przez
Coltrane
26 wrz 2008, 01:10
a myślałem Misku, że sięgasz po szluga :)))
a serio, to zawsze planuję sobie bardzo dobre śniadanie dzień wcześniej - planuję sobie, na co bedę miał ochotę i staram się, by było to w lodówce. Potem rano prysznic i śniadanie. Potem modlitwa. Jako że jestem wierzący, to relacja z Bogiem jest dla mnie dosyć istotna i staram się poświęcać jej co rano jakieś dwa kwadranse. Nie od razu po przebudzeniu, bo bym zasnął, dlatego wcześniej jem. Potem ruszam pracować. Nie dobrze, gdy praca nie przynosi satysfakcji, wtedy motywuję się jedynie pieniędzmi należnymi za pracę. Ostatnio jednak odczuwam radochę z tego, co robię. Poza tym planuję, co będę robił za pół roku i umawiam się na randki ze świetną dziewczyną dwa razy w tygodniu. Muszę więc robić coś super, by przyniej nie narzekać. I tyle.
Jezus uzdrawia, serio.