Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Jedyny props był taki ,że protokolantka niczego sobie :D. Fajna dupeczka. Wiek na około 30 lat, lekko zaokrąglona i ten galowy urzędniczy strój ,który zwala z nóg :). Aż szkoda ,że musiała słuchać moich rozpoznań na sali sądowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61, witaj - jestem trochę młodszy od Ciebie, mam 34 lata, na CHAD choruję od 8 lat. Podobnie jak Marwil łykam obecnie lamotryginę (lamitrin) - 200 mg, ogólnie jestem przeciwnikiem farmakologii, ale ten stabilizator ma mało uboków, no i na razie dałem mu szansę na wykazanie się w skuteczności utrzymania mnie w remisji :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Kazimierzu,

Ja jeszcze jedna wiosna i bede w wieku inz. Karwowskiego.

Tak wiec dla jednych starsza a dla innych mlodsza mlodziez ;)

P.S. Co do farmakologii Marwila to drugie "lekarstwo" w dawce 1000ml to literek piwa :D

Jak widzisz wesolo tutaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem na ile on jest chory a ile jest w nim skur....

Mozna byc skur...., mozna miec chad, mozna byc skur... ktory ma chad i mozna majac chad zachowywac sie jak skurw...

Chad to taka soczewka w ktorej pewne cechy charakteru wyjatkowo sie ogniskuja.

Sadze, ze sa swinstwa, ktore chadowcowi mozna wybaczyc a przynajmniej to zrozumiec.

Wybaczyc i zrozumiec to nie znaczy wcale, ze mozna z tym wytrzymac i z tym zyc co sprowadza sie do dalszego zycia z chadowcem. Tak najczesciej pisza partnerzy chadowcow i z tym sie zgadzam.

Wydaje mi sie, ze minimum jakiego nalezy oczekiwac od chorego to zaangazowanie sie w leczenie.

Nie mozna tego oczekiwac, kiedy chory jest w hipo/manii. Trzeba czasami przecierpiec (choc nie zawsze sie da - kazdy tez ma swoj kres wytrzymalosci)

Ale kiedy chadowiec lapie juz kontakt z rzeczywistoscia to podstawa jest jego zaangazowanie w leczenie.

Rozumiem, ze element wyparcia choroby, podejscia do siebie i swiata jest tu kluczowy i zwiazany z sama choroba.

Ale wlasnie wracajac do poczatku chadowiec, jak kazdy czlowiek moze zachowywac sie w okreslony sposob...

ale moze po prostu miec tez pewne cechy osobowosci.

Podsumowujac podobnie jak z choroba serca, cukrzyca itp. gdzie trzeba brac leki i zyc w okreskony sposob

nalezy oczekiwac od chorego, ze zaangazuje sie w leczenie.

 

Ja akurat nie mialem problemu z lekami, postawily mnie szybko na nogi i wyciagnely z dola. Sama diagnoza w koncu

wytlumaczyla mi co sie ze mna dzialo przez wiele, wiele lat. Biorac to wszystko dalo mi to mimo wszystko

lepsza mozliwosc ogarniecia i podejscia do swojego zycia.

Ale jestem w stanie zrozumiec osoby ktore wypieraja fakt choroby, maja problem z farmakologia itd.

Moze warto wyslac meza na psychoedukacje do psychologa.

Leki to podstawa ale bez odpowiedniego podejscia na nic sie zdadza.

Druga sprawa, to okolo 1/3 chorych trudno jest wyprowadzic na prosta.

Wynika to z pewnej lekkoodpornosc, bledow w leczeniu, diagnozie, sytuacji zyciowej, osobowosci, innych chorob i zaburzen a czasami pewnie i mozliwosci i szczescia.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... ale z której serii ? :D:D

Chyba pierwszy raz określiłeś ile masz lat, chociaż biorąc pod uwagę moje deficyty pamięci równie dobrze mogłeś to komunikowac co miesiąc :D

Taki stary jak Jose to nie jestem, zeby z drugiej serii :D

Z Twoja pamiecia wszystko OK...juz sobie nie wmawiaj :P

I mniej koncentruj sie na sobie ;)

Moze ze dwa razy wspominalem tu o swoim wieku a i tak raczej nie wprost stad pewnie nie zakonotowales :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, Witaj przeczytałem twój post jednym tchem i bardzo współczuję wszyscy mamy większe lub mniejsze problemy w życiu. Zastanawia mnie twoje podejście do Boga. Czy te wszystkie nieszczęścia które na ciebie spadają łącznie z twoją chorobą nie jest prubą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, Tak masz talent do pisania namawiam cię byś go wykorzystał. Ja mam talent do malowania obrazów ale niestety nie wykorzystany poza kilkudziesięcioma które namalowałem gdy miałem 20,30 lat a obecnie rok temu 6 obrazów pewnie przez chorobę tak się wszystko poukładało. U mnie dominują fazy depresji z kolei mania występuje żadziej i krucej. Lekarka nie chce mi dać więcej antydepresantuw bo się boi bym nie wpadł w manię polekową tak że praktycznie żyję w większości poniżej kreski. Jeśli chodzi o wiarę to jestem wierzący, ale gdy mam deprechę to wszystko bierze w łeb.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Intel...ja Ci i Twojej rodzinie zycze zebys Ty mniej talentu mial a szczescia wiecej ...

lepiej bys wtedy romansidla pisal zamiast thrillerow ;)

 

Nie ma racjonalnych, nie ma zadnych przeslanek dla ktorych cos, ktos chcialoby nas po cos lub bez powodu doswiadczac

i ponad miare probowac i sprawdzac czlowieka.

Ja juz dawno wypisalem sie z tej slepej uliczki myslenia.

Jest chaos, jest zrzadzenie losu a jak ktos woli przeznaczenie...

Mozna wierzyc w fatum na ktore przy calej dobrej woli nie mamy wplywu.

Ale wypraszam sobie byc czyjas marionetka.

Wykluczam to i predzej poddaje sie sztormowi zycia.

Wyrzucajac ta idee z zycia wszystko staje sie latwiejsze do wytlumacznia

choc wcale nie prostsze do przezycia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawiam - ponieważ jeżeli tak jest to nie ma kogo dojechać.

Dlatego wole (i polecam) zostac tutaj - poniewaz tam niczego nie ma.

Tego typu myslenie kiedys mi pomoglo bedac w glebokim dole.

Ale oczywiscie "szatan" podsuwa inny argument.

Tutaj juz wszystko przezyles i na nic fajniejszego liczyc nie mozesz.

Gowno prawda. Zawsze przyszlosc otwiera cos nowego przed czlowiekiem.

Pamietam dokladnie jak bylem w dlugim dole i mowilem kumplowi, ze nic mnie wlasnie dobrego nie spotka.

Pare miesiacy pozniej, po lekach, po wyjsciu z depresji przezylem chyba jeden z najlepszych okresow w zyciu.

Kiedy jest mi zle staram sie o tych dwoch rzeczach pamietac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Intel cuda się zdarzają. Za mną już jest bardzo podobna historia. Zaczęło się podobnie. Ot zaczęła córkę boleć noga, później lekko zaczęła kuleć. Diagnoza-zanik głowy kości udowej. Choroba typowo chłopięca tylko 3% dziewczynek na to choruje. Zapowiadało się źle. Gips na obie nogi od pasa w dół, co 2 miesiące szpital w Warszawie i leżenie na wyciągu. I tak min przez 3 lata!( Córka miała 6 lat) Zupełnie przypadkowo trafiamy do ortopedy z Krakowa ( 300 km od nas). Zmienia leczenie o 180 stopni. Zdejmuje gips i zaczyna się mozolna 4 letnia rehabilitacja, ale już nie jest uziemiona. ( ten miesiąc w gipsie zaowocował wielkimi bolesnymi ranami). Strach pomyśleć jak by to było gdybyśmy zostali przy warszawskim leczeniu.

 

Jak i Tobie mnie ekstremalny stres dawał kopa, dlatego teraz gdy mój organizm absolutnie nie daje sobie rady z silnymi emocjami, a mój mózg najnormalniej w świecie się przegrzewa mam dość takiej egzystencji. Nie mogę nawet porządnie się wkurwić, bo mam bardzo silne zawroty głowy. Wciąż stan mieszany bez perspektyw na poprawę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samopoczucie trochę chujówa. Żyje na pół gwizdka. Niby robię podstawowe obowiązki ,ale to nie jest to. Nordic oczywiście dalej jest klepany:). Dzisiaj nałożyłem nawet specjalne końcówki do chodnika i śmigałem wokół jeziora :D. Mam kijki z biedry ,ale zaczynam myśleć o bardziej profesjonalnym sprzęcie. Tak poza tym zamulam przy telewizorze. Trwają akurat MŚ w Falun tak więc jest co pooglądać. Sport to taka pasja ,która przetrwała mimo depresji. W sobotę oglądałem biegi i skoki od 13 do 18. W weekendy zawsze robię sobie takie maratony. Potrafię oglądać po 3 mecze + narciarstwo np 2 tygodnie temu zacząłem oglądanie od 12:30 a skończyłem o 22:30 praktycznie bez przerwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

Wczoraj miałem niezłą akcję,po południu pojechałem odwiedzić matkę,wypiłem kawę pogadaliśmy posiedzieliśmy no i pojechałem do chaty,przez moje niekończące się problemy z synem sytuację mam napiętą w domu,żona za nim jak to matka ja na niego mam już kompletnie wyjebane.

Miedzy mną i żona cały czas iskrzy ciągłe niedopowiedzenia w sumie przez synalka no i wielka podejrzliwość o romanse :-)

Podjechałem pod blok około 19 no i po przepychankach stwierdziłem że pójdę się napić,żona ,,postanowiła,,iść ze mną.

Śmigam sobie przez rynek idąc do ulubionego Pubu zaczepia mnie bezdomny koleżka taki z pozoru lump,pyta grzecznie czy kupiłbym mu coś do jedzenia bo głodny i chciałby się ogrzać,no to gadam do niego no to dawaj chłopie wziąłem go do Kebaba bo chciał najtańszego hamburgera,wchodzimy mówię do pani za ladą proszę najlepszego

hamburgera i gorącą herbatę dla tego kolegi.

Zapłaciłem i mówię idę,ale zapaliłem jeszcze papierosa na zewnątrz patrzę jak chłop pochłania hamburgera i pije herbatę,wlazłem do środka i mówię sobie pogadam z nim okazuje się że koleś zjechał pół Europy i pracował w różnych miejscach i z niejednego pieca jadł chleb.

Zaczęliśmy gadać opowiedział o sobie o kobiecie z którą ma 2 synów,z plecaka który stanowi jego jedyny dobytek wyjął gruby zeszyt pokazał zdjęcia kobiety i synów

Okazało się że chłop zjechał pół Europy pracując w różnych miejscach zna hiszpański i angielski w mowie.

Zeszyt zabazgrany pytam się co to jest okazuje się że od 12 lat pisze wiersze-piękne wiersze.

Co było potem..............

Wziąłem chłopa do Pubu napiliśmy się,pogadaliśmy jeszcze,dał mi na pamiątkę ciekawa rzecz: niemiecki akt zgonu kobiety z mojego miasta dokument z 1942 roku opatrzony niemiecką pieczęcią wrony ze sfastyką lubię takie rzeczy :-)i dla mnie fajny fant.

Na pożegnanie dałem mu jeszcze parę złotych i gadam zjedż coś chłopie jutro rano:-)i numer telefonu.

Podsumowanie:

Nie oceniaj książki po okładce.

U mnie od dłuższego czasu samopoczucie bardzo dobre,jako antydepresant kupiłem sobie motocykl- chopera,ale muszę się mieć na baczności bo czuję że idzie ,,góra,, Tak że spadochron w pogotowiu i dobre hamulce by mi się przydały.

Pozdrawiam Wolf.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam tygodniowy przymusowy urlop. Dzisiaj skorzystałem z okazji i byłem w Placówce do spraw Niepełnosprawności. Pobrałem druczki do podbicia grupy na umiarkowaną. Nic się nie ma do stracenia a zawsze można spróbować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak teraz wygląda sytuacja z córką?

Co do wkurwieniaa to ja jestem stale, bez wytchnienia. Kosztuje to strasznie dużo energii. .

 

Dzięki odpowiedniemu leczeniu wszystko jest OK. Do tej pory dziękuję bogu, że nie leczyłam jej wg. zaleceń warszawskich lekarzy. Przez rok jeździła na wózku inwalidzkim, później poruszała się przy pomocy kul. Ale dziś jest 100% sprawna.Jedyny minus całej historii to, to że z dużym prawdopodobieństwem w wieku lat 50 będzie miała endoprotezę.

Nie wiem jakie rokowania są u Twojego syna, ale może warto pomyśleć o indywidualnym nauczaniu. Moja przez rok nie chodziła do szkoły. Nauczyciele przychodzili do domu.

 

A wkurwienie kosztuje strasznie dużo energii. Niestety u mnie przy stanie mieszanym

to norma i już ledwo ciągnę.

Ale na stare lata robię się coraz bardziej odważna. Już nie tableteczki, ale sznureczek chodzi mi po głowie. :twisted: Ależ człowiek ma zrypany mózg! Mimo świadomości, że na 100% tego nie zrobię wciąż o tym myślę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×