źle interpretował Biblię i ewangelie"? Cosik omylny ten Kościół.

No widzisz nawet Papierz uwierzył Hitlerowi, ot co zło (szatan) potrafi uczynić z głową kościoła i jego owieczkami.

images?q=tbn:ANd9GcS0zxCymcqm4NUi0eUBSWVU6Br_S_FSthNJcRSlpKgq9gTox4VOqA57Ng0

Pasuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, po co myśleć?
Dla mnie myślenie jest czynnością powierzchowną, abstrakcyjną i w dużej mierze oderwaną od życia. Bliższe mojego jestestwa i bardziej intymne są uczucia. Ważne jest, żeby się czuć dobrze.

 

Wygodniej być niewolnikiem. :smile:
Coś za coś.

Tutaj też. :papa:

EDIT: Chyba sobie to wydrukuję albo wrzucę w stopkę, bo mnie to dokumentnie rozwala.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To już wiem dlaczego opętania przez szatana spotykają wierzących często głęboko a nie ateistów. :mrgreen: Czyli lepiej być ateista albo takim letnim katolikiem mniejsza szansa na jakieś wstrętne szatańskie pokusy typu gwałt czy pedofilia.

,,Zastanawiająca" jest pewna prawidłowość, mianowicie katolicy najczęściej doświadczają cudów, a ewangelicy (chyba protestanci) trafiają do piekła tudzież nieba i szczęśliwie z niego wracają na ziemski łez padół. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to sę czuję na prawdę wolna od jakiegoś czasu. Jak się ma siłę zapanowania nad własnymi słabościami, to się dopiero doświadcza poczucia wolności.
Bóg obdarzył mnie podobną łaską, gdy miałem 17 lat. Około 1,5 roku później postawiłem sobie za główny cel życiowy dążenie z całą mocą do świętości i zbawienia. To właśnie wtedy z całą mocą dopadło mnie skrupulanctwo. Zmagałem się z nim już przez wiele lat. Dzisiaj jest znacząca poprawa. Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że trzeba być rzetelnym wobec swojego umysłu, rozum dobrze używany prowadzi do prawdy czyli do Boga
Czyli ogrom naukowców i laureatów nagrody Nobla źle używa mózgu. :brawo:

 

Jeśli negują istnienie Absolutu i sensowność ludzkiego życia, to owszem. I płacą za to cenę, pozbawiając siebie ostatecznego sensu życia czyli zbawienia, wieczności. Negacja istnienia Boga jest sprzeczna z rozumem. Nauka ateistyczna staje się tylko zbiorem informacji i sumą technologii, nie odpowiada na pytania ostateczne. Nie czyni też człowieka dobrym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×