Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zakochałam się w terapeucie


Aginka

Rekomendowane odpowiedzi

Z punktu widzenia wielu osób napiszę banał i odpiszą automatycznie, że przeniosłam uczucia, że to naturalne, że to wynik specyfiki relacji. Mówię to sobie od kilku miesięcy i próbuję zwalczyć, ale to zupełnie nie ten problem. Po prostu trafiłam na mężczyznę, który w każdej innej sytuacji zawróciłby mi w głowie. Tak się złożyło, że jest moim terapeutą i czuję się załamana. Nie muszę chyba wspominać, że jest żonaty i ma dzieci.
Przeczytałam wszystkie fora i artykuły na ten temat. Powtarzam sobie w kółko, że ta relacja wraz z końcem terapii się skończy i czuję rozpacz. Bo nie wyobrażam sobie, żeby tak miało się stać. Wkładam ogromną pracę w to, aby terapia dała mi jak najwięcej, patrzę na nią jak na inwestycję w przyszłość i faktem jest, że zmiany dostrzegam ogromne. Moje uczucie jest, ale nie wpływa negatywnie na moją pracę. Nadal jednak - widzę absurd sytuacji, a nie mogę sobie poradzić z wykorzenieniem tego z siebie.
Czy to jest sytuacja, która wymaga rozmowy z terapeutą? I czy ta rozmowa to na pewno dobry krok? Co dalej może się stać? Boję się bardzo, że to zepsuje tę relację, którą zbudowaliśmy. Czuję się w Jego towarzystwie bardzo komfortowo, luźno, nie mam żadnych oporów przed rozmowami na najtrudniejsze lub najbardziej wstydliwe tematy. Mam do Niego pełne zaufanie. Czy nie ryzykuję takim wyznaniem, że zacznie się odgradzać i budować mur? Tak wyglądały "nasze" początki i ten dystans mnie ograniczał. Jeśli taki układ wróci, nie widzę sensu dalszej pracy, bo nie będę czuć swobody wypowiedzi. 

Każda rada, a nawet zwykłe słowa wsparcia - przyjmę z wdzięcznością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Aginka napisał(a):

Rozmawiamy o związkach dużo, bo ja sama ze swoim się borykam skłaniając się ku rozwodowi. Jego związek też do idealnych nie należy i - nie mam pewności - ale chyba też Mu ciąży.

To jest co najmniej dziwne, że on opowiada Ci o swoim związku. Koniecznie porozmawiaj z nim o tej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, mienta napisał(a):

To jest co najmniej dziwne, że on opowiada Ci o swoim związku. Koniecznie porozmawiaj z nim o tej sytuacji.

Dlaczego dziwne? Co masz na myśli? 
To nie wygląda tak, że dyskutujemy na ten temat, po prostu czasem coś wtrąci, co akurat ma tematycznie związek z tym, o czym mówię ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Aginka napisał(a):

Rozmawiamy o związkach dużo, bo ja sama ze swoim się borykam skłaniając się ku rozwodowi. Jego związek też do idealnych nie należy i - nie mam pewności - ale chyba też Mu ciąży.

Że co? Twój terapeuta opowiada Ci o swoim związku? Ja pier......🤦‍♀️ 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Aginka napisał(a):

Dlaczego dziwne? Co masz na myśli? 
To nie wygląda tak, że dyskutujemy na ten temat, po prostu czasem coś wtrąci, co akurat ma tematycznie związek z tym, o czym mówię ja.

 

Z reguły terapeuta się z nami nie przyjaźni, nie dzieli informacjami z życia prywatnego. Terapia ma się koncentrować na pacjencie i nic nie powinno odwracać od tego uwagi. 

I zdecydowanie powinnaś omówić to z terapeutą. Ewentualnie rozważyć jego zmianę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w tej sytuacji to bym tego nie nazwała nawet terapią, tylko spotkaniami towarzyskimi.  

Ja rozumiem, że terapeuta może coś o sobie ujawnić, moja t. też czasami to robi, ale to na pewno nie są informacje które mogą mi cokolwiek powiedzieć o jej problemach, życiu prywatnym etc.

 

Niech w końcu uregulują prawnie ten zawód to wszyscy Ci PSEUDOterapeuci odsieją się sami.

 

@Aginka czy Twój terapeuta superwizuje swoją pracę? Bo z tego co opisujesz to Twój t. nadaje się tylko do zgłoszenia do PTP jako łamiący kodeks psychoterapeuty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Ja w tej sytuacji to bym tego nie nazwała nawet terapią, tylko spotkaniami towarzyskimi.  

Ja rozumiem, że terapeuta może coś o sobie ujawnić, moja t. też czasami to robi, ale to na pewno nie są informacje które mogą mi cokolwiek powiedzieć o jej problemach, życiu prywatnym etc.

 

Niech w końcu uregulują prawnie ten zawód to wszyscy Ci PSEUDOterapeuci odsieją się sami.

 

@Aginka czy Twój terapeuta superwizuje swoją pracę? Bo z tego co opisujesz to Twój t. nadaje się tylko do zgłoszenia do PTP jako łamiący kodeks psychoterapeuty.

@acherontia styx Już napisałam wyżej, że to nie jest "opowiadanie o swoim związku" jakbym to ja miała wysłuchać Jego i rozmawiać o Jego problemach, tylko pojedyncze krótkie wtrącenia w nawiązaniu do tego, co mówię ja. Nie są to ani spotkania towarzyskie, ani pseudoterapeuta. Ma kwalifikacje, doświadczenie i regularnie superwizuje swoją pracę. W ciągu kilku miesięcy z Jego pomocą wykonałam ogromną pracę i niezmiennie od samego początku terapię traktuję poważnie.
Zdarzyło się jednak, że poza sprawami terapii, kwalifikacjami i wszystkim, co zawodowo może "dać", jest też takim człowiekiem, który po prostu bardzo do mnie trafia. Jako całokształt człowieka, rozumiesz. Nie wiem, czy to porównanie dobre, ale w księżach babeczki też się przecież zako/cenzura/ą 😅 
Boję się tylko, że Mu powiem, On się zacznie odsuwać, ja się poczuję zraniona / odrzucona i moja dalsza terapia przestanie mieć sens.

Widzę już, że sprawa jest dosyć jasna. Powiedzieć i zmierzyć się z tym, co będzie dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koniecznie trzeba o tym rozmawiać z terapeutą, dla nich to nic nowego więc jeśli jest specjalistą tak jak piszesz to jego reakcja nie powinna w żaden sposób wpłynąć na Wasz kontakt. Wg mnie to jest właśnie przeniesienie o które w sumie w terapii chodzi i o ile terapeutów tej samej płci raczej postrzega się jako rodziców (np terapeutki stawia się w roli matki) o tyle terapeutów innej płci „idealizuje” się do relacji romantycznej.

Bardzo możliwe też że to co uznajesz za informacje, które on przekazuje Ci o swoim związku to tylko Twoja projekcja…mózg pod tym względem potrafi na prawdę wyczyniać różne cuda ;)
Daj znać jak uda Ci się o tym powiedzieć na sesji, tzn co z tego wyniknie 🙂 powodzenia 🙂 

Edytowane przez nieprzenikniona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Aginka napisał(a):

Dlaczego dziwne? Co masz na myśli? 
To nie wygląda tak, że dyskutujemy na ten temat, po prostu czasem coś wtrąci, co akurat ma tematycznie związek z tym, o czym mówię ja.

Nie powinien Ci mówić, że ma problemy w swoim związku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, nieprzenikniona napisał(a):

Koniecznie trzeba o tym rozmawiać z terapeutą, dla nich to nic nowego więc jeśli jest specjalistą tak jak piszesz to jego reakcja nie powinna w żaden sposób wpłynąć na Wasz kontakt. Wg mnie to jest właśnie przeniesienie o które w sumie w terapii chodzi i o ile terapeutów tej samej płci raczej postrzega się jako rodziców (np terapeutki stawia się w roli matki) o tyle terapeutów innej płci „idealizuje” się do relacji romantycznej.

Bardzo możliwe też że to co uznajesz za informacje, które on przekazuje Ci o swoim związku to tylko Twoja projekcja…mózg pod tym względem potrafi na prawdę wyczyniać różne cuda ;)
Daj znać jak uda Ci się o tym powiedzieć na sesji, tzn co z tego wyniknie 🙂 powodzenia 🙂 

Dobrze powiedziane, w zupełności się zgadzam👍 dodać należałoby, że ludzie mający problemy w związkach powinni zrobić wszystko aby je spróbować rozwiązać, a nie szukać pociechy u innych zaprzyjaźnionych czy "zakochanych" im osób, ponieważ kiedyś to oni sami wybrali swoje "kochane połówki" i powinni o nie zawalczyć. Popełniając błąd romansu czy nawet zdrady, sami na siebie ściągamy kolejne kłopoty.... Nie warto. Więcej satysfakcji i pożytku ludzie by mieli biorąc swój "krzyż na swe ramiona" i z odwagą go dźwigając.

 

Pozdrawiam

TPX

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, nieprzenikniona napisał(a):

Koniecznie trzeba o tym rozmawiać z terapeutą, dla nich to nic nowego więc jeśli jest specjalistą tak jak piszesz to jego reakcja nie powinna w żaden sposób wpłynąć na Wasz kontakt. Wg mnie to jest właśnie przeniesienie o które w sumie w terapii chodzi i o ile terapeutów tej samej płci raczej postrzega się jako rodziców (np terapeutki stawia się w roli matki) o tyle terapeutów innej płci „idealizuje” się do relacji romantycznej.

Bardzo możliwe też że to co uznajesz za informacje, które on przekazuje Ci o swoim związku to tylko Twoja projekcja…mózg pod tym względem potrafi na prawdę wyczyniać różne cuda ;)
Daj znać jak uda Ci się o tym powiedzieć na sesji, tzn co z tego wyniknie 🙂 powodzenia 🙂 

Dziękuję ❤️ Na pewno zbiorę się na tę rozmowę i wtedy dam zanć, co z tej rozmowy wyszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tepex napisał(a):

Dobrze powiedziane, w zupełności się zgadzam👍 dodać należałoby, że ludzie mający problemy w związkach powinni zrobić wszystko aby je spróbować rozwiązać, a nie szukać pociechy u innych zaprzyjaźnionych czy "zakochanych" im osób, ponieważ kiedyś to oni sami wybrali swoje "kochane połówki" i powinni o nie zawalczyć. Popełniając błąd romansu czy nawet zdrady, sami na siebie ściągamy kolejne kłopoty.... Nie warto. Więcej satysfakcji i pożytku ludzie by mieli biorąc swój "krzyż na swe ramiona" i z odwagą go dźwigając.

 

Pozdrawiam

TPX

 

 

 

 

Wygląda na wypowiedź z tezą. A nawet kilkoma tezami. Nie możesz zakładać, że z jednej czy drugiej strony ktoś szuka "pocieszenia". Jestem w terapii już od jakiegoś czasu i duża jej część to była analiza mojego związku. Oglądam tę relację z każdej strony, oglądam swoje oczekiwania i emocje. Idealnie by było na świecie, gdyby każdy związek zawiązywał się pomiędzy dwiema "kochanymi" połówkami. Rzeczywistość tak niestety nie wygląda. Wiele par jest razem z przeróżnych pobudek, które po latach zaczynają ciążyć i wzbudzać wątpliwości. Nie pisz, że należy o drugą połówkę zawalczyć, bo czasem ta druga połówka to niszczyciel od którego należy uciekać, gdzie pieprz rośnie. Dzwigania krzyża nawet nie skomentuję.

Zgadzam się natomiast, że romans czy zdrada to nie jest rozwiązanie. Natomiast, nic takiego akurat w moim przypadku nie ma miejsca i nie jest moim celem 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja wypowiedź była ogólna (choć z wykorzystaniem Twojej sytuacji), i tyczyła się wszystkich osób mających problem w związku. I zgadzam się że czasami nie ma możliwości na poprawę relacji, (ale patologii nie brałem pod uwagę w wypowiedzi, choć masz rację- powinienem)

Ogólnie chodzi mi o to, że czasami po przez cierpienie, zawziętość i upór można wywalczyć swoje szczęście, także mam ma myśli poprawę relacji w związku.

Na pewno trzeba próbować coś zmienić na lepsze, nie przekreślać od razu wszystkiego z powodu jakiegoś kryzysu...

 

3 godziny temu, nieprzenikniona napisał(a):

Koniecznie trzeba o tym rozmawiać z terapeutą, dla nich to nic nowego więc jeśli jest specjalistą tak jak piszesz to jego reakcja nie powinna w żaden sposób wpłynąć na Wasz kontakt. Wg mnie to jest właśnie przeniesienie o które w sumie w terapii chodzi i o ile terapeutów tej samej płci raczej postrzega się jako rodziców (np terapeutki stawia się w roli matki) o tyle terapeutów innej płci „idealizuje” się do relacji romantycznej.

Bardzo możliwe też że to co uznajesz za informacje, które on przekazuje Ci o swoim związku to tylko Twoja projekcja…mózg pod tym względem potrafi na prawdę wyczyniać różne cuda ;)
Daj znać jak uda Ci się o tym powiedzieć na sesji, tzn co z tego wyniknie 🙂 powodzenia 🙂 

Dobrze powiedziane, w zupełności się zgadzam👍 dodać należałoby, że ludzie mający problemy w związkach powinni zrobić wszystko aby je spróbować rozwiązać, a nie szukać pociechy u innych zaprzyjaźnionych czy "zakochanych" im osób, ponieważ kiedyś to oni sami wybrali swoje "kochane połówki" i powinni o nie zawalczyć. Popełniając błąd romansu czy nawet zdrady, sami na siebie ściągamy kolejne kłopoty.... Nie warto. Więcej satysfakcji i pożytku ludzie by mieli biorąc swój "krzyż na swe ramiona" i z odwagą go dźwigając.

 

Pozdrawiam

TPX

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam jednak że nie ma sensu rozmawiać na ten temat z terapeutą, z tego względu że ma żonę i dzieci. Jeśli mają kryzyz małżeński i miałabyś nawet szansę stworzenia relacji z tym terapeutą, to moim zdaniem było by nie moralnym zachowaniem dołożenie swojej cegiełki do rozbicia ich małżeństwa. Trzeba myśleć w takiej sytuacji o dzieciach, bo one bardzo by przeżywały rozstanie... Ja bym osobiście nigdy bym nie próbował odbić nikomu żony w kogoś kryzysie małżeńskim, mimo gdybym był zakochany. Ja bym Ci osobiście polecił zmienić terapeutę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Pssd98 napisał(a):

Ja uważam jednak że nie ma sensu rozmawiać na ten temat z terapeutą, z tego względu że ma żonę i dzieci. Jeśli mają kryzyz małżeński i miałabyś nawet szansę stworzenia relacji z tym terapeutą, to moim zdaniem było by nie moralnym zachowaniem dołożenie swojej cegiełki do rozbicia ich małżeństwa. Trzeba myśleć w takiej sytuacji o dzieciach, bo one bardzo by przeżywały rozstanie... Ja bym osobiście nigdy bym nie próbował odbić nikomu żony w kogoś kryzysie małżeńskim, mimo gdybym był zakochany. Ja bym Ci osobiście polecił zmienić terapeutę!

Chyba nie wiesz kompletnie o co chodzi w terapii skoro dajesz takie rady ;) 

żadnemu dobremu terapeucie informacja o tym, że jego pacjentka się w nim zakochała nie zniszczy związku ani nic w tym stylu, baaa nawet jakby był samotnym facetem to w jego osobistym życiu na informacja niewiele by zmieniła…natomiast jest to bardzo ważna informacja do wniesienia na terapię bo dużo mówi o pacjencie i jego stylach tworzenia relacji przez co terapeuta ma wgląd na to co się dzieje i łatwiej mu opracować interwencję. Myślę że w swoim życiu zawodowym każdy terapeuta czy terapeutka doświadcza takich wyznań dość sporo i nie jest to dla nich nic nadzwyczajnego ani peszącego itd. 
A już zmiana terapeuty tylko z tego powodu to w ogóle byłoby nieporozumienie 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Pssd98 napisał(a):

Ja uważam jednak że nie ma sensu rozmawiać na ten temat z terapeutą, z tego względu że ma żonę i dzieci. Jeśli mają kryzyz małżeński i miałabyś nawet szansę stworzenia relacji z tym terapeutą, to moim zdaniem było by nie moralnym zachowaniem dołożenie swojej cegiełki do rozbicia ich małżeństwa. Trzeba myśleć w takiej sytuacji o dzieciach, bo one bardzo by przeżywały rozstanie... Ja bym osobiście nigdy bym nie próbował odbić nikomu żony w kogoś kryzysie małżeńskim, mimo gdybym był zakochany. Ja bym Ci osobiście polecił zmienić terapeutę!

Widać, że nie masz bladego pojęcia o psychoterapii xD

wg Twojej logiki to moja t. swego czasu sama swoje relacje rodzinne rozwalała  mówiąc, że jest jedną z moich 3 matek 😂 i tak, wyszło to od niej :D  no jak się jej dzieci mogły poczuć 💁‍♀️ [plot twist: jej dzieci są w wieku zbliżonym do mojego]

poczytaj o czymś takim jak przeniesienie i przeciwprzeniesienie w terapii a później się wypowiadaj.

 

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli autorka nie planowała by wiązać się z tym terapeutą i opowiedziała by o tym problemie w kontekście leczenia psychoterapeutycznego to jak najbardziej o tym warto porozmawiać, a nawet trzeba. Tylko jest tutaj problem, gdy będziesz przebywała dalej z tym terapeutą, zakochanie może się pogłębiać... A to wiadomo wpłynie negatywnie na psychikę. Więc nie wiem czy jest warto w takim wypadku kontynuować taką terapię. A wy jak uważacie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warto dodać, że nie ma się nad czym zastanawiać, że coś z tego będzie, bo relacja o charakterze seksualnym jest zabroniona między psychoterapeutą a pacjentem. Obowiązuje to także po zakończeniu terapii. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Pssd98 napisał(a):

Tylko jest tutaj problem, gdy będziesz przebywała dalej z tym terapeutą, zakochanie może się pogłębiać... A to wiadomo wpłynie negatywnie na psychikę. Więc nie wiem czy jest warto w takim wypadku kontynuować taką terapię. A wy jak uważacie?

Człowieku...to nie jest zakochanie. Pogrążasz się tymi wypowiedziami. Poczytaj o czymś takim jak przeniesienie w terapii.

A jeśli terapeuta nie potrafi sobie z czymś takim poradzić, to cóż, najwyższy czas zmienić zawód.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, może to nie zakochanie, bo jednak nie poznała prywatnie tej osoby. Ale chodzi mi o to, że będą pogłębiać wszystkie emocje, które odpowiadają za to zauroczenie, czy jak inaczej takie emocje nazwać. Dobrze jest o tym opowiedzieć terapeucie by on zalecił co w takim wypadku zrobić. Ale moim zdaniem przy kontynuacji takiej terapii te uczucia będą się nasilać. I to jest raczej fakt. Ty mówisz mi bym poczytał jakie ma skutki przeniesienie w terapii, wiadomo że będzie będzie miało swoje negatywne skutki przerwanie terapii, ale z drugiej strony pogłębianie się tych emocji, które autorka odczuwa do tego mężczyzny może pozostawić większe rysy na psychice, niż przerwanie terapii. Ja sam miałem sytuacje, gdzie zauroczyłem się w pewnej dziewczynie w szkole, z którą się nigdy nie poznałem, zamieniłem z nią  dwa zdania, bo próbowała do mnie zagadać. Przez całe 3 lata szkoły, cały czas się do mnie uśmiechała i bardzo intensywnie na mnie zerkała, szczególnie na koniec roku szkolnego. Zachowywała się w taki sposób jak by była we mnie zauroczona, nie będę opisywał tych sytuacji, ale takie zauroczenie wywoływało u mnie bardzo silne emocje i przez parę lat nie przechodziły mi te silne uczucia do niej i wywołały przeogromne pogłębienie się mojej nerwicy, bo nie mogłem do niej zagadać, bo byłem bardzo nie śmiały i miałem nerwicę lękową, szczególnie w tamtych latach silnie odczuwaną.

Więc takie emocje zauroczenia, czy nie wiem jak te emocje nazwać, gdy nie zna się prywatnie danej osoby, mogą wywołać naprawdę silne emocje. Ta dziewczyna, której tak naprawdę nie poznałem, odczuwałem w środku że była dla mnie wszystkim. Ja odczuwałem do tej dziewczyny silniejsze uczucia, mimo że jej nie znałem niż do mojej koleżanki z klasy w której byłem podkochany za czasów gimnazjum. A z tą koleżanką z klasy się wiadomo znałem i sporo razy z nią rozmawiałem.

A gdy się te emocje w niej pogłębią do dużego stopnia, to może być tak że te emocje od niej nie odejdą nawet przez wiele lat. Są przecież nie rzadko sytuacje, że ktoś się nawet zauroczy w osobie, z którą nigdy nie rozmawiał i takie zauroczenia męczą osoby nawet po kilkanaście, czy dziesiątki lat...

Edytowane przez Pssd98

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Pssd98 napisał(a):

Dobrze jest o tym opowiedzieć terapeucie by on zalecił co w takim wypadku zrobić. Ale moim zdaniem przy kontynuacji takiej terapii te uczucia będą się nasilać. I to jest raczej fakt.

Nie. To jest etap w terapii, który każdy prędzej czy później przerabia, a przynajmniej w nurtach opierających się głównie na relacji terapeutycznej. Nie ważne czy terapeuta jest tej samej płci czy przeciwnej. 

Takie przywiązanie do terapeuty np. w psychoterapii psychodynamicznej jest wręcz pożądane na pewnym etapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×