Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasze małe i wielkie sukcesy !! :)


Aga1

Rekomendowane odpowiedzi

A ja wreszcie odważyłam się wsiąść do samochodu (oczywiście jako pasażer) i pojechałam aż 100 km dalej od mojego domu Jest to dla mnie wielki sukces bo od 7 lat nigdzie nie jeżdziłam tak daleko O dziwo wspaniale się czułam żadnych lęków było super mp3 na uszach działa cuda polecam nigdy nie rozstaje sie z moja kochaną mp3 :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie się dzisiaj udało samej pojechać do pracy i wracałam też sama, w dodatku fajnie sobie tam poradziłam, kiedy czułam nerwy potrafiłam je wyciszyć i nie wpadać w panikę. Strasznie się cieszę bo do tej pory ciągle ktoś mnie odbierał z pracy i czułam się mało samodzielna, praktycznie jak dziecko. Jest mi bardzo trudno ale staram się jakoś robić więcej rzeczy sama i akceptować to, że to właśnie jest ta normalność i na tym polega zdrowienie. Przedtem ciągle z tym walczyłam i zawsze ktoś ze mną musiał zostać w domu. Teraz walcze ale z paniką i nerwicą czyli wreszcie jestem po tej dobrej stronie. Nawet jak dostane ataku paniki i ktoś mnie opieprzy to już nie mam mu tego za złe wiem, że tak musi być i sama też nie mogę się opowiadać po stronie nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda23, super że umiesz już nad tym panować, wiem jak to jest, ja przez cały ostatni rok miałam takie jazdy że ktoś musiał mnie odwozić do domu, albo cos takiego, bo np. nie mogłam jeździć autobusem:/ fajnie że już zdrowiejesz no i najważniejsze pozytywnie myślisz :) oby tak dalej:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje jeszcze raz za to, że dopiero co napisałam tego posta i już 2 odpowiedzi i to takie miłe.

Tak naprawdę chyba wszyscy musimy zacząć wierzyć w siebie bo tutaj tkwi generalny problem. Ja mam największe trudności z tym żeby uwierzyć w to, że sobie poradzę ale wierze, że już mi dużo nie zostało. Chcę być szczęśliwa i chcę dać innym szczęście a nie niszczyć wszystko wkoło nerwicą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, pozytywne myślenie to jest coś czego brakuje ludziom, mnie też czasami przyznaje brakuje, ale gdzieś tam w głębi mam źródło takiego myślenia, i bardzo się z tego cieszę, bo to bardzo pomaga :) i życzę innym żeby też w sobie coś takiego zakorzenili :) od razu jest lepsze samopoczucie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze teraz jak patrze na to co napisałam to jest mi bardzo przykro. Znów miałam chwile zwątpienia, znów próbowałam coś na kimś wymusić. Sprowadziłam się natychmiast do pionu ale jednak tak się stało. Jejku jaka ta walka z nerwicą jest strasznie żmudna i ciężka. Czasem chcę mi się krzyczeć z rozpaczy i wcale nie przesadzam. Całe popolodnie płacze, nie wiem coś wqe mnie siedzi głęboko jakaś cholerna blokada, która nie pozwala mi żyć samodzielnie i bez lęków. Ale nie chcę się poddawać, tylko poprostu teraz czuję się znów bezradna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem coś wqe mnie siedzi głęboko jakaś cholerna blokada

też tak mam:/ to jest beznadziejne, nie wiem jak można się tego pozbyć... ale na pewno damy rade (chociaż jeszcze nie wiem jak :lol: ) i będziemy jeszcze kiedyś super szczęśliwe;) ach, czekam na ten dzień :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem kiedy ten dzień nastąpi, ale go wyczekuję z niecierpliwością :) a kiedy nastąpi to zależy chyba od nas... ja wiem że w moim przypadku muszę zmienić całkowicie myślenie i sie odblokować, czyli... na pewno to długo potrwa, ale może nie zawsze będzie tak źle... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj znów dałam radę pójść do pracy i sama wrócić do domu choć często miewam takie dziwne uczucie chłodu w głowie ( strasznie się tego bałam do tej pory, wmawiałam sobie, że to jakiś wylew itp. to pewnie tylko takie mrowienie z nerwów). Tłumacze sobie, że skoro wczoraj dałam radę dzisiaj też muszę i walczę dalej. Choć strasznie się boję ale chcę być szczęśliwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj kolejny raz poszłam i wróciłam sama z pracy. Z tym, że nie było już tak spokojnie jak wczoraj i przedwczoraj. Myslę, że wiele złożyło się na moje samopoczucie: głównie chyba chodzi o pododę, pada deszcz i jest tak szaro i ponuro zawsze wtedy jestem smutniejsza niż zwykle a ta pieprzona nerwica tylko na to czeka. Ale nie dałam za wygraną i dojechałam do domu. Teraz walczę z natrętnymi myślami i wspomnieniami z przystanku. Kurcze chcę walczyć, nie poddam się choćby nie wiem co, jest mi tak ciężko że chcę mi się krzyczeć z bólu psychicznego ale pomimo to zaraz znajdę sobie jakieś zajęcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęłam wychodzić na rower;) Wychodzę przede wszystkim wtedy kiedy mam wolny dzień, dzisiaj udało mi się wyjść na 1,5 godziny. W sumie zaczynam powoli odkrywać uroki tego bo po drodze spotkałam kolegę i troszkę rozmawialiśmy, więc powoli oswajam się z otoczeniem. Mam jeszcze takie blokady związane z późną porą. Jak wychodzę wieczorami na spacer to mam wrażenie, że tracę grunt pod nogami i takie odczucie jakby wszystko na mnie spadało. To chyba przez to, że jestem dość wrogo nastawiona na takie wychodzenie i nadal się trochę boję, ale będę próbować dalej, Kurcze musi być w końcu lepiej!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widzę ze rower to tu motyw przewodni;) dobre początki nie są złe, 7,7 km to dla początkującego nerwicowca bardzo dobry wynik :P;) a poza tym te siódemki, to taka ładna symboliczna liczba :-)

 

---- EDIT ----

 

a ja wczoraj miała występ :shock: gdyż ponieważ śpiewam w chórze wymyslili sobie jakieś spiewanie na mszy w kosciele:/ nie dośc ze na mszy, w kościele to jeszcze śpiewanie... już chciałam nie pójść, ale stwierdziłam że nie można się poddawać :mrgreen: no i powiem szczerze że było cieżko, już nie mówiąc o tym że od rana się tym stresowałam (a to było o 18) :> ale ciesze sie strasznie że tam poszłam i wystałam i wogóle:) aż się muszę pochwalić :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój najwiekszy sukces w zyciu...to zdanie matury zwlaszcza ustnej i to wcale nie przy fatalnych wynikach :D

Smieszne ale prawdziwe

 

---- EDIT ----

 

Mój najwiekszy sukces w zyciu...to zdanie matury zwlaszcza ustnej i to wcale nie przy fatalnych wynikach :D

Smieszne ale prawdziwe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja już trzeci dzień nie brałam ani środków nasennych ani nie piłam alkoholu. chyba od roku nie zdarzyły mi się trzy dni pod rząd bez żadnych używek.... to przerażające, a mimo to jestem dumna z takiego króciutkiego okresu abstynencji ;)

 

---- EDIT ----

 

już piąty dzień :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim sukcesem było.. pójście do psychologa po miesiącach ,latach unikania tego.. .Pójście do psychiatry. Powiedzenie rodzicom o tym i wykupienie leku. Zdanie prawa jazdy. Przeżycie 2 i coś lat w strasznym liceum.. .

Przeżyciem lat pomimo strachu ,heh.. Tylko czy to ost. to sukces.. po po prostu była wegetacja przez kilka lat ,takie urwanie filmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×