Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Jakbym widziała siebie sprzed prawie czterech lat.Takie same objawy miałam na samym początku,zawsze wychodziłam z kościoła (nigdy nie doczekałam do końca mszy).Najgorszym dla mnie lękiem były zawroty głowy no i nadal są może lżejsze ale są.Też brałam persen forte ale to ziołówki,więc poszłam do psychiatry i teraz zażywam Spamilan i jest o niebo lepiej Do końca nie jestem wyleczona ale efekty już widać. :mrgreen:

 

Droga Gosiulo też chodze do psyhiatry i psychologa ale nigdy nie miałam tego Spamilanu napisz propsze czy to bardzo agresywny lek i czy tylko dla dorosłych :?:

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:00 am ]

Jakbym widziała siebie sprzed prawie czterech lat.Takie same objawy miałam na samym początku,zawsze wychodziłam z kościoła (nigdy nie doczekałam do końca mszy).Najgorszym dla mnie lękiem były zawroty głowy no i nadal są może lżejsze ale są.Też brałam persen forte ale to ziołówki,więc poszłam do psychiatry i teraz zażywam Spamilan i jest o niebo lepiej Do końca nie jestem wyleczona ale efekty już widać. :mrgreen:

 

Droga Gosiulo też chodze do psyhiatry i psychologa ale nigdy nie miałam tego Spamilanu napisz propsze czy to bardzo agresywny lek i czy tylko dla dorosłych :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na mnie Spamilan działa bardzo dobrze (może nie do końca mi jeszcze pomógł ale napewno działa).Ataku takiego wielkego to już dawno nie miałam (oby nie zapeszyć) :mrgreen: Ja mam 31 lat a na opakowaniu piszą że mogą go zażywać osoby po 18 roku życia :P Jestem z niego zadowolona i pierwsze efekty widać po około dwóch tygodniach i nie jest agresywny,nie powoduje senności i zawrotów głowy.Wreszcie mogę normalnie spać bo zawsze w środku nocy się budziłam z lękiem i już nie mogłam dalej usnąć. ;)Naprawdę polecam ale na każdego działa inaczej ale mi pomógł

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:28 am ]

ooooo a czemu mój postjest z boku :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zasnełem dzisiaj na skrzyżowaniu pod światłami.

Zasypiam bardzo szybko, wstaję po 10 - 11 godzinach i spałbym dalej.

Jak jestem zajęty to jeszcze ujdzie. Czasami chodzę po 20 h i bez problemu. Czasami zasypiam na fotelu w ciągu dnia. Do tego dochodzą bóle nóg i stawów po takim bezruchu. Każdy ranek jest okrutny, dochodzi jeszcze jazda samochodem i mam dość. Kiedyś w szczycie mojej deprechy spałem 20 min. na dobę. Po około 30 dniach straciłem przytomność. Od tamtej pory chodzę na lakach. Może to one tak działają?

A może odsypiam swoje (tylko to trochę trwa).

Myślę źe nie ma co się rozwlekać. Istnieją dwa wyjścia polubić albo pogodzić się z tym. Do wolności jeszcze dluga kręta droga.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje objawy:

- nagłe uderzenie goraca z podejściem serca na wysokość gardła,

- ogromne walenie serca, tetno dochodzace do 100,

- dretwienie nóg do kolan i rak do łokci (lub nogi i rece jak z waty),

- ścisk w zoładku,

- klucha w gardle,

- jakies dziwne uczucie w ustach (ni to suchosc ni to niesmak),

- wymioty,

- dziwne uczucie w stawach (jakby odmawiały posłuszeństwa),

- zawroty głowy i bóle pod oczami,

- drżenie ciała,

- jadłowstret,

- bezsennosc,

- natłok mysli

 

Na pewno mam fobie społeczną- nigdy nie lubiłam ludzi, unikałam kontaktów, klaustrofobię, boję sie przechodzic przez mosty, jestem pesymistką, uważam sie za egzemplarz gorszy, boje sie odrzucenia i porzucenia, boje sie śmierci najblizszych a poza tym sama nakrecem sie analizując wszystko (nawet wiele lat wstecz) co robie mówie, jak postepuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałam wasze posty uważnie no i mam też pewien narastający problem.Otóż moje dziecko 11lat zaczyna też się bać niektórych (sytuacji,chwil)no i widać że czasem jest cos nie tak.Sama mam nerwicę lękową i go rozumiem ale co mam robić aby go czasem nie zranić.Poświęcam mu więcej uwagi i mówię, że go rozumiem ale jednak nadal ma lęki np.sam boi się iść do ubikacji albo iść jak jest ciemno do sklepu (a nigdy tak nie miał).Boję się o niego aby nie cierpiał tak jak ja. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zdarzenie. Ona uczyła mnie w klasach I-III szkoły podstawowej. Na lekcji nie umiałem przesylabizować zdania (Polska Złota Jesień). Wzięła mnie i rzuciła przy wszystkich o podłogę, że przeleciałem przez całą klasę i zatrzymałem się pod tablicą, potem wywaliła za drzwi. Chciałem zapaść się pod ziemię, uciec.

Okropne uczucie nie powinna tak postapić czy Tylko z Toba tak postępowała czy z innymi dzieci też? wyopbrazam spobie jak paskudnie się czułes po czyms takim.... samotny opuszczony ponizony... zle zrobiła... tak się nie postepuje z zadnym dzieckiem z nkim !!!!!!

Czasami na nich kablowałem rodzicom, nie chciałem żeby ich życie było kolorowe.
o te rozumiem i Twoje poczucie osamotnienia gniewu zazdrosci złości zrozumiałe i normlane... nie wiem czemu odsuwali Cie od siebie????
Ciągle czuję się bardzo samotny, mam też świadomość, że skrzywdziłem trochę ludzi. Ale staram się wyjść z tego, zmarnowałem swoje najlepsze lata życia.

niczego nie zmarnowałes a takie problemy jak widzisz masz nie tylko TY... ja też nigdy nie umialam sie odnaleść pamiętam jak 1 mojemu chlopakowi matka powiedziala ze janie mam koleżanek że sama ciagle jestem poczułam się jak trędowata było mi głupio ale naprawde za duzo ich nie miałam wolałabym sama niż z kimś kto był fałszywy kiedys byłam lepsza pod tym względem ... dziś teraz im starsza jestem tym czuje się gorsza od innych bo samotna do bani ale dobra nie o tym nie o mnie. Uwaam że wcale nie zmarnowałes zycia nie mysl tak bo Bzdura!! zmarnowal bys gdybyś siedział w więzieniu gdybyś nie wiem zaczał brac narkotyki albo inne g... to jest marnowanie zycia Ty masz całe zycie jeszcze przed sobą i mase mozliwości co z nim zrobić ... wina lezy po stronie ojca alkoholika może Twoja mama co jej nie tłumaczy tez nie umiała sobie dac rady i dlatego taka była może dlatego że sama czuła się gorsza i ze wszystko jest nie tak nie umiała sobie dac rady ale to b ciązkie zycie b trudne decyzje są przecież ośrodki wsparcia pomóż sobie nie daj się walcz o siebie wszystko będzie dobrze choćby z tego powodu ż eni emoze byc ciągle źle zycie jest w twoich rękach pomału a odnajdziesz zczęście ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wielokrotnie wyczytywałem że trzeba znaleść przyczyny nerwicy więc je poszukałem

Jeszcze od podstawówki pokłuciłem sie z przyjacielem i przestał być mojim przyjacielem. Od tej pory zaczołem szukać prawdziwych przyjaciół ale cały czas zauważałem że ludzie wolą robić sobie na złość niż sie przyjaźnić a koledzy za plecami sie obrażają. Strasznie mnie denerwowało to. Ludzie potrafią żyć sami dla siebie ja tak nie potrafie musze mieć takiego super przyjaciela który by mi zawsze pomagał. Ustawiłem sobie chyba za wysoko poprzeczke wydaje mi sie że szukałem czegoś czego chyba nie ma albo jeśli jest to raz na milion zdażające sie. To że nie mogłem znaleść super przyjaciela strasznie mnie co dnia denerwowało sprawiało ze czułem sie jak w labiryncie problemu bez wyjścia. Co dzień mnie to wnerwiało i chyba to spowodowało że wybuchlem i dostałem nerwicy i zaczołem sie czuć naprawde jak w więzieniu jak by świat mnie ograniczał

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cała sztuka polega na tym, aby pojąć, że nie ma ideałów. Super przyjaciel by się znalazł, ale Ty zbytnio wyidealizowałeś jego postać. Ten przyjaciel, mimo iż super, też byłby człowiekiem, jak Ty, który tak samo popełnia błędy, waha się, potrzebuje wsparcia, ma gorsze czy lepsze dni. Chyba faktycznie zbyt wysoko ustawiłeś poprzeczkę. Ale jeszcze nic straconego. Ty dyktujesz, jaki poziom musi osiągnąć przyjaciel, aby nim być.

Przyjaźń polega nie tylko na braniu, ale i na dawaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vice versa, to dobrze zrobiłaś. Wszystkie Twoje dolegliwości więc mają swoje podłoże. To da się wyleczyć!

 

Polina być może dlatego, że wtedy nic Ci nie dolega, więc ten stan Cię zaczyna niepokoić. Parodia? Nie. Po prostu nie potrafisz się do końca zrelaksować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba skapituluję.

Nawet tego nie próbuj!

Moze powinnaś sie zgłosić do psychologa,napewno terapia pomogła by Ci jakoś rozmawiać z ludżmi itp,pomogła by Ci odnależć się wśród ludzi?

Moim zdaniem psycholog napewno by Ci pomógł,zresztą sam mam problemy z ludżmichodze na terapie i staram się z tego wyść i jestem na dobrej drodze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sprawdz co jesz na codzień ,może coś podraznia wątrobe ,u mnie tak było jak piłam czerwona herbate ,a wogóle to po prawej stronie pod żebrem jest wątroba dziwię sie ze nie zrobili ci prób wątrobowych

 

nie robi się już prób wątrobnowych za często bo to praktycznie nic nie pokazuje, przeczytajcie sobie to komiczne zapytanie kogoś tam do specjalisty ktorey sie tym zajmuje:

 

http://www.zdrowemiasto.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=5798&alt=66

 

Jedynie co może wykryć jakieś niepokojące dla was i dla życia objawy to jest BADANIE USG JAMY BRZUSZNEJ - koszt pewnie rzędu 60 zł.

 

A przy okazji, jak boli samo pod żebrem to nie wątroba, wątroba nie ma nerwów, nie może boleć, ludzie nawet z nowotworami wątroby nic nie czują, jedynie jak są guzy spore, to przy uciskaniu z prawej strony są bardzo silne bóle promieniujące do kręgosłupa. dla uspokojenia, powiem Wam, ze sie wypowiadam w tym temacie nie bez powodu, tez mialem takie objawy jak wyzej, ale póki co sie tym staram nie przejmowac, tez jestem jakis przewrazliwiony na tym punkcie.

 

p.s. co do czerwonej herbaty - ona nie podrażnia wątroby tak jak zwykla czarna herbata i kawa... no chyba ze ktos pije silne czerwone herbaty z HIBISKUSEM - one są bardzo silne i kwasowosc zoladka bardzo zwiększają ;)

 

głowa do góry moi drodzy to wasza wyobraznia chyba - nie róbcie jakichs tam prob wątrobowych tylko USG jamy brzusznej to daje prawdziwy obraz stanu wątroby

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja robilam proby watrobowe, skierowal mnie ginekolog. zgadzam sie ze watroba nie boli, a moze masz cos z zebrem? cos mi to dziewnie wyglada zwlaszcza ze piszesz o siniakach we tym miejscu, ale przypomnialo mi sie cos ze mnie tez czasami pobolewa, tak jakby kluje w okolicach koniuszka dolnego prawego zebra, nie jest to na tyle dokuczliwe zebym szla z tym do lekarza, zawsze myslalam ze to przez wypadek ktory kiedys mialam i sobie potluklam troche zebra, ale moze to i nerwicowe kto wie, w kazdym razei typowy objaw nerwicy to nie jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to bylo do mnie, ja tylko wspomnialem, ze samo badanie o nazwie 'proba wątrobowa' nie wykryje nic powazniejszego od dolegliwosci nieonkologicznych, jakies guzy, raczki nie daj Boze, to wykryje Ci tylko badanie typu USG, albo rezonans badz tez tomograf, badanie z krwi nie pokaze czegos takiego, moze w bardzo zaawansowanym stanie, ale nie wczesniej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako że pierwszy raz piszę to pragnę wszystkich powitać.

 

Moja "przygoda" z nerwicą zaczęła się ok 4 klasy podstawówki. Zmiana nauczycieli, dyslekcja spowodowana skrzyżowaną laktaryzacją, związane z tym niezrozumienie u nauczycieli. Wszystko to powodowało, że rano przed szkołą dostawałem biegunki, miałem problem cokolwiek przełknąć, od razu odruch wymiotny (jednak nigdy nie zwymiotowałem). Już wtedy trafiłem do neurologa i psychologa, brałem jakieś tabletki i niby było lepiej (może przez to że byłem mały i nie zdawałem sobie sprawy co mi jest, w ogóle się tym nie przejmowałem). Co ciekawe wtedy z tego co pamiętam to lekarze mówili, że jestem nadpobudliwy, a nie wspominali nic o nerwicy. (może przez mój wiek). I tak do końca gimnazjum jakoś mi czas przeleciał (brałem tabletki, wizyty u lekarzy i ogólna poprawa). W technikum w związku z zamknięciem przychodni neurologicznej do której chodziłem mój kontakt z lekarzem się urwał. Jednak bez lekarstw jakoś sobie radziłem (co prawda zauważyłem, że znowu przed szkołą zaczynają się problemy jednak byłem do nich "przyzwyczajony" więc sobie nic z tego nie robiłem). Problem pojawił się na maturze (przed ustną prawie zemdlałem, nogi z waty, myślałem ze krawat mnie udusi i takie tam). Jednak matura minęła i problemy także. W sierpniu jednak dosyć poważnie się zatrułem no i się zaczęło. Tak w skrócie to: lekarz stwierdził iż żołądek jest już zdrowy, ja ciągle czułem jakieś mrowienie czy jakieś takie uczucie w żołądku, problem żeby cokolwiek zjeść wydawało mi się że byle co spowoduje nawrót choroby, myślałem dlaczego wszyscy są zdrowi tylko ja muszę chorować. Raz już myślałem że to koniec (walenie serca, puls skakał z wysokiego na bardzo niski, nie mogłem ustać na nogach, uczucie strachu, duszności). Doszło do tego, że nawet bałem się zostać samemu w domu. Pojechałem do neurologa (wizyta wywołała u mnie strach podobny do matury). Diagnoza nerwica żołądka, skierowanie do psychologa i psychiatry. Zacząłem brać leki (bellergot i pramolan). Psycholog stwierdził iż wszystkie objawy są wywołane lękami. Minęły dwa miesiące. Ja nadal boję się zostawać samemu w domu. Wyjazd do miasta (mieszkam w małej miejscowości, do miasta czyli lekarza czy szkoły dojeżdżam autobusem) wywoływał strach i niepokój. Dopóki nie wrócę do domu czuje jak wewnątrz cały się trzęsę, ścisk w gardle. Muzyka przywołuje myśli o chorobie przez co zaczynam się nakręcać i od razu źle się czuję. Jestem cały czas na diecie gdyż boję się wrócić do normalnego jedzenia. Boję się, że będę wymiotował (strach przed wymiotowaniem). Nie mogę skupić myśli szczególnie wieczorem przed snem. A jutro mam jeszcze jechać po raz pierwszy do nowej szkoły (zaczynam studia)...

 

Się rozpisałem. Myślałem, że ja jestem jakiś ciężki przypadek, a tu jak czytałem wypowiedzi to stwierdziłem, że w zasadzie to ja jestem zdrowy człowiek. Współczuję wam bo wiem jak to jest w tej chorobie. Ja miałem to szczęście, że już dosyć wcześnie u mnie wykryto nerwice (albo chociaż jakieś zaburzenia na tle nerwowym) i może przez to choroba się jeszcze nie rozwinęła. Życzę wam zdrowia. Z doświadczenia wiem iż nie warto uciekać od czynności wywołujących strach gdyż im bardziej uciekamy tym mocniej atakują. Trzeba się z nimi zmierzyć, oczywiście nie ze wszystkimi na raz ale powoli, najpierw spróbować przemóc jeden. Za pierwszy razem raczej nie damy rady. Choroba będzie próbowała "kontratakować". Od nas zależy czy się podamy czy wstaniemy i spróbujemy następnego dnia znowu. I następnego i jeszcze raz... U mnie to pomogło. Każdego dnia sobie powtarzałem "wczoraj jadłem to samo, nic mi nie było więc i dzisiaj nic mi nie będzie" (u mnie główny problem to jest jedzenie). Dacie radę :)

 

P.S. Tak z ciekawości czy paniczna arachnofobia może być objawem nerwicy??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×