Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ukrywacie swoją chorobę przed innymi?


lorana

Rekomendowane odpowiedzi

Zwłaszcza, jeśli wasze choroby psychiczne są długotrwałe i mają ciężki przebieg?

Ja choruję od 15 lat, wiedzą rodzice i jedna ciocia. Wiedzieli jeszcze babcia z dziadkiem, ale nie żyją.

Gdyby dalszą rodzina się dowiedziała, to jedyne coby z tego było, to sensacja i wyśmiewanie mnie. Zwłaszcza, gdyby dowiedzieli się, że miałam EW na depresję lekooporną.

Edytowane przez lorana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, lorana napisał(a):

Zwłaszcza, jeśli wasze choroby psychiczne są długotrwałe i mają ciężki przebieg?

Ja choruję od 15 lat, wiedzą rodzice i jedna ciocia. Wiedzieli jeszcze babcia z dziadkiem, ale nie żyją.

Gdyby dalszą rodzina się dowiedziała, to jedyne coby z tego było, to sensacja i wyśmiewanie mnie. Zwłaszcza, gdyby dowiedzieli się, że miałam EW na depresję lekooporną.

Nie udało mi się i wiedzą wszyscy. Rzeczywiście jestem na językach i oczywiście ludzie robią różne niemiłe podchody. Tak mnie załatwili "życzliwi" ludzie. Generalnie dzięki temu też nauczyłam się, że najważniejsze jest za kogo ja się uważam a opinia innych do szczęścia nie jest mi potrzebna. Wypracowałam poczucie własnej wartości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ukrywam. Z rodziny, że mam OCD wie tylko moja siostra. Objawy  mam od 20 lat. Leczenie zaczęłam 10 lat temu. Powiedzialam siostrze za radą terapeutki. Powiedzialam jeszcze dwum osoba z którymi byłam w zwiazku. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja powiedziałam kilku przyjaciółkom i mamie, że chodzę na terapie ale nie chciałam im powiedzieć z jakiego powodu. Tylko jedna wie, że związane jest to z przemocą seksualną ale sama mi się zapytała o to wprost, bo nie dawało jej to spokoju. Nie mówię, głownie dlatego, że jest to akurat wg mnie bardzo obciążające dla innych i nie chciałabym, żeby bliskie mi osoby cierpiały z tego powodu. A inna sprawa to nie chciałam, żeby ktoś mnie traktował inaczej.

Co do rozpoznania z kolei zaburzeń dysocjacyjnych postraumatycznych (dosyć zaawansowanej dysocjacji strukturalnej ) no to już nikomu z bliskich nie mówiłam. Dwie pierwsze terapeutki u których byłam to nawet za bardzo nie wiedziały o czym ja mówię dopiero trzecia, która specjalizuje się w traumie na początku jak do niej przyszłam i jej powiedziałam co mi się wydaje, że mam to zrobiła mi dokładne testy i to potwierdziła. To w sumie jedyna osoba, która mi cokolwiek powiedziała. Psychiatra do której chodzę, żeby mi pomogła z lekami na poprawę na stroju to w ogóle nic mi nie mówi (przed spotkaniem z nią moja terapeutka z nią porozmawiała i powiedziała z czym się zmagam). Ale w sumie generalnie jest to trochę frustrujące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ogłaszam tego wszem i wobec, ale też nie ukrywam. W pracy wiedzą, ale tyle ile muszą, bez szczegółów, ale też dzięki temu nie mam problemów z wyjściem wcześniej jak mam wizytę u lekarza. Przy badaniach okresowych tylko muszę mieć zaświadczenie od lekarza prowadzącego, ale to nie problem raz na 2-3 lata poprosić o świstek przy okazji wizyty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wie nikt. Kilka razy chciałem powiedzieć siostrze, ale stwierdziłem że nie będę jej obciążał swoim gównem, ona ma męża i dzieci i swoje sprawy na głowie.

 

Na badaniach okresowych do poprzedniej pracy się nie przyznałem po prostu i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi jeszcze przyszło do głowy, że ja w sumie nie dodałam tego, że  fakt, że chociaż jedna bliska mi osoba ma jakąś koncepcje z czym się zmagam to mi dużo dało. Przyjaciółka jest kochana osoba i zareagowała w ten sposób, że tak jest to strasznie trudna wiedza i ciężko jest jej zrozumieć kto mógłby chcieć skrzywdzić taką dobrą osobę jak ja ale chciała, żebym wiedziała, że bardzo mnie kocha, to nic nie zmienia i żebym pamiętała, że jestem wspaniałym człowiekiem.

Sama z siebie bym jej tego nie powiedziała a obawy, ze jest to za bardzo obciążające, za straszne, że mogłoby to ją dręczyć itd. Ja nawet na terapii martwię się o terapeutkę, że ją dołuje mocno tym co mówię. Nawet ostatnio jak się widziałyśmy to moja terapeutka się popłakała i bardzo mnie to poruszyło. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam problemu by mówić w sposób naturalny o swoich problemach psychicznych. Oczywiście nie zanudzam wszystkich na około tym tematem, ale tez nie zatajam swoich problemów, gdy wyjaśnienie jakiejś sytuacji tego wymaga. Ostatnio np. miałem spotkać się z prawnikiem. Zaproponowałem mu spotkanie u mnie, uczciwie pisząc , że jestem w kryzysie psychicznym, mam problem z odnalezieniem się w nowym miejscu zwłaszcza gdy mam rozmawiać na poważne tematy z nie znanym mi człowiekiem, że taka sytuacja jest dla mnie niezwykle stresująca i działa na mnie destrukcyjnie. Prawnik pofatygował się do mojego domu, mimo ,że z zasady przyjmuje tylko w swojej kancelarii. Albo np. gdy ktoś mnie zaprasza na jakąś imprezę, na której jako skrajny introwertyk i samotnik, źle bym się czuł ( najdelikatniej mówiąc), to też bez żadnego problemu wyjaśniam dlaczego nie chcę przyjść. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z jakąś szyderą, obmawianiem itp. Myślę , że wielu mnie ceni właśnie za to, że uczciwie wyjąśniam sytuacje, a nie uciekam w kłamstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak to zrobić żeby ktoś nam opowiedział o swoich problemach? Podejrzewam, że z moją siostrą jest coś nie tak i nie wiem jak to zrobić żeby mi powiedziała dlaczego się nie obroniła, nie chce podjąć pracy itd.? Próbowałam z nią rozmawiać ale nic mi nie powiedziała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.09.2024 o 20:28, Dryagan napisał(a):

Ech, u mnie to wiedzą wszyscy - nawet w pracy. Niestety w czasie epizodów chorobowych nie bardzo to można ukryć. Skutek taki, że przy badaniach okresowych muszę mieć świstek od psychiatry

Jakie były reakcje ludzi? Czy wiedzą o co chodzi?

 

Ja oczywiście nie mówię - moja choroba słabo się objawia, nie wiedza nawet osoby z mojej rodziny, wątpie bym znalazła zrozumienia - raczej myślę, że albo by się śmiali, odsuneli/bali, albo mieliby to gdzieś. I tak jestem dziwna dla nich.

O ChADzie się nie mówi, to działa na niekorzyść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Szalony Kojot napisał(a):

Jakie były reakcje ludzi? Czy wiedzą o co chodzi?

 

Ja oczywiście nie mówię - moja choroba słabo się objawia, nie wiedza nawet osoby z mojej rodziny, wątpie bym znalazła zrozumienia - raczej myślę, że albo by się śmiali, odsuneli/bali, albo mieliby to gdzieś. I tak jestem dziwna dla nich.

O ChADzie się nie mówi, to działa na niekorzyść.

Moja mama pracuje na wysokim stanowisku. Jakiś jej stary kolega ma ChAd, ogólnie ludzie raczej rozumieją, że jeżeli ktoś z tym zaburzeniem bierze leki, to jest ok. Nie jest to też tak stygmatyzowana choroba jak schizofrenia :P Prawdopodobnie wynika to z nazewnictwa. Nazwa CHAD jest neutralna, schizofrenia bardzo pejoratywna 

 

----

 

Jakbym ja powiedział komuś, że mam OCD to nic by to nie zmieniło. Ewentualnie na plus, że jestem niby "uporządkowany", ludzie totalnie nie rozumieją tego zaburzenia i się w sumie nie dziwie, jest bardzo skomplikowane wbrew pozorom.

 

A jeśli chodzi o Aspergera to wiadomo nie mówię, bo trochę WSTYD :X Chociaż ludzie co raz bardziej się z tym otwierają, ostatnio Sławomir Mentzen się przyznał do posiadania Aspergera.

Ale no ogólnie jeśli powiesz komuś, że masz Aspergera/spektrum autyzmu to wydaje się to trochę szokujące dla otoczenia moim zdaniem.

 

a szkoda, fajnie by było :P 

 

Ktoś: idziesz na miasto?

Ja: Nie, mam Aspergera :P 

 

XDDD

Edytowane przez Wrwsw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Wrwsw napisał(a):

Jakbym ja powiedział komuś, że mam OCD to nic by to nie zmieniło. Ewentualnie na plus, że jestem niby "uporządkowany", ludzie totalnie nie rozumieją tego zaburzenia i się w sumie nie dziwie, jest bardzo skomplikowane wbrew pozorom.

 

Biorac pod uwage ze mam jeden z najwiekszych balaganów na biurku w pracy, nikt nie pomyślałby że przez OCD jestem uporzadkowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, bei napisał(a):

Biorac pod uwage ze mam jeden z najwiekszych balaganów na biurku w pracy, nikt nie pomyślałby że przez OCD jestem uporzadkowana.

dlatego użyłem słowa "niby", bo zazwyczaj to się mija z prawdą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam AuDHD (połączenie ADHD i autyzmu), nerwicę lękową, depresję, PTSD oraz podejrzewam zaburzenia osobowości. Nie ukrywam tego. Od wielu lat pracuję charytatywnie i kiedy praca zawodowa ograniczyła mi możliwość spędzania wielu godzin na pomocy innym, za mój projekt społeczny obrałam sobie mówienie wprost o zaburzeniach. Jednak ja mam „łatwiej” bo prowadzę w miarę normalne życie i mogę pokazywać, że z tymi diagnozami da się pracować, uczyć, mieć rodzinę, staram się tylko uświadamiać jaka jest cena. Jak bywam wyczerpana, przestymulowana, niemalże sparaliżowana i totalnie wypompowana przez to, co dla innych jest codziennością. Ale staram się otwarcie mówić o swoich diagnozach, a wtedy rozmówca często przyznaje, że też ma problemy. Jedna koleżanka z pracy ma męża i syna z autyzmem, inna miała silny epizod nerwicy lękowej, kolejna już któryś raz leczy depresję. Kiedy ja mówię głośno o swoich problemach, inni też się otwierają i ten temat się normalizuje. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mienta napisał(a):

Ja napisałam posta na Facebooku i otrzymałam mnóstwo wsparcia od bliższych i dalszych znajomych. Rodzina wie cała (jest mała), również rodzina męża wie.

Pewnie też ulga, że to tylko schizofrenia. Gorzej by było jakbyś miała nerwicę, wtedy byłaby tragedia. A tak to tylko schizofrenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, mienta napisał(a):

@Wrwsw w rodzinie męża jest siostrzeniec z depresją i on też się z nią specjalnie nie ukrywa. A przecież ta choroba wyklucza człowieka z życia i pracy na co najmniej kilka miesięcy.

dokładnie.... Całe szczęście, że masz tylko schizofrenię. Chyba lepsze jest 100 dni ze schizofrenią niż 1 dzień z nerwicą.... naprawdę, masz farta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×