przez
Panna P
14 wrz 2007, 22:37
vegge- to nie tylko tak, że czuję się niepotrzebna. Czy można to uznac za dobre, jeśli będę pomagać innym po to, żeby poczuć się potrzebna, szlachetna i wspaniałomyślna? Czy to, że popatrzę na proboemy innych, rozwiąże moje własne? Według mnie nie. Oczywiście jest to sposób na niemyślenie wiecznie o sobie i zrobienie czegos pożytecznego. Ale moje problemy i tak nie znikną. Zawsze pozostaną we mnie. Nie mogę tak po prostu uciec i robić z siebie aniołka, udając, że wszystko już jest ok. Dobrze, martwię sie, może się nad sobą użalam i jestem słaba psychicznie. Ale chciałabym siebie poznać i "zając się" sobą. Może to egoistyczne, ale przecież prawda jest taka, że każdy jest w pewien sposób egoistyczny, więc jak wspomniałam, np. taka pomoc nie byłaby tak naprawdę bezinteresowna. Bo wtedy te "biedne dzieci i zwierzaki" są jak przedmioty, którym się okazuje łaskawość, żeby pokazać własną władzę. Fakt, chciałam czymś się zająć, ale myślałam raczej o czymś mniej "ckliwym";) CHaiałam do telefonu zaufania, ale jestem za młoda:D Nie twierdzę tutaj, że pomaganie innym jest złe, nie jest, nie można zaprzeczyć, ale według mnie nie powinno się w ten sposób robić terapii.
Ale może alergicznie reaguje na takie rzeczy, bo przypominają mi się mąrdości w stylu Bravo;) Z czym się zgodzę, to to, że robienie czegoś i bycie aktywnym sprawia, że mniej się zastanawia. Ale nie chce sobie na siłę "zapchać" czasu, żeby nie myśleć. Poza tym nie chcę być potrzebna gdzieśtam, wiadomo, że jak komuś coś daję (pomoc) to jestem mu potrzebna. Ale włąściwie nie ja, tylko ta pomoc. Raczej mówię o tym, że czuję się niepotrzebna jako ja, nie jako dwie nogi i ręce do robienia zakupów babciom. Po prostu jestem przewrażliwiona i czasem czuję, że brakuje mi właśnie takiego czegoś, żeby ktoś kochał mnie nie za to, jaka jestem, ale że w ogóle. Cokolwiek zrobię. Staram się tak podchodzić do przyjaźni czy miłości. ALe może się właśnie mylę, nie mówię, że Twoje argumenty są złe, może Tobie coś takiego pomogło. Ja mam złóe doświadczenia ze "szlachetnością i właściwym postępowaniem". Czasem czułam się taka włóąściwa i odpowiednia, a w tym szara, mętna i nijaka. A teraz chcę się poczuć kolorowa. I niekoniecznie bosko-niebieska.