Skocz do zawartości
Nerwica.com

cocco

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez cocco

  1. porównując ceny, to u innych psychiatrów w poznaniu wizyta też kosztuje mniej więcej 100 zł. 120 zł to dużo (wizyty trwają częęsto dłużej niż pół h), ale no cóż... to jest usługa. za dobrej jakości usługę tyle właśnie się płaci, ja tak do tego podchodzę. no ale zawsze można iść do NFZ :) i mimo, że ja mam jak najgorsze doświadczenia, to może są jakieś pozytywne przypadki.
  2. nie zgadzam się z tym, że psychiatra jest tylko od wypisywania leków. psycholog to sobie może poradzić z takimi problemami, które nie wymagają koniecznie farmaceutyków, które dręczą, ale nie są chorobami-a psychiatra jest od chorób właśnie. Nie ma tylko wypisywać recept, ale też pomóc walczyć z tą chorobą. Ja byłam u 2 psychiatrów, najpierw u jakiejś babki (raczej BABY) z NFZ na os. Kosmonautów, ale jak to bywa z NFZ-em, potraktowała mnie jak maniakalną hipochondryczkę, w niczym nie pomogła i to był właśnie lekarz na zasadzie-wypiszę ci receptę i spierdalaj. więc trafiłam na Michałowskiego. Mi się w nim podoba to, że ma dla mnie czas, strasznie dużo ze mną rozmawia i nie tylko o chorobie, ale o jej genezie, o tym, co ją mogło wywołać, co się u mnie dzieje w życiu, jak się czuję... Interesuje się pacjentem-no a przynajmniej sprawia takie wrażenie; nie wyśmiewa, pyta o te wszystkie objawy somatyczne i niesomatyczne; wydaje mi się, że po prostu lubi to, co robi. No i na fora podobno nie wchodzi, więc nie popadnie w samouwielbienie :) no i nie mówię, że jest najlepszy, mam niewielkie porównanie, ale pomógł mi i to tak naprawdę bardzo. I na pewno nie tylko wypisanymi receptami, które w końcu okazały się w ogóle niepotrzebne zresztą. Taki psychiatra jak z amerykańskich filmów No i racja, 120 zł to dużo, może trochę za dużo,ale faktem jest, że jest fachowcem i kasuje pieniądze za swoją usługę. Brutalne, lecz normalne. A przynajmniej jest to usługa profesjonalna i ma się gwarancję, że nie traktuje on nikogo jako kolejne 120 zł, tylko jak osobę, której należy pomóc, przynajmniej ja tak to odebrałam.
  3. michał michałowski z prohominis jest wspaniały:))))))))))) polecam;)
  4. czy ktoś wie co się dzieje z administratorem tego forum?;p heh właśnie znów sprawdziłam "objawy chorób psychicznych" i znów się zastanawiam, czy połowy z nich przypadkiem nie mam. ja tak nie chcę...
  5. mnie derealizacja czasem też. ale rzadziej. ja nie umiem się nie wsłuchiwać w siebie, za dużo objawów dostrzegam? wydaje mi się, że dostrzegam lub też boję się, że w końcu zauważę... i jeszcze to natręctwo niewiary w zdrowie, że nawet jak jest chwilę lepiej, to myślę czy to już nie jakiś gorszy objaw;/ masakra.
  6. a mieliscie kiedys depersonalizacje? straszne uczucie, takie jakbym nie istniała, miała się zniknąć/rozpłynąć. nie czuję wtedy siebie. mam to kiedy lęk mija.albo czasem to jest powodem lęku. boję się, że skoro to niby 2 etap nerwicy, to 3 to już urojenia/psychoza. w sumie czy wmawianie sobie choroby nie jest urojeniem? BO MOŻE JA SOBIE WCALE NIE WMAWIAM ŻE JESTEM CHORA ?! heh, nie wspominając o tym, że nasłuchuję, czy wszystkie dźwięki, które słyszę naprawdę istnieją i czy przypadkiem nie mam halucynacji...;/
  7. do maniak86: tylko że Ty chyba nie miałeś "tylko" nerwicy lękowej, wnioskując z Twoich objawów... jak Cię zdiagnozowali lekarze:>
  8. wiem, wiem, że powinnam iść do lekarza. sama robię sobie krzywdę tym, że nie idę. ale: do lekarza rodzinnego iść nie mogę-znajoma mamy, małe miasto. prywatny-brak kasy, ale to by się dało jeszcze skołować. a boję się powiedzieć bliskim, bo: moja mama kiedyś chorowała na nerwicę-ona bała się zawału serca, ja choroby psychicznej... pewnie powiedziałaby, że poradzę sobie z tym sama, tak jak ona to przezwyciężyła. trudno byłoby jej wytłumaczyć, że raz sobie "poradziłam", a po niespełna 5 latach wróciło, mocniejsze i bardziej dołujące. poza tym jest przewrażliwiona, jakbym jej powiedziała nie miałaby końca baczna obserwacja i wypytywanie, czy może nie jest mi lepiej itd. to wykańczające. a chłopak... nie chcę, żeby myślał, że ma dziewczynę-wariatkę:/ nie zasługuje na to. nigdy nie słyszał pewnie o czymś takim jak "nerwica", więc w ogóle to byłoby dla niego szokiem. i jeśli ja już mam urojenia i psychozy? jeśli już jestem chora psychicznie? tego się najbardziej boję. wiem,głupie, ale po prostu nie umiem opanować tych wszystkich myśli i wątpliwości. boję się wychodzić z domu. dziś poszłam "do kościoła" i stałam godzinę na cmentarzu, żeby chociaż trochę sobie oszczędzić tego strachu. ciekawe, czy kiedyś będzie lepiej.
  9. tylko, że w sumie ja nikomu nie mówiłam, co się ze mną dzieje... nikt tego nie wie. teraz jakbym powiedziała rodzicom/chłopakowi, że od 2 miesięcy mam nieprzerwane praktycznie lęki, o to czy jestem zdrowa psychicznie i czy już przypadkiem nie mam urojeń, chyba pomyśleliby że naprawdę jestem wariatką. chyba, że pójdę gdzieś prywatnie i na własną rękę. czy wie ktoś może czy gdzieś tu na forum są może jakieś kontakty do lekarzy z poznania lub okolic? naprawdę to może przekształcić się w psychozę? eh niezbyt pocieszająca informacja... i pewnie nowy powód następnych lęków. i czy wie ktoś może, czy jednym z objawów somatycznych nerwicy może być na przykład takie dziwne jakby kręcenie się w głowie? uczucie jakby zaniżonej równowagi...
  10. ja mam lęki przed chorobą psychiczną-boję się, że mam schizofrenię, że za chwilę nie wytrzymam, że stracę tożsamość, przestanę kontrolowac moje myśli... okropny strach, lęki, ataki paniki. nie wierzę w to, że mogę być zdrowa, tylko ciągle myślę, że w końcu to się przekształci w schizofrenię-albo jakąś inną psychozę, że będę miała urojenia, przestanę być sobą... są okresy lepsze (bardzo krótkie) i są ogromne lęki każdego dnia. nawet jak uczucie denerwowania się mija, zostaje takie rozdrażnienie, i tak cały czas analizuję, czy wszystko ze mną ok, czy jak z kimś rozmawiam to mówię na temat? czy nie wydaje mi się, że coś słyszę albo widzę? czy nie wydaje mi się, że ludzie słyszą moje myśli? strach przed schizofrenicznymi objawami... czasem umiem sobie wmówić, że mam tylko nerwicę (rzadko w to wierzę tak do końca, ale lęk częściowo ustępuje), czasem myślę, że to już na pewno schizofrenia/urojenia/psychoza. miał ta k ktoś? nie chcę iść do psychiatry-5 lat temu miałam nerwicę, ale wydaje mi się, że lżejszą; jakoś poradziłam sobie z objawami i przeszło, prawie całkiem. pojawiały się tylko sporadyczne lęki, rzadko bardzo ataki paniki. teraz nie wiem już, co robić. czasem myślę, że to już choroba psychiczna-o, np. dzisiaj, miałam uczucie że właśnie zaraz przestanę się kontrolować, że ja to nie ja, że mam zaburzenia myślenia i że czuję, że to nie moje myśli... i wielki atak paniki... czy to może być depersonalizacja? takie poczucie czasem rozlania siebie, zupełnie inaczej, gdy byłam zdrowa i świadoma w pełni swojej tożsamości...pomóżcie proszę... i ważne pytanie-czy nerwica może ewoluować w stronę psychoz,urojeń, schizofrenii?? czuję się dziwnie od 2 dni i zastanawiam się, czy to już nie urojenia, nie denerwuję się, tylko obserwuję uważnie otoczenie, czy wszystko wygląda normalnie itd., starając sie "dostrzec omamy", boję się, że to już urojenia...i po chwili wielkie lęki. eh:( może to derealizacja? prócz tego mam oczywiście poczucie, że ja to nie ja, że zaraz się coś ze mną stanie, zniknie albo nie będę panowała nad swoimi myślami... że ktoś inny będzie nimi sterował-boję się, że nagle zacznę właśnie czuć, że stanę się kimś innym, całkowicie zapominając o sobie. to wygląda na schizofrenię, urojenia, psychozę, rozdwojenie jaźni, słowem wszystkie zaburzenia i choroby psychiczne;] pomóżcie:(
  11. ja mam lęki przed chorobą psychiczną-boję się, że mam schizofrenię, że za chwilę nie wytrzymam, że stracę tożsamość, przestanę kontrolowac moje myśli... okropny strach, lęki, ataki paniki. nie wierzę w to, że mogę być zdrowa, tylko ciągle myślę, że w końcu to się przekształci w schizofrenię-albo jakąś inną psychozę, że będę miała urojenia, przestanę być sobą... są okresy lepsze (bardzo krótkie) i są ogromne lęki każdego dnia. nawet jak uczucie denerwowania się mija, zostaje takie rozdrażnienie, i tak cały czas analizuję, czy wszystko ze mną ok, czy jak z kimś rozmawiam to mówię na temat? czy nie wydaje mi się, że coś słyszę albo widzę? czy nie wydaje mi się, że ludzie słyszą moje myśli? strach przed schizofrenicznymi objawami... czasem umiem sobie wmówić, że mam tylko nerwicę (rzadko w to wierzę tak do końca, ale lęk częściowo ustępuje), czasem myślę, że to już na pewno schizofrenia/urojenia/psychoza. miał ta k ktoś? nie chcę iść do psychiatry-5 lat temu miałam nerwicę, ale wydaje mi się, że lżejszą; jakoś poradziłam sobie z objawami i przeszło, prawie całkiem. pojawiały się tylko sporadyczne lęki, rzadko bardzo ataki paniki. teraz nie wiem już, co robić. czasem myślę, że to już choroba psychiczna-o, np. dzisiaj, miałam uczucie że właśnie zaraz przestanę się kontrolować, że ja to nie ja, że mam zaburzenia myślenia i że czuję, że to nie moje myśli... i wielki atak paniki... czy to może być depersonalizacja? takie poczucie czasem rozlania siebie, zupełnie inaczej, gdy byłam zdrowa i świadoma w pełni swojej tożsamości...pomóżcie proszę... i ważne pytanie-czy nerwica może ewoluować w stronę psychoz,urojeń, schizofrenii??
×