Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pod Trzeźwym Aniołem


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba faktycznie zaczynam tracić nad tym kontrolę.

Dobrze ,że napisałaś .

Kobieto ,jeśli wsiadasz do samochodu po dwóch piwach , to jesteś potencjalną zabójczynią i tylko kwestia czasu aż w cos lub kogoś przypierdoli*z ,,,i skończysz w kryminale.

Ty sie nie zastanawiaj i nie zwlekaj TYLKO biegusiem do Poradni Odwykowej i tam proś o leczenie.

Jesteś bezsilna wobec alkoholu i jak będzies tak dalej, stoczysz sie , stracisz zdrowie , dziecko i cała resztę prawdziwych wartości. ja również jestem alkoholikiem ( niepijącym ) i rozumiem jak cierpisz .

Alkohol niezwykle łatwo porzucic , tyle tylko ,że SAMA NIE DASZ RADY ! Musisz prosic o pomoc z zewnątrz , inaczej KAPUT! I pamiętaj wiem co mówię. Przeszedłem 4 długie odwyki i nie takie rzeczy widziałem i słyszałem.

Pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieto ,jeśli wsiadasz do samochodu po dwóch piwach , to jesteś potencjalną zabójczynią

 

Mam tego świadomość. Wiem, że podczas jakiejkolwiek kontroli straciłabym prawo jazdy i w konsekwencji pewnie i pracę.

 

Jeśli chodzi o terapię to wolałabym tego jakoś uniknąć. Nie mam odwagi na to żeby tam pójść i wydaje mi się, że nie jest ze mną jeszcze tak źle. Zupełnie nie wyobrażam sobie siebie w towarzystwie ludzi pijących po dwadzieścia parę lat ilości które by mnie pewnie zabiły. Opowiadając "piję cztery piwa codziennie od dwóch lat"

Połowa sukcesu już za mną. Przyznałam się przed sobą i Wami do problemu. Podejmę jeszcze jedna próbę samopomocy. Może nie jest jeszcze ze mną aż tak źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi się, że nie jest ze mną jeszcze tak źle. Zupełnie nie wyobrażam sobie siebie w towarzystwie ludzi pijących po dwadzieścia parę lat ilości które by mnie pewnie zabiły. Opowiadając "piję cztery piwa codziennie od dwóch lat"

Powiem Ci tak , jako ,że bywałem( czasem jeszcze bywam) na Mitingach AA z setki , a nawet i z koło tysiąca razy ,że jakby mi tam ktos przyszedł z problemem takim jak Twój i powiedział ,że pije od dwóch lat 4 piwa dziennie , to powiedziałbym jej ,że ma MEGA PROBLEM. Nie przesadzam .Każdy ma swój limit , miarkę i dla jednego cztery piwa to więcej niż dla drugiego litr czystej wódy .Jeden pije umiarkowanie codziennie nawet po dwa piwa , a drugi w weekend nadrabia " stracony ' trzeżwy czas.

 

Połowa sukcesu już za mną

.

Połowa sukcesu ? Jakiego sukcesu ? Ty się słyszysz ?

Podejmę jeszcze jedna próbę samopomocy.

Podejmnij , tyle która to już będzie z kolei ?

Nie dasz rady , za głęboko w tym siedzisz ? Sama , nie dasz rady . Nawet z Terapią jest ciężko , a samemu to miłe oszukiwanie się. Za chwilę wyskoczysz po piwko ,żeby uspokoić skołatane nerwy i ukoić się po ciężkim dniu.

Może nie jest jeszcze ze mną aż tak źle.

Według mnie z Toba nie jest źle , Z TOBĄ JEST TRAGICZNIE! i nie mówie Ci tego by Cię dobić, ale by Cie zmobilizować ,by coś ze swoim problemem zrobic , puki nie jest jeszcze za póżno,

Ile masz lat ?

Jeśli jesteś na tyle inteligentna ,żeby przyjąć moja krytykę to fajnie , jeśli myslisz ,że to Forum uzdrowi Twój nałóg to daj sobie spokój. MOim obowiązkiem jako AA owca jest Ci pomóc ,ale musisz zmienić i sama się wybrać po REALNĄ POMOC W REALU> Tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boogie,

Słuchaj kobieto co kolega Kalebx3 Ci mówi, bo wie co gada, w przeciwieństwie do Ciebie. Tak samo uważam, że masz konkretny problemu, a o sukcesie (bo przyznałaś się na forum) to nawet nie wspominaj, bo to nawet nie jest 0,5 % sukcesu i po prostu się ośmieszasz i oszukujesz takimi stwierdzeniami. I pomyśl o dziecku znaczne więcej i dogłębniej, chyba, że chcesz wykształcić kolejnego DDA.

 

Biegiem po pomoc, nie czekaj, aż zaczniesz łykać 6 browarów dziennie, bo takie ustalanie "rozsądnych" limitów to bzdura totalna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I pomyśl o dziecku

wiesz Rotten, przerażają mnie ludzie , którzy siadają po "czymkolwiek - wiadomo o co chodzi " za kółko.

Pomyśl o dziecku , a ja myślę o swoim( i innych niewinnych ) , który lubi sobie ( ze mna oczywiście) jeżdzić poboczem jezdni ( nie ma chodnika).

Pamiętasz jak jedna locha przeklęta ( niedawno ) po amfie zabiła dwoje dzieci na przejściu dla pieszych . Dostała 8 lat ,KUUUUR*WA !!! , ja bym jej wjebał 88lat i dodatkowo codziennie z rana obdzieranie ze skóry i solenie rany.

Boogie , nie zmarnuj życia , (bo jak pisał Witkacy) nawet na początku jazdy można ( po alkoholu ) zjechać na bocznicę i tak pozostać już tam na zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3

wiesz Rotten, przerażają mnie ludzie , którzy siadają po "czymkolwiek - wiadomo o co chodzi " za kółko.

Mnie też, ale głównie chodzi mi o tych co mają we krwi procenty. To jednak przez takich ginie najwięcej ludzi na drogach i chodnikach. Nie słyszałem nigdy, żeby w mojej okolicy ktoś spowodował wypadek będąc najaranym czy nawąchanym (sam jeździłem z takimi kierowcami wielokrotnie i normalnie sobie radzili, czasami nawet lepiej niż na trzeźwo), chociaż ja w takim stanie też bym nie wsiadł do auta jako kierowca.

Pamiętasz jak jedna locha przeklęta ( niedawno ) po amfie zabiła dwoje dzieci na przejściu dla pieszych . Dostała 8 lat ,KUUUUR*WA !!! , ja bym jej wjebał 88lat i dodatkowo codziennie z rana obdzieranie ze skóry i solenie rany.

Coś mi się obiło o uszy, ale nie jest powiedziane, że to właśnie feta spowodowała jej błąd. Trzeźwi też robią takie straszne błędy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zupełnie nie wyobrażam sobie siebie w towarzystwie ludzi pijących po dwadzieścia parę lat ilości które by mnie pewnie zabiły. Opowiadając "piję cztery piwa codziennie od dwóch lat"

Połowa sukcesu już za mną. Przyznałam się przed sobą i Wami do problemu. Podejmę jeszcze jedna próbę samopomocy. Może nie jest jeszcze ze mną aż tak źle.

Podpisuję się pod postami napisanymi wyżej. Widzę że uważasz się za lepszego alkoholika. Jak jest różnica pomiędzy tym co pije wódkę, koniak, denaturat, piwo, wino? - żadna każdy pije alkohol. Jak jest różnica pomiędzy prawnikiem, lekarzem, sprzedawcą, hydraulikiem, prezesem albo sprzątaczem? - żadna każdy cierpi na to samo. Nie jesteś lepszym alkoholikiem niż inni. Jeżeli usiadłaś za kierownicą pod wpływem to nie masz sie nad czym zastanawiać tylko koniecznie idź na terapię, do AA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę że uważasz się za lepszego alkoholika

 

Wcale tak nie jest. Po prostu wydaje mi się, że mogę sobie jeszcze sama z tym poradzić. Nie wiem. Mam ogromny mętlik w głowie teraz.

 

Widzę, że prowadzenie samochodu po piwie wywołało spory zamęt co mnie w sumie nie dziwi. Czy Wasze wypowiedzi byłyby inne gdybym przemilczała ten temat? Być może.

 

Swoją drogą nie wiem jaka jest różnica pomiędzy osobą po piwie a człowiekiem upalonym czy naćpanym klejem prowadzącym samochód (skąd to usprawiedliwienie)? Moim zdaniem żadna! Zagrożenie jest takie samo jeśli nie większe tym drugim przypadku. Ja bałabym się jechać z kimś po joincie, bo przez ten durnowaty luz można bardzo szybko stracić uważność. Oczywiście nie bronię prowadzenia samochodu po wypiciu piwa (absolutnie).

 

Muszę to wszystko przemyśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio coraz częściej piję od wczesnych godzin południowych.

Nie potrafię się opanować. Moje dziecko widzi jak piję piwo i denerwuje się

Za każdym razem sobie mówię, że dzis jest ostatni dzień i jemu mówię to samo a później jest kolejny i kolejny. I codziennie rano budzę się z poczuciem winy ale nic nie mogę z tym zrobić.

,,,,a potem piszesz w podsumowaniu:

Po prostu wydaje mi się, że mogę sobie jeszcze sama z tym poradzić.

 

 

Może nie jest jeszcze ze mną aż tak źle.

Przemyśl Boogie. Przemyśl , a potem obudż sie i podejmij mądrą decyzję . Decyzję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie słyszałem nigdy, żeby w mojej okolicy ktoś spowodował wypadek będąc najaranym czy nawąchanym (sam jeździłem z takimi kierowcami wielokrotnie i normalnie sobie radzili, czasami nawet lepiej niż na trzeźwo), chociaż ja w takim stanie też bym nie wsiadł do auta jako kierowca.
Bo jest ich na razie jeszcze znacznie mniej. Są tak samo groźni jak pijani. Mają mooocno spóźnione reagowanie i odlatują co jakiś czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że prowadzenie samochodu po piwie wywołało spory zamęt co mnie w sumie nie dziwi. Czy Wasze wypowiedzi byłyby inne gdybym przemilczała ten temat? Być może.

nie przemilczałaś tego tematu bo sama uznałaś że to jest ważne. Jakbyś przemilczała to pewnie wypowiedzi byłyby inne ale wtedy miałyby mniejszy sens. Nie ma co płakac nad rozlanym mlekiem. Stało sie trzeba działać.

 

Swoją drogą nie wiem jaka jest różnica pomiędzy osobą po piwie a człowiekiem upalonym czy naćpanym klejem prowadzącym samochód (skąd to usprawiedliwienie)? Moim zdaniem żadna.

nie ma różnicy tu sie z Tobą zgadzam. Możesz sama próbować nie pić - życzę Ci z całego serca żeby sie udało tylko jest różnica pomiędzy nie piciem a trzeźwieniem. Pijesz z jakiegoś powodu. Musi to być trudny powód/ problem dla Ciebie skoro masz opór żeby go rozwiązać i wolisz się "znieczulić". Jak przestaniesz pić to problem urośnie i coś z nim trzeba będzie zrobić. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą nie wiem jaka jest różnica pomiędzy osobą po piwie a człowiekiem upalonym

Spora (albo niewielka skoro mowa o 1 piwie). Tego drugiego to byś nawet nie rozpoznała, gdybyś sama nie paliła dług czas, albo nie znała go osobiście. Pisałem, że przejeździłem z takich mnóstwo kilometrów i nawet ani razu nie byłem blisko krytycznej sytuacji. Może miałem po prostu szczęście, też jest to możliwe.

czy naćpanym klejem prowadzącym samochód (skąd to usprawiedliwienie)?

O takich nie pisałem. Po kleju to człowiek się nie nadaje do wielu czynnośći, co dopiero do prowadzenia auta. Miałem na myśli tych naspidowanych.

Moim zdaniem żadna! Zagrożenie jest takie samo jeśli nie większe tym drugim przypadku.

Po prostu się z tym nie zgadzam. Doświadczenie podpowiada mi co innego, a statystyki mówią same za siebie.

Ja bałabym się jechać z kimś po joincie

A ja nie, ale musiałbym znać kierowcę.

 

-- 05 lip 2013, 17:05 --

 

Kalebx3,

Alkohol ,trawa , i cała reszta ;:jeden h*jjj tyle tylko winnym opakowaniu.

Szanuję Twój pogląd bo jest słuszny - należy prowadzić auto na trzeźwo. Dziwię się jednak, że akurat Ty wrzuciłeś wszystko do jednego worka. Masz sporo doświadczenia, wiesz co jak działa. Stąd moje zdziwienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zaś (tylko nie bierzcie tej wypowiedzi jako zachętę/poparcie takiego zachowania) mam kumpla z którym w życiu nie wsiądę do samochodu jak jest trzeźwy, bo samochód to przedłużenie jego fiuta i jeździ jak wariat, każdego innego kierowcę traktując jak przeciwnika któremu trzeba pokazać że jest się szybszym/głośniejszym/zwrotniejszym. Za to jak się napije to jeździ super-ostrożnie i po pijaku nie miał żadnego wypadku w przeciwieństwie do jeżdżenia na trzeźwo. No, ale jak mówiłem, nie znaczy ze pochwalam takie zachowanie, chciałem się tylko taką śmiesznostką podzielić. Wolę żeby odwoził mnie z imprezy niż na nią zawoził :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz sporo doświadczenia, wiesz co jak działa. Stąd moje zdziwienie.

Samochód to samochód , potencjalna broń na drodze .

To fakt ,że wiele razy jechałem z pijanymi ( sam będąc pijanym ) ,i napalonymi.

Teraz z pijanym nie wsiądę , z upalonym tak , ale kogo znam .

Speed na pewno działa jak działa ,,, ale ja tam wolę na trzeżwo.

Nie chcę mieć ŻADNYCH problemów z policją , wypadkami ,kolizjami, orzekaniem winy ,sądami . NIC!

Nie pije alkoholu i kiedy ewentualnie będę dmuchał w potencjometr ZAWSZE na moich ustach będzie uśmiech , a nie strach.

Za godzinę niespełna mam pierwszą jazdę ( Prawo jazdy ) . W końcu !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz z pijanym nie wsiądę , z upalonym tak , ale kogo znam .

No to mamy tak samo. Chociaż ja nigdy z takimi (po alko) nie wsiadałem.

Nie chcę mieć ŻADNYCH problemów z policją , wypadkami ,kolizjami, orzekaniem winy ,sądami . NIC!

Pokaż mi takich co chcą. Wiem, że debili nie brak, ale oni nie tyle co chcą (mieć problemy z policja), co po prostu są tak głupi, że nie umieją przewidzieć konsekwencji swoich idiotycznych czynów.

Za godzinę niespełna mam pierwszą jazdę ( Prawo jazdy ) . W końcu !

Też chce się za to wziąć w tym roku, niestety nie mam Twojego entuzjazmu bo nie umiem prowadzić. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za godzinę niespełna mam pierwszą jazdę ( Prawo jazdy ) . W końcu !

 

Też chce się za to wziąć w tym roku, niestety nie mam Twojego entuzjazmu bo nie umiem prowadzić.

 

Nauczyłbyś się.

Chodzi o to czy masz odwagę wyjechać samochodem na drogi.

Mnie tam ciągnie , zwłaszcza ,że wypucowane auto za oknem.

Ach , jeżdzę tu tylko na takich wewnętrznych drogach dojazdowych ( gdzie nie potrzeba prawka ) , parkingach ,,,ale mam taka ochote wypuścic się dalej ,,,ale Żonka obserwuje czy przypadkiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3,

No, myślę że jakoś podołam. Wózki opanowałem szybko, to samochody też jakoś ogarnę, tylko po prostu wolałbym coś już umieć zanim wsiądę w auto na jazdach. Nie mam po prostu gdzie się nauczyć :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko po prostu wolałbym coś już umieć zanim wsiądę w auto na jazdach.

Wszystko w swoim czasie.

Ja wczoraj 1,5 godzinki zaliczyłem i to w wiekszości prosta droga ,trochę w mieście- mało ruchu , a jednak ,,, tu biegi , tam światła ,tu znaki , tu prędkość ,tam wyjeżdzajacy samochód, ten obok coś mówi ,,,za duzo rzeczy na raz. Wszystko wymaga czasu i powtarzania , zanim stanie sie proste i łatwe . Dam radę . I nie ma bata!!!

PS.

Sorry , to wątek o alko ,a ja jakoś chyba nie tu miało być

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdarzało mi się jeździć po trawsku, nie powiem. Jednak nie przekraczałem wtedy 60 km/h, bo przy większych prędkościach wydawało mi się, że samochód spode mnie ucieka. Nigdy też w takich sytuacjach nie pchałem się w miasto w godzinach szczytu. Preferowaliśmy jakieś wiejskie drogi, raz kręciliśmy się godzinę w kółko i nie wiedzieliśmy jak się z tej pętli wydostać. Teraz już tak nie robię, choć jako pasażer chętnie bym pojeździł w stanie upalenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 31 lat. Od 5 lat nie piję. :D

Też zaczynałam od piwa ... było jedno z czasem dwa, trzy ... nie musiałam długo czekać aby zamienić piwo na mocniejszy alkohol.

Bardzo szybko przyszedł w moim życiu taki dzień kiedy nie umiałam już przestać pic a i z piciem było mi źle.

Wywalili mnie z pracy, i moje życie toczyło się pomiędzy domem a detoksami.

Kiedy miałam niespełna 26 lat, mama wywaliła mnie z domu (bo miała dosc moich "obiecanek") a ja sama zdychając na kolejnym detoksie czułam że przegrałam swoje życie. Moi rówieśnicy zakładali rodziny, mieli plany i marzenia, pracowali a ja swoje życie sprowadziłam do butelki (Ja taka inteligentna, wykształcona, szanowana wśród ludzi dziewczyna).

Opuszczając każdy detoks miałam w wypisie kilka zalecen:

1. Dalsze leczenie w poradni odwykowej

2. Zakaz spożywania alkoholu

3. Uczestnictwo w mitingach AA

Do niczego nigdy się nie zastosowałam - BO JA przecież wiedziałam jak życ. Co inni mogą wiedzieć ???

Zostałam sama, bez dachu nad głową...i były dwa wyjścia

1. Pic dalej i umrzec

2. Zastosować się do zaleceń - i spojrzec prawdzie w oczy

Dzięki Bogu wybrałam to drugi, to najlepsza decyzja w moim życiu.

Nie mówię że było łatwo. Kiedy poszłam na swój pierwszy miting AA spotkałam w zasadzie samych starszych ludzi. Pili po wiele lat i potracili w życiu dużo więcej niż ja. Szukałam tego co mnie od nich różni, zamiast szukac podobieństw bo przeciez nie znalazłam się na mitingu z powodu nadużywania jogurtu. Kiedyś jedna ze starszych kobiet powiedziała mi miej więcej tak: Idź dorób sobie dzieci, pij dalej ... zabiorą Ci dzieci, byc moze za jazde po pijanemu trafisz za kraty, i jak będziesz miałam troszkę szczęście to może trafisz jeszcze na miting. Przestałam dyskutować i czuć się lepsza.

Dziś mam pracę (która pozwala mi godnie życ), przyjaciół, wróciłam do rodziców (ufają mi), chodzę na mitingi AA (również do Zakładów Karnych) i chce mi się życ. Mimo iż właśnie walczę ze swoimi lękami, staram się wierzyć ze i to minie jeśli trosze nad sobą popracuje.

Pozdrawiam :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaglądam do wątku, bo jestem po prostu zdruzgotana i w szoku. Chyba mi się iluzja wali.

 

Mam już dość tego myślenia, czy ja mam problem z alkoholem, czy nie. K...a jak prowadzę sobie w duchu tygodniowe statystyki wieczornych nawyków to chyba w nich widać, nie? Nie mówiąc już o tym, że w ogóle coś takiego sobie zapamiętuję i analizuję i o tym tyle myślę. Że przecież nie piję dużo. Nie wyrzucili mnie z pracy. Nie klinuję. Film mi się nie rwie. To pewnie nie mam problemu, nie? No bo rany, co to jest piwo, dwa, pół butelki wina - ok, ostatnio 3/4, bo mam problemy w pracy, hahaha - czy ze 3-4 drinki? A że czasem zdarzają się dni typu drink, dziś tylko drink, jeden, no dobra, niech będą dwa, może trzy, a, walić to.... 4, 5, 6, 7, 8, mam w dupie to liczenie.

O, piję czwarty dzień. O, dzień przerwy - niemożliwe. Nie będę dzisiaj pić. Obiecanki cacanki. A potem stwierdzam, że siedzę z butelką. Nawet teraz jak to piszę to mam ochotę się napić. Bo się denerwuję własnym piciem! No to super, chyba sobie fajne lekarstwo znalazłam. Próbowałam sobie wyobrazić taką całkowitą abstynencję do końca życia. O nie.

 

Więc jak? Dlaczego czuję, że nie mogę zrezygnować?!

 

Takie okresy jak teraz to już były. Stwierdziłam, że mi przejdzie. Weszłam w środowisko, gdzie ciężko było chlać. Obiecałam sobie, że nie będę już piła sama. Trwało to pół roku. Znowu zapijam problemy, albo mam inne wymówki typu "tak się napracowałam, to strzelę sobie jednego, czemu nie". I co? I też mi przejdzie? Na jak długo? I kiedy?

 

Mam dość, pójdę na grupę, a resztę przemyślę potem... Za przeproszeniem mam strachu pełne gacie.

 

To jakaś cho...na tragedia.

 

Nie chcę być córką swojego ojca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×