Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pod Trzeźwym Aniołem


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

sugarman, a Tobie ktos mowi, ze Ty uzalezniony jestes? :) Jak umiesz sobie poradzic sam, to sobie radz :) No chyba, ze.... "nie chce". Ale wiesz co robic, jak juz zechcesz. W stadzie razniej :P Swoja droga ja fajki rzucilam dzieki terapii i mam gdzies czy jestem rzadkoscia, w sumie to moge byc nawet i wyjatkiem. Dla mnie liczy sie efekt - moje niepalenie.

 

Helvetti, idac na terapie podpisujesz kontrakt, ze nie bedziesz zazywac srodkow zmieniajacych swiadomosc. Te srodki to takze najzwyklejsze leki. To co musisz, dostaniesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Kochani!!!

 

Ze swoich problemów zdałam sobie sprawę jakieś dwa lata temu, kiedy z moim narzeczonym piłam jak co wieczór po kilka piw.

Wtedy weszłam na jakieś forum i okazało się, że mam problem, jakiś test zrobiłam. Wszyscy mieli ze mnie polewkę, że sobie wkręcam. Całe moje towarzystwo piło, ciągłe imprezy, ciągłe libacje. Mój narzeczony też chlał, mówiąc przy tym, że ja mam problem a nie on, on może przestać, ale nigdy tego nie zrobił. Pracowałam na dwa etaty a on siedział w domu, rzucił pracę, miał wszystko gdzieś, nie wiem czy przez picie czy przez co, prawda była taka, że nie widział problemu.

 

Po jakimś czasie było już ze mną źle, co dwa, trzy dni musiałam wypić wieczorem 3 piwa, potem doszłam do pięciu, skończyło się nerwicą (tak myślę) rano czułam się jeszcze gorzej, czasem wydawało mi się że sobie wkręcam, ale wiem że mam problem, że objawy są jak przy uzależnieniu, chce mi się pić i już.

 

Podjęłam bardzo ważne decyzje w życiu, po 8 latach rozstałam się z moim narzeczonym i odkąd to zrobiłam zaczęłam pić wieczorami sama, w pustym mieszkaniu, to było straszne, czułam się jeszcze gorzej, nie miałam ochoty wstać rano z łóżka, czułam jakby się coś we mnie skończyło, nie było we mnie żadnej wrażliwości, byłam przemęczona, sfrustrowana samotnością, piciem, nerwicą i wszystkim innym.

 

Doszłam do takiego etapu, że wyjechałam samotnie na wakacje, by szczerze mówiąc jak mi się wtedy wydawało - by się po prostu zabić.

 

Jednak na tym wyjeździe coś się zmieniło, jakbym odzyskała jakąś część siebie. Postanowiłam nie pić już wcale. Dziś mija 15 dzień jak nie piję. Zaczęłam spotykać się z osobą wolną od jakichkolwiek nałogów, nie z przymusu ale z wyboru.

 

Przez te 14 dni było dobrze, dwa pierwsze chciało mi się pić, potem przeszło, ale wczoraj znów się zaczęło, wszystko mi się trzęsie w środku, jestem tak znerwicowana, że odechciewa mi się czegokolwiek.

 

Czy takie mogą być objawy odstawienia picia po 15 dniach? Nie wiem czy to ze stresu w pracy i dołka finansowego, czy po prostu znowu przez alkohol ... już nie wiem co mam robić ...

 

Jest mi ciężko, nie mam z kim o tym pogadać ... Byłabym wdzięczna gdyby ktoś się ze mną podzielił swoimi spostrzeżeniami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co mi radzicie w takiej sytuacji? Kiedy mi to przejdzie? Czuję się okropnie, na wakacjach byłam oazą spokoju a teraz w tym młynie i stresie nie daję rady ...

 

Boję się brać tabletki, bo naczytałam się już na forum że od nich też można się uzależnić... ale może to jest konieczne, żeby stanąć na nogi. Jedyne o czym marzę to poczuć się normalnie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zwyczajny glod alkoholowy. "Chyba zwariuje. A moze jak sie napije to mi przejdzie.."

 

Tak to się kręci ;)

 

-- 29 sie 2013, 16:26 --

 

Co mi radzicie w takiej sytuacji? Kiedy mi to przejdzie? Czuję się okropnie, na wakacjach byłam oazą spokoju a teraz w tym młynie i stresie nie daję rady ...

 

Zaprzeć się i znaleźć alternatywne zajęcie od tych myśli, które nie pozwoli Ci o tym myśleć ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyno, nawet jak Ci przejdzie, to potem wroci. Osoba uzalezniona do konca zycia juz bedzie miala glody alkoholowe. Beda lzejsze od tego, a beda i silniejsze. Bez umiejetnosci radzenia sobie z nimi zwyczajnie zapijesz. Co robic Ci juz napisalam, wiec po co pytasz znowu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robię co mogę, kupiłam sobie tabletki bez recepty uspokajające - jest lepiej :) Od dziecka miałam problemy z nerwicą ale żeby się tak załatwić na własne życzenie ;/ jestem na siebie wściekła jak cholera ;/

 

Nerwica + alkohol = nerwica.com :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wychodzę z alkoholu. Obiecałam sobie nie pić. Dosyć mam wstydu za swoje wariactwa. Alkohol w końcu czyni z nas dokładnie tych ludzi, którymi nigdy nie chcieliśmy być. Koniec tego.

 

Kolejny alkoholik, który wierzy, że dotrzyma pustej obietnicy. Idź po pomoc do specjalisty, sama sobie nie poradzisz. Alkoholizm to choroba, nie zapanujesz nad nią sama. Tu potrzebna pomocna dłoń z zewnątrz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wychodzę z alkoholu. Obiecałam sobie nie pić. Dosyć mam wstydu za swoje wariactwa. Alkohol w końcu czyni z nas dokładnie tych ludzi, którymi nigdy nie chcieliśmy być. Koniec tego.

 

Kolejny alkoholik, który wierzy, że dotrzyma pustej obietnicy. Idź po pomoc do specjalisty, sama sobie nie poradzisz. Alkoholizm to choroba, nie zapanujesz nad nią sama. Tu potrzebna pomocna dłoń z zewnątrz.

 

 

Czemu mówisz ludziom takie rzeczy? Trzeba zacząć od właśnie obietnicy przed samym sobą. Specjalista już wszystko wie na mój temat. Sam mówił, że muszę do właśnie takich wniosków sama dojść. Wtedy będzie mi łatwiej z tym walczyć. Wcześniej wcale nie chciałam przestać. Teraz jestem gotowa, chcę spróbować o siebie walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

imbroken, moja matka tyle razy sobie obiecywała i nam, że dla mnie takie puste obietnice to bzdura, trzeba zacząć od odwagi zwrócenia się po pomoc do specjalisty. Jeżeli natomiast już zwróciłaś się po pomoc i chodzisz do specjalisty to jest to zupełnie inna sprawa, kiedy rzeczywiście mówisz, że chcesz się zmienić. W takim razie życzę powodzenia. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie przecież od czegoś trzeba zacząć. Najtrudniej jest się przyznać że ma się problem. To jest pierwszym ważnym krokiem potem są obietnice zaprzestania picia. Ale to jest ten etap od którego się zaczyna. Jasne że nie udaje się za pierwszym razem ja chyba z tysiąc razy obiecywałam sobie i bliskim że nie będę piła nawet jak terapeuta mi pomagał zapijałam. Terapeuta pomoże zrozumieć ale nie poda nam cudownej recepty żeby nie chwycić za butelke to od nas samych zależy. Popieram przedmówce że specjalista jest ważny ale najważniejsi jesteśmy my sami. Każdy krok ku trzeźwości to krok do przodu ważne by się nie cofać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

imbroken, nie rozumiem skad ten zal do Monar. On pisze prawde. Sama obietnica tu nic nie da. Jesli jednak chodzisz na terapie to pisz, ze sie leczysz,a nie ze obiecujesz.

 

Nie mam do nikogo żalu. Chodzi mi o to, że to forum jest między innymi chyba po to, żeby się wzajemnie wspierać, a nie sprowadzać na dół tego typu komentarzami osobę, która właśnie tej wiary we własne obietnice obecnie potrzebuje najbardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Nie wiem czy mam problem z alkoholem, ale bardzo się tego obawiam. Problem z alkoholem zazwyczaj zaczyna się od jakichś problemów. Współcześnie o takie problemy coraz łatwiej. Jestem osobą, która boi się relacji z ludźmi. Myślę, że to główny powód picia. Chciałabym móc być "normalna", wtedy kiedy chcę i to na trzeźwo. Piję dla odwagi, dla zabicia smutku, zdarza się też z radosnych powodów. Lubię pić sama ze sobą. Wtedy wiem, że nie popełnię jakiegoś głupstwa. Po alkoholu robiłam różne rzeczy, których się niezmiernie wstydzę (a mimo to lubię pić i robię to dalej). Straciłam najbliższą przyjaciółkę (po alkoholu włącza mi się agresja, mimo, że na co dzień jestem cicha, bezproblemowa można by rzec - grzeczna); byłam na wytrzeźwiałce, straciłam dokumenty - raz tylko dowód, odnaleziony, drugim razem wszystko i pieniądze - musiałam wyrabiać od nowa; zazwyczaj, czyli chyba jakieś ponad 90% po piciu - nic nie pamiętam, albo naprawdę bardzo, bardzo mało...., mój najgorszy sylwester, to ten, kiedy się tak upiłam, że nie mogłam reagować, a jakiś chłopak dotykał mnie). Ogólnie piję od niedawna, dokładnie od 3 lat, no prawie 4 lat... Jednakże nie zmienia to faktu, że mam problem. Nie podoba mi się to, że straciłam przyjaciółkę, przez swoje agresywne zachowanie,\; nie podoba mi się to, że byłam na wytrzeźwiałce, że nigdy nie pamiętam co działo się na imprezach, że straciłam swoje dokumenty, co swoja drogą tłumaczę przez bujanie w obłokach, jestem niezwykle odczepiona od rzeczywistości!). Kiedyś po alkoholu się samookaleczałam. Mam blizny i żałuję. To już przeszłość. (mam nadzieję, ostatni raz - zima 2012/2013) Alkohol pozostał. Mój wierny przyjaciel, który zawsze mi pomoże. Piję od niedawna, jak już wspomniałam, a mimo wszystko dalej chcę to robić. Bardzo, naprawdę bardzo to lubię. Poza tym wszyscy moi znajomi piją. Gdybym przestała, to nawet nie chcę sobie wyobrażać, co by się stało z moim życiem towarzyskim....Nie dość, że mam problemy z nawiązywaniem kontaktu z ludźmi to jeszcze miałabym się pogrążyć nie pijąc alkoholu?!?! Jestem na studiach. U moich znajomych panuje jakże piękna zasada, że kto nie pije ten kanalia.

Alkohol wzmaga odwagę, wyluzowuje. Bardzo to lubię. Nie piję codziennie. Na pierwszym roku studiów, piłam parę razy w tygodniu i to do stanu ostatecznego. Kiedyś rzygałam. teraz już nie. Od bardzo dawna, mimo, że od niedawna piję. Mam problem z tym, że nie umiem powiedzieć "STOP". Piję, piję , piję...bo nie dość fazy...No a potem całej nocy nie pamiętam. Nikt mi nie powie co robiłam, bo lubię się odłączać od znajomych. Poza tym oni sami piją, więc co oni tam wiedzą. Pamiętają więcej niż ja, i chwała im za to. Kiedyś postanowiłam, że nie będę pić wódki. Jak na razie mi to idzie. Jest to bowiem bardzo powszechny alkohol wśród moich znajomych. Piją go, bo łatwo się nim upić, a nie trzeba dużo wydawać. W mojej rodzinie jest i był problem z alkoholizmem. Nie mam patologicznej rodziny, Wszystko pięknie ładnie, oprócz ojca, który jest bardzo nerwowy. Jednakże mama lubi czasem wypić. Jest DDA. Odziedziczyłam zdolności do sięgania do alkoholu.

Przepraszam, że się tak rozpisałam, jednak chciałabym wiedzieć, czy według Was, mam już poważny problem, czy tylko początkowy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×