Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Namiestnik, chyba to średni pomysł, żeby gdy nauczyciele są w domu odkręcać wodę ?

 

Powoli mnie przekonujecie, ze to normalna sprawa i zamierzam na fizyce wyjść, i zobaczę jak pan zareaguje.

 

Byłem u lekarza mam brać Doxepin, Sedam oraz kontynuuję Elicee.

 

Był ktoś z was na terapii systemowej ?

- To jest jedna z terapii, którą mam do wyboru.

 

[Dodane po edycji:]

 

chojrakowa, Aniu, a może jednak szpital ? Napewno mógłby Cię odwiedzać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się jaką ja bym była matką...

Jaką będziesz mamą chyba :smile:

masz dla mnie jakiś plan :mrgreen::?:

 

 

Aniu, pomyśl mocno o szpitalu.. sama widzisz, że to, co jest teraz nie prowadzi do niczego dobrego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu, ja rowniez sadze, ze powinnas zastanowic sie nad szpitalem... Sama najlepiej wiesz, jak sie czujesz, co sie z Toba dzieje... Z tego co piszesz nie jestes w dobrym stanie, w szpitalu dobrze ustawiliby Ci leki, mialabys bardzo czesto terapie... Pomysl.

 

No ciekawe jak Kasia...

 

A ja za 2 h mam pierwsze od 1,5 roku korki, stresuje sie tak, jakbym miala byc egzaminowana, uczennica przychodzi do mnie, to kilka lat mlodsza ode mnie dziewczyna, znajoma co jeszcze bardziej mnie stresuje. Kurde, chcialabym juz miec to za soba. Wydaje mi sie, ze wyszlam z wprawy, ze nie bede czegos wiedziec, nie bede umiala jej wyjasnic, nie bede znala jakiegos slowka i co ze mnie za korepetytorka... :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu/Haniu ;) przepraszam ;)

 

Anyway powiem Ci, że sam BARDZO bałem się iść do szpitala. A wcześniej tez na terapię czy do PZP. Po czasie oceniam, że każde przełamanie było dobre. Nie warto czekać. Zrób to dla siebie i dla niego też (jemu jest pewnie trudno tak jak jest teraz - więc jeżeli w tym momencie nie dla siebie to choć dla niego zrób tak).

 

 

Vi., jeżeli tak uważasz to jesteś na dobrej drodze :) Aczkolwiek IMO lepiej tak niż wcale. Choć zaraz możesz dostać (skondinąd słuszną) tyradę o oszczędzaniu wody. :)

 

[Dodane po edycji:]

 

Panna_Modliszka, rozmowa pewnie trwa. Może skończy się na kolacji? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, Asiu..., jest to dla mnie niewyobrażalne, ile przeszłaś.... Tak jak napisała Basia, jesteś niesamowicie dzielna. Masz bardzo wysoki poziom samoświadomości, chodzisz na terapię, wyprowadziłaś się z domu... Poczyniłaś wielkie kroki. Poza tym mam wrażenie, że zaczęłaś i przed nami się bardziej otwierać, co mnie niezmiernie cieszy.

 

A ja jestem po rozmowie z W.

Czuję się jak po wyjściu z egzaminu, który zdałam....

Zaczęłam od tego, że chcę wyjaśnić mu, co się ze mną działo przez ostatnie miesiące i że jest to dla mnie bardzo trudna rozmowa.

Powiedziałam jak bardzo doceniam jego wyrozumiałość. On odparł, że wie, że to są kwestie zdrowotne i że nie mam żadnego obowiązku się z tego tłumaczyć, jeżeli nie chcę. Ja zaznaczyłam, że właśnie mi na tym zależy, bo bardzo go szanuję i darzę zaufaniem. On odparł, że jest to odwzajemnione, że w tym wszystkim nigdy go nie zawiodłam i byłam uczciwa. No i opowiedziałam, to co wcześniej sobie przemyślałam, że należy mu powiedzieć. Całkowicie mnie zaskoczył, gdy powiedział, że potrafi to zrozumieć, bo sam kiedyś zemdlał z nadmiaru stresu. Nie jest mu obcy xanax.... Nie jest mu obcy problem bezsenności. Opowiedziałam mu, co się dzieje ze mną rano, że czasem przyjście do pracy jest dla mnie nadludzkim wysiłkiem. Powiedział, że mogę przesunąć sobie godziny pracy, tak aby mi było dobrze (żeby pracować np. od 10.00). Abym nie musiała tego wszystkiego rano przeżywać. Mówił, żebym zadbała o siebie, że to jest bardzo ważne i żebym rozważyła urlop albo L4. Powiedziałam mu, że nie chcę, że bardzo zależy mi, żeby być wśród nich, że praca mnie motywuje. Dodałam, że świadomość, że on wie, co mi jest, dodaje mi poczucia bezpieczeństwa. Nawet powiedziałam, że chodzę na psychoterapię. Pytał się czy cokolwiek jeszcze od niego potrzebuję w związku z tym wszystkim..., przyszło mi do głowy parę pomysłów, ale póki co je przemilczałam ;)

Potem zaczął mi podsuwać pomysły, jak się wyciszać, uspokajać (typu joga, którą też ćwiczył). A potem rozmowa zeszła na inne tematy i pokazywał mi swoje dyplomy z karate :smile:

 

Mam wielkie poczucie ulgi, chce mi się płakać (schodzą emocje) i jest mi mało, bo mam ochotę go wyściskać....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, Basia... bo on jest wspaniały..... Mówił, że się o mnie martwił... :105:

 

[Dodane po edycji:]

 

Panna_Modliszka, Iza, dzięki :yeah:

 

W ogóle dziękuje Wam bardzo, że czekaliście podczas gdy ja "zdawałam egzamin"...., nie zapomnieliście o mnie..... :***

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

acha i jeszcze jedno.

na koniec oczywiście mój wewnętrzny tyran wziął górę i zaczęłam go zapewniać, że dam sobie radę, że wybrnę z tego, że to pokonam, bo jestem twarda - przerwał mi i powiedział, że te deklaracje są zupełnie niepotrzebne i że nie muszę się przed nim zgrywać... :105:

 

paradoksy, Basiu... nie wiem, czas pokaże... Wiem, że on mnie lubi bardzo. Czuję, że mu się podobam. Wiem, że jest wolny. Ale wiesz, facet ma 45 lat, dorosłą córkę, ma za sobą nieudane małżeństwo. Wiadomo to, czy chce jeszcze się w coś angażować? Jest tak pochłonięty pracą i zajęty, może mu tego nie trzeba? Choć na moje oko trzeba... i to bardzo. No ale nie zapominajmy, że jestem jego podwładną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, to prawda, chyba zaczelam sie i przed Wami bardziej otwierac, bardzo duzo to dla mnie znaczy, bo jestescie mi bliscy...

 

Wspaniale, ze rozmowa sie udala, jesli moge tak to ujac!!!!!!! Ciesze sie ogromnie!! :yeah::great: W sumie siedzielismy tu wszyscy jak na szpilkach czcekajac co napiszesz... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, jejku, a jak ja się cieszę!!! W pracy czytałam,że za 10 minut będziesz miała romowę. Jadąc do domu cały czas myślalam o Tobie.Uswiadomiłam sobie,że jestem zaangażowana Kasiu w to co się u Ciebie dzieje.

Przyjechałam do domu, zjadłam , zrobilam sobie kawę i szybko wleciałam na górę,żeby włączyć komp. I czytam............aż mi lezka w oku się zakręciła,że wszystko w należytym porządku,że cieszysz się,że w końcu zalatwiłaś sprawę. Naprawdę kamień spadł mi z serca.

Fajny ten Twój szef, z tego co opowiadasz bardzo wyrozumiały, no i po przejściach więc tymbardziej wyrozumiały.

Widzisz....nie obcy mu xanax. Nigdy nie wiemy czy nasi współpracownicy sami dobrze się czują. A problemy ma każdy.

Bardzo się cieszę................jestem spokojna Kasiu.

 

Asiu jestem mile zaskoczona,że zaczynasz tak szczerze opowiadać o sobie i swoich problemach. To jest sztuka. Niesamowita. Ty jesteś niesamowita.

Napewno wewnętrznie cierpisz, ale wyrzucasz to z siebie. To jest duży przełom, przynajmniej ja tak to odbieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, cieszę się bardzo z wyniku rozmowy.

Powiedz mi Kacha, ile ty masz lat ?

Jesteś wierząca ?

 

- Nie musisz odpowiadać na te pytania.

 

Aniu proszę pomyśl, co go trzyma przy Tobie ? Jak myślisz dlaczego jest z Tobą ? Ze względu na (domniemaną, bo jak widzisz tylko ty tak uważasz) głupotę ?

 

 

[Asiu]Podziwiam Cię, że się tak otwierasz. Wcześniej Cię nie znałem, a teraz Cię znam i bardzo dobrze mi z tym. Lubię Cię.

 

 

 

 

Haniu ! :(

 

 

 

 

Co się z Tobą dzieje ?

 

 

 

 

Czemu nie piszesz ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba :brawo::brawo::brawo::mrgreen:

 

nie przejmuj się kwestią podwładny - szef. Bo akurat z Twojej strony nie masz się czego bać. A on pewnie nie wyjdzie z inicjatywą - bo z jego strony to wręcz odwrotnie wygląda :)

 

no i właśnie o to chodzi.....

a ja nie umiem wyjść z inicjatywą.... ja w tych sprawach jestem jak dziecko we mgle.... ale będę próbować jakoś....

 

Moniko, dziękuję.... kurcze, aż mi się też łezka w oku kręci, że tak mi kibicowaliście. jesteście kochani :uklon:

 

[Dodane po edycji:]

 

Vi., mam 34 lata. jestem wierząca niepraktykująca. jedyna praktyka, której się trzymam to przyjmowanie kolędy w domu, bo lubię, jak mój dom jest poświęcony..... no i raz na rok lub 2 chodzę do spowiedzi..., ale do zaprzyjaźnionego księdza, który przyjmuje mnie u siebie, nie w konfesjonale, poświęca mi 1,5 godziny i dużo ze mną rozmawia. innej formy spowiedzi nie akceptuję.

a czemu pytasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×