Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zakochałam się w terapeucie


Aginka

Rekomendowane odpowiedzi

9 minut temu, Pssd98 napisał(a):

Ty mówisz mi bym poczytał jakie ma skutki przeniesienie w terapii, wiadomo że będzie będzie miało swoje negatywne skutki przerwanie terapii, ale z drugiej strony pogłębianie się tych emocji, które autorka odczuwa do tego mężczyzny może pozostawić większe rysy na psychice, niż przerwanie terapii. 

 

Chodzi o przeniesienie - taki mechanizm częsty w relacjach pacjent- terapeuta, a nie o przeniesienie do innego terapeuty czy zakończenie terapii 😅

Edytowane przez Monstera

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Monstera napisał(a):

 

Chodzi o przeniesienie - taki mechanizm częsty w relacjach pacjent- terapeuta, a nie o przeniesienie do innego terapeuty 😅

O to, to. Jeszcze jest przciwprzeniesienie, ale to już problem terapeuty, nie pacjenta jeśli mowa o przeciwprzeniesieniu.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, nieprzenikniona napisał(a):

Bardzo możliwe też że to co uznajesz za informacje, które on przekazuje Ci o swoim związku to tylko Twoja projekcja…

to jest dokładnie to o czym pomyślałam ;) 
@Aginka rzeczywiście każdy pisze o przeniesieniu, ponieważ to jest jego książkowy przykład. Powiedz o tym terapeucie, przepracujcie to razem. Na pewno nie zmieni to Waszej relacji, powiedziałabym że ją pogłębi. O ile oczywiście, jest terapeutą postępującym zgodnie z kodeksem, a nie pseudo... o których ostatnio nie trudno. 

@Pssd98 rzeczywiście nie wiesz o czym piszesz. Porównujesz relację z terapeutą do zauroczenia. Dobry terapeuta przepracuje emocje i ta rzekoma "miłość" nie będzie się pogłębiać, bo jej nie ma. Pacjentka zrozumie swoje emocje, mechanizmy i wyjdzie jeszcze silniejsza, a nie z "ucierpiałą" psychiką. 

BTW. Sprawdzajcie swoich terapeutów nawet w czasie trwania terapii czy należą do PTP. Ostatnio światło dzienne ujrzała sprawa, gdzie pseudoterapeutka, pomimo ukończenia odpowiednich szkół itd. w czasie prowadzenia terapii, która trwała 4 lata, przestała należeć do PTP. Wniosek taki, żeby nie sprawdzać tylko na początku, ale również w trakcie trwania terapii. 
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

   Porównałem to uczucie do zauroczenia bo nie wiedziałem jak to uczucie nazwać. Bo to nie jest ani zauroczenie, ani zakochanie. W zauroczeniu wytwarzają się pewne emocje do danej osoby, przez to że dana osoba nam się bardzo mocno podoba. W zakochaniu człowiek zako/cenzura/e się w charakterze danej osoby. Więc nie wiedziałem jak to uczucie nazwać.

 

Muszę Ci przyznać rację, że jeśli terapeuta dobrze poprowadzi terapię związaną z uczuciem tego ,,zakochania'' to autorka możliwe, że przestanie odczuwać te dane emocje. Tylko ludzka psychika jest skomplikowana i jest taka prawda że może się to uczucie pogłębić a może zniknąć gdy terapeuta w odpowiedni sposób podejdzie do takiej rozmowy. Ale jednak zmieniam zdanie i uważam że autorka musi porozmawiać o tym problemie koniecznie.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Aginka napisał(a):

Tak wyglądały "nasze" początki i ten dystans mnie ograniczał. Jeśli taki układ wróci, nie widzę sensu dalszej pracy, bo nie będę czuć swobody wypowiedzi.

Może to jest temat któremu warto się przyjrzeć . Czy terapeuta świadomie zacieśnił relację i czy miał świadomość , że jak to robi to może wystąpić efekt zauroczenia . Czy może Ty dążyłaś do zacieśnienia relacji , żeby mieć większą łatwość się otworzyć a on się skusił . I dlaczego po terapii dalej czujesz dyskomfort w mówieniu o rzeczach ważnych dla Ciebie kompetentnemu psychoterapeucie nawet jest jest trochę zdystansowany . Może w tą stronę . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Robinmario napisał(a):

Może to jest temat któremu warto się przyjrzeć . Czy terapeuta świadomie zacieśnił relację i czy miał świadomość , że jak to robi to może wystąpić efekt zauroczenia . Czy może Ty dążyłaś do zacieśnienia relacji , żeby mieć większą łatwość się otworzyć a on się skusił . I dlaczego po terapii dalej czujesz dyskomfort w mówieniu o rzeczach ważnych dla Ciebie kompetentnemu psychoterapeucie nawet jest jest trochę zdystansowany . Może w tą stronę . 

Tak, to jest ciekawe spostrzeżenie, które nie przyszło mi do głowy. 
Wszystkie odpowiedzi dały mi bardzo do myślenia i już się taka zakochana nie czuję :D Widzę teraz, że to będzie dobry materiał do pracy nad sobą i szukania rozwiązania pewnych zachowań.
Warto było zapytać, jesteście wielcy ❤️ 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, mienta napisał(a):

Co to za terapeuta, który opowiada pacjentowi o tym, że w jego związku źle się dzieje.

Wyjaśniałam już to wcześniej. Chodziło mi o pojedyncze wtrącenia, które nawiązywały do tego, co mówiłam ja. O swoim związku i związkach z przeszłości mówiłam dużo, nie mając w wielu miejscach realnego spojrzenia na relacje, oczekiwania, itd. Pomagał mi zrozumieć, gdzie się "myliłam". 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Aginka napisał(a):

Tak, to jest ciekawe spostrzeżenie, które nie przyszło mi do głowy. 
Wszystkie odpowiedzi dały mi bardzo do myślenia i już się taka zakochana nie czuję :D Widzę teraz, że to będzie dobry materiał do pracy nad sobą i szukania rozwiązania pewnych zachowań.
Warto było zapytać, jesteście wielcy ❤️ 

Jest taka ciekawa metoda którą stosują mówcy a i każdemu się przydaje na wystąpieniu , dobrze jest powiedzieć coś co prostego , zwykłego przez co odbiorcy potraktują cię jako takiego samego jak oni , wtedy jest lepszy kontakt i bariera znika . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, mienta napisał(a):

Co to za terapeuta, który opowiada pacjentowi o tym, że w jego związku źle się dzieje.

Raczej właśnie tak nie było, to projekcja…wiem po sobie ile razy wydawało mi się że terapeutka coś mi sugeruje, „mówi coś o mnie”, próbuje coś narzucić (tak byłam pewna tego w 100% i miałam na to logiczne dowody ;) i konkretne jej słowa, które tak rozumiałam) a po wyjaśnieniu okazywało się, że ona miała na myśli kompletnie coś innego, że dane rzeczy nabierały danego wydźwięku tylko w mojej głowie, głównie przez pryzmat przeszłych doświadczeń i mechanizmów…

W każdym bądź razie wiele rzeczy w terapii nie jest takimi jak nam się wydaje a tylko naszym odbiorem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, nieprzenikniona napisał(a):

Raczej właśnie tak nie było, to projekcja…wiem po sobie ile razy wydawało mi się że terapeutka coś mi sugeruje, „mówi coś o mnie”, próbuje coś narzucić (tak byłam pewna tego w 100% i miałam na to logiczne dowody ;) i konkretne jej słowa, które tak rozumiałam) a po wyjaśnieniu okazywało się, że ona miała na myśli kompletnie coś innego, że dane rzeczy nabierały danego wydźwięku tylko w mojej głowie, głównie przez pryzmat przeszłych doświadczeń i mechanizmów…

W każdym bądź razie wiele rzeczy w terapii nie jest takimi jak nam się wydaje a tylko naszym odbiorem ;)

O to to. Tak właśnie sądzę, że było. Stworzyłam sobie wygodny dla mnie obraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.02.2024 o 15:22, acherontia styx napisał(a):

Że co? Twój terapeuta opowiada Ci o swoim związku? Ja pier......🤦‍♀️ 

 

W dniu 13.02.2024 o 15:22, acherontia styx napisał(a):

Że co? Twój terapeuta opowiada Ci o swoim związku? Ja pier......🤦‍♀️ 

 

Dobrze mówisz Acherotonia .

To już nie jest terapia , tylko  nakręcanie dziewczyny do namiętnego romansiku ,

 On ma żle z żoną , Ona też ze swoim  ,,, więc co tu robić ,,, można sobie ulżyć .

 Tylko , Anginko jak chcesz liczyć na stały związek z nim , to juz na początku zapomnij ,że zostawi żonę dzieci i Rodzine .

 Jemu chodzi o przyjemnośc z Tobą w łózku , a ty zaraz myslisz ,że to wielkie , tyle że namiętne uczucie .

 Tak uważam i uważam ,że facet ma niejedną kochanke , której pomaga słownie , a potem ( dopuki sie nie znudzi dana babka ) bierze się za kolejna w miare atrakcyjną dziewczyne , wyczuwa i opowiada o tym że on też ma zle z żoną ,,,

słodkie  bara bara  hotelowe . Większośc facetów bez kręgosłupa moralnego wybierze taki schemat .

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Kalebx3 Gorliwy napisał(a):

 

 

Dobrze mówisz Acherotonia .

To już nie jest terapia , tylko  nakręcanie dziewczyny do namiętnego romansiku ,

 On ma żle z żoną , Ona też ze swoim  ,,, więc co tu robić ,,, można sobie ulżyć .

 Tylko , Anginko jak chcesz liczyć na stały związek z nim , to juz na początku zapomnij ,że zostawi żonę dzieci i Rodzine .

 Jemu chodzi o przyjemnośc z Tobą w łózku , a ty zaraz myslisz ,że to wielkie , tyle że namiętne uczucie .

 Tak uważam i uważam ,że facet ma niejedną kochanke , której pomaga słownie , a potem ( dopuki sie nie znudzi dana babka ) bierze się za kolejna w miare atrakcyjną dziewczyne , wyczuwa i opowiada o tym że on też ma zle z żoną ,,,

słodkie  bara bara  hotelowe . Większośc facetów bez kręgosłupa moralnego wybierze taki schemat .

 

Przeczytaj proszę kilka wypowiedzi powyżej, to zrozumiesz 🙂 Już ze 3 razy tłumaczyłam swoją niefortunną wypowiedź i już kolejny raz mi się nie chce. 

Odnosząc się z kolei do reszty - ostatnia rzecz, jakiej mi teraz potrzeba i o jakiej myślę to namiętny romansik z człowiekiem, który mnie niedawno przywrócił do życia. Może z zewnątrz tak to zabrzmiało, ale ja w taki sposób tego co się dzieje nie odbieram. Mój terapeuta doskonale wie, że nie szukam i nie potrzebuję teraz przygód. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Aginka napisał(a):

Przeczytaj proszę kilka wypowiedzi powyżej, to zrozumiesz 🙂 Już ze 3 razy tłumaczyłam swoją niefortunną wypowiedź i już kolejny raz mi się nie chce. 

Odnosząc się z kolei do reszty - ostatnia rzecz, jakiej mi teraz potrzeba i o jakiej myślę to namiętny romansik z człowiekiem, który mnie niedawno przywrócił do życia. Może z zewnątrz tak to zabrzmiało, ale ja w taki sposób tego co się dzieje nie odbieram. Mój terapeuta doskonale wie, że nie szukam i nie potrzebuję teraz przygód. 

 

Teraz, Kalebx3 Gorliwy napisał(a):
Teraz, Kalebx3 Gorliwy napisał(a):
3 minuty temu, Aginka napisał(a):

Mój terapeuta doskonale wie, że nie szukam i nie potrzebuję teraz przygód. 

 

To co On wie, i to co Ty wiesz to zupełnie inne informacje .

 życzę Ci powodzenia w terapii , i aby terapeuta okazał się pomocny i uczciwy ,

 Jednak pierwszy raz słyszę ,żeby terapeuta podczas terapii opowiadał o swojej żonie ,że mu z nią nie za-bar-dzo i etc.

pozrdo. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Kalebx3 Gorliwy napisał(a):

 

 

 

11 minut temu, Kalebx3 Gorliwy napisał(a):

 

 

Ach joj, sama namieszałam wspominając o tym detalu. On mi nie opowiada o swojej żonie. Nie mówi mi, "słuchaj, Twoje małżeństwo przy moim to nic". To są pojedyncze, rzadkie wzmianki którymi chce mi moim zdaniem pokazać że życie nie jest tęczowe i cukierkowe. Normalne, zdrowe związki są różne i nie zawsze jest tam jak w reklamie świątecznej Jacobsa.
Inna historia co ja z tych wzmianek sobie wyciągnęłam - i to jest pewnie sedno problemu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Aginka napisał(a):

 

Ach joj, sama namieszałam wspominając o tym detalu. On mi nie opowiada o swojej żonie. Nie mówi mi, "słuchaj, Twoje małżeństwo przy moim to nic". To są pojedyncze, rzadkie wzmianki którymi chce mi moim zdaniem pokazać że życie nie jest tęczowe i cukierkowe. Normalne, zdrowe związki są różne i nie zawsze jest tam jak w reklamie świątecznej Jacobsa.
Inna historia co ja z tych wzmianek sobie wyciągnęłam - i to jest pewnie sedno problemu. 

Myślę, że masz do tego tak na prawdę całkiem zdrowe podejście i duży wgląd, więc tym bardziej rozmowa o Twoim uczuciu na terapii wniesie sporo dobrego, bo zachowujesz logiczny osąd co do tego czym może być to co słyszysz 🙂 


Sama byłam kiedyś w sytuacji, kiedy mój psychiatra z oddziału szpitalnego (leczenie nerwic i zo) powiedział mi że jak skończę studia to mam się do niego odezwać to załatwi mi pracę w swojej rodzinnej firmie 🤷‍♀️(pomijam, że brał mnie na indywidualne rozmowy na tyle często, że inne osoby z oddziału zgłosiły zażalenia ordynatorce) wtedy myślałam że to po prostu miła, luźna propozycja ale gdybym zaczęła to seksualizować to dopiero miałabym w głowie sieczkę i w sumie niezłą bazę wyjściową) Teraz wiem, że to jednak było w jakimś stopniu przekroczenie granic…chociaż nadal uważam, że jako lekarz na tamtą chwilę sporo mi pomógł 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Aginka, może się mylę, ale wydaje mi się, że w tej terapii (relacji) najbardziej leczy i wyciąga Ciebie z choroby Twoje marzenie o idealnej relacji/miłości/relacji. To czego Tobie brakuje widzisz w tym psychoterapeucie..

Nie odważę się doradzać, bo każdy decyduje sam... ale decyzje wpływają również na innych..

Może to zauroczenie wyidealizowanym ideałem dalej będzie Ciebie wzmacniać?

Może w końcu Ciebie pociągnie z powrotem w dół.. ?

 

Zazdroszczę uczucia 🙂 mnie prochy wyzerowały... ale żyję 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, acherontia styx napisał(a):

@nieprzenikniona tylko relacja z psychiatrą, a relacja z psychoterapeutą to dwie różne relacje. Nie ma co tu porównywać tego. Relacja z psychiatrą może być bardziej obustronna, z terapeutą nigdy nie powinna. 

Ten psychiatra formalnie był na tym oddziale też moim psychoterapeutą (był z wykształcenia zarówno psychiatrą jak i psychoterapeutą), ale mniejsza z tym bo właściwie sesji z nim nie miałam jako takich ;) 

jasne że relacja z psychiatra jest zdecydowanie inna, sama wiem jak dużo więcej informacji wymieniam z moją lekarką a jak niewiele terapeutka mówi mi o sobie…natomiast z tego co mówi do mnie często wyciągam wnioski (że ona tak myśli, że to jej wartości etc) a później okazuje się, że to tylko moje wyobrażenia o tym i właśnie dlatego wydaje mi się, że w przypadku autorki posta może być bardzo podobnie - że jej terapeuta nie mówi jej „mi też się z żoną nie układa” tyko raczej coś ogólnikowego (że nie wszystko w związkach układa się zawsze dobrze itp)  co ona w ten sposób odbierała…a to diametralna różnica zwłaszcza jeśli chodzi o kompetencje terapeuty ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, nieprzenikniona napisał(a):

Myślę, że masz do tego tak na prawdę całkiem zdrowe podejście i duży wgląd, więc tym bardziej rozmowa o Twoim uczuciu na terapii wniesie sporo dobrego, bo zachowujesz logiczny osąd co do tego czym może być to co słyszysz 🙂 


Sama byłam kiedyś w sytuacji, kiedy mój psychiatra z oddziału szpitalnego (leczenie nerwic i zo) powiedział mi że jak skończę studia to mam się do niego odezwać to załatwi mi pracę w swojej rodzinnej firmie 🤷‍♀️(pomijam, że brał mnie na indywidualne rozmowy na tyle często, że inne osoby z oddziału zgłosiły zażalenia ordynatorce) wtedy myślałam że to po prostu miła, luźna propozycja ale gdybym zaczęła to seksualizować to dopiero miałabym w głowie sieczkę i w sumie niezłą bazę wyjściową) Teraz wiem, że to jednak było w jakimś stopniu przekroczenie granic…chociaż nadal uważam, że jako lekarz na tamtą chwilę sporo mi pomógł 🙂

Plusem w takiej sytuacji jest możliwość szczerej rozmowy i gwarancja, że ta druga strona to rozumie, na pewno spróbuje pomóc. Ja na swoją rozmowę jeszcze czekam, ale czuję się z tym w miarę komformowo - wiem, że nie zostanę na przykład wyśmiana, albo oceniona krzywdząco. Czy pójdzie gładko i bez żenady, nie spodziewam się :D Niezręcznie, nieswojo, ale bez strachu przynajmniej.
Widzę, że lepiej jest teraz w tej konkretnej sytuacji wziąć się za ten temat, bo w przyszłości z innymi Romeami takiej szansy nie będzie. Mega mi ta wymiana zdań tutaj pomogła 🙂 

3 godziny temu, miL;) napisał(a):

Cześć Aginka, może się mylę, ale wydaje mi się, że w tej terapii (relacji) najbardziej leczy i wyciąga Ciebie z choroby Twoje marzenie o idealnej relacji/miłości/relacji. To czego Tobie brakuje widzisz w tym psychoterapeucie..

Nie odważę się doradzać, bo każdy decyduje sam... ale decyzje wpływają również na innych..

Może to zauroczenie wyidealizowanym ideałem dalej będzie Ciebie wzmacniać?

Może w końcu Ciebie pociągnie z powrotem w dół.. ?

 

Zazdroszczę uczucia 🙂 mnie prochy wyzerowały... ale żyję 🙂

Na razie czuję się z tym rewelacyjnie - samo uczucie wygląda już inaczej, a ja zaczynam bardziej siebie rozumieć. Pierwszy raz się za takie uczucie nie obwiniam i nie ganię w myślach, tylko staram zrozumieć. I to mi daje dużo siły.

Do Ciebie uczucia też wrócą któregoś dnia 🙂 Prawdopodobnie docenisz je o wiele bardziej niż ten, który ma je na co dzień i mu ciążą ❤️ 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, rozowa_skarpeta napisał(a):

Ja bym osobiscie powiedzial, skoro mowi ci o swoich problemach w zwiazku moze rowniez czuje sie jakos przywiazany lub cos czuje. Warto probowac. 

Wypisałam sobie to, co pamiętałam z Jego wypowiedzi i na kartce nie wygląda to już tak dwuznacznie, jak ja to odbierałam. Wygląda raczej, jak pokazanie mi, że za dużo od siebie wymagam i za wiele oczekuję od związku, wyobrażając sobie jakieś romantyczne love story.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Aginka napisał(a):

Ja na swoją rozmowę jeszcze czekam, ale czuję się z tym w miarę komformowo - wiem, że nie zostanę na przykład wyśmiana, albo oceniona krzywdząco. Czy pójdzie gładko i bez żenady, nie spodziewam się :D Niezręcznie, nieswojo, ale bez strachu przynajmniej.

To tak może jakby poszło gładko to albo samoświadomość jest sprzyjająca albo temat łatwy 🙂 bo tak sobie myślę , że w tej całej psychoterapii to też chodzi o to , żeby być dla siebie dobrym , traktować słowa jak słowa a nie jak treści które mają moc , bo to sami tą moc nadajemy . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Robinmario napisał(a):

To tak może jakby poszło gładko to albo samoświadomość jest sprzyjająca albo temat łatwy 🙂 bo tak sobie myślę , że w tej całej psychoterapii to też chodzi o to , żeby być dla siebie dobrym , traktować słowa jak słowa a nie jak treści które mają moc , bo to sami tą moc nadajemy . 

Zdecydowanie sie zgadzam. Jeszcze dodałabym, że z wypowiedzinaych słów zawsze można się wycofać lub wytłumaczyć o co nam chodziło. Czasami jak wypowiemy coś na głos to brzmi to nieco inaczej niż w naszej głowie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×