Skocz do zawartości
Nerwica.com

Relacja z Bogiem - wg nauczania KrK


Rosa26

Rekomendowane odpowiedzi

M-1

 

Sekundy lecą na łeb i na szyję

minuty wyruszają w podróż niebezpieczną

godziny przemijają jak lipiec i sierpień

 

a wszystko po to

by u Boga

choć kawalerkę wynająć na wieczność

 

 

Za palec

 

Lecą lata a ja jak wtedy

niemoralny bo morały prawię

błagam Ciebie przyjdź

stań jak zielarz

co przed zimą zasłania dziurawiec

 

gotów z piekła wyciągnąć

za serdeczny palec

 

ks. Jan Twardowski :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26,

takie roztrząsanie czy coś jest grzechem czy nie i zadręczanie się tym wygląda na objaw chorobowy, nie masz przypadkiem nerwicy natręctw?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3 mnie jakos poruszyły Twoje słowa ❤

Może dlatego, że nie były napisane wyszukanym językiem i utrzymane w tonie codzienności. W pewnym sensie mnie też się podobało to, co napisał ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3 mnie jakos poruszyły Twoje słowa ❤

Może dlatego, że nie były napisane wyszukanym językiem i utrzymane w tonie codzienności. W pewnym sensie mnie też się podobało to, co napisał ;)

 

Ach jakie piękne świadectwo Michellea, nie wiedziałam że oprócz bycia oszczercą jesteś również niezwykle uduchowiona :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, fajne, chociaż jak po polsku to już mogliby śpiewać "Alleluja" bez tego H :D

 

Haha a ja tez o tym pomyślałam :P

 

kazimierz61 mysle, ze to relacja w ogole trudna, bo tezeba pracowac nad swoim uwrazliwieniem na Boga. Takim wewnętrznym. I ja własnie dlatwgo często wspominam o tym, ze trudno mi się tak z prozy codziennisci z powrotem dostroic, chociaz staram sie calg czas miec kontakt, w postaci na przykład odsluchiwania Ewangelii z aplikacji w drodze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj mieliśmy pregrynację obrazu Jezusa Miłosiernego w naszej parafii. Moja rodzinka była i na mszy przyjęcia, i na pożegnaniu, a ja czuję lęk przed bardzo wielkimi skupiskami ludzi i to jeszcze w tłoku i oczywiście nie poszedłem. Wiem że to jest bardzo rzadkie wydarzenie, ale to było silniejsze ode mnie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj mieliśmy pregrynację obrazu Jezusa Miłosiernego w naszej parafii. Moja rodzinka była i na mszy przyjęcia, i na pożegnaniu, a ja czuję lęk przed bardzo wielkimi skupiskami ludzi i to jeszcze w tłoku i oczywiście nie poszedłem. Wiem że to jest bardzo rzadkie wydarzenie, ale to było silniejsze ode mnie .

 

Ważne, że miałeś dobre chęci, dobrą wolę. Bóg rozumie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może się wygłupiłam, trudno, ale napisałam maila do braci dominikanów z prośbą o przydzielenie spowiednika. Pokrótce opisałam sytuację swoją i napisałam, że całość przybliżę już bezpośrednio. Podałam wiek, napisałam, że jestem w terapii i miesiąc temu odbyłam spowiedź po 12 latach, że chciałabym spowiadać się u jednej osoby, która będzie znała moją sytuację, w rodzinie i w ogóle aby pomóc rozeznać co jest grzechem i moją winą w określonych przypadkach.

 

Przez ten miesiąc od spowiedzi zdążyło mi się wyklarować co nieco. Z czym mam problem, gdzie jestem słaba... kiedy w jakimś sensie na tej czystej kartce pojawiło się już tylko to, co na bieżąco i nie mam świadomości jak przed tą pierwszą spowiedzią, że niby już pewnych rzeczy już nie robię, to i tak są one do mnie jakby "przyczepione". Po spowiedzi je w jakiś sposób ściągnęłam i widzę, co od tamtej pory do mnie przylgnęło... nie jest to już taki kaliber jak wtedy oczywiście, ale do komunii św. ostatnio w niedzielę nie przystąpiłam :(. Coś mi mówiło, ze jednak nie powinnam.

Ależ poczułam okropny żal, ze nie mogę podjeść z innymi :cry:

Teraz, po terapii wczorajszej, mi si się trochę zaczęło układać, to mam wrażenie, że mogłam pójść... ale... wolałam nie i jak do tej niedzieli nie zdążę się spotkać z kimś i wyspowiadać, też będę musiała się powstrzymać.

Ewidentnie pewne rzeczy wynikają z mojego DDA. Dopiero niedawno sobie to uświadomiłam i uchwyciłam, ale tydzień temu jeszcze tego nie wiedziałam.

W każdym razie ksiądz, u którego odbyłam spowiedź generalną miał niezłą intuicję, albo doświadczenie, albo nie wiem... że wpadł na takie zalecenie. Idealnie po tym czasie ta spowiedź jest potrzebna. Dla utrwalenia w jakimś sensie owoców tej pierwszej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, Podziwiam Cię i to co robisz, dla mnie to jest dążenie do świętości te kroki które podejmujesz. Nie raz Papierz mówił że wszyscy musimy dążyć do świętości. Tak myślę o tym co napisałaś, ja nie nie potrafiłbym poprostu psychicznie do tego tematu tak podejść, kiedy przygotowuję się do spowiedzi to mam problemy z rozpoznaniem grzechu co jest a co nie jest, posiłkuję się przeważnie rachunkiem sumienia z książeczki. Nie ustawaj w dążeniu do celu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak myślę o tym co napisałaś, ja nie nie potrafiłbym poprostu psychicznie do tego tematu tak podejść, kiedy przygotowuję się do spowiedzi to mam problemy z rozpoznaniem grzechu co jest a co nie jest, posiłkuję się przeważnie rachunkiem sumienia z książeczki

 

Ja unikam jak ognia tych książeczkowych rachunków, mam wrażenie, że tam wszystko jest grzechem, a nie mam czasem odpowiedniego dystansu, żeby stwierdzić czy rzeczywiście pod coś podpadam (i czy autor jest poczytalny.) Spowiadam się z grzechów oczywistych, co do których nie ma wątpliwości, bo są jasno określone i z tych, które mi pokazuje moje sumienie. Jeśli nie jestem przekonana, że coś jest złe, coś mi nie gra, ale nie wiem co, to zostawiam, nie spowiadam się "na zapas", tylko z rzeczy, w których naprawdę chciałabym być lepsza (choć może mi się nigdy nie udać).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla kogoś książeczkowy rachunek może być dobry, to znaczy dla osoby zdrowej, dla skrupulanta - bo może mu podsunąć realne grzechy zamiast wymyślonych (ale może też go zainspirować do wyszukania sobie na siłę nowych), dla kogoś o szerokim sumieniu. Ja nie uważam się za skrupulanta, tylko za osobę o zagmatwanym sumieniu, z konfliktami emocjonalnymi, ale jakoś przed spowiedzią mi się klaruje z czego się mam spowiadać, bo wtedy sobie uświadamiam, czego żałuję i co jest realnym złem, konflikty mam nieraz dotyczące sytuacji hipotetycznych albo problemów wydumanych lub bardziej psychologicznych niż moralnych, a tu wracam na ziemię. Zostawiam zawikłania, bo jeśli nie rozeznaję jakiegoś zła, jasno go nie widzę, to nie ma sensu się spowiadać, bo nie mam woli poprawy i nie widzę ścieżki poprawy. Moja wrażliwość jest ustawiona w wielu kwestiach na grzechy ciężkie, nie lekkie, a z lekkich się nie trzeba spowiadać. To znaczy nie jest tak, że sobie sprawdzam co jest ciężkie, a co lekkie, nigdy mi to nie było potrzebne, bo czy ciężki grzech czy lekki, to trzeba go wyłączyć z normy duchowej, więc co za różnica, choć oczywiśce rozróżniam rzeczy ważne od nieważnych (zwykle). Ale taką mam obserwację, że moja wrażliwość się zatrzymuje na grzechach ciężkich, choć pewnie są wyjątki. Może dlatego, że w drobniejsze kwestie się boję zagłębiać, jeśli sumienie "nie wie czego chce", a na plecach czuję oddech nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak pomyślałam, że może grzechy lekkie są bardziej kontekstowe, to znaczy to czy są grzechem, czy nie, zależy od intencji, sytuacji, a w książeczce nie jest to uwzględnione, tylko piszą jak leci. Ale też dawno do żadnej z rachunkiem sumienia nie zaglądałam, więc może nie powinnam się wypowiadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja książeczkiowy rachunek sumienia traktuję jak napisaną w punktach tematykę potrzebną do jakiejś prelekcji, przypominają mi nad którymi mam się zastanowić, czy do rozwiania wątpliwości czy coś jest grzechem czy nie. Czasem mam tak że niewiele mam do wyspowiadania, ale idę chćby z jednym grzechem, bo do komunii potrzebuję czystego sumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, Podziwiam Cię i to co robisz, dla mnie to jest dążenie do świętości te kroki które podejmujesz. Nie raz Papierz mówił że wszyscy musimy dążyć do świętości.

 

To dłuuuuuuuuuuuuga droga przede mną :lol:

 

Tak myślę o tym co napisałaś, ja nie nie potrafiłbym poprostu psychicznie do tego tematu tak podejść, kiedy przygotowuję się do spowiedzi to mam problemy z rozpoznaniem grzechu co jest a co nie jest, posiłkuję się przeważnie rachunkiem sumienia z książeczki. Nie ustawaj w dążeniu do celu.

 

Może dlatego jest mi pozornie łatwiej, bo ja póki co porządkuję się w kwestii grzechów ciężkich, po bądź co bądź sporej przerwie. Tzn. to, co najgorsze mam już za sobą i oczywiście nie powtórzyłam. Nie wyobrażam sobie spowiadać się z tego po raz drugi i przechodzić tego zażenowania. Nie tylko dlatego oczywiście, bo świadomie widzę zło z nich wynikające, ale uczucie towarzyszące tej spowiedzi było piorunujące. W życiu się tak nie wstydziłam :oops:

Przestrzegano mnie, zebym sę po takim czasie zbytnio nie rozdrabniała, bo się do reszty pogubię. No to posłuchałam. Cieżko było, ale myslałam, ze przyjdzie mi trudniej. Z resztą byłam tak zdenerwowana, że nie miałam juz nawet sił psychicznych na drążenie tematu. Po spowiedzi było gorzej, bo jak pisałam, miałam odczucie, że za lekko poszło... że za to wszystko powinnam jakoś solidniej odpokutować. A w pewnym momencie pomyślałam, że chyba powtórzę całość przy kolejnej spowiedzi, bo moze ksiądz nie zrozumiał mnie,albo ja coś nie powiedziałam odpowiednio aby zrozumiał. :shock: W końcu nie drążył tego, co najbardziej mnie męczyło. No ale ksiądz już trochę zyje na tym świecie przecież... a ja starałam się być precyzyjna.

Teraz jakby drugi etap w rozeznawaniu swoich słabości. Następnie pewnie zagłębie się w drobiazgi, ale tyle aby "doczyścić" uświadomić sobie pewne rzeczy i lekkie grzechy przy następnej okazji wyznać.

 

Na ten moment mam problem na ile ja za coś odpowiadam w pełni a na ile nie mam nad tym kontroli. A już wyłapuje momenty moich słabości.

 

Przygotowując się do spowiedzi korzystałam m.in z tej stronki http://www.teologia.pl/m_k/zag06-4g.htm#1 i w punkcie j) jest właśnie o tym, o czym refren wspomniałaś:

 

Ale taką mam obserwację, że moja wrażliwość się zatrzymuje na grzechach ciężkich, choć pewnie są wyjątki. Może dlatego, że w drobniejsze kwestie się boję zagłębiać, jeśli sumienie "nie wie czego chce", a na plecach czuję oddech nerwicy.

 

Oprócz tego jeszcze krótkie i zwięzłe rady znalazłam tu http://dominikanie.pl/2016/03/spowiedz-po-latach-8-prostych-rad/ ,i tu http://dominikanie.pl/2014/04/rachunek-sumienia-doroslych/

 

A jest cośz czym macie problem jeszcze? Ja nie wiem, ale mam "problem" z Maryją. Tzn. nie rozumiem modlitw do niej. Dziwne, bo do świętych jak najbardziej, a Maryja jest dla mnie taka... nie wiem... okropnie się z tym czuję. Zamiast różańca, wolę zmówić np. Koronkę... Jakbym w jakiś sensie nie brała jej pod uwagę. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że to wynika z tego, że mało o niej wiemy, nie ma prawie nic o Marii w Ewangelii i ciężko ją sobie wyobrazić jako osobę, a tym samym ciężko się do niej zwracać. Więcej można się dowiedzieć czytając mistyków, a także zwracając się z modlitwą w trudnych sprawach- bo można się przekonać, że to rzeczywiście "panna można" - jak jest w litanii (jeśli czyta to pokolenie nowej matury: możny kiedyś oznaczało mogący, mający moc sprawczą)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno tak żyć w wiecznym poczuciu winy. Spowiadać się z normalnego ludzkiego zachowania u obcego mężczyzny, który boi się zgrzeszyć "nieczystą" myślą o kobiecie.

Nie jest męczące zakładanie z góry, że człowiek jest grzeszny=zły i nigdy nie wyrasta z roli dziecka w oczach kościoła? Może z tego wynika niechęć do brania odpowiedzialności za swoje zachowania wobec bliźnich u niektórych wierzących.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×