mam prosbe, napisze cos o sobie i powiedzcie mi czy to nerwica czy moze jakas inna choroba o ktorej jeszcze nie wiem??
od dwoch lat mieszkam i pracuje w Irlandii, na poczatku bylo ok razem z moim chlopakiem planujemy w przyszlym roku pobrac sie i kupic dzialke, a w rezultacie wybudowac wymarzony dom, uzbierac troche kasy i wrocic do Polsk......za pare lat. Niestety od ponad pol roku mam powazne problemy nie wiem czy ze soba czy ze zdrowiem?zaczelo sie chyba pod koniec zeszlego roku w pracy. Na poczatek jakies dziwne uczucie niepewnosci, leku w srodku, bylo mi nie dobrze, krecilo sie w glowie,czulam ze musze sie bardzo skupic zeby nie stracic kontroli nad swoim cialem i zeby sie nie przewrocic, a na dodatek schudlam od tamtego czasu pare kilo bo zoladek podchodzil mi do gardla kiedy patrzylam na kanapki - szczegolnie rano w pracy w domu kiedy siedzialam juz po pracy i powinnam sie odprezyc np.przed tv i nie bylo powodu do niepokoju nagle robilo mi sie goraco, przeszywal mnie dreszcz a serce zaczelo wariowac(doslownie)myslalam ze umieram-to koszmar. Najgorsze jednak bylo kiedy w pracy mialam atak (wszystko o czym pisalam wyzej ale naraz) zawsze musialam sie zwolnic do domu bo po tym jak serce juz sie uspokoilo moje miesnie doslownie wszyskie zaczely drzec i troche trwalo zanim sie rozluznily, choc po wszystkim czulam sie tak wykonczona ze potrzebowalam sporo snu i odpoczynku zeby bylo lepiej(ale tylko fizycznie) dalej ciezko sie po czyms takim uspokoic a zapomniec sie nie da, wiec wciaz myslalam kiedy bedzie kolejny taki odjazd. Powoli dochodzilam do siebie i kiedy myslalam ze czuje sie coraz lepiej - obrot o 180 stopni i na nowo coraz gorsze samopoczucie i w rezultacie atak. Ostatnio doszly mi dusznosci- czuje jakby ktos polozyl mi kamienie na klatce piersiowej i ciezko sie przez to oddycha(nie odczuwam tego ciagle-ale mysl ze moze jestem chora na raka pluc nie poprawia mojego samopoczucia),a kiedy boli mnie serce mysle ze moze mam jakas ciezka chorobe i moge miec zaraz zawal- to okropne mysli, ktore jak juz mina czuje sie nie najgorzej...czy gdybym byla chora odczuwalabym takie dolegliwosci caly czas?? To bardzo utrudnia mi zycie i pobyt tutaj, tymbardziej ze jeszcze musze zostac tu kilka lat zeby zrealizowac plan na przyszlosc no i brak mozliwosci pojscia do jakiego polskiego psychologa lub lekarza. Powidzcie mi ze nie umieram i ze to "TYLKO" nerwica, ktorej i tak cholernie ciezko sie pozbyc?????pomozcie