Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Dziś wyjątkowy ruch w temacie. Jakiś przypływ chadwców.

Wizyta za 10 dni. Ciekaw jestem dalszego leczenia. Mniej więcej od 2 miesięcy biorę lamotryginę, więc może stopniowo zacznę odczuwać jej działanie. Na szczęście nie uświadczyłem skutków ubocznych tego leku. Doświadczam za to totalną obcość samego siebie, miewam jakieś pojedyncze przebłyski dawnego ja, ale to już nie to samo. Codziennie nauka siebie samego na nowo. Mając w pamięci obraz tego w jak głębokim dole się było, już chyba lepiej czuć się nijak (tak jak obecnie) i nie odczuwać dawnych emocji z uprawiania hobby.

Do tego sertralina przeciwdepresyjnie ale głównie przeciwlękowo. No właśnie, w małej dawce nie odczuwam zbytnio działania przeciwdepresyjnego. Myślę więc o neuroleptyku, jeden z nich już kiedyś oddziaływał nieźle na mój nastrój. Gdyby jakiś neuroleptyk zapobiegał wpadaniu w głębokie doły, olałbym ciepłym moczem sertralinę, nawet kosztem nasilenia natręctw myślowych. Depresja trzyma mnie od roku, z małą przerwą na tygodniową hipomanię.

Przynajmniej coś ruszyło w kierunku mojej twórczości i chociaż na chwilę mogę "odlecieć".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja czuję wszystko za mocno, chociaż momentami ogarnia mnie obojętność. panicznie boję się depresji.

 

też się bałem, ale minął rok, bywały mocne obniżenia nastroju ale koło prawdziwej depresji nawet nie stałem

masz bardzo mocny zestaw leków, to by musiała być depresja rozmiarów Godzilli, żeby się przez to przebić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja czuję wszystko za mocno, chociaż momentami ogarnia mnie obojętność. panicznie boję się depresji.

 

też się bałem, ale minął rok, bywały mocne obniżenia nastroju ale koło prawdziwej depresji nawet nie stałem

masz bardzo mocny zestaw leków, to by musiała być depresja rozmiarów Godzilli, żeby się przez to przebić

 

 

 

w sumie, masz rację. dziękuję.

moje myśli mnie zabijają i nie wiem, czy dam radę się nie skrzywdzić, tłumaczę sobie, że autoagresja do niczego nie prowadzi, ale zobaczymy która ja wygra... mam problem z podniesieniem się z łóżka. ze zmotywowaniem się do czegokolwiek. jutro szkoła, której się boję. chyba jestem w zaklętym kole nienawiści do samej siebie. może to głupie, ale marzę o hipomanii, chociaż przez chwilę chcę być inna, chcę się cieszyć z byle czego i pracować, chcę nie widzieć przeszkód w czymkolwiek, chcę mało spać. chcę, chcę, chcę żeby było normalnie, chcę niekończącej się energii. wiem, że nie mogę odstawić leków, ale to tak kusi. wiem, brzmi idiotycznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trust_me - Witaj na forum ;)

 

Spróbuj odsuwać od siebie lęk przed popadnięciem w deprę, bo to strasznie dezorganizuje i nasila inne lęki, wiem po sobie. Wmawiaj sobie, że wstaniesz, pójdziesz do szkoły żeby zmierzyć się z kolejnymi trudnościami dnia codziennego. Osobiście zawsze robiłam to w ostrzejszej wersji, bo ja sobie wmawiałam, że udowodnię tej słabej i wrednej su*e, która mieszka we mnie i wysysa ze mnie wszelkie siły, ze dam radę. Nie było to łatwe, ale czasem się udawało. Potem zaczęłam dopowiadać sobie do tej teorii, że jak jeden dzień zawalę, to potem namnoży się tylko problemów i nie będę potrafiła tego ogarnąć. A do tego aktywność spadnie jeszcze bardziej, spowolnienie wszystkiego i w ogóle będzie jeszcze gorzej.

 

Leków nie odstawiaj, w żadnym wypadku!!! Może to wywołać zupełnie inne skutki niż podświadomie oczekujesz.

Bądź dzielna, trzymam kciuki i pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trust_me - Witaj na forum ;)

 

Spróbuj odsuwać od siebie lęk przed popadnięciem w deprę, bo to strasznie dezorganizuje i nasila inne lęki, wiem po sobie. Wmawiaj sobie, że wstaniesz, pójdziesz do szkoły żeby zmierzyć się z kolejnymi trudnościami dnia codziennego. Osobiście zawsze robiłam to w ostrzejszej wersji, bo ja sobie wmawiałam, że udowodnię tej słabej i wrednej su*e, która mieszka we mnie i wysysa ze mnie wszelkie siły, ze dam radę. Nie było to łatwe, ale czasem się udawało. Potem zaczęłam dopowiadać sobie do tej teorii, że jak jeden dzień zawalę, to potem namnoży się tylko problemów i nie będę potrafiła tego ogarnąć. A do tego aktywność spadnie jeszcze bardziej, spowolnienie wszystkiego i w ogóle będzie jeszcze gorzej.

 

Leków nie odstawiaj, w żadnym wypadku!!! Może to wywołać zupełnie inne skutki niż podświadomie oczekujesz.

Bądź dzielna, trzymam kciuki i pozdrawiam!

 

 

witaj :)

 

poszłam do tej szkoły, pozaliczałam wszystko, a czuję się jakby stała się jakaś tragedia. jakby zawalił się mój świat. nie byłam najlepsza, u mnie to dramat.

znów mam wielkie myśli s. dręczy mnie to wszystko, bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak poza tym od kilku dni cuuudownie mi znów "wchodzi" ciężka, metalowa głośna muza....

Kurcze, jak juz Ty wrocisz do garow to dla nikogo nie bedzie usprawiedliwienia, ze sie czegos nie da :)

Maila posylam na PW. Choc jak sobie przypomne Twoje dawne wpisy to nie wiem, czy czytanie

nie bedzie mnie kosztowalo zbyt duzo emocji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inna sprawa ,jak słusznie i często zauważasz, że należy brać znaczną poprawkę na pomysły powstające w naszych nawet lekko "górkowych" główkach....

Oj tego to ja chyba nigdy nie pisalem :) choc jest to prawda. Ale wiele raz pisalem zas, ze nie nalezy gloryfikowac hipomanii.

 

Ostatnio zas "potepialem" pragnienie hipomanii jako leku na depresje. Choc rozumiem i znam te pragnienia.

I staram sie tez odroznic powolenie sobie z pewnym ryzykiem na maly luz ale z poziomu remisji od nieprawdziwego

poczucia, ze hipomania to nasze prawdziwe dlugookresowe ja.

Caly czas jednak pisze aby nie bac sie zyc tak jak poprzednio. Chyba walka z chad zaraz po diagnozie to takie wyszarpywanie po kawalku

czegos od zycia. Tego co chad zabrala. Moze to sa bardziej szachy niz walka bokserska? Choc w boksie i spryt potrzebny :)

Walka z chad to tez proba oduczenia sie czesci siebie zle dzialajacej z okresu objawow choroby.

A calosc przypomina niestety operacje na zywym organizmie w stanie mniej lub bardziej krytycznym.

Wiem, ze trudno o to w ciezkiej depresji a ta najbardziej boli ale tylko powolne kroki moga zmienic nasza osobowosc.

A ta jest wazna przy wytrwaniu i kontroli stanu remisji.

Ze swojego doswiadczenia wiem, ze paradoksalnie chwile lekkich hipomanii wykorzystane na ogarniecie siebie

i spraw wokol siebie pozwoliły mi wlasnie na odbicie sie od dna. W tych chwilach chyba zmienialem sposob w jaki powinienem postrzegac

w przyszlosci siebie i zycie.

 

I jeszcze cytat, ktory bardzo lubie:

"Ale zawsze tak się dzieje: jest to całkiem bez różnicy,

czy człowiek postępuje źle czy dobrze, bo jego sumienie nie ma

ani krztyny rozumu i tak czy siak go się czepia. Gdybym miał psa, który nie byłby mądrzejszy

od ludzkiego sumienia, zwyczajnie bym go otruł. Zajmuje to więcej miejsca niż wszystko

inne razem wzięte, co siedzi w człowieku, a pożytku nie daje żadnego."

 

Uwazam, ze w chwilach wiekszej sily trzeba wytruc w sobie te wszystkie zle cechy osobowosci, ktore chad zaszczepil.

Albo przynajmniej powolutku oswajac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może tak być.

Nawet mnie, piszącego swoją historię, momentami zmiażdżyło w trakcie ponownego czytania.

Uwierz mi, że odchorowałem po kilkakroć całą tą pisaninę.

Co do garów.

Być może rodzi się pewien pomysł

Inna sprawa ,jak słusznie i często zauważasz, że należy brać znaczną poprawkę na pomysły powstające w naszych nawet lekko "górkowych" główkach....

Ale pomysł z książką też wydawał mi się początkowo maniakalny.....

 

Gratuluję napisania książki :):):) ja też piszę! wiem jak momentami mimo wszystko jest trudno.

 

 

 

Ej, ej. Tak mi się fajnie zrobiło, że siedzę i mam zaciesz z niczego. Życie zaczyna mi się układać, wreszcie!

Trzymajcie za mnie kciuki. Jest mi przecudownie, aż chce mi się latać! :):):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jak mialem zaciesz z niczego to po paru dniach trafilem na dyzur psychiatryczny. Teraz na nowym leku zaciesz pojawia sie raczej tylko z bodzcem choc raduje sie mijajac drzewa nad rzeka widzac jak slonce mieni sie w kolorowych lisciach ktos powie ze normalne, nie. Wydaje mi sie sztuczne (nacpanie lekami?) Przymus mowienia mi sie zwieksza i ponownie nie mecze sie. Otepiony bylem pare dni na Olanzapinie ale teraz jej nie czuje. Tylko jak wezme za 1h delikatny seed. Popadlem w maly dlug. Oczywiscie w " "slusznej " sprawie. Jak sie cala wyplate w hipomani wywali w 2/3dni to zeby w sciane lub porzyczka. 2 dni dwie rozne randki zero problemow, trajkocze i mam mniemanie ze jestem suprr

er facet. Oczywiscie moj olewczy stosunek wiec musze nowe znajomosci nawiazac. I bylo ryzykowne zachowanie. Picie w pracy i powrot autem do domu. Hipomania chyba nie zdechla. Nie zwieksze dawki olanzapiny nie chce byc nie aktywny. Olac ryzykowne zachowania mam do nich olewczy stosunek nic mnie nie obchodzi. Chce zeby zycie smakowalo tak wiosna, polowe zimy i zeszlego lata.

 

Srajmy na wszystko i krzyczmy No Future jak Sex Pistols:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale co, liczysz że ten stan ci się utrzyma? to chyba niespecjalnie czytałeś ten wątek

no i wielka szkoda, że cię nie złapali w aucie po pijanemu, jak czytam że "olewasz takie sytuacje" to mi się nóż w kieszeni otwiera, parę bliskich mi osób zginęło w wypadkach spowodowanych przez takich najebanych luzaków, jak ty

 

weź się ogarnij

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluje Robert i podziwiam :great:

 

U mnie chyba coś drgnęło. Jestem nadal w depresji ale od kilku dni zauważyłam, że polepszył mi się nastrój, stałam się spokojniejsza i cierpliwie czekam co przyniesie mi los.

Od ponad 2 tyg. mam zwiększoną dawkę antydepresanta Velaxin z 75mg na 150mg, pewnie dzięki niemu zawdzięczam tą poprawę ale też obawiam się, gdyż mój ChAD jest raczej górkowy i jak stwierdził ordynator w pewnym szpitalu gdzie byłam na terapii powinnam unikać antydepresantów bo mogą wywoływać u mnie właśnie górki. Mimo, że biorę stabilizator LIT i Ketrel więc jestem obstawiona lekami stabilizującymi boję się, zeby ta moja poprawa nastroju nie wahnęła się zbyt w stronę hipo, choć jak wszyscy tu piszecie również tęsknię za tym stanem. Czasem wydaje mi się, ze stan hipo to mój normalny stan bo z natury jestem "rozbrykana" :lol:

Narazie cieszę się tym, że mój nastrój idzie w górę ale jeszcze długa droga przede mną, przede wszystkim muszę zacząć wychodzić z domu, znów otworzyć się na świat i ludzi bo ostatnie 2 miesiące to była totalna izolacja. Mam nadzieję, ze niebawem i to uda mi się pokonać i znów będę mogła normalnie żyć.

Narazie udało mi się odnowić kilka kontaktów przez FB z dawnymi znajomymi co uważam za sukces bo i tam się nie pojawiałam nawet.

Jak już napisałam , trochę obawiam sie, czy to nie za szybko wszytko idzie bo moje depresje zazwyczaj były długie i trwały kilka m-cy.

Póki co siedzę cichutko w domu i obserwuje siebie, swój nastrój i zachowanie i staram się nie zapeszać i nie nakręcać, że jest już dobrze...jest ciut lepiej ale do pełni szczęścia jeszcze daleko.

Pozdrawiam i ściskam cieplutko osoby, które przeżywają teraz depresję i inne lęki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze i bede miec z czasem wyzuty sumienia. Juz doswiadczylem czegos w stylu ze czytam jakby nie siebie. Nie potrafie sie ogarnac, a nawet zaburzenie siega tego stopnia ze chyba nie chce sie zmieniac. Ostatnio nawet rozkminialem ze ja chyba czasem potrzebuje jakies adrenaliny, bodzca, stymulacji. Moze gdybym kogos mial byloby dla kogo sie zmieniac choc to moze gdybanie. Ostatnimi czasy wogole nie mysle racjonalnie i wiele uwazam za sluszne po mimo odwrotnych opini z otoczenia. Ogolnie widze ze nie mozna sie odezwac bo lincz czeka. Pisze jak jest a nie wybiorczo co sie nadaje bo chyba wiadomo ze zdrowi sie tutaj nie loguja? Wiec apeluje o rozwage w tej kwesti.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asmo,

Jesli ma byc skutecznie to musi byc niesmacznie :)

Wszyscy, ktorzy dobrze Ci radza maja racje.

Hipomania to wlasnie taki stan w ktorym zaczyna brakowac samokrytycyzmu.

Stad nikt nie czepia sie Ciebie ale Twojej hipomanii.

A wiedz, ze regularnie ktos tu jest na gorce.

Bardzo ciezko w hipomanii a juz w ogole w manii komus cos zasugerowac poniewaz osoba ta jest bezkrytyczna.

Poczytaj zreszta sam w internecie na ten temat.

Musisz sie spowolnic i wygasic bodzce.

A zeby za duzo nie pierdzielic, to o ile regularnie bierzesz leki zastanow sie czy w porozumieniu z lekarzem

nie zwiekszyc dawki. I spac i unikac alkoholu.

A ze to nie latwe sam wiem. Eksytujacy dzien byl wczoraj, trzy piwa i spac sie nie chcialo wiec zasnalem ok 2.30. A dzis juz humorek idealny

i pewien luz i zlewka. Co robie? Gryze sie w jezyk przy rozmowach. Zmuszam sie do pracy choc w glowie przewala sie

pelno roznych mysli i rozwazan. I koniecznie dzisiaj laduje przed 24 w lozku.

Poniewaz wiem, ze jak popuszcze to za 2 dni na niczym juz sie nie skupie i pomimo, ze pozniej jakos sie ogarne

to za nastepne kilka dni zgasi mnie i przyjdzie a to lekka fobia spoleczna a to niemoc intelektualna itp.

I dla formalnosci powyzsze to raczej lagodne wahniecia i objawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O wlasnie nie mam samokrytycyzmu. Pieprzyc to :D Dzis sie czuje tak wspaniale jak wtedy gdy pojechalem dyzur psychiatryczny. Morda mi sie sama cieszy:) Ale bosko jest haha:) Jutro ide do psychologa. Wlasciwie nie ma brudow jak w depresji o ktorych chce opowiadac. To inne zycie:) Ale pojde bo czekalem poltora miecha na wizyte i takiego mnie nie widziala to niech zobaczy. Zagadam ja na smierc. Choc mi ta wizyta nie potrzebna. Ale pojde bo dawno Jadzi nie widzialem :P Jak tak dalej bede robil i zlewal wszystko to pewnie trafie znow na dyzur tylko juz nie z wlasnej woli. Moze sie wtedy obudze a moze nie. Jak moze sie ryj sam cieszyc w pracy ktorej nienawidzilem? Najgorsze jest to ze pieprze zdanie przelozonych jesli sie o cos uczepia.

 

-- 16 paź 2013, 15:52 --

 

Pani psycholog mam ochote powiedziec zeby to wszystko co notowala skreslila. Bo to juz nie prawda jest. Albo co najmniej oddzielila gruba kreska bo jestem inny. Nie chce zwiekszac Olanzapiny przeciez sie czuje dobrze wiec co wiecej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×