Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Paulino! witaj,

ja jestem w początkowej nerwicy!! i cierpię na chorobę lokomocyją, ale co z tego. Trudno. Nie będę może wypowiadać się na temat choroby lokomocyjnej, bo uważam, że to chyba nie ma nic wspólnego w nerwicą. Jeśli masz jakieś problemy, to pogadaj najlepiej w psychologiem-to dot. rzekomego powodu Twojej nerwicy, czyli ex chłopaka. Może okazać się, ze jej wcale nie masz albo, że coś innego jest jej powodem. A nerwica niekoniecznie musi powrócić. Wszystko zależy od człowieka. Poczytaj inne posty, zobaczysz jak ludzie z tym walczą i wygrywają!! a niektórzy nie, zależy to od indywidualnych cech danej osoby. Wkońcu niektórzy są o jasnej karanacji i cieżko im sie opalić,a niektórzy śniadzi i bardzo łatwo im to przychodzi. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MONIKA, TO DO WŁASNEGO BEZPIECZEŃSTWA ZRÓB SOBIE BADANIE KONTROLNE NA POTAS. PRZECIEŻ RAZ NA M-C MOŻESZ SIĘ SKONTROLOWAĆ TYLKO W TEJ KWESTII. A JAK TO MOJA TERAPEUTKA:NIE WYMYŚLAJ, BADAŁAŚ SIĘ, WIĘC ZOSTAŃ PRZY NERWICY :) CHOCIAŻ TEŻ MAM RÓŻNE POMYSŁY CO DO TEGO CZY MOŻE NIE MAM SCHORZENIA, NA KTÓRE CIERPI MÓJ BRAT, BO NIE ROBIŁAM BADAŃ NEUROLOGICZNYCH, A ATAKI MAM DZIWNIE RAZ NA M-C MNIEJ WIĘCEJ W TYM CZASIE. ALE MYŚLE, ŻE BĘDĘ SIE TRZYMAŁA ŚCIŚLE TEGO,ŻE TO NERWICA. SPRÓBUJ JOGE, PRÓBOWAŁAŚ? NA PROBLEMY Z ODDECHEM IDEALNE, CHYBA, ŻE MOGŁABYŚ MIEĆ ASTME, NIE WYKLUCZYŁAŚ TEGO?

 

APROPO CHOROBY UMYSŁU I EMOCJI, WIDZICIE ILE LUDZI, TYLE POGLĄDÓW!! DLATEGO KAŻDY INACZEJ WYCHODZI Z TEJ CHOROBY, MOŻE NIE JEST WAŻNE WMAWIANIE KOMUŚ SWOJEJ RACJI, ANI METODY WYLECZENIA. KAŻDY POWINIEN SAM SIĘ ZASTANOWIĆ CO JEST TEGO WSZYSTKIEGO POWODEM, BO NA NERWICE SAMI SOBIE POZWOLILIŚMY, TAK SAMO JAK SMUTEK, CZY ZŁOŚĆ. DLACZEGO WPADAMY W TAKIE STANY?NIE DLATEGO, ŻE KTOŚ NAS ZDENERWOWAŁ, ALE TO, ŻE POZWALAMY RZĄDZIĆ SWOIM EMOCJOM, POZWALAMY, BY TEN WŁAŚNIE CZŁOWIEK NAS ZDENERWOWAŁ!!A PO CO? OCZYWIŚCIE JEŚLI JUŻ DOSZŁO DO ZDENERWOWANIA, POWINNIŚMY ODREAGOWAĆ, ALE WCALE NIE MUSIMY DOPROWADZAĆ DO TAKIEGO STANU, TEPIĆ NERWICE W ZRÓDLE

POWODZENIA WSZYSTKIM I SOBIE!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam już wcześniej u psychologa dwa razy. Znalazłam się w strasznie kryzysowej sytuacji i nie było innego wyjścia. Ze szkoły mnie tam wysłali. Za drugim razem ta pani psycholog powiedziała mi że muszę pójsć do psychiatry i brać leki a moja mama ma o tym wiedzieć i mam chodzić razem znią do psychologa. To było okrppne. Ta psycholog do niej zadzwoniła i powiedziała wszystko o mnie, że mam myśli...Wtedy mama się ode mnie odwrociła wyzywała mnie, śmiała się mówiła, że udaję....i nadal zresztą tak uważa. A w szkole chcieli zorganizować spotkanie ja mama, psycholog i nauczyciele-jakie to było okropne...nie chce o tym mówić na szczesćie wszystko odwołałam powiedziałam że jest ok zapomnę o wszystkim...ale niestety nie rozwiązalam problemu-nerwica powrócila...tyle że teraz jest chociaż forum.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NIESTETY NIC CI WIECEJ NIE PORADZE, JAK UWIERZYC W SIEBIE. A PANI PSYCHOLOG POSTAPILA BARDZXO NIE LADNIE. NA TWOIM MIEJSCU POSZLABYM DO NIEJ I POWIEDZIALA,ZE NIE DOTRZYMALA TAJEMNICY PACJENTA!!TAK SIE NIE ROBI, JESLI NAWET BYLA POTRZEBNA TWOJA MATKA, TO ONA NIE POWINNA SIE BYLA DOWIEDZIEC CO TY POWIEDZIALAS,TYLKO PANI PSYCHOLOG POWINNA BYLA OCENIC TWOJE ZACHOWANIE Z PKT WIDZENIA RODZICA. JA BYM ZARAZ PO TAKIM WYDARZENIU JA KOPNELA W TYLEK!! :evil: PRZECIEZ JA OBOWIAZUJE TAJEMNICA!! JAK I KAZDEGO LEKARZA. NO TO FAKTYCZNIE SIE ZNIECHECILAS. JA JEDNAK PROPONUJE CI, BO FORUM NIE POMOZE NIESTETY, PRZEJSC SIE DO INNEGO PSYCHOLOGA, NAJELPIEJ I PSCYHOTERAPEUTY-DWA W JEDNYM, BO TRZY W JEDNYM TO RZADKOSC. DOMYSLAM SIE,ZE TA PSCYHOLOG, TO BYLA POPROSTU SZKOLNA I CZULAS DYSKOMFORT W KAZDEJ DZIEDZINIE TWOJEGO ZYCIA-NAUCZYCIELE,KOLEDZY, POTEM DZIEKI PANI PSYCHOLOG-RODZINA. POSZUKAJ WSPARCIA U KOGOS INNEGO. NIESTETY NA FORUM DUZO CI POMOC NIE MOZEMY, MY TEZ JESTESMY TYLKO LUDZMI, MOZEMY CIE NAKIEROWAC, RESZTA ZALEZY TYLKO OD CIEBIE, DLATEGO POWTARZAM-WIARA, NADZIEJA I SILA JEST POTRZEBNA W TOBIE, POTEM WSPARCIE.ALE WSZYSTKO MASZ NIESTETY W GLOWCE.TO JEST DZIEDZINA NAD KTORA MUSISZ POPRACOWAC.TRZYMAJ SIE CIEPLO I NIEZALAMUJ SIE, TYLKO GLOWA DO GORY

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Racja powinnas sobie zbadac potac, bo jak go brak to tez kolacze serducho i kuje , a zarazem problem z oddychaniem.Ja chodz sie dobrze i zdrowa staram odzywiac to mialam anemie i bylam w szoku jak to niemozliwe , z takim odzywianiem jak prowadze , no ale przy nerwicy potas szybko ucieka z organizmu, a po drugie jest pierwaistkiem kktory jest ciezko przyswajalny, dlatego nieabgatelizuj tego tylko zrob badania dla samej siebie!

Pozdrawiam goraco! :lol::lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OLA-1982

Dziekuje za odpowiedz!! Wlałąś we mnie troche optymizmu:) Rozmawiałam i z psychologiem i z psychiatra i oboje potwierdzili ze to nerwica. I ujawniła sie właśnie przez ten incydent z moim ex facetem. Ale narazie jakos mi sie udaje z tym walczyc - dzisiaj nawet bez wiekszych problemów dojechałam na uczelnie:):):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem dlaczego jest we mnie tyle zlosci takiej okrutnej nie moge tego opanowac co sie dzieje? to chore przeciez nimt mi nie wyrzadza krzywdy dlaczego wyzywam sie na innych? czy to normalne? ja mam dosc tego czuje sie zmeczona a do tego ranie innych ataki ustaly na 4 dni jest ok ale ta zlosc ona sie we mnie burzy tak jakbym juz nie potrafila inaczej :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paulino, do usług!! :P ale czy Ty kontynuujesz sesje z psychologiem? wiesz, jak chcesz porozmawiać o Twoich problemach, to możesz napisać do prywatnie, na forum nikomu nie jest miłe rozmawianie o intymnych sprawach. Ale uważam, że każdy człowiek może dać z tym radę, jeśli chce. JA chce i daje rade bez psychiatry i farmakologii. Mam nadzieje, że mój stan się nie pogorszy, ale wiem, że to zależy tylko ode mnie!!narazie ziołowe cuda, joga i psychoterapia-tak zamierzam się z tego wydostać, mam nadzieje, że mi się uda.A Tobie powodzenia. JAk coś to wal!!chętnie pomogę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba tego tak naprawdę się boję! W gronie inteligentnych ludzi obawiam się etykietki głupiej dziewczyny, w gronie luzaków - osoby przemądrzałej! Nie kupuję różowych ubrań bo boję się, że zostanę uznana za dziewczynę w stylu 'barbie'! (wiecie co mam na myśli)... Nosząc sportowe, zwykłe ciuchy mam wrażenie, że zostanę posądzona o bycie prymitywną osobą... a gdy ubiorę się elegancko - płytką, snobką!

 

Już chyba nie wiem jaka tak naprawdę jestem...? Nie wiem jaki jest mój styl.. kim jestem... Czy to jakieś zaburzenie osobowości? Wiem, że to forum nie jest po to, by użytkownicy wzajemnie stawiali sobie dignozy... proszę, napiszcie tylko co sędzicie....

 

Aha!

A najgorsze jest to, że gdy już np. rozmawiając z kimś pomyślę, że już mnie 'zaszufladkował' zachowuję się tak, jakbym rzeczywiście była taka... Przykładowa sytuacja: Zdając egzamin pomyślałam, że profesor i tak uważa mnie za jakąś idiotkę, kiepską studentkę, która chce tylko zaliczyć i nie ma żadnych ambicji... no i zaczęłam się zacinać, jąkać... mówiłam nie to co chciałam powiedzieć i w zupełnie inny sposób niż planowałam.... Pisząc każdy post na tym forum zastanawiam się: Za kogo będą mnie uważać po przeczytaniu tego..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie Przyjaciele!

Mój chłopak Piotr od 6mies. ma opisywane przez Was dolegliwosci...badał serce i płuca -ma zdrowe...wczoraj znalazłam Wasze forum i dziś juz wiem...że czeka mnie poważna rozmowa z Piotrem...muszę mu powiedzieć, że najprawdopodobnie jest to nerwica lękowa...że musi się leczyć!

Boje się mu o tym powiedzieć bo jest człowiekiem bardzo szybko załamującym sie...nie wierzy we własne siły...możliwości, nie wierzy ze moze być w przyszłości szczęśliwy, że moze coś osiągnąć...boi sie każdego dnia, nie planuje przyszłości bo zakłada że nic nie "wypali", boi sie że mnie straci...boi się śmierci...ma strasznie niskie poczucie własnej wartości...od dziećiństwa ojciec-akloholik wmawiał mu że jest do niczego, ze jest idiotą, nic w życiu nie osiągnie...

Całe dotychczasowe życie brakowału mu miłości, radości, poczucia bezpieczeństwa, własnej wartości i godności...

Dziś kiedy jest dorosłym człowiekiem...wszystko wraca, widać efekty nieszczęśliwego dzieciństwa...i te Jego "ataki" :cry::cry::cry:

 

Tak bardzo chce mu pomóc...chce żeby wiedział ze z nim jestem i będe...że nie opuszcze Go...że ta choroba niczego między nami nie zmieni...a nawet moze jeszcze bardziej zblizyć! Pragnę tylko jego zdrowia i tego by odzyskał wiarę w siebie! By zaczął walczyć...tak bardzo bym chciała juz zawsze być przy nim...każdej ciężkiej i nie przespanej nocy...tulić Go do serca i powtarzać że jestem...że czuwam...że przy mnie jest bezpieczny...

 

Proszę Was..napiszcie do Niego kilka słow tak od siebie...to co czuliscie na początku, co czujecie dziś, jak sobie radzicie...nikogo tak nie zrozumie jak Was!

Ja wydrukuje te listy i Mu poprostu je dam...kiedy już odważe sie powiedzieć że jest chory-że to nerwica lękowa...

Dziękuje Wam bardzo za pomoc!

Pozdrawiam!

p.s. dziękuje Michaelowi za wzruszający list do Piotra nadesłany na moją skrzynkę prywatną!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cos w tym jest. kazdy w mniejszy lub wiekszy sposob przyklada wage do tego w jaki sposob chce byc postrzegany (ubior, sposob wyslawiania sieinne). Mysle, ze jednak my neurotycy nieswiadomi swojej wartosci jako bardziej podatni na domniemany sad otoczenia (ktore przeciez ma nas na oku!!!) baczniej zwracamy na to uwage. cenie sobie prowincje - ludzie maja tam to lekko gdzies, wszystko jedno z jakich powodow. Miasto daje tylko dodatkowe stresa w tej kwestii , lansujaca sie ciagle na nowo grupe amatorow nowosci i probujaca za nimi nadazac pozostala mase. Prawdziwych nonkomformistow (pewnie Ci prawdziwi w ogole nie zdaja sobie sprawy ze nimi sa) jest niewielu. Mowie ostatnimi zdaniami szczegolnie o ubieraniu sie. Proponuje poodwiedzanie ciucholandow - mi to pomoglo.:: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj po 3 godzinach uspokajanie tętna pojechałam do mojej lekarki(taksówka), wyczekałam jakoś na swoją kolej.

Pani psychiatra po 6 latach leczenia teraz jest chyba najgorszy okres w mojej historii (codzienne ataki tachycardii, nie mogę z domu wyjśc, nawet zająć się jak należy domem, dziećmi, mąż mnie zostawia, chyba zmęczyła go rola wspieracza) powiedziała mi, że ona nie może mi pomóc co ja mam robić .

Matka uważa mnie z histeryczkę (ludzie mają gorsze choroby i sobie radzą) zakałę rodziny, lenia i jak powiedziała ostatnio pasożyta.

Wracam umęczona ą wyprawą do domu a ona z ciężką furią, miną męczennicy sprząta mi pokój zapewniam nie dlatego żeby pomóc tylko by pokazać jak mam robić , wpada rano żeby sprawdzić czy śpię a niech niedaj Boże zastanie mnie w łóżku!!

Ja już naprawdę nie mam sił , czy naprawdę jestem taka beznadziejna?

Nie chcę by mnie ktoś wyręczał sama chcę robić wszystko tylko teraz nie potrafię , przecież nie zawsze tak było...

moja 6 letnia córka ze łzami w oczach mówi - mamusiu ja nie lubię jak babcia na ciebie krzyczy, Ola ma 10 lat ma lęki boję się co będzie dalej!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Andrzej Samson powiedzialby Twojej mamie "niech sie Pani odpieprzy od swojego dziecka". ja tez to mowie. pomysl o przeprowadce, albo jej powiedz zeby sie powiesila - moze w koncu sie opamieta i przestanie byc frustratka udajaca dobra mame sprzatajaca pokoj.trzymaj sie cieplo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

miałam podobny problem. nikt z mojego otoczenia nie rozumiał co sie ze mna dzieje - zostawił mnie chłopak, straciłam przyjaciół... na poczatku było bardzo ciezko, ale nie mozesz sie poddawac!!!! Wiem ze łatwo powiedziec ale gorzej zrobic. Musisz uwierzyc ze bedzie dobrze!! W Twoim otoczeniu napewno znajdzie sie ktos kto Cie zrozumie i pomoze. Olej to co mówia nieżyczliwi (chociaz czasem to boli) bo teraz to TY jestes najwazniejsza

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a może bys się wybrała porozmawiać na temat Twojego życia i problemów z psycholog, a może jakąś terapie bys podjęła w celu ukształtowania sobie charakteru, bo uważam, że psychiatra nie pomoże Ci rozwiązać wszystkich problemów emocjonalnych. Generalnie rogue ma racje, ale znam z doświadczenia sytuację, kiedy czujesz, że nie dasz rady sama-chodzi o przeprowadzkę. Musisz, Twoja córeczka tego oczekuje, musisz jak nie dla siebie to dla niej coś zrobić. Przeanalizuj co byś mogła zrobić ze swoim życiem...A psychoterapie polecam, sama się jej podjełam. Nie będę mocniejszych rad dawała, bo nie znam konkternej sytuacji jak u Ciebie wygląda, tylko ogólnie piszesz, więc ogolnie powiem, że muszisz Twojej mamie odciąć pępopwine-nie sobie, jej. A pani moja pani pscyholog, by powiedziała: "a p. Olu nie umie się pani postawić, powiedzieć, że nie życzy sobie pani takich komentarzy, że to pani życie i będzie sobie pani robiła co chce, a w razie jeszcze innych mocniejszych słów pod pani adresem, wyjść"-zachowanie zbuntowanej nastolatki, niby śmieszne, ale ja to śle własnie do Ciebie.To Twoje życie i niestety masz sama więcej obowiązków-matka, gospodyni, w dodatku pokonać newrice i odizolować się od komentarzy innych-to jest sztuka. A co do męża... nie wiem, uważam, że może nie zmuszać go do niczego, narazie zajmij się sobą, poszukaj psychologa dobrego... i walcz o siebie. Myśle, że jak przestaniesz się starać o niego, a będzie poprawa z Tobą, on może wróci... Powodzenia!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te badania na potas zrobilam jakies trzy miesiace temu i bylo dobrze.Wiecie,ze moja babcia umarla z uduszenia?Brakowalo jej tlenu we krwi,co bylo spowodowane anemia-cala noc lezala w szpitalu pod respiratorem,nie mogla zlapac powietrza,dusila sie,kolatalo jej serce,umierala z braku tlenu.Byc moze moja nerwica jest odzwierciedleniem jej stanu bo ja bardzo przezylam jej smierc,to po niej dostalam atakow.

Dzis w nocy ryczalam bo znow stracilam oddech,nic nie pomagalo,popijalam wode mineralna i probowalam oddychac spokojnie ale normalnie fizycznie czulam jakby momentami zatrzymywalo mi sie serce.Na klatce piersiowej ciezar,tchu brak,pluca skurczone,nic nie pomaga.Pieknie mnie to trzyma od niedzieli.Jestem przerazona wyjazdem na Slowacje w piatek-przeciez ja sie tam udusze z paniki.Czy to na pewno nerwica.....????

Po czym poznac,ze klopoty z oddechem to tylko nerwica bo to ze badania sa dobre to o niczym nie swiadczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla człowieka potrzebne są podobno dwie sprawy: musi czuć przynależnośc do jakiejś społeczności i musi miec poczucie że ma jakiś, choćby minimalny wpływ na otoczenie.

Ale chciałbym poruszyć inną sprawę. Otóż wydaje mi się, że już u dzieci w przeszkolu (tak przynajmniej sam to pamiętam) można już dostrzec, że jedne boją się innych ludzi (i dorosłych i rówieśników, a przynajmniej mają trudności np. we włączeniu się do zabawy z innymi, albo z póśjciem do sklepu żeby kupić lizaka). Na tym etapie trudno mówić, że te które sobie z tym nie radzą (jest ich napewno znikoma mniejszość) mają taki problem, bo nie czują satysfakcji z pracy albo przez brak wysiłku fizycznego. W tym wieku trudno tak to uzasadnić. Mówiąc krótko - wydaje mi się, że z wiekiem objawy się zmieniają, ale problem jest ten sam, i musi być głęboko zakorzeniony, bo pojawia się już w wieku przedszkolnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... gdybysmy tak naprawde wiedzieli jak malo inni o nas mysla...

 

Jesli chodzi o ubior to takie taksowanie od gory do dolu jest chyba tylko w Polsce.

Anglia wyleczyla mnie z tego. Tutaj nikt na to nie zwraca uwagi. Tutaj nikt sie nie zastanawia. Kazdy nosi sie jak chce. Jesli masz ochote na klapki w lutym prosze bardzo!! mozesz jechac autobusem i nie uslyszysz zadnego komentarza, zadnego smiechu.

 

W Polsce tez cierpialam na brak stylu... w UK moj styl sie wykrystalizowal. Po czesci pewnie dlatego, ze nie musze juz zbierac pol roku na pare dzinsow czy butow.

Nosze mnostwo marynarek, zwlaszcza sztruksowych, do tego koszule, spodnie, spodnice, fajne buty i torebka. Troche elegancji, ale luz. Pasuje i do biura jezeli wybieram stonowane kolory. I na wyjscie ze znajomymi.

Ostatnio mam fiola na punkcie paskow. Zemyki, cekiny, apaszki, do dzinsow, do tego rozchelstana koszula, numer za mala, fajnie opina i jest sexy.

Ubrania kupuje zestawami kolorystycznymi. Dzieki temu nie mam problemow w co sie ubrac otwierajac szafe.

 

Nie przejmuje sie tak bardzo moda nosze co mi sie podoba.

 

Wazna jest postawa ciala, ona wszystko zdradza. Jesli jest sie wyprostowanym i smialo sie patrzy przed siebie, a na ustach czai sie usmiech... bardzo to zniecheca do potencjalnej krytyki.

A jak ktos obcy sie na ciebie gapi to najlepiej usmiechnac sie do niego, to naprawde strasznie peszy ludzi, oczywiscie chyba tylko w Polsce, bo wszedzie gdzie bylam takie rzeczy sa normalne!!

Dlugo musialam dorastac do tej normalnosci, bo kazdy jest troche zakompleksiony.

Ale to nie wazne jakie komu natura warunki dala, zawsze mona byc zadbanym, pachnacym i usmiechnietym.

 

Warto ciezko pracowac nad przezwyciezaniem kompleksow, zwlaszcza w nerwicy, pozbywanie sie ich wzmacnia i dodaje sil.

 

Warto tez prawic ludziom komplementy, oczywiscie w granicach rozsadku i nauczyc sie przyjmowania ich.

Mowiac dziekuje i dodajac promienny usmiech... A nie: no co ty stary ta sukienka to stara szmata z lumpeksu...lub cos w tym stylu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedzcie mi co to jest za lek Cloranxen? Dostałam go od lekarza jak kiedyś (miesiąc temu) pojechałam z atakiem do szpitala na izbe przyjec, i dał mi to , wczoraj dopiero wykupiłam ale nie wiem co to? Ulotka jest , szczerze przerażająca! A dawka tego leku to piątka, napiszcie prosze czy ktos miał z tym lekiem stycznośc. Buziak!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bralem ten lek prawie 3 miesiace.To byly poczatki mojej przygody z nerwica i nie za bardzo wiedzialem,ani sie nie interesowalem do konca co to za lek,byle by pomogl.Oczywiscie tak dlugo nie wolno go brac,ale dowiedzialem sie o tym dopiero jak zaczalem go odstawiac i oragnizm dal mi niezle we znaki.Chyba z 1,5 miesiaca sie meczylem z efektami odstawiennymi,szkoda gadac:).Cloranxen to benzodiazepina,podobno mniej niebezpieczna jezeli chodzi o uzaleznienie niz Xanax i inne leki tego typu.Jezeli nie masz duzych stanow lekowych to nie bierz tego po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×