Skocz do zawartości
Nerwica.com

WENLAFAKSYNA (Alventa, Exyven, Efectin ER, Efevelon SR, Faxigen XL, Faxolet ER, Lafactin, Oriven, Prefaxine, Symfaxin ER, Velaxin ER, Venlafaxine Aurovitas/ Bluefish XL, Venlectine)


Miss Worldwide

Rekomendowane odpowiedzi

kucharz,

To też kucharzu ale tu chodzi generalnie o cos innego. Jeden lek wypiera drugi ze szlaków metabolicznych- oólnikowo mówiąc, przepływa wtedy taka wenla jak woda po Tobie.

 

 

Tego nie wiedziałem.

 

Drugi dzień bez litu dzisiaj. Czuję się trochę lepiej, ale dupy nie urywa. Lit utrzymuje się w organizmie przez 48 godzin, więc może jutro poczuję wyraźną różnicę... Albo i nie, bo zakładając ze Wenla przelatywała przeze mnie jak woda, to trzeba będzie czekać na działanie. Chwilami nie ogarniam, cierpliwości już mi brakuje na to wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drugi miesiac bez lekow.. nie wierze..

 

Miałaś jakieś objawy odstawienne przy schodzeniu z 37,5? Bo ja też jestem na terapii i chciałbym zejść z wenli.

Lekkie brain zapsy. Tym razem nic szczegolnego sie nie dzialo.

 

-- 06 lut 2015, 22:59 --

 

Mam juz chyba wprawe w schodzeniu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety lek mi do końca nie pomógł. nastrój trochę poprawił ale lęk społeczny pozostał. nadal dokucza drżenie rąk np. kiedy przyjdą do nas goście. dlatego zmniejszam dawkę bo nie widzę sensu brania go

 

-- 07 lut 2015, 08:35 --

 

ala1983,

nie dało rady terapii normalnej? czy nie chciałaś

Dluga historia, terapie mam nadal i mialam tez przed szpitalem.

Dobranoc :papa:

 

Nie wiedziałem że byłaś w szpitalu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle, ze z tego co sie tu na forum widzi, to wiekszosc wraca

żeby wrócic to trzeba przestać , odpocząć, przystopować ,,,, a mi nawet to nie jest dane. Więc jak tu wrócić skoro nawet sie nie odeszło .

Inna sprawa jak nawet by sie udało odejść z lekka , a miało by się żyć bez leków jakośćiowo gorzej, to już na wejściu odpuszczam takie imprezki abstynencyjne .

Wątrobę mam ze skóry ,,, to jakoś pzretrwam , ale za to czerep z jedwabiu , co juz przetaje być śmieszne .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie nie ma sie czym podniecac ze ktos nie bierze prochów ani juz tym bardziej chwalic albo komus zazdroscic, niby kurwa czego, to tak jak by powiedziec ze chory na raka nie bedzie bral chemii bo uwaza ze on sam wygra z rakiem :roll::pirate:

Nie powiem zdarzaja sie rzadkie przypadki cofniecia sie raka samoistnie, ale tych przypadków moze sie znajdzie kilka na kilkaset tysiecy przypadków, wiec ktos to nie bedzie bral leków w czasie powaznej choroby jest po prostu jebniety wedlug mnie, nie chcem obrazac nikogo to jego wybór, ale jezeli sytuacja zagraza zyciu trzeba brac prochy w kazdej chorobie, fakt od depresji sie nie umiera naturalnie, ale samobója mozna walnac bardzo szybko i latwo, leki troche jednak te mysli wylaczaja lub niweluja calkowicie, dla mnie obecne leki sa prymitywne, ale nic innego póki co nie ma, mozna isc na psychoterapie, ok nikt tego nie neguje, ale problem w tym ze niektórzy maja klopot zeby dojsc do toalety lub do pobliskiego sklepy tuz za rogiem! i co ci terapeuta powie?? rób zakupy na miesiac ?? zeby nie musiec chodzic codziennie :pirate:

poza tym nikt nie zamierza reszty zycia brac prochy, no moze ktos sie znajdzie ja na pewno nie zamierzam, ja powoli zaczynam rozumiec jak wyglada leczenie depresji i gdzie jest przyszlosc w leczeniu depresji i z cala pewnoscia nie sa to leki ssri lub podobne, przyszlosc w leczenie zaburzen bedzie polegala na leczeniu depresji i przyczyn tej choroby a nie tylko stabilizowaniu danego neuroprzekaznika, pomijam juz fakt ze ssri sa skuteczne moze w 30% tak na prawde konkretnie, reszta albo ma niepelne remisje albo wogóle nie reaguje na te leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patryk29, bo ta dziewczyna miała depresje reaktywną, czyli taką którą wywołana jest jakimś konkretnym problemem najczęściej związanym z jakąś stratą. Wg moich poglądów uważam, że jest to po prostu smutek, a im problemy cięższe i bardziej się nawarstwiają tym taki człowiek chodzi bardziej przygnębiony i rzeczywiście może to wyglądać na depresję. A jak trwa ponad dwa tygodnie i do tego pojawia się myśli samobójcze coś w stylu "mam tego wszystkiego dość, chce uciec od problemów" to przeciętny psychiatra wystawi diagnozę depresji i oczywiście wypisze jakieś tabletki (osoby zdrowe także miewają myśli samobójcze) Gdy taka osoba trafi do psychoterapeuty i zmierzy się z problemami, które ją dręczą, terapeuta pokaże jak sobie z nimi radzić lub po prostu one miną, wtedy taka osoba odstawia antydepresanty, "depresja" pewnie wróci gdy osoba znów znajdzie się w jakiś tarapatach, a ona będzie głosić ewangelie "nie bierzcie prochów, jesteście leniami, weźcie się za siebie, nikt za was własnego życia nie zmieni" Jest to dobra rada dla osób, które biologicznie mają zdrowe mózgi. Forum się tak już podzieliło na zwolenników psychoterapii i zwolenników psychofarmakologii. Dla mnie osoby, które powiedzmy zakochują się nieszczęśliwie i przez to chcą się zabić to nie są osoby w depresji. Smutek i ból jest nieodłącznym elementem życia, każdy go doświadcza, na swój sposób przeżywa i w takim przypadku najlepszym lekarzem jest czas. Leki czasem mogą jednak sprawić, że jeśli biologicznie coś w mózgu jest popsute(a tego nie wie nikt) to mogą zmienić percepcje odbioru tego problemu (np. nabrać więcej dystansu). Mówi się, że dziś depresje ma każdy, a to dlatego, że ludzie są z natury raczej leniwi, życie nie jest usłane różami, objawy depresji można bardzo łatwo komuś przypisać, a koncerny farmaceutyczne na tym żerują. Ciekawe co by było gdyby głosiły "Jesteś pracoholikiem? Nie potrafisz odpoczywać? Nadużywasz różnych substancji, podejmujesz ryzykowne działania, wydajesz dużo pieniędzy, mało śpisz. Sprawdź może to mania. Też wiele całkowicie zdrowych psychicznie ludzi mogłoby sobie przypisać takie cechy. I nagle przyjmować leki przeciwmaniakalne.

 

Dla mnie takim dobrym sposobem na odróżnienie smutku od depresji jest anhedonia (zanik odczuwania przyjemności z życia). O ile to, że ktoś nie ma siły by wstać z łóżka czy pójść do sklepu to przy występowaniu anhedonii trudno przepisać to lenistwu. Są takie ogólnie przyjęte formy spędzania czasu w sposób przyjemny: oglądanie ulubionego filmu, kąpiel, zakupy, zjedzenie ulubionego dania, imprezy, podróże, rozmowa z przyjacielem, jakieś hobby. I jak wytłumaczyć to, że człowiek nie wykazuje chęci na zrealizowanie jakiejkolwiek z tych czynności, zamyka się w domu i leży w łóżku. A wszelkie potrzeby skurczają się tylko do przetrwania: fizjologiczne i bezpieczeństwa (dach nad głową, zaspokojenie głodu). Nie chce Ci się jeść, rozmawiać, chodzić, dbać o siebie, a jakiekolwiek zainteresowania i pasje to tylko abstrakcja. Nie odczuwasz satysfakcji, bo coś Ci się udało, czujesz obojętność, przestaje Ci na czymkolwiek zależeć. W końcu przychodzą myśli samobójcze, bo nie da się tego przerwać, a Ty masz wrażenie, że kazda minuta Twojego życia to męczarnia. Czujesz się na tyle zmęczony, że nawet wyjście z domu po sznur i zawiązanie go na drzewie staje się wybitnie ciężkim do wykonania, więc tak leżysz i czekasz aż śmierć przyjdzie sama. To jest prawdziwa depresja.

 

Też tak uważam, że dopóty nie dojdzie do neuobrazowania mózgu i znalezienia przyczyny w mózgu co tam się dzieje, że człowiek zapada w taki stan to nigdy nie dojdzie do leczenia. Dla mnie to tak wygląda jakby przychodził człowiek z rakiem i mówił tu mnie boli i dostał tabletkę przeciwbólową. W zależności od stadium raka taka tabletka może pomoże, a może nie. To taki człowiek dalej idzie do lekarza i dostaje następny lek. Załóżmy, że ten lek zadziałał to znaczy, że pacjent został wyleczony. Powiedzmy, że rak już się nie rozwija i póki pacjent bierze tabletkę jest nie boli. A może ta dawka już nie wystarcza i potrzeba wyższa. Rak się rozwija dalej, a pacjent dalej szuka leku, który uśmierzy jego ból. Tak dla mnie wygląda leczenie depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresja24h, Zgadzam sie z tym co napisalas, ale czy ktos ma depresje reaktywna czy endogenna tu juz troch sie nie zgadzam, bo dla mnie depresja to depresja, kazda depresja rodzi sie w mózgu i to nie jest wazne czy jest to taka czy taka, moim zdaniem nie ma rodzajów depresji, z tego co wiem juz od dawna sie nie dzieli depresji na rodzaje, a to dlatego ze granicy pomiedzy nimi jest bardzo plynna, patrzy sie tylko na objawy i z jakim nasileniem one wystepuja, czyli lagodna, umiarkowana i ciezka.

Nie wiem czy ala1983 ma depresje reaktywna?, ona tez tego nie wie, w kazdym razie, zawsze wina lezy w wadliwej pracy OUN.

Zdarzaja sie depresje bardzo ciezkie po jakis narkotykach lub alkoholu, ale takie depresje czesto mijaja same z siebie, a leki sa tylko po to by przetrwac ten okres, u kazdego to wyglada inaczej, jeden wyzdrowieje w 6 miesiecy a drugiemu zajmie to 2 lata, albo dluzej, ale kazdy w koncu z tego wyjdzie, predzej czy pózniej, ale wielu ludzi po prostu nie jest w tym stanie wytrzymac. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patryk29, więc wytłumacz mi jedno. Są 2 osoby. Obie z diagnozą ciężkiej depresji, bo targnęły na swoje życie

 

1) Facet, który nabrał bezmyślnie dużo pożyczek i zapętił się, nie jest w stanie dalej tego spłacać. W końcu postanawia się zabić, bo nie widzi wyjścia z takiej sytuacji. Firmy windykacyjne do niego wydzwaniają, on chodzi zestresowany, znerwicowany, nie może spać po nocach. Po prostu nie widzi rozwiązania, ale chce dalej żyć. Ma kochająca go żonę, dzieci. Mając nóż na gardle postanawia się powiesić.

 

2) Kobieta ma mieszkanie, samochód, firmę, pozycję zawodową, urodę, patrząc z boku kobieta spełniona i szczęśliwa. Nagle z niewyjaśnionych przyczyn traci zainteresowanie życiem, zaczyna spóźniać się po pracy, rzadziej spotyka się ze znajomymi, izoluje się. Zaczyna coraz więcej czasu spędzać w domu, zaniedbuje dom i siebie. Jej myślenie zaczyna zmieniać się - trudno jej przypomnieć sobie pozytywne zdarzenia z przyszłości, spada jej poczucie wartości, nie dostrzega swoich osiągnięć. Porzuciła swoje dawne pasje - jazdę konną i rozwiązywanie krzyżówek. Przestaje dostrzegać sens życia. Postanawia przedawkować lekarstwa.

 

Te osoby spotykają się w szpitalu psychiatrycznym i rozmawiają, ale nie potrafią się zrozumieć, mimo iż mają taką samą diagnozę. Dlaczego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LUNATIC skonczylam dyskusje z tobą bo mi sie nie chce z tobą gadac. Szkoda energii tracic. Trafnie opisales wyżej sam siebie. I na tym zakonczmy. A jak chcesz konkrety to przejrzyj forum bo chyba masz zaniki pamięci.

to jezeli nie umiesz podac konkretu to po co w ogole sie odzywasz

dogryzam jak widze złosliwosc u innych albo pisanie głupot, a jak zaczepek słownych nie umiesz odroznic od złośliwosci to juz nie moj problem

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×