Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Po kilku tabletkach Convulex 150 czuję różnicę. Nastrój bardziej stabilny, mijają dziwne stany ostatnio mnie dopadające, przypominające lekkie odurzenie. Jakby po narkotykach albo wypiciu dwóch piw. Deralka to albo inny grzyb, nic ciekawego do przeżycia. Stan zadżumionego umysłu, "imprisoned inside my mind". Mam wtedy wyraźnie zaburzoną świadomość, co jest dla mnie niezmiernie przykrym doświadczeniem i wyraźnie zaburza moje funkcjonowanie. Oby to nie była schizo :roll:

 

Dzwoniłem dziś Kliniki Psychiatrii Dorosłych Szpitala Klinicznego im. K. Jonschera UM w Poznaniu, przedstawiłem sprawę.

Z moim rozpoznaniem zapewniono mnie nieoficjalnie, że czas oczekiwania na przyjęcie mnie na izbę byłby raczej dość krótki. Mam nadzieję, że tak się stanie.

Trzymam się dzielnie, ale z drugiej strony mam tego wszystkiego już serdecznie dość i w pewnym sensie chciałbym, żeby ktoś wreszcie się mną kompleksowo zajął. Przeprowadził prawidłową diagnozę oraz oczywiście rozpoczął leczenie w odpowiednim kierunku. Obym się nie zawiódł na tym oddziale...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj kolejny dzień na Convulexie.

Jest to dla mnie wręcz niepojęte jak 5 tabletek może człowiekowi zmienić życie.

Już czuję jak zjeżdżam z tej (#$Q(%(*$)% mani.

Jest luzik, spokojnie, bez pośpiechu, wszystko pod kontrolą.

Uff, przypomniały mi się stare czasy.

Czyli jednak prawdziwe "ja" gdzieś tam wciąż głęboko siedzi i dobija się od dołu.

Podsumowując: jest pozytywnie, na tyle, że nie chcę kłaść się spać... bo może jutro wstanę i będzie kolejna jazda.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bezsilność w tej chorobie jest wręcz porażająca. Wielka machina która połyka człowieka i to tak się wszystko kręci poza jego wpływem. Spada się w dół po równi pochyłej tracąc kolejno Zdrowie, prace, pieniądze, bliskich, przyjaciół, dobre imię a także możliwość powrotu do pracy. Robi się z tego Układ Zamknięty a faszyści lekarze i orzecznicy ZUS też nie zawsze są kompetentni na swoich stanowiskach. U mnie chujnia jak zawsze. Czekam do marca na wizytę. Zamiast iść do przodu to wszystko się tylko odwleka z tym leczeniem. Ale trzeba walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wkleję swoją wypowiedź z działu leki.

 

 

Tydzień temu zszedłem z 300mg na 150 mg. Wczoraj odstawiłem Wellbutrin całkowicie. Mija 10 miesięcy depresji i 5 miesięcy na Wellbutrinie. Poprawa na Wellbutrinie była raczej tylko na zasadzie kontrastu z ubokami poprzednich leków.

Drazliwosc i nadwrazliwosc na bodźce stała się nie do przyjęcia, podobnie jak pojawiające się paranoiczne myśli i poczucie odrealnienia - czułem, ze jestem pod wpływem substancji.

Podczas zmniejszenia dawki i odstawienia przykre objawy ustąpiły.

Obserwuję zwiększoną potrzebę snu i okresowe zmęczenie. Nastrój nie gorszy niż na Wellu.

Oby do wiosny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie daje sobie rady z normalnym życiem, wszystko mnie przerasta. Trzęsę się na samą myśl o jutrzejszej szkole. Nie wiem jak dam radę wysiedzieć tam 7 godzin, przecież nie mam siły, a gdzie jeszcze myśleć i pracować na najwyższych obrotach? Przecież do tego trzeba się ładnie uśmiechać i mówić, że wszystko jest ok... Takie stany mnie zabijają. Boję się życia, jeżeli mam być ciągle w dole, albo niszczyć wszystko górką to dziękuję. Po co to wszystko? Nie mam siły nawet się wykąpać. To straszne. Czuję się takim dnem. A matka mnie nie rozumie, złości się, że za dużo śpię, bo niby za późno chodzę spać, ale jak spać skoro nie mogę zasnąć? Boję się wtorkowej wizyty u nowego lekarza, bo co ja jej powiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trust_me jestem w podobym stanie i sytuacji co Ty. Pozostaje nam tylko nadzieja w nowych lekarzy. Powiesz lekarzowi wszystko od początku. Bądź z nim szczera.

Niedawno byłam w dołku (nie aż tak bardzo potężnym, ale jednak) i wiesz co mi pomogło? Dzieci. One potrafią na mojej twarzy wywołać uśmiech. Po zabawach z nimi (mimo że nie bardzo byłam w stanie bawić się z tymi dziećmi) przez kilka następnych dni nie miałam dołka, mimo że ostatnio jest kiepsko, więc to był bym powiedziała prawie że cud. Może Tobie też pomógłby kontakt z dzieckiem/dziećmi :)? Dobrze jest też wyjść gdzieś ze znajomymi o ile jesteś w stanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oby mnie nie rozczarowała, bo opowiadanie żałosnej historii swojego życia piąty raz mnie przerasta. Oby było warto. Tą lekarkę poleciła mi psycholog, bo stwierdziła, że muszę mieć lekarza któremu będę ufać i do którego zadzwonię od razu jak coś się zacznie dziać i nie będę czekała miesiąca, jak teraz... Nie wiem co powinnam jej mówić, nic nie wiem.

Nie mam siły iść jutro do szkoły, ale jeżeli nie pójdę, matka mnie zabije.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No proszę, ja też piąty raz będę "opowiadała żałosną historię swojego życia". Również pokładam dużą nadzieję w nowym lekarzu. Twoja psycholog ma 100% racji. Ja swojej dawnej lekarce przestałam jakoś ufać, m.in. dlatego znalazłam kogoś innego (tylko, że przypadkowo, zapisałam się do pierwszego lepszego lekarza na NFZ). Możesz zacząć mówić od tego jakie leki bierzesz itp. a potem pewnie lekarz pociągnie Cię za język.

Szkoda Ciebie mi się robi jak czytam o Twoich relacjach z matką. Dobrze chociaż, że odważyłaś się zmienić lekarza, mimo że Twojej mamie to nie pasuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To trzymam kciuki za Twojego nowego lekarza.

Ja od początku nie ufałam swojej obecnej lekarce, może dlatego, że matka uparła się, że mam jechać, bo jej koleżance pomogła. Potem chciałam z niej zrezygnować, ale usłyszałam od ojca: "mama tak się stara, zrób to dla niej", więc robiłam to dla niej, choć jak słucham optymistycznych bajeczek jakie to życie jest piękne i jak u mnie będzie dobrze to rzygam tęczą. Serio. Jeszcze jak mi zarzuca, że nie jestem z nią szczera i wmawia mi stany w których nie jestem to wymiękam, nie mówię jej nic, co wykracza poza jej pytania. Ani o myślach s. ani o tym, że się ciacham. Bo jak? Poprzednia lekarka (która bardzo nie podobała się matce)umiala wyciągnąć ze mnie wszystko, jedno jej pytanie, słowo i nie musiałam mówić nic, czytała ze mnie jak z otwartej księgi, ale mojej matce nie spodobało się to, że dała mi skierowanie do szpitala i nie chciała wypisać leków (wiedziała, że zdarza mi się łykać za dużo).

Ta za to pakuje we mnie leków tony, co mi się nie podoba, ale nie można się jej sprzeciwiać, więc potulnie odpowiadam na pytania i żrę co wypisze. Było lepiej, owszem było lepiej, ale od ponad miesiąca jestem w dole, mama tego nie widzi, bo przecież "jest dobrze". Aż się zaczęłam zastanawiać, że może taka leniwa jestem, ale babcia dziś powiedziała, że widać, że jest gorzej, że mam doła i to całkiem niezłego. Do środy jestem u dziadków.

Nie mam siły na szkołę, może powiem wszystkim, że poszłam a pójdę przesiedzieć gdzieś te kilka godzin?

Z drugiej strony, mam tylko możliwość 8 nieobecności, a nie było mnie już ze 4 razy. Nie wiem co robić. Zajęcia wymagają ode mnie kreatywności i wyobraźni, której teraz nie mam. Nie czuję tego wszystkiego.

Sama się dziwię, że udało mi się napisać takiego posta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przestałem brać leki, przestałem chodzić do psychiatry.

Aktualnie użeram się z efektami odstawienia wenlafaksyny, czyli efektem kopania prądem po całym ciele.

Uznałem, że jeśli już któryś z kolei psychiatra nie umie mi pomóc, nie da mi się pomóc.

Nie wiem co dalej, nie interesuje mnie to już teraz nawet.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trust_me- To w takim razie nie lepiej wrócić do tej dawnej lekarki, która Ci odpowiadała, skoro i tak zmieniasz lekarza? Byłaś w szpitalu po tym jak dostałaś skierowanie?

Ja często spotykam się z niezrozumieniem ze strony najbliższych, ze słowami typu: "weź się w garść", albo gdy mam doła od dłużeszego czasu to: "przecież dobrze się czujesz" itp. Więc dobrze Cię rozumiem.

Nie myśl o swoim stanie w taki sposób, że jesteś leniwa. Mogę się założyć, że nawet to co w stabilnym stanie sprawiało Ci radość, teraz nie sprawia Ci żadnej przyjemności. A to oznacza depresje, a nie lenistwo. Z resztą na pewno sama widzisz że nie jest z Tobą za ciekawie, skoro masz takie myśli jakie masz i na dodatek się samookaleczasz.

Skoro jesteś u dziadków, a babcia widzi że jesteś w złym stanie to może porozmawiaj z nią na temat nie pójścia jutro do szkoły?

 

kukuru- a czy ja dobrze kojarzę że miałeś iść do szpitala? Wiesz pewnie jak może się skończyć odstawienie leków i nie chodzenie do lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lolil, sytuacja wygląda tak, że nie przyjeli mnie do szpitala, do którego konkretnie miałam skierowanie. Pokierowali mnie do innego, ale nie poszłam, bo to najgorszy szpital w okolicy. I moja matka zadzwoniła z pretensją do tej lekarki. Po ich rozmowie już nie miałam odwagi do niej zadzwonić, więc wrócić nie mogę (poza tym przyjmuje w innym mieście, 300km stąd). Pozostaje mi tylko liczyć na szczęście z tą lekarką.

Co do szkoły, dla moich dziadków jest ona bardzo ważna, więc mimo wszystko nie pozwolą mi zostać, będą tłumaczyli, że to nie poprawi mojej sytuacji itp. Prawda jest taka, że to pozwoliłoby mi być spokojną. I to prawda, to moja wymarzona szkoła, a teraz jest najgorszym złem. Już nie mówiąc o tym, że cholernie dużo wysiłku kosztuje mnie zrobienie jednego makijażu, a więcej? Masakra dla mnie. Miażdży mnie to wszystko, bo i uśmiechać się trzeba, choć najchętniej wybuchłabym płaczem. Wczoraj musiałam umalować dziewczynę na studniówkę, było to dla mnie ogromne wyzwanie, mimo że tak naprawdę to jest NIC. Nie wyszło mi jak chciałam, myślałam, że nie skończę,bo widziałam, że mi nie szło, ale dziewczyna na szczęście była zachwycona. I co, owszem to miłe słyszeć tyle dobrych słów. Ale nie czułam tego, podobnie jak nie czułam przyjemności z tego co robiłam. Chyba zapominam już co to przyjemność. Przepraszam za ten bełkot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, miałem iść do szpitala ale nie poszedłem z kilku przyczyn:

- Nie mogę tam palić papierosów

- Szef mi zabronił (...)

 

Lamotryginy też nie biorę ponieważ biorę ją długo a i tak nie ma z niej pożytku dla mnie - nie łagodzi nic - jak woda mineralna.

Dodatkowo jakiś czas temu prywatny psycho przepisał mi jeszcze jeden lek - już nie wiem jak się nazywał ale spowodował we mnie taką agresję, że rozwaliłem pokój gościnny z powodu braku mięsa w lodówce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kukuru- a nie lepiej zadbać najpierw o swoje zdrowie i iść do tego szpitala? Z tego co pisałeś to nie jesteś za bardzo w stanie pracować, więc co lepsze- pójście do szpitala i ewentualne zwolnienie z pracy żeby Ci dobrze dobrali leki i żebyś był w stanie w miare normalnie funkcjonować, czy nadal bycie w takim stanie w jakim jesteś i równiez ewentualne zwolnienie z pracy z powodu np. nie przykładania się do niej bo masz depreche? Twój wybór, do niczego nie namawiam, ael ja bym wybrała pierwszą opcję. Jeśli jesteś programistą (masz w podpisie) to nie powinienieś znaleźć nową pracę w razie czego, skoro teraz szef Ci zabrania pójść do szpitala.

Kwestie palenia papierosów pozwolę sobie pominąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie znalazłam odrobinę siły, by się tu odezwać...

Od 13 grudnia ciągnie się depresja i w zeszłym tygodniu było już ze mną bardzo źle-myśli i plany samobójcze, płacz, nieustające lęki i przesypianie dnia. Schodzę z leków, jestem na minimalnych dawkach, bo lada dzień skończą mi się zupełnie :shock: We wtorek dostanę namiar na nowego lekarza, mimo iż ufam mojemu dotychczasowemu,który jest bardzo otwarty, dobrze mi się z nim rozmawia i najchętniej to właśnie do niego poszłabym mówiąc, że znów "pudło" i trzeba coś zmienić. To trochę pokręcone,ale nowy lek (brałam 2 miesiące) nie zadziałał na mnie zupełnie, dlatego zobaczę teraz co zaproponuje mi ktoś inny. Również mam problem z tym jak rozmawiać z obcym lekarzem, nie wszystko w przekroju ponad 2,5 roku jestem w stanie sobie przypomnieć,a całą historię leczenia ma ten wcześniejszy lekarz... Czas pokaże co z tego będzie, ale zapewne musi się coś wydarzyć, bo długo tak nie pociągnę...

Wybaczcie bałagan wypowiedzi, ale jestem tak przybita, że ciężko mi złożyć myśli.

Pozdrawiam wszystkich cierpiących, trzymajcie się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak już wcześniej pisałem, mi ustawili leki w szpitalu na Nowowiejskiej, podczas 4 tygodniowego trzymania mnie tam.

Spacyfikowali mi manię, potem wyciągnęli z lekkiego dołka i wysłali do domu. Bardzo zbliżony zestaw leków jem po prawie dwóch latach od wyjścia ze szpitala i jest ze mną dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×