Skocz do zawartości
Nerwica.com

kisa

Użytkownik
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kisa

  1. Chyba już gdzieś Ci odpowiadałam, sugerowałam....U mnie ucisk na klatkę piersiową, trudności z oddychaniem i bóle pod prawą łopatką okazały się objawami zapalenia woreczka żółciowego. Zrób na wszelki wypadek USG jamy brzusznej.
  2. kisa

    CZY KTOŚ SIE Z TEGO WYLECZYŁ?

    Wyszłam z zaawansowanej nerwicy lękowej, nie mam już ataków paniki i innych koszmarnych objawów. Trzy lata terapii. Bez leków.
  3. Psychiatra ma poniekat rację. Jeżeli coś nas złości, irytuje, to jest to normalna, nie do końca uświadamiana reakcja nasza na lęk...Jezeli nie dzieje się coś po Twojej myśli, tak jakbyś chciał, to pojawia się lęk, a zaraz potem złość, że nie umiesz sobie poradzić z tą zmianą sytuacji. Tu nie boisz się pisac o swoich spostrzeżeniach, o swoich emocjach. Na terapii być może obawiasz się reakcji terapeuty, jej złosci, lekcewazenia - stąd nie muwisz wprost, że coś Ci nie pasuje, że coś budzi Twój niepokój. Nie umiesz się "odwaznie" domagać swego, dopytywac, wyjasniaac. Powinienes od razu jak coś Ci nie pasuje powiedzieć o tym, zapytać dlaczego milczy, powiedzieć o swoich uczuciach : "Irytuje mnie to gdy pani tak nic nie mówi tylko gapi się na mnie, czuję złość".... Tak nie powiesz, bo boisz sie zapewne jej reakcji, że wyprosi Cię, zerwie kontakt, przerwie terapię, nakrzyczy na Ciebie....A Ty nie będziesz umiał dopiąć swego i się bez strachu obronić.Ja kiedyś w takich sytuacjach zaczynałam płakać, ze strachu, z braku argumentów, uciekałam (doświadczenia z małżeństwa, kiedy na kazdą próbę bycia sobą dostawałam "strzała" lub inne równie dotkliwe kary) Ale gdybyś umiał być szczery,pewny siebie i gdybys nie bał się okazywac swoich emocji, to nie musiałbyś chodzić na terapię. Terapeuta jest właśnie po to, żeby "na nim potrenowac" bezpiecznie zdrowe normalne reakcje i upewnić się, że kara Cię za to nie spotka. Ja też chodziłam do psychologa klinicznego (była doskonała jezeli chodzi o diagnoze) Ile czasu chodzisz na terapię? Może to początki i najpierw musi Cie poznać lepiej, dlatego niewiele mówi?
  4. Tak. Terapia, dobra terapia, która pozwoli pozbyć się przyczyny. Temat rzeka, bo każdy ma inne doświadczenia i inną psychikę. Ale ogólnie chodzi o pozbycie się wewnętrznego lęku.
  5. Mobbing w pracy to niestety kolejna forma przemocy. Mechanizmy działają te same jak w przypadku każdej formy przemocy. Problemy ze sobą maja nie ofiary, ale niestety sprawcy przemocy. Ja chodziłam wprawdzie na terapię z powodu przemocy w rodzinie, ale jak ktoś się na kimś wyżywa i dowartościowuje czyimś kosztem, to niewazne czy jest to mąż , czy kierownik, czy koleżanka z pracy. Wystarczy, że pokażesz,że się ich boisz - potraktują cię jak worek na swoje emocje, bo sobie na to pozwolisz i ich nie "ukarzesz". Tak naprawde, to sprawcy przemocy (mobbingu) sami mają kupę kompleksów i lęków, które tuszują własnie takim zachowaniem. Mnie bardzo pomogło pytanie skierowane do mnie na terapii przez psycholog: " W czym "zagrażała" pani mężowi, że uciekał się do przemocy, że musiał się "bronić" atakując ?"
  6. Może, jeżeli będzie po prostu szczęśliwa. Musisz zastanowić się dlaczego nie jestes szczesliwy, co Ci przeszkadza? Wspomnienia, doświadczenia, myśli na swój temat, aktualna sytuacja, niepewnośc, bezradnosc, strach...? Terapeutka powiedziała mi, że ludzie z depresją, nerwicą poczuliby się z dnia na dzień szczęśliwi, gdyby wykasować im pamięc. A ponieważ jest to nierealne, trzeba poradzic jakoś sobie ze wspomnieniami, doświadczeniami, z samym sobą... Wybaczyc sobie, innym, pogodzić się ze stratą, pokochac siebie, zaakceptować siebie, zaufać sobie, zmienic niekorzystną sytuację życiową, nauczyć się myślec inaczej....Różnie...czasem dużo tego jest, czasem niewiele... Ogólnie : Przestać się bać
  7. Wieczna jest moja miłość do dzieci i to się nigdy nie zmieni. Nie jest idealna, bo nie ma ideałów. Może mnie złościć(złościło) ich zachowanie, mogę czasem chcieć(chciałam) pobyć sama ze sobą, ale nigdy nie przestanę ich kochać, nigdy specjalnie nie zrobię (nie zrobiłam) im krzywdy i zawsze im wszystko wybaczę...
  8. "Mertz specjal" - nie jestem pewna czy tak to się pisze. Drogie, ale pomogło.
  9. O co się obwiniasz? Terapeutka mi powiedziała, że wyzdrowieję jak przestanę się na siebie złościć...
  10. Ryrzuh, jestem po terapii. Twoje myśli to objawy nerwicy spowodowane długim tłumieniem w sobie nieodreagowanej bezpośrednio na bieżąco złości. Mogę się mylić, ale po tym co o sobie napisałeś, jest to głównie złosć na ojca, stłumiona i "niesiona " przez lata. Nie mogłeś jej odreagowac jak byłeś mały na bieżąco, nie mogłeś powiedzieć ojcu wprost co myślisz i co czujesz, bo wiadomo - konsekwencje...po prostu się bałeś... I taki to mechanizm w tej zakichanej nerwicy, że jak się tych uczuć nagromadzi za dużo, to uzewnętrzniają się one właśnie w takich myślach i co wydaje się niezrozumiałe na początku - ujawniają sie w stosunku do Bogu ducha winnych przypadkowych osób (takich, które są słabsze, na których możesz się pozłościć, albo w czymś przypominają prawdziwy tamten dawny obiekt złości) Nie jesteś psychopatą. Jesteś dobrym, wrażliwym, zdolnym,inteligentnym chłopcem. Masz dobre serce i wyrzuty sumienia, potrafisz żałowac jak cos zrobisz pod wpływem emocji. Jesteś jak nabardziej normalny, gdybyś był psychopatą nie miałbyś nerwicy :) Kiedy chodzi się na terapię, leczenie polega na odreagowaniu , wyrzuceniu z siebie tamtych dawnych emocji. Już sam fakt opowiedzenia o tym co wtedy czułes niesie ulgę. Są też takie metody,że można napisac szczery, taki emocjonalny list do tego, kto w przeszłości Cię skrzywdził i nawet nie trzeba go wysyłać, wystarczy, ze w końcu "wyrzucisz" to z siebie. Chodzi o to, żeby "zwrócić sobie wolnośc", odreagować, dać sobie prawo do uczuć złosci, nienawiści, strachu, wstrętu, żalu, smutku...bo były to wtedy dla Ciebie jak najbardziej prawidłowe uczucia. Ktoś wyrządzał Ci krzywdę i to co wtedy czułeś było normalne. Twój tato nie umiał inaczej rozwiązywac swoich problemów, dlatego pił i był agresywny. To nie ma nic wspólnego z Tobą.
  11. Tu jest ta książka do kupienia: http://wysylkowa.pl/ks774226.html [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:01 pm ] A tu podobno do ściągnięcia (sama osobiście nie ściągałam więc nie wiem czy to działa, wyszukałam Ci po prostu w necie): http://www.dobrametoda.com/EFT/EFT-polish/EFT%20-%20download.htm
  12. Bo ideałów nie ma. I partnerów - psychologów. A zresztą, psycholog prywatnie to też człowiek. Ta "druga osoba" też jest człowiekiem, ma złe i gorsze dni, czasem się zezłości, czasem się jej nie zechce, normalne. Wazne, zeby z premedytacją nie krzywdziła.
  13. W łazience pralka stoi koło kibelka. Kiedyś wyrzuciłam na podłogę z pralki wszystkie rzeczy aby je posortować do prania i...zaczęłam wrzucać je do muszli klozetowej Dwa razy zdarzyło mi się wyjąć z lodówki i nalać wodę mineralną na patelnię zamiast oleju. A raz nalałam wodę do popielniczki... Do mojego faceta kilka razy powiedziałam w rozmowie "syneczku"... Prawie codziennie wracam do samochodu, bo nie kojarzę czy aby na pewno zamknęłam drzwi.
  14. "Kazał odstawić afobam dał xanax," No to fajnych mamy lekarzy To taki sam lek, z tej samej grupy, o takim samym składzie , tylko nazwa inna Wklejam Ci z Wikipedii: Alprazolam (ATC: N05 BA 12) – lek psychotropowy będący triazolową pochodną benzodiazepiny. Wykazuje przede wszystkim działanie przeciwlękowe, choć w mniejszym stopniu wykazuje także inne działania charakterystyczne dla tej grupy leków: uspokajające, przeciwdrgawkowe i rozluźniające mięśnie szkieletowe. Alprazolam stosowany jest w leczeniu i zapobieganiu napadom lęku (napady paniki), w lęku przewlekłym także z towarzyszącym zepołem depresyjnym. Ma krótki okres półtrwania w organizmie (12-15 godzin), co sprawia że ma znaczne właściwości uzależniające. Jest aktywny w niskich dawkach, dostępny w tabletkach po 0,25 mg, 0,5 mg lub 1 mg, rzadziej większych. Zakres najczęściej stosowanych dawek to 0,75-4 mg. Po nagłym zaprzestaniu używania leku po kilku tygodniach leczenia może wystąpić zespół abstynencyjny objawiający się znacznym pogorszeniem samopoczucia, sennością oraz pobudzeniem. Długotrwałe używanie może prowadzić do wystąpienia zjawiska tolerancji fizjologicznej. Odstawianie alprazolamu musi polegać na długotrwałym podawaniu coraz niższych dawek. Nikotyna może spowodować osłabienie działania uspokajającego, a zwiększyć działanie pobudzające leku. Alprazolam znajduje się w wykazie substancji odurzających w grupie IV-P. Składnik leków o nazwach handlowych: Afobam, Alprazomerck, Alprox, Xanax, Neurol i Zomiren. " Ja przez łykanie różnych leków wpędziłam się w jeszcze większą nerwicę z powodu nieporządanych objawów. Radziłabym Ci koniecznie terapię, mnie pomogła, nie mam juz ataków paniki. Musisz zrozumiec, czego tak naprawdę się boisz i i dlaczego i pracować nad sobą.
  15. W Wikipedii przeczytałam : "Traumatyczne doświadczenie - przeżycie wstrząsającej lub bardzo przykrej sytuacji, która często wywiera negatywny wpływ na psychikę i jej rozwój (np. gwałt, śmierć rodziców w dzieciństwie). Traumatyczne zdarzenia mogą powodować silne urazy psychiczne, co z kolei może być przyczyną zaburzeń czy chorób, szczególnie nerwic." Wcześniej piszesz, że: "(jezeli chodzi o ptsd - w tym czasie np. pracowalem nad swoja b. ciezka nerwica i moge powiedzziec ze zaleczylem ja w calosci a ptsd ani drgelo" Nie bardzo rozumiem...Zaleczyłeś nerwicę(rozumiem,że nie masz już objawów), czyli pozbyłeś się skutków traumy. I teraz co ? Co Ci jeszcze przeszkadza? Pamięć o tym? Chciałbys o tym nie pamiętać, wymazać z życiorysu, urodzić się na nowo, bez tamtych doświadczeń.? Mi terapeutka powiedziała, że wyzdrowiałabym w 100% gdyby skasowano mi pamięć. A przeciez to jest nierealne. To się stało, takie miałam doświadczenia, a nie inne i tego zapomnieć się nie da...Właśnie trzeba "przewałkowac",zrozumieć, uwolnić emocje, zrozumiec dlaczego, zrozumieć wszystko...I starac się żyć dalej, jakos się z tym pogodzic... Nie wiem co wywołało u Ciebie PTSD, jakie zdarzenia? Inaczej będzie wyglądać praca nad traumą w różnych sytuacjach. Ja na przykład "poukładałam sobie" wszystko jezeli chodzi o długoletnią przemoc ale tez nie umiem pogodzić się z tym, że najpierw to mnie okrutnie zraniono i skrzywdzono i przez to nieświadomie ja zraniłam i skrzywdziłam najbliższe dla mnie osoby.
  16. Pierm, nie wiem co u Ciebie spowodowało PTSD. Zapomnieć się nie da, ale po dobrej terapii można sobie wszystko jakoś wytłumaczyć, pogodzić się, wybaczyć sobie , innym, zrozumieć dlaczego, czy miałeś wpływ czy nie, jak to było naprawdę, czy byłeś odpowiedzialny, jakie są szanse,że się powtórzy, co możesz zrobić żeby się nie powtórzyło, czy jakieś błędy popełniłeś TY i co robić, żeby ich nie popełniać...Kazdy ma inne doświadczenia i jest inny, więc trudno mi cokolwiek konkternie pisać. To ciężka i długa praca, praca z samym sobą,zanim zrozumiesz i sie pogodzisz.
  17. Na taką bezpłatną terapię potrzebne jest skierowanie od lekarza psychiary. Chodziłam na ul. Kochanowskiego (Centrum Profilaktyki i Terapii Uzależnień). Nazwą się nie sugeruj - prowadzą tam różne terapie. Ja miałam terapię dla ofiar przemocy w rodzinie.
  18. Kilka lat temu też łażąc po internecie sama zdiagnozowałam u siebie tego guza :) Byłam u neurologa i wybłagałam skierowanie na rezonans magnetyczny. Nic nie stwierdzono. Przebadałam się od A do Z, robiłam tomografię komputerową, byłam na obserwacji w szpitalu na neurologii, robiłam badania słuchu, był okulista, USG czego się tylko da, endokrynolog i wiele innych róznych badań. Wszystkie wyniki takie , że w ramkę oprawić, nic nigdzie nie stwierdzono, wszędzie sugerowano na tle nerwowym... Większość objawów przeszła po terapii. Chwała Bogu, że to tylko nerwica
  19. Może komuś pomoze takie porównanie do samochodu - miałam to na terapii. Mnie pomogło, jakos tak bardziej do mnie wszystko trafiło. Miałam PTSD po 17 latach małżeństwa ze sprawcą przemocy. Otóż wyobrazcie sobie, ze dostajecie samochód, śliczny z zewnątrz, nowy błyszczący. Wsiadacie bez obaw, ufni w zapewnienia sprzedawcy, ze was nie zawiedzie. Wierzycie, bo wsiadacie do samochodu po raz pierwszy, jest nowy, taki ładny. Nie zaglądacie do silnika, pod maskę, bo się na tym nie znacie. Jedziecie sobie spokojnie, ani do głowy by wam nie przyszło,że coś się stanie. Aż tu nagle...Silnik odmawia posłuszeństwa, samochód staje w ogniu, koła odpadają, kierownica zostaje w rękach, hamulce przestają działać. Szok. A wy nie wiecie co robić. Zawsze potem jak będziecie wsiadać do jakiegokolwiek samochodu, odruchowo, podswiadomie będziecie oczekiwac tamtego...Już nie będziecie miec takiej pewności, ufności... Trzeba czasu, musicie nabrac spowrotem przekonania, że chociaż samochody są do siebie podobne, mają 4 koła, lusterka, kierownice, silnik...to jednak nie oznacza, że to samo się powtórzy co z tamtym samochodem. Może czasem odpaść lusterko, mozecie złapac gumę, albo skończy się benzyna, ale tamto się nie musi powtórzyc, bo to INNY samochód. I pomimo drobnych awarii może wam służyc dobrze całe lata. Po tamtym zdarzeniu wiecie już , że trzeba najpierw zajrzeć pod maskę, posprawdzac, być ostrożnym, zawołać mechanika. Wiecie, na co możecie przymknąc oko, a co powinno budzić wasz niepokój. Do tego potrzebna jest terapia i niestety czas. To Wy musicie nauczyć się radzić w róznych sytuacjach, zadbać o swoje bezpieczeństwo. A jak się nie da, to trzeba "zmienić samochód", jezdzic autobusem albo chodzić na piechotę. Bo człowieka nie można zmienić jezeli on sam tego nie zrobi.
  20. kisa

    witam

    Tez wędrowałam jakies 4 lata temu po róznych lekarzach, robiłam rózne badania...Wszystkie wyniki były wzorcowe, takie, że w ramkę powiesić. Nawet polezałam sobie tydzień na neurologii na obserwacji w szpitalu, miałam robione parę razy EEG, raz tomografię komputerową, raz rezonans magnetyczny. Zmieniałam neurologów jak rękawiczki, bo każdy wydawał mi sę niekompetentny i nie wiezyłam, że nic mi nie dolega. Wszędzie słyszałam hasło "nerwica". Dla mnie wtedy to hasło przelatywało mi przez uszy, nie wiezyłam, że nerwica może dawac takie objawy. Nerwica kojarzyła mi się z kimś kto się denerwuje... Wszystkie moje "dolegliwości" ustąpiły jak ręką odją po terapii, kiedy przestałam się bać. Nawet nie zdawałam sobie wtedy sprawy ilu rzeczy się podswiadomie boję... Ale popróbuj najpierw wykluczyc czysto somatyczne przyczyny złego samopoczucia, a nuż to nie nerwica tylko cos "konkretnego"...Psycholog wtedy, jak upewnisz się, że fizycznie jesteś zdrowy. Wtedy właśnie szukałam czegoś konkretnego, wiesz...takiego, żeby wycięli i po sprawie. Okazało się, że do "wycięcia" mam tylko niskie poczucie własnej wartości i zakodowany lęk przed bronieniem swoich praw.
  21. Przemoc to nie tylko bicie. Jest przemoc emocjonalna, materialna, seksualna...To cały czas przemoc. Nie ma sytuacji bez wyjścia. To nie jest tak, że jest on jedynym facetem na świecie i bez niego sobie nie poradzisz. Uwierzyłaś w to, bo ...No właśnie, bo co? W czym mu zagrażasz, że musi sie tak "bronic" przed Toba? To on ma problemy ze sobą, nie Ty. Ja wyszłam tak jak stałam , z jedną torbą w ręku. Moze teraz siedziałabym u czubków gdybym tego nie zrobiła, może jeździła na wózku, może bym nie zyła...? Nie tylko mnie skrzywdził. Swoja matkę, dzieci. Nie ma przyjaciół, bo jest egoistycznym dupkiem. Tez wydawało mi się, że bez niego nie dam sobie rady. Tak naprawdę to ten kto stosuje przemoc jest słaby wewnętrznie, przemoc to tylko przykrywka dla słabosci.
  22. Nie wiesz? No przecież wiesz, sama sobie odpowiadasz. Kazdy potrzebuje szacunku, wolności, akceptacji. Twój partner stosuje przemoc, nie dziw się, że nie jestes szcześliwa - nikt by nie był. Można "przejśc obok" pojedynczych drobnych incydentów i nie zwariowac. Jezeli masz to na codzień i nie ma nadzieji na to, że to się skończy, to nie czekaj dłuzej. Jestes dobrym materiałem na ofiarę w związku, bo nie walczysz, nie szanujesz swoich praw, nie wymagasz tego. Tylko cierpisz w milczeniu, żyjesz w ciągłym strachu i uciekasz w alkohol i leki, a to problemu nie rozwiaże. Walcz albo uciekaj. Ludziom, którzy stosują przemoc nie możesz pokazac, że się boisz,że jesteś słaba - wykorzystają to...Czasem może pomóc szczera rozmowa, ale pod waruniem, że nie trafisz na psychopatę, który w zyciu się do winy nie przyzna.
  23. Wiem gdzie to jest, ale jednak nie tam... Chodziłam na Kochanowskiego.
  24. Moja terapia przebiegała podobnie.Tez nie dostawałam gotowych recept, też nie tłumaczyła mi dokładnie wszystkiego. Same hasełka, zmuszajace mnie do myślenia. Sama "odpowiadałam" sobie na pytania, które mnie nurtowały. Sama "dochodziłąm" do wniosków. Ona tylko z boku mnie naprowadzała. I okazało się, że dobrze myślę, że mam trafne spostrzeżenia, tylko w czyn ich nie umiałam wprowadzić ze strachu... Tez z Rzeszowa? Może na ta samą terapię chodzisz?
  25. No właśnie :) "Boję się"... Czego tu się bać? Co się stanie według Ciebie jak będzie za długie? Im dłuższe, tym lepsze. Moja terapeutka nie czytała tego przy mnie kiedy jej przyniosłam, wzięła ze sobą do domu, dopiero na spotkaniu za tydzień o tym życiorysie mówiłyśmy, no i przez większą czesć terapii na jego podstawie pracowała ze mna. Ma być długi. Z krótkiego terapeuta nic "nie odczyta". U mnie było tak, że pewne okresy (ważne dla mnie) opisywałam szczegółowo i długo, a tam gdzie było wszystko w porządku psałam dosłownie tylko wzmiankę, lub nie pisałam w ogóle. Zazwyczaj tak jest, ze w takim życiorysie umieszczasz to, co miało dla Ciebie znaczenie, najczesciej są to różne problemy, przeżycia, traumy....coś co do tej pory boli, z czym nie umiesz sobie poradzić, co dalej pamiętasz... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:18 pm ] Acha, ja też chodziłam "państwowo". Pytasz jak terapia ma pomagać w walce z jedzeniem...Z tego co "odkryłam" na terapii, zdaje się, że to uzaleznienie, w które człowiek ucieka gdy nie radzi sobie z problemami, z bólem emocjonalnym, wiąże się z poczuciem niskiej wartości...Ale dokładnie jaki jest Twój problem - powie Ci Twój terapeuta. Postaraj się wykorzystać to pierwsze dobre wrażenie i zaufac mu, postaraj się być szczera.
×