Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II


Naemo

Rekomendowane odpowiedzi

Ja dostałam diagnozę bpd 12 lat temu w szpitalu...dzisiaj nie wiem czy do końca się z nią zgadzam (czasem mam wrażenie, że wcale), z drugiej strony raz przyklejona łatka wlecze się za mną od tego czasu i nawet nikt już nie próbuję wystawić nowej diagnozy....zresztą sama nie wiem kto miałby to zrobić bo psychiatrom (którzy mnie znają) na wizytach mówię jakieś 50% prawdy, z moją terapeutką pracuję nad poprawą mojego stanu i nie cisnę jej o diagnozę jako taką (tzn. nazwanie problemu i tak go nie rozwiąże więc się nie spinam), diagnoza z zewnątrz nie wchodzi w grę bo nie umiem tak od ręki wysypać wszystkich kart z rękawa...ale chyba bardziej skłaniałabym się obecnie ku cptsd niż właśnie bpd, a ze wiele cech podobnych to łatwo ubrać jedno w drugie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.12.2020 o 20:58, nieprzenikniona napisał:

Ja dostałam diagnozę bpd 12 lat temu w szpitalu...dzisiaj nie wiem czy do końca się z nią zgadzam (czasem mam wrażenie, że wcale), z drugiej strony raz przyklejona łatka wlecze się za mną od tego czasu i nawet nikt już nie próbuję wystawić nowej diagnozy....zresztą sama nie wiem kto miałby to zrobić bo psychiatrom (którzy mnie znają) na wizytach mówię jakieś 50% prawdy, z moją terapeutką pracuję nad poprawą mojego stanu i nie cisnę jej o diagnozę jako taką (tzn. nazwanie problemu i tak go nie rozwiąże więc się nie spinam), diagnoza z zewnątrz nie wchodzi w grę bo nie umiem tak od ręki wysypać wszystkich kart z rękawa...ale chyba bardziej skłaniałabym się obecnie ku cptsd niż właśnie bpd, a ze wiele cech podobnych to łatwo ubrać jedno w drugie...

Może zapytaj terapeutkę o te różnice z którymi się nie zgadzasz? Po co się zastanawiać jak można wiedzieć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Chomikowna napisał:

Może zapytaj terapeutkę o te różnice z którymi się nie zgadzasz? Po co się zastanawiać jak można wiedzieć

W sumie to ja się nad tym nie zastanawiam, a szczególnie nie na tyle, żeby się tym jakos przejmować, więc nie bardzo widzę sens definiowania moich zaburzeń (zdaję sobie sprawę że mam ich sporo) konkretną diagnozą a tym bardziej, żeby tracić na to czas na terapii gdzie pracuję z konkretnymi problemami o których wiem lub o których po drodze się dowiaduję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.07.2020 o 20:43, mandragora napisał:

 

@SwitchMe powiem Ci szczerze, jak przeczytałam Twój post, no ja bym powiedziała, że Twój facet gubi sie w zeznaniach. Szczególnie dziwne jest, ze tak bardzo sie denerwuje, gdy mu mowisz, że jego wersje się nie zgadzają. Dla mnie to brzmi podejrzanie. Z drugiej strony, wiem też, ze paranoja łatwo przychodzi.

Jak to teraz wygląda u Ciebie, bo kawałek czasu już minął?

Nadal jestem z tym mężczyzną a raczej na jego utrzymaniu mimo, że mam pracę chociaż za najniższą krajową. Biorę leki antydepresyjne i przeciwlękowe bo nabawiłam się nerwicy, mam od wielu miesięcy arytmię serce i często rzeczy wylatują mi z rąk. Mam problemy ze snem i z jedzeniem. Obecnie jestem na L4 od psychiatry. Co do tego faceta i związku z nim to on już ze mną zerwał i romansuje z koleżanką z pracy ale ja nadal z nim mieszkam bo nie stać mnie aby samodzielnie wynająć mieszkanie poza tym przygarnęłam zwierzęta ze schroniska bo czułam się samotna i teraz mam problem bo ciężko z nimi coś znaleźć poza tym w tym mieście, w którym jestem mieszkania są bardzo drogie. Ogólnie sytuacja bez wyjścia. On nadal mnie oszukuje jak tylko ma ochotę a ostatnio nawet przestawia mi rzeczy i mimo, że go proszę aby nie rzucał np swoich ubrań na moje kosmetyki albo nie zostawiał butów w przedpokoju to i tak to robi. Np ja złożę suszarkę na pranie, wychodzę do sklepu, wracam a on ją rozkłada, pytam się czemu ja rozłożył czy zamierza robić pranie to odpowiada, że on nic nie rozkładał...

Edytowane przez SwitchMe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@SwitchMeto wygląda na gaslighting. Współczuję mocno tej sytuacji, bo rozumiem jak to jest czuć się, jakby nie było wyjścia z sytuacji. Wiem też, że nie jest łatwo mieszkać dalej po rozstaniu i to jeszcze z takim człowiekiem. A nie masz np jakiegoś znajomego/znajomej, z którymi mogłabyś wynająć na zasadzie współlokatorów? Moze wtedy byłoby łatwiej. Ewentualnie może wynająć nie mieszkanie a pokój. Wiem, że mieszkanie z obcymi ludźmi nie jest komfortowe ale to chyba zawsze jakieś rozwiązanie żeby zakończyć obecną sytuację. Jestem pewna, że dasz radę i uda Ci się wybrnąć z tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mandragora napisał:

@SwitchMeto wygląda na gaslighting. Współczuję mocno tej sytuacji, bo rozumiem jak to jest czuć się, jakby nie było wyjścia z sytuacji. Wiem też, że nie jest łatwo mieszkać dalej po rozstaniu i to jeszcze z takim człowiekiem. A nie masz np jakiegoś znajomego/znajomej, z którymi mogłabyś wynająć na zasadzie współlokatorów? Moze wtedy byłoby łatwiej. Ewentualnie może wynająć nie mieszkanie a pokój. Wiem, że mieszkanie z obcymi ludźmi nie jest komfortowe ale to chyba zawsze jakieś rozwiązanie żeby zakończyć obecną sytuację. Jestem pewna, że dasz radę i uda Ci się wybrnąć z tego.

wiem, że to gaslighting dużo o tym czytałam jednak i tak mnie to wyprowadza z równowagi i nie wiem jak mam na to reagować, także sama świadomość nawet nie pomaga

niestety właśnie nie mam znajomych, od kiedy zaczęłam ten związek z nim a trwa już 10 lat to znajomych traciłam jeden po drugim, w końcu sama się odizolowałam bo przestałam ufać ludziom i nie mam nikogo, łącznie z rodziną

byłoby mi łatwiej gdybym nie miała zwierząt ale ze zwierzętami jest bardzo trudno coś wynająć poza tym mieszkania są tak horrendalnie drogie, że jedna osoba nie jest w stanie płacić 3k za mieszkanie, no i jestem głupia bo przerwałam dla niego studia, mam średnie wykształcenie, zarabiam najniższą krajową i ogółem jestem w d... może jakoś to będzie, czekam na cud

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie odbyłem spotkania diagnostyczne zaburzeń osobowości z wykorzystaniem kwestionariusza SCID-5-PD. Wyszła mi osobowość unikająca i borderline ze wskazaniem do dalszej diagnozy w kierunku ADHD. Zrobiłem to o parę lat za późno. Ciekawe czy znajdę jakąś drobną stabilizację w tej diagnozie. Czy będę mógł te "łatki" wszyć w moje dziurawe i niestabilne pojęcie Ja? Na razie wywołało to we mnie dziwny stan "zadumy", który odbieram jako negatywny, choć w istocie może wcale taki nie jest.

 

Teraz powinienem pójść za ciosem. Jestem na liście oczekujących na terapię indywidualną DBT. W międzyczasie zaproponowano mi cykl e-spotkań z mindfulnessu, tylko musiałbym się szybko zdecydować, bo wiele osób chętnych na miejsca... A mi się włącza prokrastynacja, odraczanie decyzji. Bo rozważę wszystko na spokojnie, z chłodną głową potem. A potem nie nadchodzi, zwłaszcza gdy w powietrzu wisi dziwny nastrój tejże "zadumy", a ja w międzyczasie, po części przez ten nastrój, ulegam tendencjom autodestrukcyjnym.

Czy ktoś z tutaj obecnych oprócz bordera ma również unikającą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg mojej lekarki nadal mam bordera i to bardziej w kierunku psychotycznym niż neurotycznym. W sumie diagnoza jest mi już obojętna ale sama nie wiem czy da się to chociaż zaleczyć (wyleczyć to na pewno już nie patrząc na mój wiek). Póki co 3 lata terapii a i tak co chwilę kryzysy, chyba najlepiej póki co zadziałał na mnie neuroleptyk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość betelgeuse
8 godzin temu, nieprzenikniona napisał(a):

Ale na to, że „wyrosnę” z bpd raczej nie mam już szans ;)

a próbowałaś może leczenia na jakimś oddziale leczenia zaburzen osobowosci?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, betelgeuse napisał(a):

a próbowałaś może leczenia na jakimś oddziale leczenia zaburzen osobowosci?

Chodzę na terapię 3x tyg, biorę leki (w sumie co 5-6 tyg jestem u psychiatry). Oddziały nie wchodzą w grę bo praca, dzieci etc. Jakbym jeszcze wypadła z normalnego życia to już w ogóle straciłabym motywację do leczenia. A lata temu byłam na 3 mc oddziale zaburzeń nerwicowych i osobowości i na dłuższą metę nie podziałało.

Edytowane przez nieprzenikniona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, nieprzenikniona napisał(a):

Chodzę na terapię 3x tyg, biorę leki (w sumie co 5-6 tyg jestem u psychiatry). Oddziały nie wchodzą w grę bo praca, dzieci etc. Jakbym jeszcze wypadła z normalnego życia to już w ogóle straciłabym motywację do leczenia. A lata temu byłam na 3 mc oddziale zaburzeń nerwicowych i osobowości i na dłuższą metę nie podziałało.

A jak mogę zapytać to czemu aż 3x w tygodniu się spotykasz z psychoterapeutą/tką? W sensie czemu tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, 123she napisał(a):

A jak mogę zapytać to czemu aż 3x w tygodniu się spotykasz z psychoterapeutą/tką? W sensie czemu tak?

Jakoś tak wyszło, przy dwóch sesjach przerwy były za duże aby zachować ciągłość (mam z tym problem). Generalnie nawet teraz tak często zmieniają się moje stany, że zachowanie ciągłości bywa bardzo trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, nieprzenikniona napisał(a):

Jakoś tak wyszło, przy dwóch sesjach przerwy były za duże aby zachować ciągłość (mam z tym problem). Generalnie nawet teraz tak często zmieniają się moje stany, że zachowanie ciągłości bywa bardzo trudne.

Dzięki za odpowiedź. Z tego co pamiętam to mamy trochę podobne zmagania z dysocjacją i ja mam wrażenie, że u mnie 1x w tygodniu to trochę za mało a czasami są dłuższe przerwy z różnych przyczyn. Ostatnio się przestraszyłam, że historia się powtórzy  i obecna terapeutka też mnie wyrzuci, bo to za trudne wszystko:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam też coś co przypomina dysocjacyjne zaburzenia osobowości, może nie aż tak jak w opisywanych w książkach przypadkach ale dość często zmienia mi się wszystko o 180 i nie zawsze jestem w stanie przypomnieć sobie siebie w innych stanach niż tym który mam w danej chwili. Przez to tygodniowe przerwy to było jak zaczynanie terapii za każdym razem od nowa. Teraz najdłuższe przerwy to 2 dni i zdecydowanie łatwiej o kontynuację, chociaż często i tak z dnia na dzień zdarza mi się całkiem zmienić i odbierać świat już zupełnie inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość betelgeuse
9 godzin temu, nieprzenikniona napisał(a):

biorę leki (w sumie co 5-6 tyg jestem u psychiatry)

a jakie konkretnie leki bierzesz i jak długo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, betelgeuse napisał(a):

a jakie konkretnie leki bierzesz i jak długo?

Obecnie od lutego Aripiprazol 5mg i schodzę z Wenlafaksyny ale raczej czarno to widzę (zejście z Ssri/ SNRI w ogóle). A tak ogólnie to wiele leków za mną, najdłużej brałam seronil ale przestał działać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×