Skocz do zawartości
Nerwica.com

malgosia7602

Użytkownik
  • Postów

    142
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez malgosia7602

  1. A propos okładki. "Stary człowiek"- ta pierwsza wersja. Strzał w dziesiątkę. To się czuje... Ten wszechogarniający ból. Tak myślę.
  2. Hmmm... Dzielnie walczycie. Jest progres. Wasza wiedza i świadomość choroby jest fenomenalna. Coraz częściej pojawia się słowo "remisja" Czy ktoś z Was korzystał z kąpieli słonecznych zwłaszcza w solarium biorąc lamotryginę? (podobno jest to zabronione)
  3. INTEL, zajebiste A ja tam wciąż w Ciebie wierzę. Kto jak kto, ale Ty chłopie jesteś niezniszczalny. I doskonale o tym wiesz.
  4. Polecam Oddział Nerwic UCK w Gdańsku. Tam od dawna wiedzą, że przy chad nie stosuje się antydepresantów. O Depakine nie wspomnę. To nie przechowalnia. Ten oddział nie ma nic wspólnego z klasycznym psychiatrykiem. To coś w rodzaju sanatorium o zaostrzonym rygorze Nikt nie chce stamtąd wychodzić. Mało tego- wręcz wszyscy błagają, by móc jeszcze zostać Na co lekarze : "Przecież nie może Pan/ Pani reszty życia spędzić w szpitalu. Kiedyś trzeba będzie wyjść". Przy pożegnaniach są łzy i czarna rozpacz. Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że mi ustawiono leki. Przede wszystkim na "dzień dobry " odstawiono SSRI, po czym doznałam niesamowitego olśnienia, że istnieje coś takiego jak ŻYCIE wokół mnie. Następnie Depakine zastąpiono Lamotryginą. Może to dziwnie zabrzmi, ale moje 2 pobyty na tym oddziale ( raz miesiąc i teraz 2,5 m-ca) wspominam jako najlepsze okresy w moim życiu. Poznałam wspaniałych ludzi, była niesamowita atmosfera, kupa śmiechu i zabawa na maksa Powitania, pożegnania, Andrzejki, wypady do kina, do knajpek, do Sopotu. Gra w karty, ping ponga, kalambury i przeróżne cuda wianki. Było zajebiście. Czułam się tam zupełnie zdrowa i jest tak nadal, wyję ze szczęścia i wróciłam do normalnego życia. Przebadało mnie kilku lekarzy i psychologów. Jednogłośnie stwierdzili, że podczas całego pobytu nie zauważyli żadnych objawów chorobowych. Owszem, były może ze cztery gorsze dni, ale miały prawo być, bo wydarzyło się coś przykrego. Nie wiedzą czy to chad czy tylko zaburzenia osobowości. Ja też już nie wiem.Moje hipomanie były w okresie zakochania, więc to normalne, że człowiek tak się czuje, natomiast depresje mogły być spowodowane moją beznadziejna sytuacją życiową ( nieudane małżeństwo, później brak satysfakcji z pracy i rezygnacja z niej, a co za tym idzie- brak motywacji, izolacja, czarna dupa). Póki co żyję nadzieją i cieszę się chwilą. Człowiek szybko zapomina to co złe, co nie znaczy że wierzę w cuda. Po prostu staram się być twarda i iść do przodu. Tak więc Robcio - kukułcze gniazdo da się lubić! Pozdrawiam serdecznie.:
  5. Witam po dłuższej przerwie U mnie remisja. Jestem trzeci miesiąc w szpitalu i byłoby zajebiście, gdyby nie to, że najprawdopodobniej jutro z niego wylecę. Powód? Jeden wypity drink ( w badaniu krwi- 0,1 promila). Oczywiście poza murami kukułczego gniazda, w czasie weekendu, gdzie większość pacjentów jest na przepustkach. Czuję, że jutro będzie smród. Czeka mnie rozmowa z ordynator, która ma zadecydować o moim losie. Pewnie jesteście ciekawi jak wpadłam Otóż moja towarzyszka niedoli rzekomo zachowywała się "głośniej" niż zwykle, co wzbudziło podejrzenia pielęgniarki na dyżurze. Po wezwaniu na rozmowę wyśpiewała wszystko, wkopując przy tym mnie. Efekt-wezwanie lekarza i pobranie krwi. Debil, ku.rwa debil Jak to wygląda później w papierach? Wiecie coś na ten temat? Chyba czeka mnie bezsenna noc...
  6. Asmo, trust_me, jak miło to czytać. Trzymam kciuki Kochana
  7. Przykre jest to co piszecie. Mimo, że nie udzielam się ostatnio na tym forum, na bieżąco czytam wszystkie wpisy i "jestem z Wami". Ja nagle cudownie ozdrowiałam Nie wiem co się stało i jak to możliwe, ale odkąd trafiłam do Kliniki 12 listopada i odstawiono mi antydepresant, poczułam się tak, jakby ktoś zdjął mi ten cholerny szklany, matowy klosz z głowy. Minęły lęki, derealizacja, napięcie, myśli suicydalne, ogólnie to całe gówno, które sprawiało, że przez ostatnie dwa lata życia czułam się jak roślina( nie licząc kilkunastu dni względnej normalności). Lekarze jednogłośnie stwierdzili, że odkąd tutaj jestem nie mam żadnych objawów chorobowych. Mało tego, zaczynają powątpiewać, czy aby to faktycznie jest chad ( zaznaczam, że diagnoza została postawiona przez wybitnego, niekwestionowanego specjalistę w tej dziedzinie 2 lata temu na tymże oddziale). Ponieważ zgodnie z życzeniem NFZ do końca roku wszyscy pacjenci musieli zostać wypisani, aby 2 stycznia ponownie przyjęto nas na oddział, każdy z nas dostał wypis. Rozpoznanie- Choroba Afektywna Dwubiegunowa typu II, F31.3 Nagle okazało się, że moje manie to tak naprawdę hipomanie, bo nie brałam kredytów i moje ówczesne zachowania nie wskazywały na stany ciężkiej manii, tak jakby oni mnie wtedy bacznie obserwowali a każdy z nas ten stan przeżywał w ściśle określony sposób. Co więcej, w wypisie jest informacja dotycząca efektu terapeutycznego dotychczas przyjmowanego leku czyli Depakiny. Określono jako dobry Pytam więc skąd takie wnioski, skoro przez dwa lata byłam w totalnej czarnej dupie i prawie nie wstawałam z łóżka. A oni mi na to, że przecież manii nie było! K...., nóż się w kieszeni otwiera. Człowiek trafia w stanie ciężkim do szpitala, gdzie chcą go przyjąć na oddział zamknięty ( nie dałam się zamknąć-musiałam podpisać stosowne oświadczenie, że się nie targnę), a oni piszą, że efekt dobry Skąd w takim razie ta ciężka, lekooporna depresja-pytam, skoro Depakina tak dobrze na mnie działała, a jedynym mankamentem było tycie. Otrzymałam odpowiedź, która zwaliła mnie z nóg. Otóż te wszystkie depresje to efekt mojej osobowości. One nie brały się z choroby, gdyż skoro Depakina działała przeciw maniakalnie, to powinna działać również przeciwdepresyjnie. Tak więc de facto oni chad-u u mnie nie widzą. Nic już nie wiem... Ale jest jeszcze jedna rzecz, która zwaliła mnie dzisiaj z nóg. Przedłużyli mi rentę na 3 lata Chwała Bogu, że zaocznie, bo z takim wypisem na komisji mogłoby być ciężko. Pozdrawiam i nie będę Was pocieszać, bo wszyscy wiemy, że to tylko wk.rwia. Nie znamy dnia ani godziny. Zarówno" przebudzenia" jak i "upadku w czarną otchłań niemocy" Trzymajcie się.
  8. Oby ten Rok był lepszy od poprzedniego. Tak nam dopomóż Bóg. Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz pieniędzy
  9. "Stanę wtedy naraz Ze słońcem twarzą w twarz"
  10. Spokojnych. Z Najbliższymi. Serdecznie. Małgosia
  11. Ja mam rentę- 562 zł. Zaje.bista perspektywa Na waciki wystarczy.
  12. Witam wszystkie nowe osoby :) Sens, Robert, Widmo- trzymajcie się i nie poddawajcie! U mnie dość stabilnie. Jestem na 50 mg lamotryginy, w przyszłym tygodniu zaczną odstawiać mi depakinę. Nadal przebywam w szpitalu i pozostanę tutaj prawdopodobnie przez cały styczeń. Chodzę na terapię. Mam mieszane uczucia. Zaczynam dostrzegać jak wiele jest we mnie. Chodzi mi o te schematy, o których pisze Widmo (bardzo mądry post-jak zawsze). Chemia chemią, to wiem i nic tego nie zmieni, ale myślę, że zbyt wiele zrzucam na chorobę, utożsamiam się z nią. Do szpitala trafiłam z myślami s., było bardzo źle. Odstawiono antydepresant. Lamo jeszcze nie działa. Depakina-placebo. Nic mnie nie "chroni", a nie pamiętam kiedy było tak dobrze, kiedy tyle się śmiałam, czułam się tak wspaniale wśród ludzi. Właśnie...odpowiednia atmosfera, właściwe osoby, poczucie bezpieczeństwa, mobilizacja za strony personelu medycznego. Nie jest łatwo, często się zmuszam do wyjścia do sklepu, na obowiązkowy spacer, na zajęcia wymagające myślenia, ale to naprawdę pomaga. Życie to niestety głównie obowiązki, zasady i konsekwencje. Trzeba brać to na klatę. Dlatego tak bardzo boję się powrotu do domu, do" powtórki z rozrywki", do utartych schematów czyli bycia w czarnej du.pie. Nie myślcie czasem, że mi odbiło i że każę Wam "wziąć się w garść" , ale często możemy wiele zdziałać nie zdając sobie z tego sprawy. Pozdrawiam
  13. Lekarze w Klinice są tego samego zdania. Tak tez było w moim przypadku. Właśnie po fluoksetynie mój stan sukcesywnie się pogarszał i epizod mieszany sprawił, że trafiłam do szpitala. Już drugi raz tutaj zaraz po odstawieniu SSRI poczułam, że mam znów umysł jak brzytwa, minęła derealizacja, lęki i jest o niebo lepiej.
  14. lamotrygina + solarium= WYSYPKA SKÓRNA (pewnie nie u każdego, ale ja zawsze mam pecha ) Ogólnie jest git, zajefajni ludzie, wesoło, atmosfera jak w sanatorium ( z tańcami włącznie) :) Pozdrawiam
  15. A u mnie drugi dzień cudowna górka Cisza nocna jest o 22, a ja jeszcze nie śpię. Słucham muzy i znów czuję że żyję :))))))
  16. Kazali mi "wziąć się w garść" i chcą mnie leczyć psychoterapią. Chodziłam na psychoterapię ponad 2 lata i nie miało to wpływu na zmianę faz. Co miałam przerobić już przerobiłam, a jeśli będę miała jakiś konkretny problem, z pewnością skorzystam z wizyty u mojego psychologa. Uważają, że muszę na siłę wychodzić na spacery, na siłę wstawać i uczestniczyć we wszystkich zajęciach (nawet wtedy kiedy nie jestem w stanie przez 3 dni się umyć- mam wstać i po prostu to zrobić ), gdyż mój brak aktywności i fobia społeczna może wynikać z mojej OSOBOWOŚCI. No cóż...jak widać po 10 minutach rozmowy na "dywaniku" znają mnie lepiej niż ja sama. -- 20 lis 2013, 13:41 -- Jestem tu drugi tydzień, obecnie na na 900 mg depakiny i 25 mg lamotryginy.
  17. U mnie też zjazd. Po rozmowie z lekarzem straszny dół i atak płaczu Mam dość. Chcę do domu.
  18. Tak :) Byłaś? Robert- Ja czuję podobnie. Super atmosfera, spokój, a przede wszystkim wspaniali ludzie :) Luz nie do końca, bo są obowiązkowe zajęcia ( psychoedukacja, muzykoterapia, terapia zajęciowa, spacery grupowe), ale od godz. 11 w piątki, do poniedziałku nie ma nic i można jechać do domu bądź spędzić czas jak kto chce.
  19. Robert- ja jestem świeżak, od dziś weszłam na 50 mg, po trzech dniach na 25 mg. Nie wiem czy to aby nie za szybko. A jestem oczywiście na oddziale otwartym (14-osobowym) Centrum Klinicznego AM w Gdańsku.
  20. :D Widzę, że humory co niektórym dopisują. Tak trzymać! "Twardym trzeba być, a nie miętkim " :) Jose, miło że znów jesteś i tak dobrze sobie radzisz. Pozdrowienia A w szpitalu nudy. Lekarze mają wyj.bane Obchód raz w tygodniu plus codzienne "włożenie łba" do sali z zapytaniem: "czy potrzeba czegoś z natury medycznej?" Cóż...zmienił się ordynator (dwa lata temu wybitny specjalista od chad), a wraz z nim zasady panujące na oddziale. Każdy ma wszystko w dupie. Dziś zwiększyli mi dawkę lamo, póki co jest ok.
  21. Witam z "kukułczego gniazda" Tak też było w moim przypadku. Od wczoraj-mania Akurat minęło 4 tygodnie od wejścia na 60 mg fluoksetyny, raz już tak miałam rok temu, wtedy szybko odstawiłam. Przyjechałam do Kliniki we wtorek, a już dziś jestem po odstawieniu antydepa. Poszło szybko i gładko. Od wczoraj weszła lamotrygina, o która zawzięcie walczyłam :) INTEL, załamałeś mnie Tak bardzo uwierzyłam w ten lek i w miałam nadzieję, że u Ciebie będzie dobrze. Depakine, póki co zostawili, zwiększając dawkę do 900 mg, aby mnie chronić zanim zacznie działać nowy lek. Wczoraj "fruwałam", cały oddział miał niezły ubaw, pierwszy taki dzień od około 3 lat. Dusza towarzystwa Męczące. Nie chcę tak. Chcę stabilności. Dziś jest ok, trochę się wyciszyłam, czuję się elegancko. Pozdrawiam Was i życzę wytrwałości :)
  22. Asmo, myślę że to dobra decyzja skoro masz tyle do stracenia. Walcz, póki masz siłę, a szpital nie zając, zawsze w ostateczności możesz pójść. Trzymam kciuki :) U mnie niesamowita huśtawka. Ostatnie dni wyglądały następująco: niedziela-udało mi się ogarnąć i odwiedzić groby. Dużo bieganiny, więc kiedy wróciłam nie miałam siły nawet się wykąpać. Padłam. poniedziałek-zdycham wtorek-jeden z najgorszych dni w czasie całej choroby. Nie mam siły się umyć, zrobić sobie jeść, cały dzień leżę w łóżku. Depresja jednocześnie z wkur*wieniem, nienawiścią do całego świata, ciągłymi myślami s. Chyba pierwszy raz miałam coś takiego. środa- mania. Jestem tak nakręcona, że aż ciężko mi złapać oddech, czuję, że mam rozszerzone źrenice Nic nie stanowi problemu, sprzątam, robię pranie, załatwiam różne zaległe sprawy. Na długich spacerach z psem, mimo kiepskiej pogody ( kiedy zwykle zdycham) jestem uhahana i nawet podśpiewuję :) Po południu jadę do lekarki, która ma wypisać mi skierowanie do szpitala ( dzień wcześniej nie byłam w stanie iść na wizytę, w związku z czym ratuję się uproszoną wizytą prywatną ). Prawie zagaduję ją na śmierć. Źle jeździ mi się samochodem, jestem bardzo pobudzona i nerwowa. Mimo to, jeżdżę bardzo szybko. Po wizycie jadę po mamę do pracy i ciągnę ją na Galerię. Wszystko mi się podoba, kupuję dwie bluzki, pewnie tylko dlatego, że mama mnie na każdym kroku pilnuje i odgania od wieszaków :) Mało mi wrażeń, więc ciągnę ją do knajpy na lasagne. Przy stole "nadaję" jak nakręcona, mama mówi że mną nie halo. Ponieważ od dwóch lat znowu mieszkamy razem, nauczyła się rozpoznawać moje nastroje, co bardzo mi pomaga. czwartek- w nocy nie mogłam spać. Czuję się dobrze, normalnie, nastrój poleciał nieco w dół. Na skierowaniu do szpitala- rozpoznanie- chad mieszany. Lekarka namawia mnie do zmiany lekarza, czyli przejścia do niej ( na NFZ) i do zmiany leku. Nie krytykuje bezpośrednio mojego leczenia, ponieważ mój lekarz prowadzący jest jej szefem. Mówi o kwetiapinie lub lamotryginie. Jest bardzo miła i wyrozumiała. Dokładnie o wszystko wypytuje. Czuje się zaangażowanie i chęć pomocy. Mój obecny lekarz nawet nie patrzy na pacjenta, tylko w komputer, czuje się presję czasu, bo przecież dziennie potrafi przyjąć 40-50 osób. Jest ponoć najlepszy, wszyscy chcą do niego. Tylko że co to za leczenie w przypadku tej choroby, kiedy wizyta przypada raz na 2 m-ce, trwa 5-10 minut i lekarz nie jest w stanie mając tylu pacjentów poznać każdego z nich. Czuję, że z tą lekarką to nie przypadek, może tak ma być...
  23. To prawda. W szpitalu trzeba mieć w miarę spokojną głowę i nie myśleć o pracy, kasie, problemach... Może udałoby się jakoś dogadać z pracodawcą, w końcu nie ma ludzi niezastąpionych ( nie wiem co to za praca). No ale jeśli faktycznie Asmo miałby ją stracić, to lepiej nie ryzykować. Może uda się jakoś wytrwać do tego 18-go. Trzymam kciuki. Ja nie mam wyboru. Lekarz nie chce zmienić mi leku, mówi że się nie podejmie i odsyła do szpitala No ale ja jestem na rencie. Gdy pracowałam, o szpitalu nie chciałam nawet słyszeć. -- 04 lis 2013, 22:12 -- Jak się czujecie? Ja zdycham.
×