Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Żeby z nerwicy wyjśc trzeba poukładac przede wszystkim swoje życie same prochy cię nie wyleczą to tak jakbyś brał tabletkę od bólu na chorego zęba ,ból przejdzie a próchnicę trzeba i tak wyleczyc !

Moje życie jest jak najbardziej poukładane, można powiedziec że mam wszystko. I tez mam to co mam. Fakt do dzisiaj nie jestem pewnien, że to nerwica chociaż wszystki badania mam ok. W moim akuret przypadku jeśli porównać tan przykład z zębem to uważam, "że mnie nie leczą na niego tylko na kolano a mnie ząb boli i nie moge to nikomu udowodnić" Zachęcam was do przeczytania mojej historii tutaj na forum w dziale WITAM temat PROŚŻĘ PRZECZYTAJCIE TO.

Zresztą jak sami napewno zauważyliście objawów nerwicy nie da się tak dokładnie opisać to są takie doznania że bynajmniej w moim wypadku nie potrafię tak jakbym chciał po to żeby lekarz mógł postawić trafną diagnozę NERWICA. Najlepiej by było żeby sam miał takie doznania przez chociaż jeden dzień to może wtedy by mnie zrozumiał ale tego mu nie życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomasz przeczytałam twoja historie jak masz tak cały czas to naprawdę współczuję ! mnie tez przychodziły takie myśli czy aby to jest napewno nerwica? tym bardziej ze w porównaniu z tobą miałam zrobione 2 badania a trzecie na tzw gębę gdzie pani neurolog zadajac trzy głupie pytanka zawyrokowała ze to nerwica i trzasnęła mi jakieś psychotropowe g... na które recepte od razu wyrzuciłam do kosza.Moje ataki tez były dziwne i też zdarzały sie bez powodu (chociaż moje życie nie było do końca poukładane ale nie było tez jakiś podbramkowych sytuacji ,sądzę że tak jak u każdego raz lepiej raz gorzej),moje zdanie jest takie skoro nie jestes pewien ze to nerwica to szukaj ! Tyle co ja sie naczytałam o nieprwidłowo zdiagnozowanej nerwicy ,zresztą wsród moich znajomych tez były takie przypadki .Jezeli medycyna konwencjonalna zawodzi to spróbuj niekonwencjonalnej zrób sobie badanie oberonem albo idz do dobrego irydologa ja byłam u bioenergoterapeutki.Naprawde warto skorzystać ze wszystkich sposobów nawet jeśli się w nie nie wierzy pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co to jest to badanie oberona? Jeśli zaś chodzi o te niekonwencjonalne metody to tak jak najbardziej już korzystałem po badaniu PAN przypisywał żiółka i inne sumpementy które oczywiści można dostać tylko u niego :D . A kóracja miesięczna to o ile dobrze pamiętam kosztowała 1500 zł. Cały czas sukam uwierz mi chce wkońcu dojść do żródła tych doznań i je "wyłączyć" Jutro jadę na prawdopodobnie dwie wizyty u psychiatry najpier do jednego potem do drugiego i zobaczymy co nowego będzie. Ale odrazu powiem, że chodzenie po lekarzach to nie jest moja choroba i to nie jest moja nerwica natręct. Idę bo szukam pomocy i chcę żeby dolegliwości zniknęły z resztą sobie poradze. Tak jak się pojawiły tak chcę żeby zniknęły. Podoba mi się twoje podejscie do mojej sprawy. Nie zakładasz że odrazu, że mam nerwice tylko zachęcasz do szukania. Bo dla mnie to też jest dziwne odczuwać coś przez 24 h. Nerwicę to ja jakoś kojarzę z atakami co jakis czas albo z konfliktem wewnętrz człowieka. Ale skoro u mnie jest inaczej a choruję już od 7 lat to gdzie mam wkońcu pójść skoro już "wszędzie" byłem. Może czas uwierzyć w tą nerwicę i brać jakies to inne nowe leki aż wkońcu trafią gdzie trzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam jakiś dziwny lęk przed... przekraczaniem granicy :oops: Nigdy nie miałem konfliktu z prawem. Może raz miałem dziwną sytuację: Podczas tej afery z BSE byłem na wycieczce na Słowację, wszyscy musieli wyjść z autobusu, ja nie (bo jeżdżę na wózku :D ). I teraz, jakoś stresuje się granicą, czy nie będę musiał wysiadać, czy się o coś nie przyczepią itd.

Nie wiem czemu, ale też odwracam głowę i boję się gdy zaczepia mnie żebrak w innym kraju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim,

 

czy też macie uczucie, że:

 

- wasza nerwica uzyskała własną osobowość - tj. macie nieodpartą chęć wyrzucenia jej fizycznie z waszego organizmu?

 

Ja często czuję, że mi coś stoi kołkiem (niemal fizycznie) i najchętniej bym to wyrwał jak chwasta.

 

- czy traktujecie swoją nerwicę jako integralną cześć siebie, czy traktujecie ją jak "ciało obce", które kiedy chcecie coś zrobić ściska wam żołądek, wywołuje senność, rozprasza Was - słowem ma własną niezależną od Was wolę?

 

Jeśli macie podobne objawy to napiszcie jakie i jak sobie z tą zołzą nerwicą radzicie na co dzień :| (chodzi mi o konkretne przykłady - typu "wypijam szklankę wody", a nie ogóły typu "leczę się u psychologa" czy "staram sobie jakoś radzić" - szukam bowiem jakichś technik)

 

PS. nie mam schizofrenii (stwierdzone przez psychiatrę - psychologa), mam cholerną nerwicę lękową, która nie pozwala mi "wystartować z bloków"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętacie mnie jeszcze ? W grudniu tamtego roku miałem najgorszy moment w moim życiu, możecie o tym zdarzeniu przeczytać w moim pierwszym poście. No więc co się stało potem, juz opowiadam.

 

Poszedłem do psychiatry, stwierdził u mnie niebezpeczne początki psychozy, jak również fobię społeczną. Powiedział, że zgłosiłem sie w dobrym czasie, bo jeszcze kilka miesięcy i mój stan byłby bardzo poważny (psychoza - wiadomo do czego to może doprowadzić).

Podjąłem leczenie Permazyną, teraz biore Afobam i coś jeszcze.

 

Przez 3 miesiące po pierwszej wizycie uspokoiłem się, osiągnąłem jako taką równowagę psychiczną, po czym wróciłem za granicę do tej samej pracy, do tych samych ludzi, którzy przyczynili się do mojej choroby. Wytrzymałem tam tylko 3 tygodnie, pierwsze 2 tygodnie było super, wszyscy cieszyli się, że wróciłem, bardzo się zdziwiłem, bo zachowywali się tak jak by nic się nie stało ( chyba bardziej zapamiętali te moje dobre strony niż złe). No ale po 3 tygodniach znowu zaczynało mi odbijać, już w mniejszym stopniu, ale wiedziałem, że jeśli tej pracy nie rzucę to przeżyje to samo jeszcze raz co 3 miesiące temu. Nie chciałem do tego dopuścić, zwolniłem się. Oczywiście wszyscy znajomi z pracy już nie mieli wątpliwości, że jednak jestem jakiś „inny” – „przyjeżdża po 3 miesiącach do pracy i zaraz się zwalnia”. Zaprosili mnie jeszcze na imprezę, ale nie poszedłem, chciałem, ale bałem się jak mnie będą odbierać, bałem się, że będę musiał im wszystko wytłumaczyć, że nie ucieknę od prawdy. No ni nie poszedłem. Kontakt z nimi urwał się definitywnie, został tylko jeden przyjaciel z pracy, człowiek, na którym zawsze mogę polegać, tylko jemu powiedziałem o mojej chorobie.

 

No więc podjąłem następną pracę. Pierwsze 2 miesiące było super, byłem lubiany, także przez szefa i kierownika, wszystko szło super. No ale pewnego dnia znowu zacząłem się „rozglądać” czy przypadkiem nikt się na mnie nie gapi. Rozglądałem się co raz częściej ( jak to mam w zwyczaju), no i po pewnym czasie niektórzy zaczęli się zastanawiać o co mi chodzi, więc od czasu do czasu i oni zaczęli na mnie się gapić. Po 3 miesiącach w pracy każdy następny dzień był już bardzo wyczerpujący psychicznie. Byłem psychicznie wykończony kiedy wracałem do domu, doszło do tego, że nie mogłem już normalnie pracować. Trzęsły mi się ręce, chodziłem szybko i jakoś nienaturalnie, unikałem spojrzeń, nie patrzyłem się nikomu w oczy ( czyli mój tzw.”standard”). Tutaj należy wspomnieć, żę za 2 tygodnie miałem mieć urlop, następnie 2 tygodnie pracy i powrót do Polski. Oczywistym był jednak fakt, że tych ostatnich 2 tygodni nie byłem w stanie wytrzymać, w ogóle nie dopuszczałem do wiadomości tego, że musze iść do pracy, nie było mowy. Więc żeby nie iść do pracy musiałem coś sobie zrobić. Nie chciałem się zabić, chciałem coś sobie zrobić co uniemożliwiałoby mi pójście do pracy, co by usprawiedliwiło mnie przed moim bratem, i ojcem, którzy również pracowali ze mną za granicą, że faktycznie nie mogę isc do pracy. Nie mogłem im przeciez powiedzieć, że „nie ide do pracy po jestem czubkiem” prawda? Po prostu mi duma nie pozwalała. Co więc zrobiłem ? Nałykałem się tabletek, zjadłem całą paczkę Promazinu, 50 tabletek. Następnego dnia dostałem skurczów mięśni, nie mogłem chodzić, nie mogłem mówić, przez 3 dni nie mogli się ze mną w ogóle dogadać. 3 dni nie wychodziłem z łóżka. Potem mi przeszło i wszystko było ok. Ojcu i bratu powiedziałem, że lepiej będzie jak wrócę od razu do Polski i zrobię sobie wszystkie badania, bo co jest ze mną nie tak. No i wróciłem.

 

Spotkałem się ze starymi kumplami, chodziliśmy na piwko itp. Jednak to już jakoś nie byli ci sami kumple, jak sprzed choroby. Co raz trudniej było mi się z nimi dogadać. Nie mogłem znaleźć wspólnego tematu. Na pozór wszystko było w porządku, ale dla mnie to już nie było to. Nie umiem tego wyjaśnić, po prostu wydają mi się co raz bardziej obcy, ludzie których znam 10 lat… Z jedną grupą znajomych nie spotykam się już w ogóle, całkowicie straciłem z nimi kontakt. Teraz zostali nieliczni starzy kumple, spotykamy się od czasu do czasu na piwie, ale co raz bardziej zaczynam, się od nich oddalać, czasem bardzo się ich krępuję, nie wiem dlaczego, kiedyś byliśmy przecież najlepszymi kumplami – co jest ?.

 

Z kobietami nie spotykam się w ogóle. Chociaż według wszelakich wzorców piękności uchodziłbym za przystojnego, to nie mam odwagi spotykać się z dziewczynami. Nawet nie biorę tego pod uwagę, to one zawsze pierwsze zauważają, że coś jest ze mną nie tak, zawsze umieją dostrzec fałsz w oczach i to ich się najbardziej boję.

 

Za tydzień pierwszy zjazd na studia, nie wiem jak to przeżyję, wspólne siedzenie z obcymi inteligentymi, ludźmi, którzy będą taksować wzrokiem wszystkich wokoło.

 

Siedząc teraz przed monitorem jestem spokojny, opanowany, trzeźwo myśle, ale gdy nadarzy się jakaś sytuacja publiczna, spotkanie z kimś itd. Natychmiast zamieniam się w innego „człowieka”. Rozpoczyna się „teatr” w moim wykonaniu. Po prostu staram się udawać kogoś innego, chce być dowcipny, błyskotliwy, itd. Taki już jestem i nie wiem jak to zmienić…

 

Kończe już ten przydługi list, nie wiem dlaczego to napisałem, po prostu nie wiem co robić, żyje jak duch, czuję się pusty w środku, nikt mnie nie rozumie, i na pewno nie zrozumie, zawsze marzyłem żeby być tylko normalnym chłopakiem, mieć dziewczynę, znajomych i dobrze się bawić. Mieć dobrą pracę itd. Na pewno wielu chłopaków zazdrościłoby mi wyglądu, tylko co z tego jak się ma taki charakter jak ja. Wolałbym być brzydalem, ale mieć silna psychikę i dobrze poukładane w głowie.

 

Pozdrawiam wszystkich dotkniętych tym „czymś”…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam lęki przed chorobą psychiczną-boję się, że mam schizofrenię, że za chwilę nie wytrzymam, że stracę tożsamość, przestanę kontrolowac moje myśli... okropny strach, lęki, ataki paniki. nie wierzę w to, że mogę być zdrowa, tylko ciągle myślę, że w końcu to się przekształci w schizofrenię-albo jakąś inną psychozę, że będę miała urojenia, przestanę być sobą... są okresy lepsze (bardzo krótkie) i są ogromne lęki każdego dnia. nawet jak uczucie denerwowania się mija, zostaje takie rozdrażnienie, i tak cały czas analizuję, czy wszystko ze mną ok, czy jak z kimś rozmawiam to mówię na temat? czy nie wydaje mi się, że coś słyszę albo widzę? czy nie wydaje mi się, że ludzie słyszą moje myśli? strach przed schizofrenicznymi objawami... czasem umiem sobie wmówić, że mam tylko nerwicę (rzadko w to wierzę tak do końca, ale lęk częściowo ustępuje), czasem myślę, że to już na pewno schizofrenia/urojenia/psychoza. miał ta k ktoś? nie chcę iść do psychiatry-5 lat temu miałam nerwicę, ale wydaje mi się, że lżejszą; jakoś poradziłam sobie z objawami i przeszło, prawie całkiem. pojawiały się tylko sporadyczne lęki, rzadko bardzo ataki paniki. teraz nie wiem już, co robić. czasem myślę, że to już choroba psychiczna-o, np. dzisiaj, miałam uczucie że właśnie zaraz przestanę się kontrolować, że ja to nie ja, że mam zaburzenia myślenia i że czuję, że to nie moje myśli... i wielki atak paniki... czy to może być depersonalizacja? takie poczucie czasem rozlania siebie, zupełnie inaczej, gdy byłam zdrowa i świadoma w pełni swojej tożsamości...pomóżcie proszę... i ważne pytanie-czy nerwica może ewoluować w stronę psychoz,urojeń, schizofrenii??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, ja długo traktowałam ją jak wroga, póki nie zrozumiałam, ze to żaden alien, ale ja sama..

To zależy, jakie objawy Cie męczą, ja mam okropne mdłości i wymioty, pomagają mi mocne dropsy miętowe i melisa, albo po prostu łyk wody

jak czuję,że atak paniki jest tuż, tuż wstrzymuję oddech i skupiam sie an tym, zeby wolno i spokojnie oddychać, staram sie też czyms szybko zająć, zeby nie myśleć, najlepiej jakąś fizyczną pracą, czymś, co wymaga wysiłku, jak jestem w domu to sprzątam, na mieście już gorzej, wtedy np. piszę sms, albo robię cokolwiek, co wyłącza myślenie na temat lęku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zdaje sie, ze to wszystko moze dalej ewoluować... nie leczona choroba pogłębia się coraz bardziej. nie wiem, ile macie lat, ale ja jestem jeszcze nastolatką, chodzę do liceum i wszystko u mnie zaczęło się przez szkołę. bałam się wszystkiego, zaciskałam mocno zęby i ryczałam nawet na lekcjach. zaczęłam wszystkim wmawiać, że mam zapalenie spojówek itd. byłam na wszystkich zła, wszystko doprowadzało mnie do furii i chciałam tylko jak najszybciej zniknąć. w końcu zwiałam ze szkoły nic nikomu nie mówiąc. szkoła jest daleko od domu i zauważylam, że im więcej ludzi było w kolejce, ktora jechalam do domu, tym gorzej się czułam. w domu było najlepiej, ale nie mogłam być sama, bo znów pojawiały się lęki itd. lekarz stwierdził u mnie nerwicę lękową, a raczej przypuścił i wysłał mnie do psychologa. chodzę od czasu do czasu, co prawda nie biorę już leków, czasem tylko mam łzy w oczach i zaciskam mocno zęby. ale wciąż czuję strach. wydaje mi się, że nie zostanę zaakceptowana przez otaczajacych mnie ludzi. mam podobny problem jak maniak, chcę być błyskotliwa, chcę jak najwięcej żartować, ale po prostu już nie potrafię. wcześniej było inaczej, w innej szkole, choć ani tam, ani tu nikt nie zna mnie takiej, jaka jestem naprawdę. wciąż gram. miałeś rację nazywając to teatrem. nie wiem już jak mam z tym walczyć. raz czuję, że będzie ok chociaż za chwilę dopada mnie straszliwy lęk. a najgorsze jest w tym wszystkim uczucie pustki, takiej beznadziejności... i nawet z psychologiem boję się o tym rozmawiać. mowi, ze jest lepiej ale ja jednak nie widze poprawy :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od 2lat nie moge sobie poradzic, raz na tydzien mam napady czegos nie wiem czy to leku mam drgawki jak przy goraczce, trzese sie z zimna, wymiotuje, i w ogole w glowie mi sie kreci, nie wiem co mam z tym zrobic.

Nie biore lekow, nie bylam u psychiatry, bo nie zznam zadnego na nfz ktory jest dobry w diagnozie

oprcoz tego mimo niskliego cisnienia mam kolatania serca, ciagle mi slabo i niedobrze,chociaz nie mdleje, i nie wymiotuje, poza tym,ze raz w tygodniu cos mi jest.

Oprocz tego nie ufam ludziom, nie dobrze sie czuje wsrod ludzi, i ciagle wydaje mi sie, ze jestem chora,ze umieram, ciemno przed oczami robi mi sie ciagle:(

Mam juz tego dosyc:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam lęki przed chorobą psychiczną-boję się, że mam schizofrenię, że za chwilę nie wytrzymam, że stracę tożsamość, przestanę kontrolowac moje myśli... okropny strach, lęki, ataki paniki. nie wierzę w to, że mogę być zdrowa, tylko ciągle myślę, że w końcu to się przekształci w schizofrenię-albo jakąś inną psychozę, że będę miała urojenia, przestanę być sobą... są okresy lepsze (bardzo krótkie) i są ogromne lęki każdego dnia. nawet jak uczucie denerwowania się mija, zostaje takie rozdrażnienie, i tak cały czas analizuję, czy wszystko ze mną ok, czy jak z kimś rozmawiam to mówię na temat? czy nie wydaje mi się, że coś słyszę albo widzę? czy nie wydaje mi się, że ludzie słyszą moje myśli? strach przed schizofrenicznymi objawami... czasem umiem sobie wmówić, że mam tylko nerwicę (rzadko w to wierzę tak do końca, ale lęk częściowo ustępuje), czasem myślę, że to już na pewno schizofrenia/urojenia/psychoza. miał ta k ktoś? nie chcę iść do psychiatry-5 lat temu miałam nerwicę, ale wydaje mi się, że lżejszą; jakoś poradziłam sobie z objawami i przeszło, prawie całkiem. pojawiały się tylko sporadyczne lęki, rzadko bardzo ataki paniki. teraz nie wiem już, co robić. czasem myślę, że to już choroba psychiczna-o, np. dzisiaj, miałam uczucie że właśnie zaraz przestanę się kontrolować, że ja to nie ja, że mam zaburzenia myślenia i że czuję, że to nie moje myśli... i wielki atak paniki... czy to może być depersonalizacja? takie poczucie czasem rozlania siebie, zupełnie inaczej, gdy byłam zdrowa i świadoma w pełni swojej tożsamości...pomóżcie proszę... i ważne pytanie-czy nerwica może ewoluować w stronę psychoz,urojeń, schizofrenii?? czuję się dziwnie od 2 dni i zastanawiam się, czy to już nie urojenia, nie denerwuję się, tylko obserwuję uważnie otoczenie, czy wszystko wygląda normalnie itd., starając sie "dostrzec omamy", boję się, że to już urojenia...i po chwili wielkie lęki. eh:( może to derealizacja? prócz tego mam oczywiście poczucie, że ja to nie ja, że zaraz się coś ze mną stanie, zniknie albo nie będę panowała nad swoimi myślami... że ktoś inny będzie nimi sterował-boję się, że nagle zacznę właśnie czuć, że stanę się kimś innym, całkowicie zapominając o sobie. to wygląda na schizofrenię, urojenia, psychozę, rozdwojenie jaźni, słowem wszystkie zaburzenia i choroby psychiczne;] pomóżcie:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cocco

wiesz ja też długo nie chciałam iśc do lekarza myslałam ze dam sobie radę.ale pewnego dnia miałam taki atak lęku myslałam ze zwariuje ze nie dam rady.też sie już bałam ze to jakaś psychoza bo gdzieś przeczytałam ze może sie to zrobić z nerwicy.no i poszłam w końcu do tego lekarza.teraz zaczełam brać leki.więc nie bój sie i idź on ci pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko, że w sumie ja nikomu nie mówiłam, co się ze mną dzieje... nikt tego nie wie. teraz jakbym powiedziała rodzicom/chłopakowi, że od 2 miesięcy mam nieprzerwane praktycznie lęki, o to czy jestem zdrowa psychicznie i czy już przypadkiem nie mam urojeń, chyba pomyśleliby że naprawdę jestem wariatką. chyba, że pójdę gdzieś prywatnie i na własną rękę. czy wie ktoś może czy gdzieś tu na forum są może jakieś kontakty do lekarzy z poznania lub okolic?

naprawdę to może przekształcić się w psychozę? eh niezbyt pocieszająca informacja... i pewnie nowy powód następnych lęków.

i czy wie ktoś może, czy jednym z objawów somatycznych nerwicy może być na przykład takie dziwne jakby kręcenie się w głowie? uczucie jakby zaniżonej równowagi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cocco

jak im dobrze wytłumaczysz to powinni ci raczej pomóc niż myśleć ze jestes wariatką bo nie jestes.tą psychozą sie nie przejmuj bo ja to tylko raz gdzies przeczytalam to i nie biore tego już teraz do siebie.tak objawem nerwicy są zawroty głowy.możesz poszukać na forum gdzie sie udac ale zawsze też możesz sie zapytac sowjego lekarza rodzinnego gdzie sie udac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×