Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

nefretis bóle miesniowo-kostno-stawowe to u mnie standard. To uczucie podobne do grypy, nawet mam wrażenie gorączki, mimo że jej nie ma. W 2008 z tego powodu kupiłem sobie termometr i natrętnie mierzyłem temperaturę co 15min, nawet w pracy. Oczywiście żadnej gorączki nie stwierdzalem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefertis no właśnie SSRI rozkręcają się dość długo czyzli te 5-6 tygodni na pełnej dawce to takie minimum ponoć...ale każda grupa leków ma inne działanie, kiedy masz następną wizytę u psychiatry? Myślę, że do tego czasu powinnaś już widzieć czy poprawa występuje i czy jest dla Ciebie zadowalająca...ja akurat wcześniej zmieniałam leki dość szybko bo po 2-3 tygodniach jeśli nie było efektów (i to w szpitalu, czyli lekarze mi tak zmieniali sami), dopiero ósmy z kolei Seronil zaskoczył...także jak do następnej wizyty nie będziesz odczuwać znaczącej zmiany w samopoczuciu to ja osobiście jednak próbowałabym zmienić lek bo bez sensu się męczyć niepotrzebnie ;)

 

Jeśli chodzi o badania i kolejne choroby/ objawy to doskonale rozumiem, ja przez okres sierpień/ wrzesień/ październik przeszłam płynnie od raka skóry do raka odbytu :P było też podejrzenie raka/ przerzutu do płuc, spesy przez pryszcza w okolicy ust i białaczki...czyli nerwica i tak powodowała lęki jak nie o jedno to o drugie, a że robiłam badania to szybko zmieniałam "samodiagnozy" :lol:

Teraz np. jest o tyle inaczej, że pobolewa mnie lewy jajnik od czasu do czasu ale totalnie bez paniki to ogarniam, tzn jeśli w następnym cyklu bóle się będą powtarzać to pewnie przejdę się do gina ale póki co czekam na rozwój wydarzeń i kompletnie nie rozwala mi to samopoczucia ani nie dominuje moich myśli...jak dla mnie zmiana podejścia to w tym przypadku na 200% zasługa leków bo pamiętam siebie sprzed kilku miesięcy i wiem, że sama bym siebie w życiu nie przekonała do zmiany nastawienia, nie ma szans aby pstryknąć palcami i zmienić spojrzenie na swoje choroby...musi zadziałać coś z zewnątrz - leki lub dobra psychoterapia...

 

No i generalnie odkąd Seronil zaczął u mnie działać to codziennie rano (pomimo problemów ze snem, co trochę upierdliwe bywa) wstaję wypoczęta, radosna i gotowa do działania, czuję się po prostu szczęśliwa i mam wręcz przyklejony uśmiech do twarzy (lekka euforia non stop, ale nie stan psychozy, żeby nie było :P), nie obchodzi mnie pogoda za oknem, przestało denerwować stanie w korkach, jestem bardziej wydajna w pracy, stałam się też lepszą mamą dla moich dzieci bo mam w sobie do nich więcej cierpliwości i więcej ochoty na spędzanie z nimi fajnie czasu...jak patrzę na nich to cieszę się z tego jak rosną i nie myślę, że zaraz się przekręcę i nie doczekam ich kolejnych urodzin/ sukcesów/ etapów w rozwoju). Siadło co prawda libido ale tragedii też nie ma...no generalnie czuję takiego kopa do działania i dobrze mi z tym (tak mi się wydaje, że na trafionym leku właśnie tak człowiek powinien się czuć, ale niestety nie na każdego będzie działać to samo więc niestety to szukanie metodą prób i błędów)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis bóle miesniowo-kostno-stawowe to u mnie standard.

 

Bolace stawy można przypisać "bolącej psychice"?

 

Oj można, jak schodzilem z benzo to myślałem, że mi się mięśnie rozpadaja.

 

Dziś wziąłem benzo, a tu nagle jeb z dzidy - obezwladaniajaca senność. Nigdy tak nie mialem, niedawno pisałem przeciez, że na mnie nie działają. Strange.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ma ktos jakis pomysl, do tych dusznosci, doszlo mi uczucie zimna albo pieczenia klatki piersiowej (ciezko okreslic, takie motylki od gardla do klatki piersiowej). Zaczelo sie w sumie od zgagi jakies 2 tyg temu która trzymała mnie przez tydzień, potem to uczucie zeszło troche niżej. Anafranil podobno moze doprowadzic kobiete do orgazmu przy ziewaniu. I rzeczywiscie czasem przy ziewaniu mam takie glupie uczucie wewnetrznego laskotania, ale kobieta nie jestem.

 

Jak jem to wyglada jakby to uczucie sie zmniejszalo, bądź przechodziło na jakis czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ma ktos jakis pomysl, do tych dusznosci, doszlo mi uczucie zimna albo pieczenia klatki piersiowej (ciezko okreslic, takie motylki od gardla do klatki piersiowej). Zaczelo sie w sumie od zgagi jakies 2 tyg temu która trzymała mnie przez tydzień, potem to uczucie zeszło troche niżej. Anafranil podobno moze doprowadzic kobiete do orgazmu przy ziewaniu. I rzeczywiscie czasem przy ziewaniu mam takie glupie uczucie wewnetrznego laskotania, ale kobieta nie jestem.

 

Jak jem to wyglada jakby to uczucie sie zmniejszalo, bądź przechodziło na jakis czas.

 

Zimno i pieczenie w klatce to raczej nie, ale łaskotanie, bóle, pulsowania, czkawki, uderzenia ciepła do gardła - owszem.

Z tym jedzeniem to też zauwazylem, że podczas jedzenia wiele objawów mi prrzechodzi lub się zmniejsza. Już przy poprzedniej nerwicy zauwazylem, że podczas jedzenia przestaje mnie boleć... głowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis bóle miesniowo-kostno-stawowe to u mnie standard. To uczucie podobne do grypy, nawet mam wrażenie gorączki, mimo że jej nie ma. W 2008 z tego powodu kupiłem sobie termometr i natrętnie mierzyłem temperaturę co 15min, nawet w pracy. Oczywiście żadnej gorączki nie stwierdzalem.

 

:)

Znam motyw z mierzeniem temp. mam nawet 2 termometry - gdyby jeden sie popsuł... W koncu mąz mi je schował więc błagałam go by chociaż sprawdzał moje czoło...Każdy ma swojego pierd***lca

Uczucie, poczucie gorączki bez gorączki albo poczucie grypy bez grypy mam często.

Hahaha! Rozwaliłaś mi system! :lol: Mam IDENTYCZNIE! 2 termometry w domu. Temperaturę mierzyłam pod pacha, potem pod drugą, bo może tamta się wychłodziła. Gdy temperatura była normalna, dochodziłam do wniosku, że pewnie coś nie tak z termometrami i prosiłam męża o test "ręczny". Paranoja... :P:roll:

 

SSRI potrafią się rozkręcać naprawdę długo... Kiedyś fluoksetyna pomogła szybko , sertralina około miesiąca , a teraz na działanie wenlafaksyny czekałam niecałe dwa miesiące. :? Niestety tak już z tymi lekami jest.

Jeśli mogę Ci coś doradzić, to nie odstawiaj jeszcze mirtazapiny. Dla mnie to jeden z lepszych i bezpieczniejszych leków. Jako nieliczny nie powodował skutków ubocznych . Mirta bardzo dobrze niweluje lęki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prozac, następna wizyta 29 grudnia. No zobaczymy ja z ogromną nadzieją czekam, wiem, że niektóre leki rozkręcają sie ostatecznie nawet po 2 miesiącach brania. O kurcze, ósmy lek Ci zaskoczył, no masakra, ile czasu...zmarnowanego, wycierpianego bo to czekanie jest mega męczące

 

Dostałam 2 opakowania na 2 miesiące ale jednak jak widać psychiatra chce mnie zobaczyć po miesiącu. Moze własnie chce ocenić czy jest OK.

 

Po tym miesiącu , podsumowując to jest lepiej z potwornym wolnopłynącym lękiem, odeszły drętwienia (np. duzy palec od nogi;) dziwne), ale objawy somatyczne tak sobie:/ nie będe wymieniac znowu...ale zostało tego jeszcze...

Wydaje mi się, ze niestety nasiliła mi się suchość w oczach, ustach - i tu nie wiem co mysleć, czy moja tajemnicza choroba postępuje:(( czy to efekt leków. Psychiatra mi powiedział, ze suchosci po Mircie to pacjenci mu nie zgłaszali - nie wiem czy nie sciemniał, bym się nie sugerowała.

 

Prozac doskonale rozumiem i wiem jak sie czujesz, to szczęcie...miałam to po fluoksetynie. Wręcz pobudzenie, euforia, śmiałość, odwaga.

teraz libido mi siadło i prawie nie odczuwam przyjemnosci fizycznej.

 

Psychotropka mi fluo tez zaskoczyła dosłownie w ciągu 2-3 tyg i było cudnie. Za drugim razem po latach, już nie zadziałała - nie wiem czemu??

Zwiększenie apetytu jest przeogormne, po miesiącu mam pół kilko do przedu ale baaaardzo sie pilnuję, najgorzej jest wieczorem, mogłabym żreć cokolwiek, najlepiej słodycze i węglowodany.

 

Pholler mówicie o zmniejszaniu obj. podczas jedzenia - mi np. gdy jem w 100% ustępuje pieczenie w jamie ustnej i suchość. Czyli mój najgorszy codzienny objaw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja to sie zastanawiam czy nie dostalem hiperwentylacji przewleklej od tego oddychania glebokiego caly czas. :why:

kiedys czytalam sporo na ten temat. I wyszlo, ze glebokie oddychanie wcale nie jest dobre (bo jest za duzo czegos tam, czy za malo), i organizm mysli, ze wlasnie ma za malo tlenu i pojawia sie uczucie dusznosci ( moze to chodzilo o to, ze wydychamy za duzo dwutlenku węgla? nie pamietam już). Wiec generalnie zalecali, zeby oddychac normalnie, a nawet jak trzeba to plytko.

Glebokie oddychanie jest moze i ok (bo z kolei dlugi wydech uaktywnia układ hamujacy - relaksujący (w ukl. nerwowym), no ale wtedy musi byc to oddychanie spokojne i powolne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tella poziom potasu we krwi mam w normie

 

nerwa wiem ze glebokie oddychanie nie jest dobre, ale co ja poradze ze co pare minut musze to zrobic, nie jest tak ze sie udusze bo udalo mi sie wytrzymac przy rezonansie ok 20 minut oddychajac normalnie (wg mnie plytko przez nos). Poprostu cos kaze mi wziac ten gleboki wdech i nie moge tego powstrzymac, poprostu czuje ze brakuje mi tlenu. Generalnie ciezko mi o tym zapomniec i oddychac automatycznie. Jak tylko o tym mysle kontroluje oddech. Moze gazometria by tu cos naswietlila sprawe. Przy takich dusznosciach rak pluc to juz by musial byc zaawansowany to cos by wyszlo czy w rtg czy w spirometri..

 

Nefretis mowilas ze Twoim glownym objawem jest suchosc w ustach, mysle ze dlatego ja masz bo ciagle o niej myslisz, pewnie tak samo jak u mnie z oddychaniem. Albo mam tylko zludne nadzieje.

 

Czy komuś z was lekarz odstawial Anafranil? bo chyba chcialbym przed wizyta u psychiatry z niego zejsc, a niestety czytalem ze z niego trzeba schodzic stopniowo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafalXX, a wiesz co, ja w ostatnich dniach tez zauwazylam u siebie jakies takie dusznosci.. a w sumie juz 2-3 miesiace nie mialam wcale! Wlasnie boje sie, ze odstawilam to żelazo i jest znowu lipa. Np. krew nie przenosi tlenu tak jak powinna czy cos.

Tylko teraz mam tak, ze przewaznie zaczynam to odczuwac wieczorem (w ciagu dnia, poza domem jest ok). Wiec juz nie wiem czy psychiczne czy znowu cos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, nie zniechęcaj się... Powolutku myślę, że będzie u Ciebie lepiej. "Coś" już lek pomógł, a to znaczy że działa, a to znaczy, że BĘDZIE JESZCZE LEPIEJ! :great: Tylko jeszcze trochę czasu to może zająć.

Suchość w ustach jak najbardziej może się pojawić po mirtazapinie. Aż się dziwię, że lekarz nie odnotował tego skutku ubocznego, bo jest on częsty. Też to mam i po prostu więcej piję. Jeśli jest to dla Ciebie uciążliwie to może żuj gumę albo jakieś miętuski ssij?

W moim wypadku po mircie było lepiej z libido... :bezradny:

Z apetytem mnie nie przegonisz. 3 kilo na plusie w 3 tygodnie. :mrgreen:

Też tak miałam i niestety z psychotropami często tak jest. To że raz coś zaskoczy, wcale nie oznacza, że za X czasu znów tak będzie. Może mózg jakoś sobie programuje jakiś lek i potem na niego nie reaguje? Nie mam pojęcia czemu tak się dzieje... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafalXX, a wiesz co, ja w ostatnich dniach tez zauwazylam u siebie jakies takie dusznosci.. a w sumie juz 2-3 miesiace nie mialam wcale! Wlasnie boje sie, ze odstawilam to żelazo i jest znowu lipa. Np. krew nie przenosi tlenu tak jak powinna czy cos.

Tylko teraz mam tak, ze przewaznie zaczynam to odczuwac wieczorem (w ciagu dnia, poza domem jest ok). Wiec juz nie wiem czy psychiczne czy znowu cos.

 

Tez te dusznosci na poczatku mialem tylko wieczorami w wakacje. Na poczatku myslalem ze przejdzie samo, ale po miesiacu jak zaczalem sie na tym skupiac na 100% zauwazylem ze sa 24/7. Nie jest to pierwszy raz kiedy jakis objaw mam caly czas. Jakis czas temu potrafilem tak sie wkrecic w bol pod prawym zebrem, który dopiero przeszedl po rezonansie. Ale przez miesiac dzien w dzien rzeczywiście mnie bolalo, nawet w nocy jak sie budziłem to czułem ten ból albo dyskomfort. (Wcześniej ten ból miewałem raz na jakiś czas, sporadycznie). Oczywiscie byłem zdiagnozowany bardzo dobrze przez doktora google, więc wiedziałem gdzie ma boleć i tak ten ból sobie wędrowal idealnie na raka trzustki.

 

Nie wiem co jest nie tak z moim mozgiem, ale niestety ja wszystko robie na 100%. Czy to pozytywne rzeczy czy negatywne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pojawiam się i znikam. Witajcie znów. Za każdym razem jak znikam, mam nadzieję że na dłużej. Jednak zataczam koło, bo jak nie choroby, to natrętne myśli, to znów rozpamiętywanie przeszłości, poczucie winy bo co by było gdybym to czy tamto zrobiła inaczej. Non stop walka ze sobą, szkoda gadać.

Jak się domyślacie znów mam fazę chorobową. Cóż mimo że staram się o tym nie myśleć (nawet jak mam inne swoje fazy) to odczuwam to kłucie w dłoniach. Nie wiem sama jak to opisać, ale to jest jakby na skórze, nie głęboko, tylko po wierzchu, jakby mnie ktoś kuł igiełką czy igiełkami, albo dotykał czymś bardzo bardzo zimnym, zimną igiełką :D. Nadal tez zdarza mi się odczuwać dziwne mrowienie w palcach (najczęściej dwa ostatnie) dłoni, do tego czasem w małym palcu lewej ręki czuję po wewnętrznej stronie jakby przepływającą krew. Wiem że tam są żyłki, ale ja mam wrażenie jakbym od środka jakoś czuła tętno w tym palcu. Jak dotykam to nic... ale co jakiś czas mam takie momenty jakbym czuła płynącą krew. Także wkrętki na akcje neurologiczne ciąg dalszy.

Natomiast nadal się trzymam i nie pobiegłam jeszcze na USG z tą kulką na szyi, czekam na termin, jeszcze 2 tyg.

 

Do tego śniło mi się dziś że miałam coś z głową, jakiegoś nerwiaka (??), boję się tego troche, bo przed śmiercią Taty śniło mi się że miałam guza mózgu, a potem Tata okazało się ma... Psychiatra mówił że to przypadek, faktycznie wtedy wcześniej jakiś program oglądałam o tym. Niemniej czuję się z tym nieswojo.

 

Zastanawiam się czy tylko mnie się trafia. W sensie wiem że Wy też macie hipo, ale jakoś nikomu z moich znajomych nic się nie dzieje. Tylko ja ciągle biegam z czymś do lekarza, ciągle coś mnie boli, coś mi wyskakuje. Nie wiem nie rozumiem jak to jest, że inni nie mają takich problemów, czy ja jestem jakaś pechowa serio.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z moich znajomych też nikogo to nie dotyka i generalnie bliscy i znajomi nie rozumieją naszej choroby.Teksty w stylu "weź się w garść" albo "po co się denerwujesz" to standard. Temat rzeka. Ale po tym forum widać, że jednak całkiem sporo osób ma takie przypadłości. pamiętam, że świadomość, że nie jestem sam, bardzo mi pomogła na początku.

 

Twój sen to oczywiście przypadek. Wiem, że myślisz coś innego, ale uwierz, że gdyby nie dołek psychiczny, w życiu taka myśl nie przyszłaby Ci do głowy. Swoją drogą po paroksetynie mam mnóstwo snów i to przeważnie strasznych. Czasem nawet trudno odróżnić rzeczywistość od snów. Ale to skutek uboczny leku.

 

Z tymi rękami, to spróbuj zbadać sobie przepływy w nadgarstku. Jest coś takiego jak cieśń nadgarstka, dość powszechna ostatnio przypadłość. Nic groznego. Choć zapewne wynik wyjdzie Ci świetnie i jest to na tle nerwowym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

U mnie na odwrót - najpierw usłyszę a potem "choruję".

 

Uscislajac najpierw czytam potem choruję a następnie o tym słyszę wszędzie.

 

Najlepszym hitem jaki miałem przy problemach z sercem. Zacząłem wieczorem czytac i mówię do żony że na pewno się obudzę w nocy z kołatanie serca. Tej samej nocy myślałem że mi serce wyskoczy z klatki (jedyne co to naprawdę w tym momencie chciało mi się śmiać z siebie). Oczywiście kołatanie wcześniej nie miałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

 

 

Czytam ten wątek już od dłuższego czasu, jednak dopiero teraz zdecydowałam się napisać...licząc, że w jakiś sposób mi to pomoże :(

Mam 23 lata, jestem na ostatnim roku studiów...co powinnam robić? Skupić się na magisterce, na zajęciach, spotykać ze znajomymi..generalnie cieszyć się życiem, tak jak 'każdy' normalny student w moim wieku. A co ja robię od jakiegoś czasu? Non stop siedzę w internecie i wyszukuję sobie takich czy innych objawów, które pojawiają się i znikają..diagnozując u siebie wszystko co najgorsze, rzecz jasna.

 

No ale po kolei..wszystko zaczęło się ponad 2 miesiące temu, jakoś w drugiej połowie września. Wtedy to na maxa zaczęłam wkręcać sobie czerniaka. A dlaczego? Ano dlatego, że na skórze z dnia na dzień wyskoczyło mi "coś". To "coś" bardzo dziwnie wyglądało, miało brązowo-czarny kolor, no generalnie nieciekawe to było i brzydkie. Początkowo myślałam, że to jakaś ranka/krwiak, która za kilka dni zejdzie i będzie git. No ale mijały 2,3 tygodnie a to "coś" ani rusz. Nie pomagały żadne kremy/maści. Wtedy postanowiłam skorzystać z rady światowej sławy i wielkiej klasy specjalisty ds. medycznych - dr Google. I się zaczęło. Wpisane przeze mnie objawy prowadziły do czerniaka (no bo jakże inaczej?). Zaczęło się obsesyjne oglądanie zdjęć rakowych zmian i porównywanie z moją. Dzień w dzień. A z każdym moje samopoczucie było coraz gorsze. W punkcie kulminacyjnym zaczęłam nawet płakać, w samotności, będąc przekonana, że to koniec a dermatolog (którego sobie nagrałam) tylko to potwierdzi. Ale cóż...zdarzył się "cud". Pewnego razu postanowiłam trochę bardziej wnikliwie przyglądnąć się tej zmianie i zauważyłam, że w środku jest taki jakby ciemniejszy płyn/ropa...nacisnęłam to mocniej i voila...wypłynęło. A z ciemnej zmiany został tylko naskórek...okazało się, że to była zaschnięta krew!!! Czyli rzeczywiście przez cały ten czas miałam do czynienia z głupim krwiakiem...nawet nie wiecie jaką poczułam wtedy ulgę. Jednak moje szczęście nie trwało długo.

 

Jakieś kilka dni później zaczęłam odczuwać dziwne dolegliwości. Kłucia/ bóle w różnych częściach pleców i szyi. Początkowo bagatelizowałam to, jednak objawy nasilały się. Któregoś dnia poczułam się na tyle beznadziejnie (było mi słabo, ból głogwy, generalne rozbicie), że postanowiłam zmierzyć sobie temperaturę - 37,5. Ok, tragedii nie ma, to tylko stan podgorączkowy. Przez 3 dni brałam gripex, temperatura spadła, ale dalej było te ponad 37 stopni. Mierzyłam dzień w dzień, półtorej tygodnia i co nie zmierzyłam do było te 37 (czasem, rano, spadała do 36,8..powiedzmy). Poza tym- zero objawów przeziębienia. Nie bolało mnie gardło, nie miałam kataru, nic. Co więc zrobiłam? Po raz kolejny wizyta u dr Google. I oczywiście wizja najgorszego - chłoniaka. Poszłam jednak do lekarza pierwszego kontaktu, który mnie osłuchał, nie stwierdził nic nieprawidłowego i przepisał lek przeciwwirusowy - neosine. Zrobiłam sobie również morfologię - spoko, ob niskie.

Tego samego dnia dostałam kataru. Po zażyciu tego leku jeszcze w tym samym dniu poczułam się lepiej (efekt placebo?) i generalnie byłam pewna, że jestem na dobrej drodze i mi przejdzie. Brałam przez jakieś 7-8 dni, generalnie było ok. Przestałam mierzyć temperaturę, bo stwierdziłam, że oszaleję.

 

Jednak ostatnimi czasy znowu jest kiepsko...bo jestem przekonana, że jestem ciężko chora. W zeszłym tygodniu powtarzałam morfo i było znowu ok, a nawet trochę lepsze wyniki niż poprzednio. Jednak ja cały czas wkręcam sobie tego chłoniaka czy inne ziarnice, ponieważ wydaje mi się, że mam stan podgorączkowy...jak już wspomniałam od jakiegoś czasu przestałam mierzyć temp, więc nie mam nawet na to dowodu :( A czemu mi się tak wydaje? No bo dotykam sobie obsesyjnie szyi, twarzy i są ciepłe/gorące...czuję się wtedy tak niemrawo...a najlepsze jest to, że nie cały czas, że to się potrafi zmienić w przeciągu kilkunastu/kilkudziesięciu minut - potem mam twarz i szyję chłodną, i tak na zmianę....

 

Czy to możliwe, żeby temperatura tak "skakała"? I czy zawsze jak się ma taką ciepłą/gorącą szyję to musi to oznaczać podwyższoną temperaturę? :why:

 

 

Sorrki, że się tak rozpisałam, ale musiałam się wygadać :( Moja mama twierdzi, że przesadzam i żebym się czymś zajęła a nie myślała o pierdołach..zero zrozumienia oczywiście :( To chyba początki nerwicy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Non stop siedzę w internecie i wyszukuję sobie takich czy innych objawów, które pojawiają się i znikają..diagnozując u siebie wszystko co najgorsze, rzecz jasna.

 

Im wiecej sie wie tym jest gorzej, lepiej nie szukac:)

 

Czy to możliwe, żeby temperatura tak "skakała"? I czy zawsze jak się ma taką ciepłą/gorącą szyję to musi to oznaczać podwyższoną temperaturę? :why:

 

Bez zmierzenia nie rozpoznasz jaka masz temperature, ja potrafie miec ciepla glowe, potrafi mnie palic a temperatury nie mam.

 

To chyba początki nerwicy?

Od szukania sie zaczyna, wiec myśle że całkiem prawdopodobne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

xxgwxx u mnie też zaczęło się wszystko od "czerniakia", który to dodatkowo co jakiś czas się przewija, bo znamion mam pod dostatkiem niestety :/

myślę, że ciepła szyja z temperaturą niewiele ma wspólnego, najlepiej stary termometr pod pachę i zmierzyć w chwilach wątpliwości ;) warto dodać tylko, że w drugiej fazie cyklu u kobiet temperatura często jest wyższa niż w pierwszej, ja przed okresem mam ok 37 a normalnie z 36,5...już nie wspomnę o tym, że stan lękowy też może podnosić temperaturę (baaa mi jakiś czas temu nawet leukocyty w morfologii podniósł, więc chyba nie ma rzeczy niemożliwych przy nerwicy)

 

Z porad: przestań szukać w necie chorób, znajdź psychiatrę/ psychologa...im szybciej tym lepiej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×