Też miałam taką pracę domową - napisać swój życiorys. Po prostu siadaj i pisz szczerze co Ci się tylko przypomni. Ja zaczęłam od najwcześniejszych wspomnień, od dzieciństwa, wszystko pisałam, jak leci, bez zwracania uwagi na styl, na błędy. Nie czytałam tego co spontanicznie pisałam. Pisałam "po kawałku" przez kilka dni, do dnia spotkania.
Na podstawie tego mojego "życiorysu" wyszło na jaw to, że pamiętam raczej tylko te "złe" chwile, przepełnione lękiem, praktycznie wszystkie moje wspomnienia dotyczyły strachu.... Dzięki temu terapeutka mogła poznac moją lękliwa "naturę", mogłyśmy pracować na tymi lękami. Najważniejsza w terapii jest szczerosć, szczerośc do bólu. Bez tego terapia nie ma sensu. Nie możesz udawac, przemilczac waznych dla Ciebie spraw, bolesnych wspomnień, swoich myśli, punktów widzenia...
Wspólnie musicie poszukac w czym tkwi problem, bez współpracy i szczerosci nie ma co nawet zaczynać terapii.