Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pod Trzeźwym Aniołem


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

osiągnęłaś bardzo ważną rzecz - przyznałas się że masz problem z alkoholem a to już duży sukces

To żaden sukces, tylko spojrzenie prawdzie prosto w oczy. To już coś, ale to dopiero początek dłuuugich zmagań ze swoim nałogiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, przyznam, że wcale nie czuję, ze to sukces i nawet nie chciałabym takiego "orderu" i poklepania po plecach. Nie ma czego chwalić...

 

To raczej przyznanie się do porażki i rozpacz. Wczoraj byłam w takim szoku, że myślałam, że zwariuję. Rzygać mi się chciało. Dosłownie. Ze zdenerwowania i obrzydzenia do tego wszystkiego, że kto jak kto, ale ja, mając taki antyprzykład w rodzinie mogłabym się uwikłać w coś takiego!... No niby wiem, że to właśnie paradoksalnie jest zwiększone prawdopodobieństwo, że historia się powtarza później, ale... Boże... Tak strasznie mi wstyd. Ja tego swojego ojca to chyba pobiłam w przedbiegach już...

 

Jutro grupa. Boję się. Jak się z tym przespałam to już chyba nawet jeszcze bardziej dopuszczam taką myśl, że powinnam się tam znaleźć.

 

O tyle "dobrze", że ja wiem, że istnieją grupy, bo tam bywam... Tylko na innej. I właśnie tam mimochodem uderzyła mnie... no cóż - zdaje się, że okropna prawda :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, przyznam, że wcale nie czuję, ze to sukces i nawet nie chciałabym takiego "orderu" i poklepania po plecach. Nie ma czego chwalić...

To raczej przyznanie się do porażki i rozpacz.:(

Wiesz to bardzo dużo przyznac się że ma się problem przed samym sobą i przed innymi. Jest masa ludzi którzy jak dobrze wiesz wypierają ten problem, uważają że sami mogą przestać kiedy chcą, że nie mają problemów z emocjami, że inni robią im na złość itd. Jak już sie przyznałaś teraz pora na działanie. Wstyd to normalne przecież. Będzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda, że czasami leczy się nerwice, kiedy problemem są po prostu problemy odstawienne alkoholu? Znacie jakieś miejsce, gdzie można się więcej o tym dowiedzieć i ewentualnie tam się leczyć?

Mam okropne drgawki, potliwość, łomotanie serca, czasem slyszę rzeczy, których nie słyszy nikt poza mną. Chodzilam do psychiatry, ale jak kiedyś przypadkowo wspomniałam, ile pije, to psych otworzyl szeroko oczy i kazal isć na terapie dla alkoholików, najlepiej w jakiejś klinice.

 

Ja znam klinikę Inventiva pod Łodzią. Z tego co wiem zajmują się tam leczeniem alkoholizmu, prowadzą różne terapie także terapie dla całych rodzin. Poszukaj więcej info na ich stronie klinika-inventiva.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inventiva pod Łodzią to prywatna klinika i nie każdego na nią stać.

3 dniowy detoks to koszt około 1 100 zł.

Jeśli chodzi o region łódź to ja proponuję:

1. Łódź ul. Niciarniana 41

2. Łódź ul. Aleksandrowska (szpital babińskiego)

3. Zgierz szpital na ul. Parzęczewskiej

4. Szpital w Warcie

5. Łódź ul. Kilińskiego (ośrodek przy Izbie wytrzeźwień)

wszystkie wymienione przeze mnie miejsca świadczą usługi na NFZ.

A swoją drogą zachęcam do uczestnictwa w mitingach AA - te odbywają się w Łodzi codziennie i sa bezpłatne :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyszłam z domu na miękkich nogach, ale dotarłam na grupę. Byłam. Nie żałuję. Myślę, że jeszcze pójdę. Muszę sobie zrobić jakiś porządek w głowie, pozbierać się jakoś...

 

Boże, byle już nie pić...

 

Ech, rozpłakałam się tam słuchając. Głowa mnie boli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denial, tak trzymaj, musiało być ciężko... Słuchałaś tylko czy coś też powiedziałaś?

 

Zebrałam się raz i powiedziałam to, co czułam. Najwięcej słuchałam.

 

Denial gratuluję Ci odwagi :-) i z całego serca ciesze się że nie żałujesz swojej decyzji :-) dla mnie pójście na miting AA to była najlepsza decyzja w moim życiu :-)

 

No właśnie. Gratulowano mi odwagi, a we mnie tylko sam strach i rozpacz tak naprawdę.

 

Ale dziękuję za miłe słowa. Nie wiem jak to będzie i co będzie, ale nie chcę już pić... Wystarczy. Może z AA dojdę do jakiegoś ładu, bo teraz to po prostu nie ma co zbierać. Jestem totalnie załamana.

 

życzę powodzenia w walce z nałogiem, juz zaczełas to najważniejsze

 

Dzięki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DENIAL w książce pod tytułem "Anonimowi Alkoholicy" (jedna z podstawowych pozycji książkowych Wspólnoty AA na całym świecie) w rozdziale pod tytułem "jak to działa", jest taki fragment:

 

... Rzadko się zdarza, by doznał niepowodzenia ktoś, kto postępuje zgodnie z naszym programem (pierwotna wersja brzmiała zamiast słowa "rzadko" - "nigdy nie". Nie wracają do zdrowia ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą poddać się temu prostemu programowi....

Historie naszych zmagań, opublikowane w tej książce, ukazują w ogólnych zarysach, kim byliśmy, co się z nami stało i jacy jesteśmy obecnie. Jeżeli czytelnik tej książki podejmie decyzję, że pragnie tego, co my w AA posiadamy i gotów jest uczynić wszystko, aby ów cel osiągnąć, wtedy jest już przygotowany do postawienia pierwszych kroków. Przy stawianiu niektórych z nich towarzyszyło nam wahanie. Sądziliśmy, że potrafiliśmy znaleźć łatwiejszą, łagodniejszą drogę, ale nie potrafiliśmy. Pozostaje nam zatem prosić Was, bądźcie nieustraszeni i gorliwi od samego początku. Niektórzy z nas przez jakiś czas bezskutecznie próbowali się trzymać starych przekonań. Musieliśmy pozbyć się ich całkowicie.

Pamiętajmy przy tym, że mamy do czynienia z alkoholem, wrogiem podstępnym i przebiegłym. Nie jesteśmy w stanie walczyć z nim sami, bez dodatkowej pomocy. Ale na szczęście jest ktoś potężniejszy pod każdym względem. Tym kimś jest Bóg, obyś odnalazł go teraz. Stosowanie półśrodków nic nam nie dało. Znajdowaliśmy się ciągle w punkcie wyjściowym....

 

Jesteś szczęściarą - dziś się nie napiłaś ... dziś jesteś trzeźwa.

Myślę że istotę choroby alkoholowej dobrze obrazuje to zdanie: że nie sztuką jest przestać pic, sztuką jest nie napić się znowu.

Ja miałam błędny skojarzenie że: piłam było źle, przestaje pic bedzie dobrze ... i wtedy zaczeła się jazda na całego ... okazało się w tym trzeźwym życiu ze ja nie umiem życ, że zatrzymałam się w rozwoju na poziomie 17-latki, że nie znam samej siebie. Całe życie robiłam coś pod kogoś, żeby mnie ludzie lubili, kłamałam aby postawić siebie w lepszym świetle (haaa kłamstwo i picie w swoim życiu opanowałam do perfekcji) itd.

Dzięki Bogu dziś uczę się życ, jestem kobietą, pracownikiem, córką ... poznaje siebie ... mam przyjaciół ...

 

Denial złap za wyciągniętą ku Tobie pomocną dloń AA :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam Wielką Księgę. Przeczytałam, bo chciałam zrozumieć ojca. Cóż... Trochę zrozumiałam, potem nawet zaczęłam współczuć i sympatyzować, zamiast nienawidzić. A potem bardzo postarałam się zapomnieć o wszystkich wątpliwościach na temat własnej osoby, które stanowczo odpychałam od siebie w trakcie lektury. Co za... no wyobraźcie sobie - czytać to, stwierdzić, że coś w tym chyba jest, a potem zamknąć książkę i otworzyć butelkę... Brak mi słów na siebie samą.

 

Myślę, że muszę też porozmawiać z moją terapeutką. Ile razy do niej szłam, ale nic na temat alkoholu nie przeszło mi przez gardło? Kiedyś zahaczyła o temat. Powiedziałam, że nie mam z tym problemu. A wieczorem się upiłam, jak rzadko... :/ Oczywiście nie pisnęłam potem ani słowa.

 

To całe ukrywanie się... :hide:

 

Balladyna, ja już akurat wiem, że w ogóle nie umiem żyć. Z rok temu myślałam, że jak pójdę na terapię w końcu, to wszystko będzie dobrze, że stanie się jakiś cud. Nic bardziej mylnego. Myślę, że potrzebowałam czasu, żeby otworzyć oczy :/ Dlatego teraz, w związku z piciem już nie wyobrażam sobie cudu.

 

Dziękuję za Twoje słowa. Zamierzam złapać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DenialCzuję się podobnie do Ciebie.Nie chce mi się zastanawiać nad tym czy jak wypiję dziś jedno piwo a jutro dwa ,bo przecież wszystko jest dla ludzi ,należy mi się po pracy ,że jak bym piła 8 piw dziennie to dopiero miała bym problem.Te wszystkie wymówki są o kant d....Wiem ,że mam problem i już.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DenialCzuję się podobnie do Ciebie.Nie chce mi się zastanawiać nad tym czy jak wypiję dziś jedno piwo a jutro dwa ,bo przecież wszystko jest dla ludzi ,należy mi się po pracy ,że jak bym piła 8 piw dziennie to dopiero miała bym problem.Te wszystkie wymówki są o kant d....Wiem ,że mam problem i już.

 

Ano właśnie... Wróciłam do domu po bardzo ciężkim dniu w pracy i już myślę tylko o tym, żeby się napić. Czy tak się zachowuje człowiek bez problemu? Nie. Tego się już nie da zignorować. We wtorek skończyły mi się kłamstwa i zaprzeczenia. No i już...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi skończyły się kłamstwa wczoraj jak zdałam sobie sprawę skąd biorą mi się okropne doły pomiędzy piciem a najczęściej piję wieczorem 1 lub 2 piwa. Raz w tyg.3 lub 4piwa ..Jestem załamana ale jednocześnie jestem zadowolona i czuję ulgę,że nie zaprzeczam ale to nie zmniejszy chęci napicia się po pracy :-|.Pozdrawiam i życzę wytrwałości ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi skończyły się kłamstwa wczoraj jak zdałam sobie sprawę skąd biorą mi się okropne doły pomiędzy piciem a najczęściej piję wieczorem 1 lub 2 piwa. Raz w tyg.3 lub 4piwa ..Jestem załamana ale jednocześnie jestem zadowolona i czuję ulgę,że nie zaprzeczam ale to nie zmniejszy chęci napicia się po pracy :-|.Pozdrawiam i życzę wytrwałości ;)

 

No nie zmniejsza... Wiesz, usłyszałam coś fajnego: spróbuj nie pić dziś - jutro spróbujesz nie pić jutro. Takie małe cele. Bo przestać "na zawsze" to trudno.

 

Coś w tym jest, bo jak myślę za dużo o "zawsze" to skóra mi cierpnie i najchętniej bym siadła i to "zawsze" zaczęła "od jutra".

 

Pozdrawiam i też życzę wytrwałości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedy na swoim pierwszym mitingu AA usłyszałam że: " dobrze byłoby abym już NIGDY się nie napiła, nie sięgła po ten pierwszy... " zamarłam .

Miałam niespełna 26 lat, i co mam nie pic do końca swoich dni ???? tyle imprez przede mną, tyle okazji !!!!myślałam że nauczą mnie pic kontrolowanie :D

Ktoś mądrzejszy powiedział mi: nie pij tylko dziś :-)

Moje "nie pij dziś" jutro będzie trwało 5 lat.

5 lat temu o tej porze zdychałam po kolejnym ciągu i wyczekiwałam porannego detoksu. Boże jakim ja byłam wrakiem człowieka, ile razy to nie wiedziałam budząc się w różnych miejscach jaka jest pora dnia, jaki jest dzień tygodnia, miesiąca. Oczy mojej mamy, które nie miały nadziei takie bezsilne.

Ech ... dzisiejszego dziś zostały 2 godziny - a dziś rano prosiłam Boga na kolanach abym pomógł mi dziś się nie napic.

Ja swoje zrobiłam, zadbałam o siebie a Bóg czyni resztę.

Trzymajcie się dziewczyny - z tego się wychodzi :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś zdałam sobie sprawę ,że już jakieś 10 lat temu pokłuciłam się z przyjaciółką na amen za to ,że ona nie pochwalała mojego pijącego stylu życia i bycia z alkoholikiem.Ona nie piła .Byłam na nią wściekła bo przeszkadzała mi w piciu.

Powoli oswajam się ze swoim nie piciem do końca życia .Są też inne przyjemności w życiu , ludzie na których mi zależy.To nie pomniejsza mojego problemu mojej ,,patologii picia'' nie ważne ,że dziś piję jedno piwo a przez cały tydzień nic alkohol mnie zabijał.. powoli ale skutecznie.To dziwne ale miałam dziwne lęki po odstawieniu butelki zakrawające na paranoje po prostu zdawało mi się ,że umieram.Tak miałam jakieś 5 lat temu minęło.W tym roku miałam to samo po odstawieniu alko któregoś dnia zemdlałam i wrażenie miałam takie samo ,że umieram dziwne ,że tyle czasu nie kojarzyłam tego z moim piciem :shock:

Boże daj mi siłę trwać w moim postanowieniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znalazłam coś, co uczciwie mówiąc ma dla mnie sens... http://en.wikipedia.org/wiki/High-functioning_alcoholic

 

Czasem starczy się przełamać i nawet nie trzeba wtedy daleko szukać... :roll:

 

sweethomealabama, mi właśnie też zaczęły się przypominać różne rozmowy, zdarzenia i... przerwy w życiorysie.

 

-- 14 lip 2013, 23:07 --

 

Jeszcze lepiej napisane... Zostawiam tu - może komuś, kto pije, a nie "leży w rowie" (jak się zwykło kojarzyć alkoholików) się przyda do przemyśleń...

 

http://alcoholism.about.com/od/problem/a/functional.htm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek uzależnia się od częstotliwości nie od ilości.

Ja mogę nie pić w tygodniu, bo mam świadomość, że na drugi dzień będę nie do życia. Ale jak zbliża się weekend... Ostatnio najchętniej sama, w domu, przed komputerem. Tak bezpieczniej. Może dla zabicia nudy. Pisanie lepiej mi wychodzi. Nie kontroluję siebie tak bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poem, przez jakiś czas miałam tak samo. Piłam do forum, piłam do komunikatora.... tak było łatwiej. Zdałam sobie sprawę, że jestem w grupie większego ryzyka odnośnie uzależnienia- ojciec alkoholik, brat alkoholik. poza tym trafiłam na wspaniałego meżczyznę-miłość mojego życia i staram się panować. Piję od czasu do czasu- tak jak dziś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w rodzinie nie ma alkoholików, przynajmniej nie w tej najbliższej, a dalszej nie znam.

 

Jeszcze niedawno nie wpadłabym w ogóle na pomysł, że można tak siedzieć w domu i pić alkohol. Mocny alkohol, nie piwo. Dla jakiegoś tam doświadczenia innego stanu.

Potrafię pisać bezbłędnie nawet jak jestem pijana. Nawet zmywać naczynia potrafię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrafię pisać bezbłędnie nawet jak jestem pijana. Nawet zmywać naczynia potrafię.

 

...awansujemy , brawo! Takie wlasnie odpowiedzi organizmu na alkohol to napewniejsza droga do alkoholizmu.

Tak zwany wzrost tolerancji,,, potem będzie spadać , a że jestes kobietą i pijesz mocne drinki ( nie piwo) ;) , masz szansę nie doczekać problemów psychicznych dzieki wódzi , bo wcześniej wątroba , trzustka ,i cala reszta kaput!

U mnie tez w rodzinie nie było alkoholików , NIKOGO , a ja zostałem. Był okres w moim życiu ,że potrafiłem wyopić litra wódy i normalnie funkcjonować . Ty teraz jesteś na górce! Po paru latach juz tylko równia pochyła waszej przyjażni z Alko.... a na koncu,,,

 

,,, cmentarz ,psss

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×