Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

A co mi powiesz na to ,że po odmówieniu Różańca( przez Maryję do Jezusa ) przechodzą mi lęki lepiej niż po benzo ;) ?

Powiem Ci że wydaje Ci się. No chyba że demon do którego modlisz się zamiast do Maryi zabiera Twoje lęki.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci że wydaje Ci się.

jakby nie patrzeć , najważniejsze ,że To ( Różaniec ) dziala tak iż lęki się zmniejszają lub znikają .

A Ty tak mówisz , ale pewnie nie modliłeś się na Różańcu ,,, tylko tak Ci pastor powiedział , albo u świadków Jehowy się nasłuchałeś . ;) ?

Spróbuj kiedys jak Cię nieszczęście dopadnie, a wtedy ,,,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No chyba że demon do którego modlisz się zamiast do Maryi zabiera Twoje lęki.

 

Demon lęku wypędza demony lęku :shock: . Już tacy herytycy kiedyś Jezusa swego czasu o cos podobnego oskażrali .

 

-- 15 cze 2014, 14:45 --

 

Raczej nie spróbuję.

 

Spoko .

Masz jeszcze Ojcze nasz >>>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakby nie patrzeć , najważniejsze ,że To ( Różaniec ) dziala tak iż lęki się zmniejszają lub znikają .

 

Różaniec (modlitwa) to forma medytacji o ile odmawiający zaangażuje się w to, co robi. Lęk zmniejsza się z powodu przeniesienia uwagi umysłu z biegnących myśli (np. przy nerwicy natręctw) do czynności (modlitwa), która właśnie jest wykonywana (odmawiana) - warunek jest jeden, osoba musi rzeczywiście zaangażować się w to, co robi. A z tym bywa różnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj byłam na takiej mszy. Coś mnie tkneło aby jechać od tak. Nie było spoczynków, manifestacji zła. I może dobrze - potrzebuje spokoju a nie szukać aby coś się działo.

 

-- 22 cze 2014, 09:53 --

 

Jak coś się dzieje na takiej mszy to może powstać taka myśl: ja też tak chce a jak się nie dzieje tz. że Bóg nie działa. Nie jest to prawdą bo każdy coś innego potrzebuje tak jak stosuje się różne leki i dawki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kult "świętych" jest całkowicie błędny. tak samo jak kult maryjny. Kościół katolicki się myli.
Doberman, masz rację, mówisz prawdę. Wystarczy to sprawdzić dwoma ścieżkami:

*zainteresować się historią i zwrócić uwagę, kiedy zostaje uznany (długa droga) i w jakich okolicznościach w ogóle rodzi się kult "Matki Niebios".

*przeczytać Biblię. NIE MA TAM ANI JEDNEJ WZMIANKI o tym, by oddawać cześć i otaczać chwałą matkę Jezusa. On sam zresztą na okrzyk entuzjastycznego przyjęcia głoszonej przez niego nauki ("Błogosławione łono i piersi, które ssałeś"), odpowiada, że przeciwnie, błogosławieni ci, którzy słuchają i zachowują to słowo. Kiedy ktoś mówi mu, że matka i bracia na niego czekają (Jezus miał braci!), Jezus zajęty służbą odpowiada: "Któż jest moją matka i braćmi?" Rozejrzał się po tłumie i dodał: "Oto moja matka i moi bracia.". Odpowiedź + zbagatelizowanie obecności matki, która po niego posłała i czekała.

Ta odpowiedź nie dość, że była niestandardowa na tamte czasy, to kompletnie nie pokazuje, że trzeba darzyć Marię, matkę Jezusa.. kultem...

Kościół katolicki się myli.

najważniejsze ,że Ty się nie mylisz ;)

A co mi powiesz na to ,że po odmówieniu Różańca( przez Maryję do Jezusa ) przechodzą mi lęki lepiej niż po benzo ;) ?

A co, jak Ci powiem, że w wioskach afrykańskich szamani uzdrawiają (sic!) z powoływaniem się na duchy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A potem przy każdym napotkanym chorym objawiał moc, którą otrzymał od Ojca.

 

Maria była szczególna. Jestem pewna, że Bóg wybrał dla swojego syna najlepszą ziemską matkę. W Biblii jest napisane, że anioł Gabriel powitał ją szczególnym pozdrowieniem. Pod natchnieniem zaczęła sławić Boga przed Elżbietą.

Ale ja nie jestem przekonana, że Maria miała być czczona..

 

Anioł, który przyniósł Janowi na wyspie Patmos, coś, czego nie mógł pojąć, coś czego nie rozumieją w pełni ludzie do dziś - na Boga polecenie, sprzed Jego tronu (obrazowo opisany majestat w niebie, sporo miejsca poświęcone), kiedy Jan upadł przed nim na dźwięk słów, że przekazuje mu bezpośrednio wypowiedź Bożą, natychmiast zaprotestował (anioł): "nie czyń tego! Jam współsługa twój i braci twoich, którzy mają świadectwo Jezusa, Bogu oddaj pokłon!". (Apokalipsa 19:9)

 

.. Nie jestem zatem przekonana do takiego obrazu:

download.php?id=557

 

balwochwalstwo.jpg

 

.. nawet, jeśli nazwiemy to 'wstawiennictwem'...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to odpowiedni dział ale chyba trafiłem. O co chodzi? Więc, wiara czyni cuda ale nie będę teraz o tym pisał bo każdy z nas ma inną głębie, inne poglądy choć z natury jesteśmy tacy sami. Moje pytanie następujące:

Czy korzystaliście, spędzaliście czas w kościele, kaplicy samemu? Czy po prostu zezwalano wam na to i nie było to jakimś problemem, żeby udo-stępic wam taką możliwość? Chciałbym przynajmniej z raz w tyg. pomedytować sobie bo wiem, że mi to pomaga oraz czuję to ale troszkę się wstydzę zapytać księdza. Nie jest to jakaś Bazylika, którą się zwiedza ale w takiej często ktoś się przewija a raczej potrzebuję chwili dla siebie gdzie mogą właściwie się wyciszyć, odpocząć bo taka modlitwa ma moc a u mnie kościołek to otwierany zawsze nie jest i powiedzmy była by taka możliwość ale czuję lekkie zmieszanie jakbym miał się zapytać. Niby kościół dla ludzi ale nie jest to takie proste. Czy ktoś miał podobne doświadczanie, przemyślenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam takiego problemu, bo mam koło domu osiem kościołów i zawsze można sobie jakiś kącik znaleźć :uklon:

 

Natomiast faktycznie, ludzie pytali czy chrześcijanin w ogóle może medytować w sensie oczyszczania umysłu z myśli (w Kościele medytacją nazywa się czytanie tekstu i zastanawianie się w milczeniu nad tym tekstem). Bo medytacja w sensie np. buddyjskim otwiera człowieka na nieznane nam wpływy duchowe. Natomiast katolik mógłby medytować w Duchu Św. czyli wyzbywać się różnych myśli, ale nie tracić relacji z Bogiem.

 

Jasne, spytaj się, nie krępuj. Powiedz po prostu, że masz potrzebę się modlić w ciszy, samemu i kiedy jest taka możliwość tzn. kiedy jest kościół otwarty a ludzi nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś w internecie spotkałem się z filmem o polskim mnichu, który był zwolennikiem medytacji i był nazwany nawet pierwszym medytującym polskiego Kościoła. Jest pokazany filmik jak obiera ziemniaki i mówi na czym polega to wyciszenie. Z resztą nawet w zwykłych zakonach panuje zasada ciszy, często jest to kontakt z naturą, jakiś ogród, itd.

 

Ja z medytacją ostatnio przystopowałem. Zaczęło mnie to nudzić, a mój stan psychiki zmienił się, ale niekoniecznie na lepszy. Po prostu jest inaczej.

 

Poza tym Kościół to mój zakamuflowany problem nr jeden. Nie myślę o tym dużo, ale wystarczyło, że wpadłem w psychozę, mój stan się pogorszył i wtedy właśnie wyobrażenia kościelne wypłynęły na powierzchnię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można medytować w kościele, jak najbardziej. Kościół ma bogatą tradycję medytacji, chociaż nie w rozumieniu wschodnim. Obecnie nie mam czasu jeździć do kościoła tylko po to by oddać się chwili namysłu, wolę pomedytować w domu, ale myślę, że ksiądz powinien się zgodzić bez problemu. W razie czego zapytaj się w jakich godzinach można przyjść pomodlić się samemu, bo być może słówko "medytacja" będzie się źle księdzu kojarzyło. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, Kaju, joga to grzech wedlug kościoła od początku jej powstania. Nie wiedziałaś o tym?

 

-- 18 lip 2014, 14:05 --

 

Czy korzystaliście, spędzaliście czas w kościele, kaplicy samemu? Czy po prostu zezwalano wam na to i nie było to jakimś problemem, żeby udo-stępic wam taką możliwość?

Nie wiedziałam, że można mieć takie dylematy.

Jeśli kościół jest otwarty, można przecież wchodzić kiedy się chce.

A jeśli nie, często udostępniany jest przedsionek, to z reguły wystarcza.

 

-- 18 lip 2014, 14:08 --

 

Jeśli jest całkiem zamykany, można dowiedzieć się w jakich godzinach jest otwierany.

Albo spytać się, czy byłaby mozliwość otwarcia, choć w Polsce rzadko się zdarza, aby kościół był zamknięty na dłużej na 4 spusty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Istnieją szkoły jogi, takie jak można spotkać w Polsce, które uczą tylko ćwiczeń fizycznych i nawet unikają treningów medytacyjnych czy oddechowych. Byłam parę razy na zajęciach w takiej i wydawali mi się "czyści", racjonalni i transparentni w tym co robią.

 

Ale są takie, które uczą jogi jako rytuałów duchowych. Oprócz kontroli nad własnym ciałem i umysłem uczą się kontroli nad demonami. (Aczkolwiek są buddyści w Polsce, którzy twierdzą, że w buddyzmie nie ma w ogóle wiary w demony, a są tacy, którzy uważają, że lepiej mieć władzę nad demonem, niż żeby on miał władzę nad tobą. A stąd wiem, że była jakaś chryja po jednej wypowiedzi Cejrowskiego, to się opinie posypały). Znajoma mojej klientki przed laty, bo teraz to starsza osoba, nauczyła się na jodze wychodzić z ciała. Inny facet na tym treningu nie mógł wrócić do ciała, leżał i powoli tracił oznaki życia, jogin musiał wejść z powrotem w trans, żeby go sprowadzić. Kobieta się przeraziła tym doświadczeniem i teraz jest taka bardziej kościółkowa niż wcześniej.

 

Oczywiście ktoś może wierzyć, że joga czy inne treningi buddyjskie wykorzystują tylko naturalne predyspozycje mózgu i nie ma w tym nic nadprzyrodzonego i wtedy taki argument duchowy jest nieważny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale są takie, które uczą jogi jako rytuałów duchowych. Oprócz kontroli nad własnym ciałem i umysłem uczą się kontroli nad demonami. (Aczkolwiek są buddyści w Polsce, którzy twierdzą, że w buddyzmie nie ma w ogóle wiary w demony, a są tacy, którzy uważają, że lepiej mieć władzę nad demonem, niż żeby on miał władzę nad tobą

Tylko nie wiadomo (przynajmniej mnie) co oni rozumieją przez pojęciem demony, może te demony to metafory tego co człowieka dręczy np. demon lęku, zazdrosci, gniewu, żądzy i wtedy faktycznie lepiej miec nad tym władzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

It may come as a surprise to those who equate Buddhism solely with its intellectual and mystical traditions to learn that demons are a central aspect of its history. (...) Monastics either turned a blind eye to existent demon-deity cults (as in Southeast Asia), allowing them to flourish in tandem with Buddhism, or (as in Tibet) Buddhist miracle workers like Padmasambhava forcefully tamed the demons and turned them into dharma protectors and fierce guardians of the new faith of Buddhism. (..) There are only powers, energies, and deities to be worked with; the skillfulness, compassion, and attainment of the practitioner determine the outcome of the encounter. Those who are found lacking in these attributes have far more to fear from demons than those who, like the Buddha in his triumph over the ultimate demon Māra, have pacified their own inner demons of greed, aversion, and ignorance.

W zasadzie oba znaczenia tu się pojawiają. I symbolicznie jako personifikowane osobiste wady/słabości i dosłownie jako obłaskawione groźne bóstwa i duchy natury, które buddyzm przejął z hinduizmu i innych pierwotnych religii Azji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Medytacja chrześcijańska to nie to samo co wschodnia medytacja. Samo słowo medytacja pochodzi z naszego kręgu kulturowego. Tłumacze zachodni trochę może niezdarnie próbowali oddać sens tego co azjaci robią siedząc (ewentualnie poruszając się - joga, qigong i inne systemy). Z tego co wiem we wszystkich źródłosłowach terminy pochodzące z indii, japonii, chin czy tybetu powinny być według swoich źródłosłowów tłumaczone inaczej - wgląd, czuwający umysł i tym podobne wielce mistyczne, typowe dla dalekiego wschodu, uduchowione pieprzenie.

 

Medytacja chrześcijańska jest zawsze kontemplowaniem w obecności, w relacji z Bogiem. Najbardziej znaną medytacją chrześcijańską, katolicką jest... różaniec. Innymi, z którymi się zetknąłem przez rekolekcje o.Szustaka na youtube, to np. modlitwa serca (modlitwa Jezusowa) pochodzi z Bizancjum, w prawosławiu istnieje sobie do dziś, jest tam bardzo popularna. Drugą metodą, o której słyszałem jest Lectio Divina.

 

Drogi autorze, przecież możesz chyba pójść na adorację Sakramentu i tam się modlić bez żadnej konkretnej metody. Po prostu modlić się swoimi słowami. W zakonach praktykuje się coś takiego jak "modlitwa myślna" polegająca, że zacytuję "mówienie sercem do Boga".

 

Ja sam osobiście jeżeli chodzi o medytację chrześcijańską cenię sobie Liturgię Godzin. To jest codzienna i całodzienna modlitwa całego kościoła. :)

 

szczegolnie po ostatnich wydarzeniach kiedy joga zostala przez Kosciol okrzyknieta narzedziem szatana ;)

 

A ty Candy byś nie odpuściła kolejnej okazji na swoją uszczypliwość wobec kościoła, ale oczywiście zasadą leminga jest wyśmiewać wszystko co krytykują "wsteczne siły", więc spoko.

Już ci Ala wyjaśniła, że joga nie została uznana teraz i nagle za coś złego. Joga jest praktyką religijną, to nie jest czcza gimnastyka jak fitness. To ścieżka duchowa - która sensu nabiera w odniesieniu do tradycji religijnej. Asany jogi mają sens tylko w odniesieniu do tego całego gadania o bóstwach i energiach. Dlatego też jest to zwyczajne bałwochwalstwo jeżeli praktykuje to katolik, o ile jest świadomy, że to praktyka religijna. O ile jest tego nieświadomy, jest to tylko zagrożenie bałwochwalstwem.

 

Przyjmowanie na zachodzie jogi jako gimnastyki mija się niejako z jej założeniami, ale dla zachodu bezrefleksyjne przyjmowanie wszystkiego co z azji jest typowe...

W jodze "pracuje się" z "energiami" i bóstwami hinduskimi (w tybetańskiej wadżrajanie z buddami i demonami - "światowymi" i wewnętrznymi ;) ). Czy joga prowadzi do szatana? Trudne pytanie, właśnie z kolegą Inbvo dyskutowałem na podobny temat, i wychodzi na to, że tylko świadomy akt woli, można uznać za oddanie się. Niemniej jednak...!!

Joga potrafi naprawdę przeryć czachę ludziom bardziej wrażliwym. Polecam poczytać, a szczególnie to co "new agowcy" i inni okultyści piszą o tych tzw. otwieraniach czakr itp.

 

Dziwi mnie ta obrona jogi przez oświeconą Gazetę Wyborczą. Ale sądzę, że robią to trochę na złość kościołowi, bo gdyby się dedukowali i zobaczyli JAK wygląda relacja "guru-uczeń" w systemach jogicznych (w hinduizmie i tybetańskim buddyzmie), jak wyglądają religie z tego obszaru (ale podane w prawdziwej wersji, a nie wersji pop) to wyborcza pierwsza by alarmowała, że dalekowschodnie religijne sekciarstwo jest w natarciu.

 

A więc Candy mniej ideologicznych "prztyczków", a swoją wiedzę czerp z kilku źródeł. Luz i bez spiny :)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×