Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pomóżcie czekam na odpowiedz


marewski

Rekomendowane odpowiedzi

szean20 czyzby kolejny synus mamusi? czy za ciebie tez wszystko robiono i nie pozwalano podejmowac decyzji? jesli tak to powinienes przeanalizowac swoje relacje w rodzinie, zwlaszcza z matka.

co do wizyty u psychologa czy psychiatry... znajdz sobie w necie jakas poradnie czy przychodnie zdrowia psychicznego. jesli jest panstwowa to zwyczajnie idziesz i sie rejestrujesz tylko musisz sie zastanaowic czy psycholog czy psychiatra. ja najpierw bylam u psychologa, gdzie skierowano mnie do psychiatry, bo potrzebowalam brac leki.

mozesz tez sie wybrac prywatnie tylko, ze to laczy sie z czasem wysokimi kosztami.

tez nigdy nie wiedzialam co chce i czekalam az ktos za mnie cos zalatwi czy nawet zadecyduje, a to dlatego, ze mnie tego nie nauczono. decydowano za mnie, zbijano moje argumenty i niepotrafilam sama stwierdzic co chce, bo zawsze wydawalo mi sie, ze cos zle bedzie.

marsz do specjalisty, apotem juz bedzie coraz lepiej :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja takze obecnie siedze w domu i tylko tv, internet, tv, internet..., na studia ide bo musze i mysle ze przynajmniej one oderwa mnie od tej bezznadzieji!! poznam ludzi i moze bedzie ok. Na razie tak samo jak ty widze przyszlość szara i ponura, ale mam przebłyski w niej światla czyli na razie sa nimi studia!!! Psychiatra jest ci bardzo potrzebny bo a pewno ci pomoze, a ziolo niszczy mozg wiec nie pal bo mozesz sie zawiesic jeszcze bardziej!! sama czesto palilam i popadalam w straszne dolki...!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wypisz wymaluj jestem prawie taka sama jak ty, normalnie jakbym o sobie czytała, tylko dziecko mam już starsze, cały czas męczę sie z nerwicą , z tym strachem przed ludżmi, z tym rozpamietywaniem co i jak komuś powiedziałam-a potem unikam go , no ale co ci tu odpowiedzieć-ja zwyczajnie przyzwyczajam sie do takiego stanu, powoli zaczynam mieć gdzieś to, że nie mam przyjaciól, znajomych, że zmagam się z atakami lękowymi, trudno tak mam i to jest moje życie takie a nie inne-przestaję zazdrościć tym ^zdrowym^, zaczynam akceptować siebie i myślę ,że mi z tym lepiej-pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam że masz depresję. Tez tak sie czułam...

Nie mogłam wstać z łózka, nie jadłam do 16, czułam bezsens istnienia.

Idx do lekarza, nawet pierwszego kontaktu , ja tak zaczęłam. Zapisał mi leki antydepresyjne i dopiero po około miesiącu sie otrżasnęłam i zaczęłam normalnie zyć. A też wydawało mi się, ze życie dla mnie sie kończy.

A teraz cieszę sie drobiazgami, mam chęć działać i tańczyć. Bez leków nie dałabym sobie rady. Próbowali wszytscy, nic do mnie nie docierało.

Zacznij od wizyty u lekarza...reszta sama sie ułoży.

I nie zwlekaj ani dnia, szkoda życia

powodzenia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jedyna metoda zeby zrelaxowac psychike to maxymalnie sie wymeczyc fizycznie

jaka forme ruchu/aktywnosci fizycznej lubisz badz lubilas kiedys?, poprostu sie tym teraz regularnie zajmij

a jak nie masz czegos takiego to pomysl co bys chciala robic i zacznij w koncu zyc dla siebie, a nie tylko dla innych, bo jak starcisz resztke sil to nie zrobisz juz nic ani dla siebie ani dla innych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym zmęczeniem fizycznym, to nie wiem, czy do końca tak jest. Bo ja już w tej chwili czuję się wykończona nie tylko psychicznie, ale i fizycznie codziennymi monotonnymi obowiązkami. Dawniej kochałam jazdę na orbitreku, teraz od wielu miesięcy stoi w pokoju nieużywany... Nie mam siły na niego wejść, nie mam ochoty na żadną aktywność... Chciałabym zacząć żyć dla siebie, ale nie mogę, bo teraz liczy się dziecko (mama i teściowa wcale nie ułatwiają mi życia i wciąż powtarzają, jak to one miały trudniej), ja schodzę na drugi plan... Nawet przestałam o siebie dbać, nie zabiegam o nowe ciuchy, nie nakładam coziennie maseczek na twarz, bo padam wieczorami zniechęcona i bez ochoty na cokolwiek... Wszystko mnie drażni...

 

Ale, rzeczywiście, muszę chyba przestać zazdrościć innym, zacząć akceptować siebie, trochę siebie polubić, ale nie wiem, jak to zrobić... Bo to oczywiste, że chcę, żeby się tak stało, też to sobie codziennie powtarzam, ale nie potrafię słów zamienić w czyn!!! Fendi, jak Tobie się to udało????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mantala, ale przecież Ty sama wypisujesz, co kochałaś robić, a z czego tera sama rezygnujesz. Umartwiasz się, ''dobijasz'' odbieraniem resztek przyjemności, mając tego świadomość!

 

Nasze ''przypadki'' się różnią, ale zmęczenie psychiczne przekładające się na zmęczenie fizyczne znam doskonale. Tyle, że to iluzja, w dużej mierze - jeżeli danego dnia, udało mi sie ''uporządkować'' się, (w moim wypadku, nie dać się matni natręctw) zmęczenie fizyczne przechodziło niemal natychmiast, jak ręką odjął. Innym razem potrafiłem padać na pysk dwie godziny po wstaniu i najchętniej spać kolejne -naście godzin.

 

To też forma ucieczki, Orbitrek wyczyścić i jazda! A maseczkę nawet na siłę. Teściowa i mama niech sobie gadają, skoro czują się dzięki temu lepiej, to co im będziesz odbierać? :smile:

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc, jakos dziwnie sie czuje, wiec dzis terapia na forum, duzo jest tego co mi lezy na sercu, co chcialbym powiedziec,

po pierwsze kim jestem? Zanim zaczalem brac leki czułem sie jedną osobą, osobowością... teraz to co ze mna sie dzieje można podpiac pod borderline, czasem przez jeden tydzien zyje w jakby kloszu, znieczuleniu, czuje sie pewny, jest we mnie egoizm, podobają mi się inne dziewczyny, niż jak ten stan mija,

Czuje się dobrze sam ze sobą, czasem czuje jakby obojętnośc nawet z dobrą koleżanką nie chce mi sie spotkać, poświęcić dla niej,, jest mi obojętna jak wszystko.. nic mnie nie smuci nic nie cieszy.. potem ten stan mija... wracam do siebie jakim się pamiętam, albo ten pierwszy stan przechodzi w doła, z poczuciem samotności, niekochania, bezwartościowosci. Minie kilka dni,, i koło sie zamyka..

 

Gdy spodoba mi sie ktoś i sie zakocham, czuje sie spięty, niepotrafie okazać swoich uczuć, < w myślach - wyobraźni idzie mi to dobrze> kiedy dziewczyna trzyma mnie na dystanst to jakby moje uczucie bylo większe,..a gdy sama robi jakis krok, czuje że sie zbliża to jakby włancza mi sie ten klosz staje mi się obojętna, porównuje ją z inną, mam ochote poznać kogoś nowego,, a jak zaczyna dziać się źle, z tą co sie zbliżala i się oddala, to moje uczucie wraca...

Gdy wychodze z tego stanu klosza, czuje że czas jakby bardzo szybko upłynął, za szybko, jakby mi przeciekł przez ręce.

Nie musze mówić o słomianym zapale, o tym że jak mam doła, czuje niesamowitą pustke, żal, samotność, nie chce żeby ktoś przeze mnie cierpiał, niewiem sam

ile w tym jest nerwicy, neurotyzmu, borderline a ile wyniosłem z domu, mama ma nerwice od ponad 20lat,, odkad odszedł ojciec,, czuje sie rozbity, niedlugo rusze w koncu do psychologa, ale moje dotychczasowe doświadczenia są takie, że komuś wydaje się ze nic mi niejest, że inni mają gożej, etc..

Sam niewiem już jakim jestem człowiekiem, wszystko się we mnie kłuci, moje uczucia, .. zazdrosć o kogoś z chęcią bycia wolnym, samotnośc a poczucie że jest mi dobrze ze soba i nikogo nie potrzebuje, teraz tak a propo biore odpowiednik effectinu, może czas go przestać brać.. zanim zacząłem brać leki miałem niezłe nerwy w syt, gdzie jest dużo ludzi... i będzie nie chce elaboratu pisać,, jak macie jakies rady,.. wskazówki, drogowskazy, to poprosze o nie,, pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:lol: Witaj widzisz ja jestem w podobnej sytuacji tzn jakiejś bezradności. Nie pracuje- od 8 lat na rencie - choroba moja trwa jeszcze dłużej , jednak mam momenty nadzieji oczywiście z przewagą beznadzieji. Nie wiem co poradzić ja jednak myślę że kiedyś nastaną dla nas lepsze czasy. Wierzę że człowiek zawsze ma jakieś chwile czy małe pocieszki - i tego się trzymać. Właśnie biore efectin i jakoś słabo pomaga, ale może niedługo poczuje, że zadziała i tą nadzieją żyję :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam czy ktoś oglądał program n a łódzkiej trójce w sobote o 9 któy był poświecony deprecji i innych chorób, ponoc w wlk. brytani czy londynie nie pamietam jest urzadzenie tomograf tylko nei wiem jak sie nazywa który bardzo dobrze idealnie okresla jakie leki stosowac dla danego człowieka. Jesli ktoś ogladał może powie mi jak ten tomograf sie nazywa i czy kt0os wie gdzie mozna uzyskac takie informacje pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Co oznacza dokładnie termin "deficyt uwagi"? Czy chodzi o to - bo ja

tak mam od lat chyba - że gdy rozmawiam z kimś, albo jestem na lekcji,

moje myśli lekko "odlatują" i niezbyt skupiam się na rozmowie/lekcji - coś

takiego? Takie rozkojarzenie?

 

Albo jak mam zrobić zakupy, to trudno mi zapamiętać co np. mówiła do mnie mama.

 

Albo nie pamiętam czasem, co zrobiłem przed chwilą - np. czy włożyłem

kupione jabłko do siatki i coś w tym stylu.

 

I czy jeśli mam to i inne objawy (zanik apetytu, ponure usposobienie), to

może to być dystymia? Podejrzewam ją u siebie z ogromnym przekonaniem.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To oznacza, że nie możesz się na niczym skupić przez dłuższy czas. Kłopoty z koncentracją. Mam to samo. Szczególnie dawało mi się to we znaki, kiedy przygotowywałam się do matury. Czytałam podręcznik, a za chwilę nie pamiętałam co było na poprzedniej stronie i musiałam zaczynać od nowa. Albo rozmawiam z kimś przez telefon i nagle przestaję rozumieć co się do mnie mówi. Cholernie przykra rzecz. :( Boję się co będzie kiedy pójdę na studia (już w październiku) i będę musiała codziennie chodzić na parogodzinne wykłady. W liceum ledwo dawałam radę wysiedzieć na paru lekcjach.

 

W sprawie dystymii Ci nie pomogę, najpierw musiałabym wiedzieć co to takiego :lol:

 

Pozdro ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dystymia (depresja nerwicowa, depresyjne zaburzenie osobowości, przewlekła depresja z lękiem) - typ depresji charakteryzujący się przewlekłym (trwającym kilka lat lub dłużej) obniżeniem nastroju o przebiegu łagodniejszym niż w przypadku depresji endogennej. Szacuje się, że około 3% populacji ogólnej wykazuje objawy dystymiczne.

 

Ze względu na łagodniejsze niż w przypadku cięższych depresji objawy (zazwyczaj brak tendencji samobójczych), często pozostaje nierozpoznana i nieleczona, mając przy tym duży wpływ na życie chorego i jego bliskich.

 

Nieleczona dystymia może trwać nawet całe życie. Zazwyczaj chory tak bardzo przyzwyczaja się do ciągle obniżonego nastroju, że wydaje mu się on normalnym elementem jego osobowości - sporadycznie używana nazwa "depresyjne zaburzenie osobowości" sugeruje taką możliwość.

 

Przyczyny

 

Wydaje się, że przyczyny są typu biologicznego, być może też rolę odgrywają czynniki genetyczne - podobnie jak w przypadku depresji endogennej. Jednak niektóre badania wskazują na nerwicowy charakter tego przewlekłego schorzenia i rolę czynników środowiskowych.

 

Objawy

 

Diagnoza dystymii wymaga obecności przynajmniej dwóch z następujących objawów, utrzymujących się przynajmniej 2 lata, a okresy remisji, o ile występują, trwają nie dłużej niż 2 miesiące:

 

* zaburzenia łaknienia

* zaburzenia snu

* uczucie zmęczenia

* deficyt uwagi

* trudności decyzyjne

* niska samoocena

* poczucie beznadziejności

 

U dzieci i młodzieży symptomy te muszą utrzymywać się przez rok, aby można było rozpoznać to schorzenie. Głównym objawem dystymii dziecięcej/młodzieńczej może być ogólne poirytowanie, niekoniecznie smutek.

 

Ponadto często występuje częściowa anhedonia, ogólny brak motywacji, ograniczenie zainteresowań, niechęć do kontaktów towarzyskich, stałe uczucie bezsensu i marnowania czasu, nudy i wewnętrznej pustki, czasem zmniejszona dbałość o higienę osobistą (w cięższych przypadkach). Objawem może być również swoiste napięcie psychiczne, czasem lęk; jest on zbliżony to niepokoju odczuwanego w zespole lęku uogólnionego - u połowy chorych na dystymię występuje także to zaburzenie.

 

Dystymikom wszystko wydaje się trudniejsze niż przeciętnym ludziom, na ogół też płytkie. Osoby te sprawiają wrażenie ponurych, ciągle niezadowolonych i leniwych, rzadko się śmieją. Nic ich nie cieszy albo cieszy w niewielkim stopniu, wyraźnie słabiej niż innych. Dość częste jest nadmierne garbienie się.

 

Objawy dystymii mają tendencję do nasilania się w godzinach popołudniowych. Ryzyko wystąpienia dystymii jest większe wśród krewnych pierwszego stopnia chorych na depresję endogenną oraz wśród kobiet. Zachorowanie następuje w młodości - najczęściej pomiędzy 20. a 30. rokiem życia, choć zapadają na nią również osoby w wieku dojrzewania, a niekiedy nawet dzieci.

 

Dystymia współwystępuje niekiedy z innymi zaburzeniami osobowości oraz zespołem natręctw, jak również z fobią społeczną.

 

Zjawisko podwójnej depresji

 

U około 10% cierpiących na dystymię zdarzaja się epizody cięższej depresji, nazywane wtedy podwójną depresją. Po pewnym czasie zazwyczaj ustępują one i nastrój chorego powraca wówczas do łagodnie obniżonego poziomu.

 

Leczenie

 

W leczeniu dystymii zastosowanie ma psychoterapia lub/i leki przeciwdepresyjne, przy czym te drugie zazwyczaj dają wyraźnie lepsze i trwalsze rezultaty. U ponad połowy pacjentów leczenie skutkuje.

 

Twoje obawy rozwiąże lekarz specjalista. Polecam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajny bajer, z opisu, ale przestrzegam przed oczekiwaniami na ''cudowną maszynę'' - może to co najwyżej dokładnie określić, jakich substancji/neuroprzekaźników brakuje w mózgu/organizmie, w wyniku choroby. Ale zwalczyć sama chorobę można docierając do źródła, poprzez terapię i tak dalej. Leki to tylko wspomagacze.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IMO, ze strachu. Różnie sie reaguje na strach, raz zdrowiej, a raz wpędzając sie w choroby. Inni by zabić własny strach krzywdzą innych... Ot, dotarcie do źródła strachu, to prawie jak mistyczna (uwaga, traktowac to tylko jako przenośnie, bo branie dosłownie może tylko zaszkodzić dopisywaniem ideologii do zwykłej choroby ;) ) "Świątynia Pierwotnego Zła", jak sobie poradzimy ze strachem dawnym i obecnym dzisiejszymi, mądrzejszymi metodami - gdy zaczniemy sobie z nim radzić - zaczynamy zdrowieć...

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że większość nas chorych czuje sie czasem jak w szklanym kloszu. Nieraz mam uczucie, że wszystko dzieje się obok, poza mną. Męczą mnie wtedy znajomi, nie moge sie na niczym skupić. Czuję się głupia i pusta. najchętniej przespałabym życie.

Teraz chwilowo czuję się lepiej. Pewnie za sprawą Lerivonu i depakiny. Ale jak długo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

Dokładnie znam taki stan. Chciałbyś coś zrobić ale nie możesz nie masz siły, wiec się zaczynasz wnerwiać na siebie co powoduje poczucie winy i frustracje.

Mam dla ciebie dobrą informacje. Ten stan można przezwyciężyć. Możesz się poczuć lepiej już po 2 tygodniach będziesz się czuł elegancko:) Niestety nie da się tego zrobić bez rezygnacji z dragów , trawy no i alkohol też trzeba przynajmniej ograniczyć. Wiem, że to przykre ale jeśli chcesz, aby twoja psyche nie ześwirowała jest to konieczne. Mówię tak gdyż jest to oparte empirycznie. Jak już się uporasz przynajmniej częściowo z nałogami możesz przystąpić do 2 etapu. Po pierwsze nigdy nie mów, że jesteś do dupy nawet tak nie myśl. Gdy podchodzisz do lustra staraj sie zawsze chodźby na siłę do siebie uśmiechać, Powtarzaj rano i wieczorem jak mantre takie słowa jestem silny zdrowy mądry inteligętny i dam radę sobie z każdym problemem gdyż jestem człowiekiem rozumnym (...)lub coś podobnego, chodzi o to abyś ułożył sobie taki tekst, który nauczy cię myśleć o sobie pozytywnie. Mózg jest jak komputer, który trzeba zaprogramować aby funkcjonował prawidłowo. Polecam również medytacje, ćwiczenia fizyczne, basen, taniec, rower itp. Jeśli zastosujesz się do tych wskazówek każdego dnia będziesz czuł się lepiej. Powodzenia :) ps cierpiałam na depresje i nerwice 6 lat gdy zastosowałam się do tego co napisałam powyżej mój stan polepszył się po 2 tygodniach a po 2 miesiącach byłam już zdrowa. Próbowałam różnych leków, terapii u psychologa, psychiatry i nic to nie pomagało było coraz gorzej i gorzej chciałam się powiesić na balkonie kiedy to przeczytałam jedno zdanie w Tybetańskiej księdze umarłych. Codziennie zaczęłam medytować, ćwiczyć jogę oraz powtarzać różne mantry pomogło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy nie jest tak , że przez leki stajemy się kimś innym jakby nie sobą. Doświadczyłem tego , że przy anafranilu jestem taki , przy seronilu inny a przy efectinie jeszcze inny - no i właśnie gdzie jest to prawdziwe ,,ja” Czy leki mają dyktować kim jesteśmy często się nad tym zastanawiałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podpowiem Ci z innej beczki:

Wku....ją mnie osoby, które stawiają na piedestale swoją pracę i poniżają innych. Obowiązki matki, żony, pracownika i innych ról, które złożone są na plecy młodej mężatki są ogromne. Nie ma bata: albo masz czyściutko w domu, albo dziecko jest dopieszczone intelektualnie. Wszystkiego nie da się. I powinnaś wybrać w swoim życiu priorytety i ich się trzymać bez względu na opinię mamuś. Pomyślałam czytając twój post, że nie jesteś szczęśliwa, bo kobieta potrzebuje wsparcia, rozpieszczania, a Ty jesteś sama. A jeszcze mamusie robią złą robotę. Jakby powiedziały: jak Ty wspaniale sobie radzisz!!!, to skrzydła by Ci urosły. Porozmawiaj przede wszystkim z mamą i mężem. Powiedz to co napisałaś, powiedz, że przestałaś np. być szczęśliwa i potrzebujesz pomocy. Mężczyzna po jakimś czasie odczuje radość z wychowywania dziecka. Niech mimo pracy ma obowiązki domowe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×