Skocz do zawartości
Nerwica.com

tegen

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tegen

  1. Mam problem z jedzeniem... Nie mam w ogóle apetytu, na nic nie mam ochoty, najchętniej w ogóle bym nie jadł. Szkoda, że nie ma tabletek, które załatwiałyby sprawę jedzenia. Ale jem, bo wiem, że muszę, boję się zasłabnięcia, omdlenia. Dlatego jem, wmuszam w siebie jedzenie. Problemem jest też jedzenie przy ludziach, bo jadam wolno, powoli wszystko przeżuwam, robię długie przerwy, pauzy. Jedną kanapkę potrafię jeść ... godzinę. To jest dla mnie naprawdę trudne, bo nie chcę dopuścić do chudnięcia (ważę 56 kg przy wzroście około 175 cm). Ogólnie mam ten stan już od roku (w tym czasie wmuszając często jedzenie przytyłem 1 kg z 55 do właśnie 56 kg), tzn jakiś czas było nawet dobrze, teraz znowu wraca i czuję, że znowu muszę to przechodzić. Wstyd jak kolejny raz na stołówce będę jadł kotlet przez 40 minut albo oddam połowę obiadu. Ale jeść muszę, bo boję się o zdrowie. Wszystko zaczęło się od jednego zemdlenia, przyczyny lekarz nie potrafił ustalić, ale ja wiem, że to chyba było z głodu, o strasznie chciało mi się wtedy jeść. Potem przez rok jakoś to było i rok temu na wyjeździe wpadłem w taką nerwicę właśnie - daleko od domu, w obcym kraju, bardzo nieregularne pory jedzenia i puszkowe jedzenie, na które już patrzeć nie mogłem. Bez przerwy myślę o tym jedzeniu jako o przykrej konieczności. Nigdy nie jadłem dużo, jadłem mniej, ale przynajmniej nie było problemu, jaki mam teraz. Tzn jak nie chciałem jeść to nie jadłem, często wychodziłem bez śniadania. Teraz tak nigdy nie robię, wmuszam w siebie i jem na siłę. Przez to jedzenie kojarzy mi się przykro. Mam też z tego powodu wewnętrzne wyrzuty sumienia, bo wiem, że w Afryce ludzie umierają z głodu. Nie rozumiem jednak jak ludzie mogą wcinać wszystko w takich ilościach, czasem mam wrażenie, że w ogóle nie myślą o jedzeniu tylko jedzą automatycznie, jakby byli zaprogramowani.
  2. Też macie coś takiego, że często czujecie się jakby po wypiciu dwóch piw? Ja tak opisałbym swoją derealizację, czuje się po prostu trochę nieobecny, mam jakby opóźniony czas reakcji.
  3. Witajcie, poznałem dość fajną dziewczynę, nie znamy się jeszcze dobrze nie mówiąc o tym, że nie znamy swoich rodzin. I tutaj pojawia się właśnie moja wątpliwość, jak dziewczyna przyjmie to, że mój ojciec jest alkoholikiem, boję się, że ją to odstraszy albo jej rodzina będzie przeciwna naszej znajomości. Trudno mi sobie wyobrazić, jak jej opowiedzieć o tych wszystkich przykrych przeżyciach, gdy zapyta, a kłamać nie będę bo to przecież nie ma sensu. Poza tym ona jest bardzo wesołą osobą, ja z racji swojej sytuacji rodzinnej nie zawsze mam powody do radości. Różnimy się też raczej pod względem materialnym, ona jest zamożniejsza. Jestem ciekaw Waszych opinii i doświadczeń, jak Wasi partnerzy przyjęli wiadomość o tym, że jesteście DDA i ogólnie sprawy z tym związane. Pozdrawiam
  4. Też podejrzewałem jakiś czas temu u siebie anemię i cukrzycę, ale badania krwi i moczu to wykluczyły na szczęście. Myślę, że anemię przede wszystkim mógłbyś mieć gdybyś nie jadł mięsa, a w cukrzycy to człowiek jest ponoć senny, a Ty masz kłopoty z zasypianiem. Ale doskonale Cię rozumiem, że jak się ma napisane czarno na białym to się jest spokojniejszym więc zrób badania. Poza tym chyba trzeba się zdecydować pójść do psychologa. Ja już się zbieram z tym od ponad miesiąca albo lepiej, mojej doktor pierwszego kontaktu sugerowałem nawet, po okazaniu wyników badań, że to może nerwica, ale ona stwierdziła, że najpierw trzeba sprawdzić czy to nie nadżerki żołądka i przepisała tabletki. To było z miesiąc temu, a tabletki stoją nienaruszone. Teraz jakoś trudno mi się zebrać do lekarza i prosić o skierowanie do psychologa, bo znowu boje się że mnie nie zrozumie, jakoś trudno wtedy było mi się przełamać i powiedzieć jej wszystko, sukcesem było samo to, że odważyłem się jej powiedzieć, że podejrzewam u siebie nerwicę.
  5. piotrek9444 prawdopodobnie masz nerwicę, ja podobnie kiedyś miałem natręctwa, teraz bardziej nasilone mam lęki. Myślę, że nerwicę natręctw to na pewno można stwierdzić po opisie Twoich zachowań np. z drzwiami. Ja kilka lat temu miałem bardzo wiele różnych natręctw, teraz też są, ale mniej silne a bardziej przeszkadzają mi lęki, też boję się o zdrowie itd. Kiedyś spokoju nie dawało mi ciągłe myślenie o zawale, teraz o zaburzeniach rytmu serca i różnych innych chorobach m.in. związanych z układem pokarmowym. Też często nie mogę jeść, tzn. na ogół jakoś w miarę normalnie jem, ale na pewno za mało. A już najgorzej jest w poniedziałki (jutro ) kiedy spędzam cały dzień i śpię poza domem, nie mogę wtedy naprawdę jeść, nie mam w ogóle apetytu, boję się zwymiotować w trakcie jedzenia i po nim, mam jakby skurcz żołądka. Jestem na 3roku studiów i na szczęście mam taki plan, że nocuję poza domem tylko raz w tygodniu z pon na wt ale już boję się co będzie na 4 roku, kiedy znowu będzie mnóstwo zajęć obowiązkowych i trzeba będzie mieszkać poza domem, co ciekawe przez poprzednie dwa lata nie miałem tego problemu. Sorry że ja tak o sobie, pisałem gdzieś tu na forum już trochę o sobie, ale chciałem się wygadać przed jutrzejszym trudnym dniem :/ Idź do lekarza, jeśli czujesz taką potrzebę, poproś o skierowanie do kardiologa opisując swoje objawy. No i absolutnie musisz się rozstać z panią M., bo być może to ona jest winna części Twoich objawów.
  6. magdam22 dziękuję Ci bardzo za odpowiedź. Odpowiadając na Twoje pytania nie szukałem pomocy u lekarzy, ale zamierzam to zmienić. Czy do psychologa potrzebne jest skierowanie, bo w internecie znajduję sprzeczne informacje? Jeśli zaś chodzi o to, czy mogę się komuś wygadać to rozmawiałem z mamą o mych dolegliwościach i również ona uważa, że mam nerwicę; muszę jednak zaznaczyć, że nie rozmawiamy o tym za dużo, gdyż ja nie chcę jej dodatkowo obciążać problemami. Poza tym niestety nie mam takiej osoby, z którą mógłbym o tym po prostu pogadać. Wracając do mojego poprzedniego postu, który pisałem dość szybko, to przypomniały mi się pewne inne dolegliwości, które mnie kiedyś męczyły. Jako dziecko bałem się np. zakażenia krwi, jak byłem w gimnazjum miałem bardzo typowy dla chorych na nerwicę natręctw objaw: bardzo dokładne mycie rąk po wyjściu z toalety, czasem trwało to kilka minut: mydliłem ręce, myłem, spłukiwałem, potem znowu mydliłem itd przez 5-10 minut. Albo wielokrotne sprawdzanie, czy drzwi wejściowe są zamknięte, tyle, że nie jak wychodziłem z domu, ale jak byłem w środku i miałem kłaść się spać. Obecnie, jak pisałem już wcześniej, od dwóch tygodni cierpię na jakieś trawienne dolegliwości, z jednej strony wiem, że jeść muszę, bo właśnie boję się zasłabnięcia, ale z drugiej strony jak tylko myślę o jakimś konkretnym jedzeniu, to czuję mdłości, albo inaczej: boję się wymiotów przy jedzeniu. I to daje mi jakąś nadzieję, że to jest wszystko w mojej podświadomości, że to jest nerwica, ale żeby wykluczyć jakieś choroby zrobię badanie cukru i krwi, chciałem już wcześniej ale niestety morfologię robią u mnie tylko w poniedziałki i wtorki. Muszę się jeszcze pomęczyć.
  7. Witam, podejrzewam u siebie nerwicę i chciałbym przedstawić Wam pokrótce moją sytuację oraz prosić o jej ocenę. Mam 20 lat, studiuję. Mój ojciec jest alkoholikiem, który nigdy nie dbał o rodzinę, a jedyne co jej dał to kłótnie, wyzwiska i groźby. Moja mama ma nerwicę. Ja swoich pierwszych objawów tej choroby upatrywałbym już w podstawówce, wtedy strasznie dawały mi się we znaki natrętne myśli - bluźniercze, o treści religijnej. Zacząłem sobie wymyślać, że jak nie wykonam określonej czynności, to stanie się coś bardzo złego. Te czynności również były niedorzeczne, właściwie częściowo dręczą mnie do dzisiaj: muszę mieć w pokoju bezwzględny porządek (tzn. wszystko musi być na swoim stałym, ściśle określonym i niezmiennym miejscu, zaś kurz mi nie przeszkadza). Jak pracuję na komputerze i zapiszę plik to potem kilka razy sprawdzam, czy rzeczywiście się zapisał a potem czy aby na pewno jest w folderze, czy przypadkiem się nie usunął. I podobnych sytuacji jest więcej. Zawsze miałem i mam świadomość bezsensowności swoich myśli i czynów, staram się je opanować - raz lepiej raz gorzej. W gimnazjum miałem trudny okres, dręczenie przez niektórych rówieśników, co często skutkowało wagarami - byle nie pójść do szkoły. W liceum było zupełnie inaczej - normalnie, dobrze i to był chyba najszczęśliwszy etap. Aha co do szkoły to jeszcze jedna kwestia - zawsze bardzo męczyło mnie odrabianie prac domowych, nie samo pisanie wypracować i rozwiązywanie zadań o ile upewnianie się, że ... o niczym nie zapomniałem, że zrobiłem wszystko co było zadane. Od kilku lat nie dają mi także spokoju objawy związane z moim zdrowiem. Przed długi czas bardzo bałem się zawału serca, potem wykryto u mnie niewielką wadę (wypadanie płatka zastawki - wada niegroźna) i moje obawy, strach się pogłębiły. Miałem ekg, echo serca i generalnie badania potwierdzają tę wadę, żadnych innych dolegliwości. Raz miałem tak silny napad lęku, że chciałem wzywać pogotowie, ale nie chciałem w domu robić cyrku i jakoś przeszło, dodam, że miałem wtedy normalne dla mnie ciśnienie. Od niedawna częściowo się przekonuję, że w zasadzie nie mam podstaw by podejrzewać zawał i bać się go jak tylko coś lekko mnie zaboli i ukłuje w sercu. Ale, jak to się mówi, natura nie znosi próżni i ostatnio myślę, że coś dzieje się z moim układem pokarmowym. Kiedy przychodzi pora posiłku, czuję, że dopada mnie głód, kiedy jem i krótko po zjedzeniu mam wrażenie że drżą mi ręce i nogi, że zaraz zemdleję, osunę się na podłogę, ale kiedy dokładnie przyjrzę się ciału nie ma śladu żadnych drgawek, dreszczy - chyba muszę sobie to wmawiać. Jutro chcę zrobić badanie cukru i morfologię, ale generalnie podejrzewam, że może to być nerwica. Co Wy, drodzy forumowicze, myślicie o mojej sytuacji? PS. właściwie nie wiedziałem, gdzie umieścić mój post, w forum nerwica lękowa czy natręctw, ale ostatnio bardziej męczy mnie strach o własne zdrowie.
×