Skocz do zawartości
Nerwica.com

pablo_aimar

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia pablo_aimar

  1. Witam serdecznie wszystkich, którzy tu zajrzeli. Chciałbym podzielić się z Wami moją historią, która myślę że pomoże zmienić niejednemu z Was życie. Otóż jestem młodym chłopakiem, mam 22 lata a dwukrotnie już zmagałem się z nerwicą natręctw-która za każdym razem dotyczyła natrętnych, obsesyjnych myśli. Za pierwszym razem natrętna myśl przyczepiła mi się do głowy gdy miałem już 6 lat, ale że przez kolejnych dwanaście praktycznie nawiedzało mnie bardzo rzadko(poza jednym okresem gdy podjąłem próbę wyrzucenia jej sobie z głowy,chodź wtedy skutki tego nie były jeszcze tak silne jak za 2-im razem) więc żyłem sobie z nią całkiem normalnie. Jednak prawdziwy dramat nastąpił kiedy zbliżała się matura te myśli zaczęły mnie ostro atakować i doprowadziły do samego dna-miałem depresję, myśli samobójcze nie mówiąc o tym że fizycznie i psychicznie byłem wrakiem, a tu jeszcze matura przede mną kiedy ja kompletnie nie byłem w stanie się uczyć.Takie męczarnie trwały chyba z miesiąc,gdy za namową mojej Mamy poszedłem na modlitwę wstawienniczą(tak się dokładnie nazywa,można tez o tym poczytać na necie) podczas której Ksiądz Proboszcz, Siostra Zakonna i moja Mama modliły się nade mną o uzdrowienie. Szczerze mówiąc nie do końca wierzyłem że od razu może mi pomóc(bo często jest tak że dopiero kolejne takie modlitwy przynoszą efekty), ale jednak udało się! i gdy następnego dnia te myśli znów się pojawiały to czułem już że nie towarzyszy im żaden lęk i tak na nowo zacząłem odbudowywać swój świat.Maturę zdałem(średnio ale jednak)i dostałem się na studia. Ale to jeszcze nie był koniec nerwicy, bo po ponad trzech latach znów pewna myśl zaczęła zaprzątać mój umysł, i gdu po 4 miesiącach przyszedł kryzys(na skutek próby wyparcia jej z umysłu) zacząłem sie znów staczać na dno. Ostatkiem sił chodziłem przez tydzień do pracy,pojawiły się stany depresyjne a lękowe bardzo się nasilały,bałem się że zawale sobie przez to pracę i studia (zaoczne) i myślałem czy nie zacząć tym razem jednak terapii psychologicznej długoterminowej.Była możliwość znów zwrócić się do księdza z prośbą o tą modlitwę wstawiennicą,ale szczerze mówiąc tak sobie myślałem czy tym razem Bóg znów zechce mnie wyciągnąć z tego bagna? Jak się okazało zechciał! a obeszło się nawet bez tej modlitwy wstawienniczej-modliłem się gorąco(sam i z Mamą) odmawiając (Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo) a także koronkę do miłosierdzia Bożego, czytałem książkę Tomasza Kempisa-"Naśladowanie Chrystusa" i przyjąłem w tej intencji Komunii Św. Dodam jeszcze że nie byłem wcześniej(nawet po tym 1-ym kryzysie) jakimś gorliwym katolikiem,chodź prawie zawsze chodziłem do kościoła,jak widać Bóg pomaga wszystkim ludziom, którzy mu zaufają. Uwierzcie więc w Uzdrawiającą moc modlitwy, i zaufajcie Panu że może Was uwolnić od utrapienia (tak jak to zrobił ze mną) Pamiętajcie jednak że Bóg nie zawsze pomaga od razu(tak jakby człowiek tego chciał) a cierpienie jest nieodłącznym elementem życia każdego człowieka, z czym też trzeba sie pogodzić.
  2. Przykro mi że pomyślałeś sobie o mnie jako o cenzurancie, może dlatego że nie zabawiałem się w szczegóły pisząc o mojej historii. Dlatego powiem ci że za drugim razem gdy ta nerwica mnie dotknęła modliłem się swoją zwykłą modlitwą, sam a także z Mamą(np Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo itd) odmawiałem także koronkę do miłosierdzia Bożego i rozważałem słowa który mówi Chrystus w książce Tomasza Kempis-"Naśladowanie Chrystusa" są tam zamieszczone także inne pomocne modlitwy-więc zachęcam do lektury i jak wspomniałem przyjąłem Komunię Św z wiarą że ma ona moc uzdrawiającą. A stwierdzenie"Zaufajcie Panu" ma mówić o tym by być wytrwałym w modliwie i wierze w uzdrowienie nawet jeśli przez dłuższy czas nie przynosi to spodziewanego efektu. Ponieważ Bóg nie zawsze postępuje tak jakby człowiek tego chciał(nie zawsze uzdrowienie przychodzi szybko) a cierpienie jest nieodłącznym elementem życia każdego człowieka,z czym trzeba się też umieć pogodzić
  3. Witam serdecznie wszystkich, którzy tu zajrzeli. Chciałbym podzielić się z Wami moją historią, która myślę że pomoże zmienić niejednemu z Was życie. Otóż mam dopiero 22 lata a dwukrotnie już zmagałem się z nerwicą natręctw-która za każdym razem dotyczyła natrętnych, obsesyjnych myśli. Za pierwszym razem natrętna myśl przyczepiła mi się do głowy gdy miałem już 6 lat, ale że przez kolejnych dwanaście praktycznie nawiedzało mnie bardzo rzadko(poza jednym okresem gdy podjąłem próbę wyrzucenia jej sobie z głowy,chodź wtedy skutki tego nie były jeszcze tak silne jak za 2-im razem) więc żyłem sobie z nią całkiem normalnie. Jednak prawdziwy dramat nastąpił kiedy zbliżała się matura te myśli zaczęły mnie ostro atakować i doprowadziły do samego dna-miałem depresję, myśli samobójcze nie mówiąc o tym że fizycznie i psychicznie byłem wrakiem, a tu jeszcze matura przede mną kiedy ja kompletnie nie byłem w stanie się uczyć.Takie męczarnie trwały chyba z miesiąc,gdy za namową mojej Mamy poszedłem na modlitwę wstawienniczą(tak się dokładnie nazywa,można tez o tym poczytać na necie) podczas której Ksiądz Proboszcz, Siostra Zakonna i moja Mama modliły się nade mną. Szczerze mówiąc nie do końca wierzyłem że od razu może mi pomóc(bo często jest tak że dopiero kolejne przynoszą efekty), ale jednak udało się! i gdy następnego dnia te myśli znów się pojawiały to czułem już że nie towarzyszy im żaden lęk i tak na nowo zacząłem odbudowywać swój świat.Maturę zdałem(średnio ale jednak)i dostałem się na studia. Ale to jeszcze nie był koniec walki, bo po ponad trzech latach znów pewna myśl zaczęła zaprzątać mój umysł, i gdu po 4 miesiącach przyszedł kryzys(na skutek próby wyparcia jej z umysłu) zacząłem sie znów staczać na dno. Ostatkiem sił chodziłem przez tydzień do pracy,pojawiły się stany depresyjne a lękowe bardzo się nasilały,bałem się że zawale sobie przez to pracę i studia (zaoczne) i myślałem czy nie zacząć tym razem jednak terapii psychologicznej długoterminowej.Była możliwość znów zwrócić się do księdza z prośbą o tą modlitwę wstawiennicą,ale szczerze mówiąc tak sobie myślałem czy tym razem Bóg znów zechce mnie wyciągnąć z tego bagna? Jak się okazało zechciał! a obeszło się nawet bez tej specjalnej modlitwy, wystarczyło kilka dni mojej i Mamy włąsnych modlitw do Boga o zesłanie łaski, przyjęcie w tej intencji Komunii Św. Wszystko co tu napisałem jest zgodne z prawdą. Dodam jeszcze że nie byłem wcześniej(nawet po tym 1-ym kryzysie) jakimś gorliwym katolikiem,chodź prawie zawsze chodziłem do kościoła Uwierzcie więc w Uzdrawiającą Moc Chrystusa, i zaufajcie Panu że może Was uwolnić od utrapienia (tak jak to zrobił ze mną) Pamiętajcie jednak że Bóg nie zawsze pomaga od razu(tak jakby człowiek tego chciał) ale też nie pozostaje głuchy na ludzkie prośbyi błagania. Pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego dobrego.
  4. Dzięki Remik za te słowa.Jestes super! Jak sobie teraz uświadomiłem jak patrzeć na swój lęk to czuje się duuuużo lepiej. Tego mi było trzeba by zacząć w końcu zmienić swoje stare myślenie. Dzięki jeszcze raz:D
×