Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

A z lekami nie mam zamiaru się użerać

No fakt na początku leki mogą być uciążliwe, nie każdy umie poradzić sobie z tym sam. Leki po pewnym czasie mogą pomoc, pod warunkiem ze masz je dobrze dobrane. Wez może jakies środki wyciszające po prostu żeby pomogły ci sie zrelaksować i moze troche zapomniec :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani! Czuje sie strasznie,pisalam tu juz w 2010 roku,czulam sie tak samo strasznie,jakby obca sobie,przerazalo mnie to,dostawalam atakow paniki! Dostalam Wenlafaksyne i po kilku tygodniach przeszlo mi wszystko,przez ponad rok cieszylam sie zyciem. 2 miesiace temu odstawilam leki i tydzien temu wszystko wrocilo,koszmar jakis. Zaczelam znow zazywac leki,ale boje sie,ze nie podzialaja tym razem,jestem zrozpaczona,ze ten koszmar znow wrocil :( Nie mam juz nadzieji!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was serdecznie!

To mój pierwszy post na tym forum.Również cierpię na to co nazywacie depersonalizacją.Za Oceanem nazywają to raczej "brain fog" czyli mgła umysłowa, a wiadomo że są do przodu.

Jeżeli macie następujące objawy:słaba pamięć krótkoterminowa,trudności ze znajdowaniem i zamienianiem słów,spadek ostrości mentalnej,brak jasności myślenia,uczucie że jesteś we mgle lub że czarna chmura jest nad twoją głową,lekka depresja lub nerwowość,brak skupienia,trudności w koncentracji,trudności w uczeniu nowych rzeczy,zmniejszenie kreatywności,trudności w rozwiązywaniu problemów,zmniejszony czas uwagi i kilka podobnych.

Jeżeli rozpoznajecie niektóre z nich u siebie to prawdopodobnie macie mgłę umysłową.Ale to nie jest choroba.Jest to po prostu objaw pewnych zaburzeń w organiźmie.Bardzo chętnie pomogę więc jeśli ktoś jest chętny to proszę się odezwać.Ja tez na to cierpię już od pięciu lat ale w końcu doszedłem czym u mnie jest to spowodowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć ronaldo:) też to mam, niestety od wielu lat, zaczęło się w dzieciństwie. Czasem mi odpuszcza, czasem nie. Leki nie pomogły, obecnie chodzę na psychoterapie, ale to jeszcze bardziej pogłębia moja frustrację. Wkurzam się, bo czuję, że to całe gadanie o rzeczach o których wiem od dawna jest na nic. czy mógłbyć opisać jak sobie z tym radzisz? Jak to leczą?

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to to samo, ale ja czasem jak się bardzo zdenerwuję to mam tak, jakbym oglądała sytuację w której uczestniczę z boku, jak film. Z tym że jestem widzem a nie aktorem, to trochę przerażające i mam wtedy wrażenie że nie mam do końca wpływu na to co "ja" oglądana z boku zrobię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje poczucie derealizacji zwykle wiąże się z jakąś zmianą. Otoczenia, osób czy sytuacji. Np. w tej chwili... Musiałam wstać po długim weekendzie dość wcześnie i czuję się okropnie. Nie wiem czy będę w stanie wyjść z domu. Wszystko wydaje się być mega dziwne. Jakbym była w pół śnie. Przez to jestem bardzo zaniepokojona i boję się, że skończy się to paniką, z której już nie wyjdę. Jak już pozwolę sobie na atak, to będę odczuwać tego skutki miesiącami... Boję się, że nie dam rady. Niech to już przejdzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie derealizacja to jeszcze pół biedy , to się da jakoś wytrzymać . A co do depersonalizacji z tym jest już dużo gorzej , na szczęście mam z tym na chwile spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wrażenie, że mnie tu nie ma

 

Witam, szukałam takiego tematu i nie ma, jak jest, to proszę przenieść.

 

Od pewnego czasu w szkole, czasem w domu, mam wrażenie, że wcale mnie tu nie ma/nie żyję/nie obserwuję tego naprawdę tylko oglądam film/oglądam to przez szybę. Bolą mnie oczy, ale widzę dobrze, tylko tak jakby przyćmione wszystko. Potrafię z kimś rozmawiać, odpowiadać odruchowo tak/nie/'ehe', bo się zamyśliłam; a potem nie wiem, o czym rozmawiałam, ani o czym myślałam. Nie mogę nic zapamiętać, posypały mi się oceny, potrafię coś przeczytać lub obejrzeć, a potem nie wiedzieć, co. Do tego ogólne nie mam ochoty z nikim rozmawiać, najchętniej bym spała [wczoraj przespałam 4 godziny w dzień, nie wiem czemu]. Czy ktoś z was ma podobny problem?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.

Chcę się poradzić was co myślicie o tym co mi dolega.

A więc tak.

Rok temu miałem dziwne napady takiego oderwania od rzeczywistości, najczęściej zdarzało się to na lekcjach i musiałem wyjść z sali.

Zrobiłem podstawowe badania krwi i moczu, a także echo serca i wszystko było dobrze.

Jednak nadal miałem takie napady w szkole a w domu jakby lekkie zawroty typu np. jak po biegnięciu ale bez zmęczenia, tylko w głowie.

Poszedłem do neurologa i powiedział ze to może być nerwica i trochę z nim porozmawiałem jak z psychologiem, i zlecił też ćwiczenia na szyję,

bo to też mogło być przez postawę bo mam parę przykurczy m.in. na szyi.

Po tej rozmowie zrobiło mi się jakby lekko porobiłem te ćwiczenia i po niedługim czasie czułem się normalnie aż do niedawna.

Rozbolało mnie mocno na wysokości przepony, ale był to chyba żołądek bo się objadłem rożnych rzeczy, ale też był większy jak to od jedzenia.

Wtedy się wyprostowałem i zaczęło mi ciśnienie uderzać do głowy i lekko się odłączałem od rzeczywistości ale nie mocno.

Parę dni po tym jakby ten stan sprzed roku zaczął powracać zacząłem mieć problemy z oddychaniem, chociaż rzuciłem prawie miesiąc temu palenie i inhalowałem e papierosa.

Co jakiś czas czułem ucisk w klatce jakbym był ściśnięty i jak czułem, że tak się dzieje musiałem oddychać równo przez nos bo gdybym zaczął oddychać przez buzie to skończyłoby się

to lekkim odlotem jak wcześniej.

I teraz ciągle mi się gorzej oddycha i czuje się dziwnie tak nienaturalnie.

Mam rodzinę, kochającą dziewczynę i dobry dom.

Nie wiem już sam ile tego mi się dzieje z głowy a ile ze stanu fizycznego.

Co o tym myślicie?

Jak to pisałem jakby lżej mi się oddychało, ale nadal czuję jakby ściśnięcie w szyi.

I jeszcze mam podwyższone ciśnienie, choć papierosa odstawilem 3dni temu wcześniej po odstawieniu miałem

od 120 do 135 na 70-90 a teraz od 145 do 150 na 90-95

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica? Chore jazdy.

 

Witam. Mam 16 lat, piszę tutaj bo potrzebuję pomocy.

Otóż Lutego 2010 roku, doznałem poraz pierwszy ataku, wyglądał on następująco:

Jadąc autobusem do szkoły, rozmyślałem o życiu, czym jest życie,

co jest po śmierci, czy koniec świata nastąpi w 2012 roku?

I nagle omdliło mnie, wszystko było jak we mgle, koleżanka mówiła coś do mnie, a ja nie reagowałem na to,

serce waliło mi mocno, dopiero po około 30 sekundach przeszło mi.

Od tamtej pory męczę się z myślami, atakami derealizacji aż do dziś.

Na początku było tylko uczucie nierealności, wszystko jak przez mgłe,

panicznie się tego bałem, nie wiedziałem o co chodzi.

Powiedziałem o tym rodzicom, powiedzieli, że nic mi nie jest, że jestem rozpieszczony.

Mimo wszystko dalej ich męczyłem, mama w końcu uwierzyła, jak dostałem ataku, bałem się że to wszystko jest nierealne, że to sen,

że moi rodzice nie istnieją, że moje rodzeństwo też nie istnieje, a przecież tak ich kocham, nie wyobrażam sobie życia bez nich.

Pamiętam to wszystko jak dziś. Później dochodziły różne inne rzeczy, ciągle zadawanie pytań czym jest życie? czemu woda to ciecz?

RÓŻNE bezsensowne pytania pojawiały się w mojej głowie, i mimo że logicznie wiedziałem, że to chore, że poprostu tak to zostało stworzone,

to jednak bałem się tych pytań. Czemu? Sam nie wiem.

Do tego doszło uczucie, że ja to nie ja, a mianowicie było to na treningu boksu(chodziłem żeby wyładowac energie, myslalem ze pomoze),

popatrzalem na sparingu koledze w oczy i przestraszyłem się, w mojej głowie zrodziło się pytanie "dlaczego nie mogę zobaczyc siebie?"

a po chwili lęk że nigdy nie zobacze siebie swoimi oczami, pozniej doszly inne mysli, uczucia jakby nie swoistosci ciała, jak wstawałem nieraz w nocy

do ubikacji, to mialem uczucie jakbym nie mial ciala. Na poczatku przez pierwszy rok było to dla mnie strasznie męczące, niezrozumiałe,

dlaczego ja? dlaczego tylka ja tak mam? Może dlatego że tylko ja jestem prawdziwy? I mimo latania po forach, patrzenia na wypowiedzi innych,

widziałem ze nie tylko ja tak mam, ale moja myśl była nastawiona oczywiscie ku jednemu 'pieprzony teatrzyk', że to fikcja, oni zmyslaja.

Czasami patrząc na kolegów, koleżanki, rodzine, czułem się jakbym patrzał na kogoś obcego..

Często na lekcji fizyki, jak patrzałem na mapke z stopniami celsjusza w róznych miejscach wszechświata to oblatywał mnie strach i myśl, że jesteśmy nic nic nie znaczącym,

małym istnieniem, że nie mamy wpływu na to co sie z nami stanie.

Potem doszedł strach przed kosmosem, strach przed tym ze slonce nas pochlonie, przed wybuchem ziemi, ciągle

wydawało mi się, że za chwile może się coś takiego stać,siedząc w domu, w szkole, w kosciele, idąc do sklepu ciągle się tego bałem, za każdym razem

byłem caly spocony. Wszystkiego sobie tutaj nie przypomne, piszę to na szybko, gdyż własnie dopadła mnie derealizacja, wszystko jak przez mgłę, 2D.

Mimo wszystko jakoś się przyzwyczaiłem do tego, tak jakbym był skazany juz na to. Ten rok jest i tak nadzwyczaj łagodny, może przechodzi?

Znalazłem dziewczyne, i jakoś szło, mogłem spać po nocach, nie myślałem o tych BZDETACH, wiadomo że nie wszystko przeszło, uczucie nierealności, było wciąż

ale w porównaniu do tego co było dawniej, był to dla mnie sukces! Było ok do póki nie wyszło z dziewczyną, po tygodniu, dwóch zaczeło wracać, juz nei tak

jak kiedyś, ale wraca, dzisiejszy atak mówi za siebie. Dobrze, że mamy Czerwiec, bo aż boję się Grudnia, jak mi nie przejdzie to ja chyba na zawał umrę.

Tyle się naczytałem o końcu świata, o jakichś organizacjach NWO, już od paru lat odczuwam strach przedtym a co dopiero za te pare miesięcy...

I nikt nie umie mi przetlumaczyc ze to fikcja. Sam chcialbym w to wierzyc, a mimo to boję się. Byłem też u 2 psychiatrów, i psychologa, jeden mi powiedział po

3 minutach rozmowy, ze mam natretne myśle, dała leki i powiedziała że za pół roku powinno przejść. No nie przeszło. Drugi nie posatwił zadnej diagnozy,

po rozmowie z rodzicami, którzy jak zwykle opowiadają jaki to ja rozpieszczony itd.. uznał że poprostu udaję:) no cóż, świetny psychiatra nie ma co.

Później latałem po psychologach, ale nic to nie dawało, może by dało, ale jak ja byłem na wizycie z 3 razy? Więcej rodzice mi nie pozwalali,

zacytuje "Nie przechodzi Ci to ile masz zamiar tam chodzić?" a jak odpowiadam, że leczenie może trwać nawet 2-3 lata, to odpowiadają "jak zwykle sobie coś wmawiasz".

Dlatego piszę tutaj, bardzo proszę o pomoc, nie daję sobie rady, rodziców męczyć już nie będę, muszę czekać do osiemnastki.

Powiedzcie, co to do cholery jest? Czy to tylko okres dojrzewania? Co mam robić, żeby mi przeszło, żeby chociaż złagodniało ile się da.

Jak dać sobie radę w tym roku? Ja nie wytrzymam chyba tego grudnia. Dziękuję z góry za pomoc, i za to, że chciało się wam czytać mój niezbyt krótki tekst ;)

 

PS. Często szukałem powodów, ale nie miałem pojęcia co mogłobyć przyczyną, nawet jak coś przychodziło mi na myśl,

to odrzucałem to, bo nie miało to dla mnie znaczenia, ale teraz rozumiem, że może to co mnie nie poruszyło, jednak było powodem tej "nerwicy(nie wiem jak to nazwać)".

Miesiąc przed zmarł mi pies, z którym wychowywałem się od urodzenia, była jak siostra. Pod koniec życia ledwo słaniała się na nogach, a ja okazałem brak szacunku,

dopiero potem dotarło do mnie jak skandalicznie się zachowałe, dostarło że to był pies z którym przeszedłem całe 14 lat, obydwoje od malucha.

W Listopadzie przeprowadzka, z domu w którym się wychowałem, też to przeżyłem ale na początku tylko.

I nowa szkoła bez znajomych, z której chciałem się przepisać, ale wszystkie starania szły na marne. A jak już się przepisałem to i tak nie pomogło..

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

EugenN, Dziwię się, że na początku nikt z psychiatrów nie zaproponował Ci psychoterapii.

I Rodzicom też się dziwię.

Pokaż im te forum.

Tu ludzie leczą się parę lat, żeby pozbyć się objawów, chodzą długo do psychoterapeuty.

Mama niech sobie poczyta o terapii. To proces, który musi potrwać dużej,żeby były efekty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

EugenN, Jakbym widział siebie sześć miesięcy temu. Z tym, że ja totalnie nie wiedziałem czym jest derealizacja i byłem pewny, że zwariowałem. Tu tylko psychoterapia pomoże. Leki mogą jedynie zmniejszyć objawy, ale ich w pełni nie wyeliminują. Wiem, bo kiedy dostawałem ataku derealizacji to brałem Lorafen i 30 min później było ok, ale tylko na kilka godzin. Potem derealizacja wracała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie da się podobno po mnie poznać, że mam jakieś problemy...

Kiedyś latałem po mieszkaniu, jak mialem atak, nie wiedzialem co ze soba zrobic, siadalem, wstawalem.

A później to minęło choć uczucie, że coś nie tak jest ze mna wciąż było i jest.

Potrafie normalnie rozmawiać z ludźmi, nie latam przy ataku, chyba że jakis bardzo mocny, to mam odrazu odruch do uciekania i zaczynam biec, do domu, a w domu po prostu oddycham spokojnie i czekam az przejdzie.

Mimo że mam w głowie piekło nie mówie o tym juz nikomu od prawie dwóch lat, dlatego przepraszam jesli to dla was problem czytać te wypociny, ale to jedyny sposób w którym mogę się podzielić z kimś co się ze mną dzieje.

Mam marzenia, chciałbym zostać człowiekiem wysoko postawionym w rankingach MMA, staram się je realizować chodząc na boks, ale za każdym razem kiedy dostaje motywacje, to gaśnie ona z myślą 'ale jeśli to jest fikcja, to sen z którego się obudze?' to po co mam dążyć do celu? po co mam zostać kimś kim bardzo bym chciał skoro to pryśnie? Z drugiej strony mój staram się podbudować myślą, że nawet jeśli to sen, a może nie? to warto spróbować? bo później do końca życia bede żalował ze przez tą CHOROBE zepsułem sobie przyszłość. Chwilowo podbudowujące, ale ta pierwsza myśl i tak zwycięża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×