Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

co ja mam zrobić ja chce czegoś wiecznego i idealnego w życiu nie umiem sobie z tym poradzić

 

Życie już takie jest że nie można mieć rzeczy idealnej i wiecznej. Nic nie jest wieczne a idealne tym bardzie nie jest. Nikt nie potrafi sobie z tym poradzić nie zamartwiaj się bo i tak to nic nie da :D:D:D:D:D:!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wieczna jest moja miłość do dzieci i to się nigdy nie zmieni. Nie jest idealna, bo nie ma ideałów. Może mnie złościć(złościło) ich zachowanie, mogę czasem chcieć(chciałam) pobyć sama ze sobą, ale nigdy nie przestanę ich kochać, nigdy specjalnie nie zrobię (nie zrobiłam) im krzywdy i zawsze im wszystko wybaczę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znam ten bol. Moj patent to masowac miejsce 'zawiasow' szczeki.

najmocniej zaciskam w nocy, wtedy jakos nauczylam sie przez sen wkladac sobie kciuka na sile miedzy zeby, sila woli sie nie da puscic... czasem robi to moj chlopak, lepiej mu to wychodzi, ale wygladac to musi nieco smiesznie...

 

...odkad jestem na terapii coraz rzadziej mi sie to zdarza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli był podobny temat to proszę dac do niego link, a mój zamknąć. Nie chcę zaśmiecać forum...

 

Otóż mój problem jest taki, że od 2 lat mam objawy nerwicy lękowej +chyba natręctw. Zaczęło się to nocnymi atakami 2 lata temu. Nie było to miłe, wręcz przerażające dla mnie. A potem tak zostało co wieczór przed pójściem spać napada mnie lęk i trzęsie mi się wszystko. Ale tylko wieczorem, rzadko zdaża się, żebym w dzień miał jakieś objawy. To musi być wtedy bardzo mocny strach. Miałem to co reszta, strach przed zrobieniem komuś krzywdy, itp. Jakoś to minęło. Teraz wróciło...:/

Staram się powstrzymywać jakoś te moje mysli, reakcje. Zauważyłem, że ciągle coś analizuję, wymyslam jakieś dialogi w głowie z innymi, albo mówię do siebie, znaczy przekonuję się np. o niedorzecznośc własnych objawów. Jestem tego świadom i staram się to zmienić, narazie te zmiany mi dobrze wychodzą:) Jednak te objawy pozostały. Najgorsze to, że odczuwam w środku jakiś smutek i nie potrafię się go pozbyć. Chcę mi się płakać a nie mogę. Dłuższe myślenie o tym powoduje u mnie typowe objawy nerwowe(gęsia skórka, uderzenia gorąca) i złość. Teraz znowu wracają mi te mysli, oglądająć jakis kryminał, morderstwa i itp. Mówię sobie, że to tylko myśli, że nic mi nie grozi. No ale mam czasami wrażenie, że naprawdę mógłbym to zrobić i znowu cała kaskada nerwowa. Nawet myślałem, że to może PTSD(po tym ataku 2 lata temu). Dodam, że jak byłem mały to miałem koszmary nocne. I przeczytałem, ze to charakteryzuje osobowośc nadwrażliwą. Trochę w tym prawdy, ale pracuję nad tym.

 

Pomóżcie. Doraźcie, pocieszcie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja generalnie jestem neurotykiem

boję się wystąpień publicznych (niestety taki mam zawód), mam czasem różne lęki nieuzasadnione

bywają u mnie tendencje samobójcze

zaniżony obraz własnej wartości

i to życie przez to wszystko takie nieudane i nieposkładane

często czuję się jak 4 letnie dziecko

ale od marca poszedłem na wojnę z samym sobą

teraz mam w niej ostrą bitwę i bardzo bolesną, bo muszę zaakceptować nieszczęśliwą miłość - jestem w sytuacji w której nie mogę "obiektu moich westchnień ominąć" no i za bardzo nie wiem jak to rozegrać

mam się ponoć na razie nauczyć z tym żyć - z cierpieniem i zachowywać się normalnie - szczególnie w stosunku do "obiektu westchnień"

ale to na razie licho wygląda od tygodnia męczę się niemiłosiernie

BBBBBBUUUUUU

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:56 pm ]

a ja generalnie jestem neurotykiem

boję się wystąpień publicznych (niestety taki mam zawód), mam czasem różne lęki nieuzasadnione

bywają u mnie tendencje samobójcze

zaniżony obraz własnej wartości

i to życie przez to wszystko takie nieudane i nieposkładane

często czuję się jak 4 letnie dziecko

ale od marca poszedłem na wojnę z samym sobą

teraz mam w niej ostrą bitwę i bardzo bolesną, bo muszę zaakceptować nieszczęśliwą miłość - jestem w sytuacji w której nie mogę "obiektu moich westchnień ominąć" no i za bardzo nie wiem jak to rozegrać

mam się ponoć na razie nauczyć z tym żyć - z cierpieniem i zachowywać się normalnie - szczególnie w stosunku do "obiektu westchnień"

ale to na razie licho wygląda od tygodnia męczę się niemiłosiernie

BBBBBBUUUUUU

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Źle się wyraziłem. Poprostu staram się o tym nie mysleć, nie analizowac ciągle wszystkiego. To nic nie daję, a wręcz szkodzi, bo casami mozna dojśc do znowu innych wniosk,ów i wszystko od nowa. A co do mówienie do siebie i przekonywania siebie...wydaje mi się to nienormalne, dlatego powstrzymuję...Jakoś trzeba sobie z tym radzić i pokonac to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie tez tak pobolewalo bardzo dlugo i w rezultacie okazalo sie ze mam kamice zolciowa :( ide na laparoskopie jesli sa drobne kamienie to tylko ten kolorowy niebiesko czerowny to pokaze mi zwyklym usg nie stwierdzono kamieni a na tamtym drugim mozna sprawdzic przewody zolciowe czy nie ma kamieni w przewodach wlasnie z drabna kamica sa takie problemy :( Ja nawet mam odpowiedz skad u mnie te kamienie to wynik przewleklego stresu :( teraz mam jazdy ze mnie uspia i sie nie obudze ale zaczynam miec to juz w d..e !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

--------------------------------------------------------------------------------

 

Witam wszystkich. Nic w życiu trudniejszego mnie nie spotkało jak opisać to wszystko, ale spróbuję. A wiec w sierpniu 2000 r przeszedłem dziwny "atak" Poczułem się jakbym został uderzony w głowę nie chodzi o ból tylko o to, że jakbym został oszołomiony. Zbladłem jak pamiętam tak mówiło otoczenie. I co najważniejsze NIE BYŁO TO SPOWODOWANE JAKAŚ SYTUACJĄ. W ten dzień czułem się do jego końca. Póżniej wszystko wróciło do normy aż do pażdziernika 2000 roku. Kiedy to wszystko w moim życiu zmieniło się jeśli chodzi o moją osobę. W pażdzierniku obudziłem się już z dziwnymi objawami które utrzymywały się przez 5 lat, 24 godziny na dobe 7 dni w tygodniu. Chodzi o uczucie jakbym chodził po łodzi, jakby "coś' toczyło mnie w ciele. Występowały zaburzenia wzroku, smaku (odczuwał kwaśny smak to innym razem smak krwi) dziwne uczucie. Problemy z pamięcią i koncetracją, czułem się jakbym nadmuchał ze 100 balonów tak jakby brakowało powietrza w głowie. Chyba każdy z Was kiedyś dmuchał materac i w pewnej chwili robiło mu sie ciemno przed oczami, o takie uczucie mi chodzi. Miałem wrażenie jakbym zszedł z karuzeli ciało i w głowie jakby cały czas jeszcze wirowało. Idąc odczuwałem tz. uczucie ruchomej bierzni czyli jakbym stał w miejscu a to otoczenie się poruszało. Te objawy były takie męczące. W głowie odczywałem uczucie "czegoś". Co jest dla mnie dziwne objay utrzymywały się jak już napisałem 24 godziny, co wydaje mi się dziwne w nerwicy, bo tak to mi zdiagnozowano. Miałem wykonanych szereg badań: badanie krwi, moczu, EKG, EEG, TK głowy oraz RESONANS MAGNETYCZNY nic jednak nie wykazały. W tym całym okresie przebywłem dwa razy na ODDZIALE NEUROLOGICZNYM. Dwa razu również czyłem uczestnikiem 6 tygodniowej terapii na ODDZIALE NERWIC. W jednym ze szpitali miałem nawet postawioną diagnoze: ZABURZENIA SCHIZOTYPOWE. Nic jednak nie przyniosło mi ukojenia, przyjmowałem najróżniejsze leki; które tylko czasami potęgowały jeszcze bardziej tą "jazdę" jak to nazwałem. Jednak jakoś wszystko samo się "uśpiło" w lipcu 2005 roku wtedy tez po długiej przerwie mogłem jakoś wrócić do pracy, jednak nigdy nie odzyskałem takiego zdrowia jak to było przed sierpniem 2000 roku. Wiedziałem żę coś cały czas "drzemie" we mnie poprostu czułem to, nie umysłem ale ciałem. I miałem rację Wrzesień tego roku wszystko po mału zaczyna powracać. BOJĘ ŚIĘ JUŻ TEGO. Wiem że niegdzie nie mogę szukać pomocy, mam już w tym doświadczenie przechodziłem to raz. Objawy są tak subiektywne że dla lekarzy nie zrozumiałe i wtedy kombinują. Tak jak już pisałem dla jednych jest to nerwica dla innych zaburzenia schizotypowe. Bardzo chciałbym funkcjonować normalnie a te objawy poprostu paraliżują mnie na kilka lat chyba że tym razem poprostu już "wykorkuję" bo nie wytrzymam. To ma być od psychiki to dla mnie nie możliwe. Ja nie mam przecież jakiś ataków. Już się powtórze po raz kolejny objawy występują 24 godziny. Nie są sprowokowane jakąś sytuacją bąż czymś innym... Czy w stosunku do mojej osoby nie nadwyręża sie słowa NERWICA? Wydaje mi się, że tak. Bo co powiedzieć człowiekowi jak badania dostępne na dzień dzisiejszy niczego nie ujawniają a ze mną się "cuda" dzieją i nikt nie wie dlaczego. Może jest to efekt migren z aurą które przechodziłem i jeszcze przechodzę co jakiś czas? Mam wspaniałą żonę, córeczkę dobrą pracę. Mógłbym powiedzieć, że mam wszystko i tylko się cieszyć a tu jestem jak sparaliżowany gdyż objawy wyłaczają mnie z życia rodzinnego a kolejne zwolnienia lekarskie mogą doprowadzić do utraty pracy. Gdzie mam szukać pomocy i ukojenia? Co mam zrobić kiedy nie mam wpływu na te objawy i na tą ciągłą "jazdę" Nikt nie potrafi mi powiedzieć co sie ze mną dzieje. Ja naprawdę nie potrafię tak żyć. Mam przecież obowiązki a ta "choroba" mi to wszystko uniemożliwia. Najgorsze jest to że nie potrafię tego co się ze mną dzieje udowodnić bo z punktu widzenia dzisiejszej medycyny jestem zdrowy. Czytałem kilka postów na tym forum i wierzę całym sercem, że jest wam ciężko i też macie dosyć. Tylko jakoś mi się wydaje, że Wy macie poprostu takie ataki nerwicy wywołane jakąś sytuacją lub nie, ale po takim ataku możecie przez jakiś czas normalnie funkcjonować do następnego razu. Ze mną jest całkiem inaczej ja objaw lub ten atak mam cały czas. Proszę o pomoc. Chociaż sam nie wiem jaką wszystkiego już próbowałem. Pozdrawiam Was wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie tez tak pobolewalo bardzo dlugo i w rezultacie okazalo sie ze mam kamice zolciowa :( ide na laparoskopie jesli sa drobne kamienie to tylko ten kolorowy niebiesko czerowny to pokaze mi zwyklym usg nie stwierdzono kamieni a na tamtym drugim mozna sprawdzic przewody zolciowe czy nie ma kamieni w przewodach wlasnie z drabna kamica sa takie problemy :( Ja nawet mam odpowiedz skad u mnie te kamienie to wynik przewleklego stresu :( teraz mam jazdy ze mnie uspia i sie nie obudze ale zaczynam miec to juz w d..e !

 

jak zaczynasz mieć to w dupie, to poczatek konca Twoich cierpien, powaznie. Ja jestem okazem zdrowia psychicznego raczej, mam inne problemy zdrowotne jak kazdy pewnie i mam nadzieje, ze wyjde z tego co mnie zżera caly i bedzie ok. Ale powiem Ci, ze moj kolega byl ciezko chory, mial nerwice lękową i coś tam jeszcze, lekarze go faszerowali jakimis psychotropami, byl jak zombi i wygladal czasami jak śmierć, ale poradzi sobie, z moją pomocą troche i znajomych. Sport, ruch, imprezki, praca, calkiem dobra praca to juz w ogóle, to to jest to co leczy.

 

Dobra ja stety lub też nie, koncze swoje bytowanie na forum na jakiś czas, lepiej się zając pisaniem czegos konstruktywnego :)

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Mam nadzieje ze moj watek nie zostanie usuniety lub przesuniety bo to dla mnie dosc wazna sprawa.Od razu rowniez przepraszam, jezeli taki temat juz byl, a pewnie tak.Generalnie chodzi mi o fobie spoleczna.Mianowicie o to, ze do dzisiejszego dnia wydawalo mi sie ze m.in. na to cierpie.Jednak na kilku stronach przeczytalam, ze fobia spoleczna objawia sie strachem przed wystapieniami publicznymi, jedzeniem przy obcych ludziach itp.Ja z tym nie mam az takich problemow, za to nie potrafie juz prawie normalnie wyjsc z domu.Jeszcze jak mam jakies konkretny cel to pojde, zalatwie wszystko i wracam zmeczona jakbym kilka dni byla na nogach.Przerazaja mnie natomiast miejsca gdzie jest duzo ludzi, chociazby troche glosno, czy duzy ruch.Zapomnialam juz dawno co to znaczy wyjsc na spacer, nawet na rynek, albo na zakupy do jakiejs galerii.Zaraz robi mi sie slabo, zalewaja mnie poty i musze doslownie stamtad uciekac.To samo w zatloczonych tramwajach i autobusach.Dla przykladu kino, kiedy ludzie siedza spokojnie, jest cisza, wtedy jest ok, ale jak juz sie zacznie tylko jakies poruszenie to mi juz slabo, niedobrze i mam wrazenie ze zaraz zemdleje.Wiec moje pytanie do Was, jezeli fobia spoleczna dotyczy nieco innych objawow, to jak w takim razie mozna nazwac moja dolegliwosc?Z gory dziekuje za odpowiedz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wszystkim!

Noi znów dotarłem do kolejnego punktu, w którym stykam się z dolnym pułapem samopoczucia... Od około 2 lat cierpię rzekomo na nerwicę lękową... zaczęło się to od upadku na nartach, będąc już praktycznie na samym końcu stoku zaplątały mi się narty jedna w drugą, wyłożyłem się jak długi, kiedy leżałem już na śniegu, pomyślałem że muszę szybko zejść ze stoku żeby nikt we mnie nie wjechał i że jestem w szoku, ale muszę szybko usunąć się z drogi innym wciąż powtarzając sobie że jestem w szoku, następnie zakończyłem tego dnia zjazdy narciarskie. Kiedy byłem już w domu i nadszedł wieczór położyłem się spać, lecz w nocy przebudziło mnie krótkotrwałe poruszenie nogi, nic sobie z tego nie robiłem, poszedłem dalej spać.Następnego dnia kiedy już wracałem z urlopu autobusem próbowałem troszkę zasnąć na siedząco, ale jakoś mi to nie wychodziło, bolała mnie troszkę głowa po uderzeniu na stoku, choć miałem tylko obtarty policzek nie uderzyłem bezpośrednio głową, tej nocy już nie zmrużyłem oka bo wystąpiły u mnie przedziwne symptomy, przy każdorazowym zasypianiu pojawiały się dziwne odruchy różnych częsci mojego ciała, raz głowa mi się poruszyła, raz ręka, noga lub bark. Myślałem że to ze zmęczenia jazdą autobusem, lecz kolejnej nocy cała sytuacja się powtórzyła, bylem tym trochę zaniepokojony, moja mama która jest pielęgniarką zapisała mnie na badania EEG głowy, oraz wizyte u neurologa, EEG wykazało że występuje jakaś dziwna nie dająca się opisać precyzyjnie skokliwość fal beta co jakiś czas..... neurolog po moim przebadaniu zapytał mnie czym się tak denerwuje i dał mi silne leki na uspokojenie twierdząc że neurologicznie wszystko jest w porządku, przez jakiś czas lek mi pomagał, lecz po jakimś czasie musiałem zwiększać dawki co i tak nie oznaczało poprawy snu, trafiłem w końcu do psychiatry, gdzie miałem zrobione badania, oraz rozmowę z psychologiem, diagnozą był zespół lękowy- nie mogłem w to uwierzyć, do dnia dzisiejszego nie daje temu wiary, dostałem leki effectin, tranxene,mianserin oraz stilnox.... trwając w tym wszystkim mijały miesiące, mój stan był raz lepszy raz gorszy, przy każdej próbie uśnięcia pojawiały się te dziwne ruchy kończyn, barków lub głowy przy czym zaczął się pojawiać strach w trakcie ich trwania, dziwne uczucie przechodzące od głowy do żołądka... oprócz tego ciągle czułem delikatne ciepło, w miejscu wcześniejszego bólu głowy, miałem mrowienia kończyn, mgłe przed oczami. Zacząłem się obawiać że to już koniec, nie chciałem rozmawiać z ludźmi, spotykać się z nimi, ale wydaje mi się to następstwem moich dolegliwości a nie kolejnych następstw nerwicy.... każdy człowiek, któremu odbierze sie możliwość odpoczęcia w trakcie snu będzie zły i rozdrażniony i w sumie może się nabawić nerwicy .... w czasie gorszych dni postanowiłem sobie zrobić tomograf oraz rezonans głowy, wszystko wyszło w porządku, więc uwierzyłem w moją nerwicę, mając pewność że tomograf i rezonans są prawidłowe nie mogło to być jednak nic innego niż wcześniejsza diagnoza psychiatry .... leczyłem się około półtora roku, lecz moje objawy nigdy nie zanikły do końca, chciałem jednak odstawić leki bo czułem się coraz lepiej, od około pół roku nie biorę już żadnych leków, przez pewien czas było dobrze ale od jakiegoś miesiąca znowu zaczynam mieć poważniejsze problemy ze snem, tak bardzo nie chcę wracać do leków że chwytam się wszystkiego czego tylko mogę... zaczynam się załamywać, sam już nie wiem czy to jest nerwica, ciągłem ruchy kończyn, nie mogę się spokojnie ułożyć w łóżku i zasnąć bo mój mózg jakby sam sobie mówił do siebie, budzę się w nocy i nagle orientuje że on ciągle mówi do siebie w myślach, albo jest coś w koło powtarzane - tekst piosenki , albo w ogóle dziwne rzeczy nie mające się nijak do stanu rzeczywistego czy dnia wcześniejszego.... nie wiem co się ze mną dzieje, zaczynam się bać że to może jednak coś innego niż nerwica, bardzo nie chce powracać do leków od psychiatry, postanowiłem kupić sobie dziś persen może to coś pomoże z tym spaniem, co wy sądzicie, czy jest możliwe że jednak coś się uszkodziło po tym upadku na stoku, pomimo rezonansu mam takie myśli że być może coś się tam obiło, że nie widać jakiś urazów jak rozcięcia czy pęknięcia, ale np jakieś obicie które spowodowało takie następstwa ??

Pomóżcie kochani bo jestem już tym tak załamany że nie wiem jak żyć...

Lece teraz do pracy .... pozdro.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:29 pm ]

o widze że komuś przeszkadzał mój post .... no szkoda bo trochę jestem w dpresji, liczyłem na jakąś małą pomoc ...

no ale szkoda...

pozdrawiam zatem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wita,dawno mnie tutaj nie było bo czułam sie troche lepiej,dzisiaj dowiedziałam sie że pewna osoba ma guza mozgu i lekarze daja jej 3 tygodnie życia.Jestem w szoku i bardzo sie boję.Znowu zaczełam sie zastanwiać co ze mną.Nie wiem czy przez te kilka tygodni gdy wydawało mi się że lepiej ze mną to rzeczywiście tak było.Teraz mysle że głowa mnie bolała tylko strałam sie o tym nie mysleć.

Jestem beznadziejna.

Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam prosbe, napisze cos o sobie i powiedzcie mi czy to nerwica czy moze jakas inna choroba o ktorej jeszcze nie wiem??

od dwoch lat mieszkam i pracuje w Irlandii, na poczatku bylo ok razem z moim chlopakiem planujemy w przyszlym roku pobrac sie i kupic dzialke, a w rezultacie wybudowac wymarzony dom, uzbierac troche kasy i wrocic do Polsk......za pare lat. Niestety od ponad pol roku mam powazne problemy nie wiem czy ze soba czy ze zdrowiem?zaczelo sie chyba pod koniec zeszlego roku w pracy. Na poczatek jakies dziwne uczucie niepewnosci, leku w srodku, bylo mi nie dobrze, krecilo sie w glowie,czulam ze musze sie bardzo skupic zeby nie stracic kontroli nad swoim cialem i zeby sie nie przewrocic, a na dodatek schudlam od tamtego czasu pare kilo bo zoladek podchodzil mi do gardla kiedy patrzylam na kanapki - szczegolnie rano w pracy :-| w domu kiedy siedzialam juz po pracy i powinnam sie odprezyc np.przed tv i nie bylo powodu do niepokoju nagle robilo mi sie goraco, przeszywal mnie dreszcz a serce zaczelo wariowac(doslownie)myslalam ze umieram-to koszmar. Najgorsze jednak bylo kiedy w pracy mialam atak (wszystko o czym pisalam wyzej ale naraz) zawsze musialam sie zwolnic do domu bo po tym jak serce juz sie uspokoilo moje miesnie doslownie wszyskie zaczely drzec i troche trwalo zanim sie rozluznily, choc po wszystkim czulam sie tak wykonczona ze potrzebowalam sporo snu i odpoczynku zeby bylo lepiej(ale tylko fizycznie) dalej ciezko sie po czyms takim uspokoic a zapomniec sie nie da, wiec wciaz myslalam kiedy bedzie kolejny taki odjazd. Powoli dochodzilam do siebie i kiedy myslalam ze czuje sie coraz lepiej - obrot o 180 stopni i na nowo coraz gorsze samopoczucie i w rezultacie atak. Ostatnio doszly mi dusznosci- czuje jakby ktos polozyl mi kamienie na klatce piersiowej i ciezko sie przez to oddycha(nie odczuwam tego ciagle-ale mysl ze moze jestem chora na raka pluc nie poprawia mojego samopoczucia),a kiedy boli mnie serce mysle ze moze mam jakas ciezka chorobe i moge miec zaraz zawal- to okropne mysli, ktore jak juz mina czuje sie nie najgorzej...czy gdybym byla chora odczuwalabym takie dolegliwosci caly czas?? To bardzo utrudnia mi zycie i pobyt tutaj, tymbardziej ze jeszcze musze zostac tu kilka lat zeby zrealizowac plan na przyszlosc no i brak mozliwosci pojscia do jakiego polskiego psychologa lub lekarza. Powidzcie mi ze nie umieram i ze to "TYLKO" nerwica, ktorej i tak cholernie ciezko sie pozbyc?????pomozcie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem lekarzem, ale z opisanych objawów wydaje mi się,ze to może być nerwica. Najlepiej jednak będzie jezeli pójdziesz do lekarza{ napewno w Irlandii znajdziesz polska przychodnię} i zrobisz badania ,ekg ,echo serca, holtera ,badania tarczycy i jezleli to wyjdzie ok to pewnie jest to nerwica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi się że gdyby to był uraz kręgosłupa to przecież nie byłoby takiej porpawy, praktycznie przez pół roku nie brałem leków i bywały momenty że nie miałem żadnych objawów...

kurde mać sam już nie wiem co to jest, aż się cholera boję iść dzisiaj spać .....

wczoraj znowu nie zmrużyłem oka, paskudne uczucie, tak mnie to już dziś przytłoczyło że chodziłem bez żadnych zabezpieczń po dachu 7 piętrowca, normalnie sam już nie wiem co mam robić, całe to życie zaczyna być mi coraz bardziej przykre, jak tu zaplanować dalsze życie, kończenie nauki, rodzina, jakaś lepsza praca.... ciemno to widzę ze tymi objawami, bo potrafią mnie skutecznie rozłożyć na łopatki.

co tu robić ? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Czytam Was od roku, ale to mój pierwszy post tutaj.Mimika24 jestem właściwie w takiej sytuacji jak Ty, przy czym ja kolejny raz musiałam zrezygnować z pracy i od ponad 4 miesięcy jestem na utrzymaniu męża :( A wyjechaliśmy z Polski właśnie, żebym zapomniała o tej cholernej nerwicy i zaczęła nowe życie... cóż, nie udało się.Zastanawiam się nad pójściem do psychiatry tu, po leki, ale nie wiem, czy sie dogadam (żadnego polskiego nie ma). Trochę się ogarnęłam, bo był okres, ze W OGÓLE nie wychodziłąm z domu, ale PANICZNIE unikam kontaktu z ludźmi, tzn. znajomymi i rodziną, obcy na ulicy mi nie przeszkadzają.Jestem w takim stanie, że nie wyobrażam sobie w tym momencie (tzn. od kilku miesięcy już sobie nie wyobrażam :!: podróży do Polski.Boję się leków (brałam może przez 4 tyg. w zeszłym roku), ale z drugiej strony czuję, ze sama robię niewielkie postępy...chciałabym wrócic do normalnego życia i pracy...

Przepraszam, ze tak chaotycznie, ale nie wiem, czy interesuje was kolejna, smutna historia... będę wdzieczna za jakieś rady, pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki ze odpisujecie:)

tak tez zrobie - juz sie zarejestrowalam do lekarza(ogolnego) niestety musze czekac do 26 pazdziernika - ale przynajmniej bedzie polska lekarka, zobaczymy co powie i czy zleci jakies badania czy tak jak kiedys gdy bylam u lekarza dostane ziolowe tabletki uspokajajace, ktore nie bardzo pomagaja!!

jesli chodzi o ciebie wiolka to dokladnie wiem co czujesz chociaz ja zmuszam sie codziennie zeby wstac i isc do pracy, gdzie silniej odczuwam dolegliwosci,tylko po to by jej nie stracic!! ty wyjechalas za granice po to by zaczac nowe - lepsze zycie, a ja wrecz przeciwnie mam nadzieje ze kiedy za pare lat wroce do Polski(do domu) poczuje sie w koncu lepiej byc moze wlasnie wyjazd tutaj i pobyt z dala od domu, rodziny spowodowal te wszystkie dolegliwosci:((ale lotu samolotem do Polski tez sie strasznie boje ,tymbardziej ze nie przepadam za lataniem - ostatnio w samolocie mialam atak i modlilam sie zeby szybko wyladowal zebym mogla w koncu wysiasc!! Jesli chodzi o wychodzenie z domu to zakupy sa dla mnie udreka, kiedy wchodze do centrum handlowego zaczynam odczuwac niepokuj, mam dziwne wrazenie ze sie dusze,zawroty glowy jakbym byla pijana i szybko szukam tylko wyjscia.....cos co kiedys sprawialo mi przyjemnosc dzis jest udreka;((

Najbardziej jednak boje sie lipca przyszlego roku- moj slub.... nie wiem jak sobie z tym poradze - glownie boje sie o kosciol, ze z nerwow nie dotrwam do konca i co wtedy powiem ksiedzu ze poprosze o przerwe bo mam atak paniki, albo po prostu uciekne?!! nie moge tego przeciez zrobic ani sobie ani mojemu narzeczonemu na dodatek na oczach calej rodziny!!

czekaja mnie niesamowite przyzycia, jak sie z tego cieszyc(w koncu to najwazniejszy dzien mojego zycia), zamiast sie tego bac??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×