Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Drogi Macieju_Z nie....nie uważam tak.

Jeśli ktoś mnie zapyta o wyznanie -odpowiem -rzymskokatolickie.

Nie praktykuję tego ,tak jak nie praktykowali tego moi rodzice ...ale np dziś zasówam do

świątyni :roll: ,ponieważ jest pierwszy piątek miesiąca i spowiedź (o syna chodzi rzecz jasna).

Tak ,uważam to za głupotę ale nie czuję potrzeby mieszania dziecku w głowie.

 

Generalnie kościól i wiare mam w d....dlatego też nie będę sie wypowiadać w tym temacie.

 

Pozdrawiam Amen

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

 

Jesteśmy nowopowstałą chrześcijańską grupką wsparcia łączącą osoby zdrowe i cierpiące na różne psychiczne dolegliwości typu depresja. Spotykamy się w Katowicach i Sosnowcu. Zainspirowała nas Wspólnota Boga Ojca w Częstochowie (www.ojcze.pl) i w najbliższy piątek tj. 23.11 o 17.30 gościmy w Duszpasterstwie Akademickim przy ul Wita Stwosza jej opiekuna ks. Remigiusza, który może powiedzieć parę słów o swoim doświadczeniu wspólnoty z chorującymi i wzajemnej pomocy we wspólnocie. B. serdecznie zapraszamy na spotkanie. Można ze wszystkimi pytaniami i wątpliwościami w tej sprawie zwrócić się do mnie (ania 58 133 949) :D

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:39 pm ]

poprawka numeru telefonu-508 133 949!!!

No i mail, odwiedzam częsciej niż forum: a.czerwinska@tlumaczka.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie wszystkich, którzy tu zajrzeli. Chciałbym podzielić się z Wami moją historią, która myślę że pomoże zmienić niejednemu z Was życie. Otóż mam dopiero 22 lata a dwukrotnie już zmagałem się z nerwicą natręctw-która za każdym razem dotyczyła natrętnych, obsesyjnych myśli. Za pierwszym razem natrętna myśl przyczepiła mi się do głowy gdy miałem już 6 lat, ale że przez kolejnych dwanaście praktycznie nawiedzało mnie bardzo rzadko(poza jednym okresem gdy podjąłem próbę wyrzucenia jej sobie z głowy,chodź wtedy skutki tego nie były jeszcze tak silne jak za 2-im razem) więc żyłem sobie z nią całkiem normalnie. Jednak prawdziwy dramat nastąpił kiedy zbliżała się matura te myśli zaczęły mnie ostro atakować i doprowadziły do samego dna-miałem depresję, myśli samobójcze nie mówiąc o tym że fizycznie i psychicznie byłem wrakiem, a tu jeszcze matura przede mną kiedy ja kompletnie nie byłem w stanie się uczyć.Takie męczarnie trwały chyba z miesiąc,gdy za namową mojej Mamy poszedłem na modlitwę wstawienniczą(tak się dokładnie nazywa,można tez o tym poczytać na necie) podczas której Ksiądz Proboszcz, Siostra Zakonna i moja Mama modliły się nade mną. Szczerze mówiąc nie do końca wierzyłem że od razu może mi pomóc(bo często jest tak że dopiero kolejne przynoszą efekty), ale jednak udało się! i gdy następnego dnia te myśli znów się pojawiały to czułem już że nie towarzyszy im żaden lęk i tak na nowo zacząłem odbudowywać swój świat.Maturę zdałem(średnio ale jednak)i dostałem się na studia. Ale to jeszcze nie był koniec walki, bo po ponad trzech latach znów pewna myśl zaczęła zaprzątać mój umysł, i gdu po 4 miesiącach przyszedł kryzys(na skutek próby wyparcia jej z umysłu) zacząłem sie znów staczać na dno. Ostatkiem sił chodziłem przez tydzień do pracy,pojawiły się stany depresyjne a lękowe bardzo się nasilały,bałem się że zawale sobie przez to pracę i studia (zaoczne) i myślałem czy nie zacząć tym razem jednak terapii psychologicznej długoterminowej.Była możliwość znów zwrócić się do księdza z prośbą o tą modlitwę wstawiennicą,ale szczerze mówiąc tak sobie myślałem czy tym razem Bóg znów zechce mnie wyciągnąć z tego bagna? Jak się okazało zechciał! a obeszło się nawet bez tej specjalnej modlitwy, wystarczyło kilka dni mojej i Mamy włąsnych modlitw do Boga o zesłanie łaski, przyjęcie w tej intencji Komunii Św. Wszystko co tu napisałem jest zgodne z prawdą. Dodam jeszcze że nie byłem wcześniej(nawet po tym 1-ym kryzysie) jakimś gorliwym katolikiem,chodź prawie zawsze chodziłem do kościoła Uwierzcie więc w Uzdrawiającą Moc Chrystusa, i zaufajcie Panu że może Was uwolnić od utrapienia (tak jak to zrobił ze mną) Pamiętajcie jednak że Bóg nie zawsze pomaga od razu(tak jakby człowiek tego chciał) ale też nie pozostaje głuchy na ludzkie prośbyi błagania. Pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego dobrego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam sie czy piszesz prawde czy jesteś poprostu pierdolnięty.Mam nadzieje że to pierwsze.A jak sie modlisz ?Napisz coś więcej bo to co napisałeś to dla mnie absolutne pustosłowie, nie nadązam za tobą.Ja na przykład nie jestem w stanie uchwycić sensu stwierdzenia "zaufajcie chrystusowi", poprostu jest to dla mnie zbyt abstrakcyjne i nie uchwytne,czuje sie przy tobie jak kompletny palant. Bo zakładam, że piszesz o rzeczach głęboko przeżytych i przemyślanych i nie są to tylko strzeliste akty ślepego uwielbienia.

Napisz coś więcej , mam nadzieje na dłuższą rozmowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi że pomyślałeś sobie o mnie jako o cenzurancie, może dlatego że nie zabawiałem się w szczegóły pisząc o mojej historii. Dlatego powiem ci że za drugim razem gdy ta nerwica mnie dotknęła modliłem się swoją zwykłą modlitwą, sam a także z Mamą(np Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo itd) odmawiałem także koronkę do miłosierdzia Bożego i rozważałem słowa który mówi Chrystus w książce Tomasza Kempis-"Naśladowanie Chrystusa" są tam zamieszczone także inne pomocne modlitwy-więc zachęcam do lektury i jak wspomniałem przyjąłem Komunię Św z wiarą że ma ona moc uzdrawiającą. A stwierdzenie"Zaufajcie Panu" ma mówić o tym by być wytrwałym w modliwie i wierze w uzdrowienie nawet jeśli przez dłuższy czas nie przynosi to spodziewanego efektu. Ponieważ Bóg nie zawsze postępuje tak jakby człowiek tego chciał(nie zawsze uzdrowienie przychodzi szybko) a cierpienie jest nieodłącznym elementem życia każdego człowieka,z czym trzeba się też umieć pogodzić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie wszystkich, którzy tu zajrzeli. Chciałbym podzielić się z Wami moją historią, która myślę że pomoże zmienić niejednemu z Was życie. Otóż jestem młodym chłopakiem, mam 22 lata a dwukrotnie już zmagałem się z nerwicą natręctw-która za każdym razem dotyczyła natrętnych, obsesyjnych myśli. Za pierwszym razem natrętna myśl przyczepiła mi się do głowy gdy miałem już 6 lat, ale że przez kolejnych dwanaście praktycznie nawiedzało mnie bardzo rzadko(poza jednym okresem gdy podjąłem próbę wyrzucenia jej sobie z głowy,chodź wtedy skutki tego nie były jeszcze tak silne jak za 2-im razem) więc żyłem sobie z nią całkiem normalnie. Jednak prawdziwy dramat nastąpił kiedy zbliżała się matura te myśli zaczęły mnie ostro atakować i doprowadziły do samego dna-miałem depresję, myśli samobójcze nie mówiąc o tym że fizycznie i psychicznie byłem wrakiem, a tu jeszcze matura przede mną kiedy ja kompletnie nie byłem w stanie się uczyć.Takie męczarnie trwały chyba z miesiąc,gdy za namową mojej Mamy poszedłem na modlitwę wstawienniczą(tak się dokładnie nazywa,można tez o tym poczytać na necie) podczas której Ksiądz Proboszcz, Siostra Zakonna i moja Mama modliły się nade mną o uzdrowienie. Szczerze mówiąc nie do końca wierzyłem że od razu może mi pomóc(bo często jest tak że dopiero kolejne takie modlitwy przynoszą efekty), ale jednak udało się! i gdy następnego dnia te myśli znów się pojawiały to czułem już że nie towarzyszy im żaden lęk i tak na nowo zacząłem odbudowywać swój świat.Maturę zdałem(średnio ale jednak)i dostałem się na studia. Ale to jeszcze nie był koniec nerwicy, bo po ponad trzech latach znów pewna myśl zaczęła zaprzątać mój umysł, i gdu po 4 miesiącach przyszedł kryzys(na skutek próby wyparcia jej z umysłu) zacząłem sie znów staczać na dno. Ostatkiem sił chodziłem przez tydzień do pracy,pojawiły się stany depresyjne a lękowe bardzo się nasilały,bałem się że zawale sobie przez to pracę i studia (zaoczne) i myślałem czy nie zacząć tym razem jednak terapii psychologicznej długoterminowej.Była możliwość znów zwrócić się do księdza z prośbą o tą modlitwę wstawiennicą,ale szczerze mówiąc tak sobie myślałem czy tym razem Bóg znów zechce mnie wyciągnąć z tego bagna? Jak się okazało zechciał! a obeszło się nawet bez tej modlitwy wstawienniczej-modliłem się gorąco(sam i z Mamą) odmawiając (Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo) a także koronkę do miłosierdzia Bożego, czytałem książkę Tomasza Kempisa-"Naśladowanie Chrystusa" i przyjąłem w tej intencji Komunii Św. Dodam jeszcze że nie byłem wcześniej(nawet po tym 1-ym kryzysie) jakimś gorliwym katolikiem,chodź prawie zawsze chodziłem do kościoła,jak widać Bóg pomaga wszystkim ludziom, którzy mu zaufają. Uwierzcie więc w Uzdrawiającą moc modlitwy, i zaufajcie Panu że może Was uwolnić od utrapienia (tak jak to zrobił ze mną) Pamiętajcie jednak że Bóg nie zawsze pomaga od razu(tak jakby człowiek tego chciał) a cierpienie jest nieodłącznym elementem życia każdego człowieka, z czym też trzeba sie pogodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawie piszesz, ale mam pare pytań.Z kąd ty mała marna ziemska istota, pełna pokory i szacunku do swego Boga ,zdobywa sie na wyjaśnianie intencji jakimi kieruje sie Bóg, istota nieodgadniona ..itd?Z wcześniejszego tekstu wynika , że to Bóg cie wyleczył poprzez jednostkową, skonkretyzowaną na twoje cierpienie i aktualne potrzeby jednorazową interwencje. Ta interwencja była błyskawiczna, czy może Bóg musiał pomyśleć(bo oczywistym jest że Bóg myśli w naszym tego słowa rozumieniu), czy może bóg naradził sie z własnymi aniołami przed podjęciem decyzji(bo oczywiste jest, że Bóg posługuje sie narządem mowy i słuchu tak jak my i mógł sie naradzić).Piszesz potem ,że ta łaska nie była jednak zbyt długotwała, wiesz czemu?Pozatym modlisz sie odmawiając w kółko te same modlitwy, asz zaciera sie ich sens i pozostaje rytmiczny jednostajny bęłkot , bo inni cie tak nauczyli.Nie dostrzegasz tu bardziej zachowania bardziej społecznego, nastawionego na bezmyślne odegranie rytuału, niż duchowego przeżycia?W końcu nic w tym dziwnego skoro powtarzasz tylko bezrefleksyjnie słowa kogoś innego, których sensu kiedy byłeś ich uczony nie byłeś w stanie nawet pojąć.

Skończe na razie , czekam na szybką odpowiedz i musze ze wstydem sie do czegoś przyznać.Nie nazwałem cie cenzurantem, "/cenzura/"wskoczyło samo w zastępstwie tego co ja napisałem "pierdo@@ięty" :oops: Ale okazało sie ,że piszesz szczerze, więc bez obrazy.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:28 am ]

Pablo!!!Nie zostawiaj mnie tak.Mam ci jeszcze dużo do powiedzenia.Czekam na odzew, zawsze w ostateczności możesz mnie sprubować zewangelizować :lol:.Może to co pisałem jest troche zbyt agresywne i nie masz ochoty na dalszą dyskusje, ale ja tu czekam i chętnie sie pościeram.W brew pozorom mam do ludzi z taką wizją(wręcz na zasadzie odruchu bezwarunkowego)dużo sympati i zrozumienia.W końcu kiedyś sam wlazłem w to gówno,a raczej zostałem w nie wżucony(i nie mam tu na myśli wiary), także sam widzisz że sami swoi , możesz walić jak w dym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sPRóBUJCIE TEGO, ZBLIZCIE SIE DO BOGA ON MA SWóJ CEL żE CIERPICIE ALE GDY NIE DAJECIE JUZ RADY TO WTEDY POZOSTAJE MODLITWA POSZUKAJCIE PO INTERNECIE O śW. RICIE. Są TAM PODOBNE MODLITWY W TZW. PRZYPADKACH TRUDNYCH I BEZNADZIEJNYCH M I POMAGA....Modlitwa do św. Rity

Pozdrawiam cię święta Rito, napełniona miłością i pokojem, przykładzie każdej wszelkiej cnoty, wierna uczennico Chrystusa. Pomóż nam, patronko rodziny i przebaczenia, uwierzyć, że dla Boga wszystko jest możliwe i wspomagaj nas w każdej potrzebie. AMEN

Pomiędzy licznymi modlitwami przytaczamy następującą:

«O, potężna i otoczona chwałą Święta Rito! Oto u Twoich stóp klęka dusza zagubiona, która będąc w potrzebie szuka u Ciebie pomocy ze słodką nadzieją na wysłuchanie.

Z powodu mojej niegodności i przeszłych niewierności nie ośmielam się żywić nadziei, że moje modlitwy dotrą do Bożego Serca i dlatego szukam potężnej pośredniczki. Zwracam się więc do Ciebie, Święta Rito, bo masz niezrównany tytuł Świętej od spraw beznadziejnych i niemożliwych.

O droga Święta, weź sobie do serca moją sprawę i wstaw się u Boga dla wyjednania mi łaski, o jaką żarliwie Go proszę..........................................

Nie pozwól, bym musiał wstać od stóp Twoich i odejść niewysłuchany. Jeśli zaś coś we mnie stanowi przeszkodę dla otrzymania tej łaski, proszę, pomóż mi to usunąć. Okryj moją modlitwę Twymi cennymi zasługami i przedstaw ją Swemu niebieskiemu Oblubieńcowi. Połącz ją, oblubienico wierna pomiędzy najwierniejszymi, ze Swoją modlitwą, a w ten sposób ją ubogacisz. Jakże Bóg mógłby odrzucić prośbę tej, która odczuwała Jego Mękę? Całą moją ufność składam więc w Tobie i z sercem spokojnym czekam na wypełnienie mojej prośby.

O droga, Święta Rito! Niech moja ufność i nadzieja złożona w Twoim wstawiennictwie nie zostanie pomniejszona ani moja prośba niech nie będzie daremna. Spraw, by Bóg mnie wysłuchał, a ja stanę się orędownikiem dobroci Twego serca i Twego wstawiennictwa.

A Ty, o Serce Jezusowe, godne uwielbienia, które zawsze okazujesz tak wiele miłości najnędzniejszym, daj się przebłagać i wzruszyć moimi prośbami. Nie zważaj na moje słabości i na to, że nie jestem godzien Twej miłości. Pomimo to przyznaj mi łaskę, której tak pragnie moje serce i o którą dla mnie i ze mną błaga Twoja wierna oblubienica, Święta Rita.

Przez wierność, z jaką Święta Rita zawsze odpowiadała na Bożą łaskę, przez wszystkie dary, jakimi zechciałeś Panie, napełnić jej duszę, za wszystko, co wycierpiała w życiu małżonki, matki i uczestnicząc w Twej bolesnej Męce i wreszcie przez potężne wstawiennictwo, jakiego zechciałeś jej udzielić, Panie, dla wynagrodzenia jej wierności, udziel mi tej łaski, o którą Cię proszę.

A Ty, Najświętsza Maryjo, nasza dobra Matko Niebieska, skarbniczko Bożych skarbów i pośredniczko wszelkich łask, wzmocnij Twym potężnym wstawiennictwem modlitwę tej wielkiej Świętej która darzyła Cię nabożeństwem, i wraz z nią wyjednaj mi u Boga łaskę tak upragnioną. Amen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Wrzucanie na forum modlitw, nawet w dobrej wierze, ale w nieodpowiedniej formie (nachalnie, jako konkretny "sposób" na rozwiązanie problemów czy leczenie) nie jest mile widziane.

 

2. Jeżeli ogólna atmosfera "dialogu" będzie dalej przepełniona złością i wzajemnymi oskarżeniami temat zostanie wyplewiony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ogólnie wiara jest potzebnA aby miec jakies opareciE w trudnych chwilach ZYCIA , jaka kolwiek wiara ,o ile jest dobra to warto w nia wierzyc .. i wwedług niej postępować... .rodzicee przeekazuja nam swoje doświadczenia ,dobre i złe , ale tO my musimy dążyc do tego aby wyciagac wnioski z postaw ludzii od których sie uczymy , nasz swiatopogląd zalezy od starszych pokoleń.. i jesli wogule bedzesz uwazacż że nikt nie ma racjitylko TY , wówczss doniczego konstruktywnego nie dojdziesz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wow, pomódl się tak, żeby na całe życie pomogło ;) ja jakoś specjalnie się nie modlę, tzn. nie traktuję Boga jako dobrej wróżki...

u mnie modlitwa jet często medytacją, wycieszeniem, wierzę że wyjdę albo w jedną (zdrowie) albo w drugą stronę (blissful + )

 

greets

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×