Skocz do zawartości
Nerwica.com

Farmakologia a psychoterapia


KOREK

Rekomendowane odpowiedzi

Witam ponownie!

W sumie temat jest "jak opanować nerwicę" tak więc mam w związku z tym pytanie. Wiele się mówi o tym, że w czasie ataku trzeba mieć "wyjście". Jesli mamy prawo wyboru to jest łatwiej opanować lęk. Słyszałem, że to się udaje. Np. w jakimś supermarkecie możemy, w czasie narastania lęku, powoli przeanalizować nasze odczucia i faktycznie mamy wybór (uciec czy pozostać). Własnie w sytuacji, kiedy ja dalem sobie takie prawo wyboru, mimowolnie przestałem się interesować (w pewnym stopniu) objawami i udawało mi się przetrwać.

Ale co zrobić, jesli nie ma się wyjścia, nie ma się wyboru i trzeba pozostać w danym miejscu. Nie ma nawet chwili na odpowiednie oddychanie podczas napadu lęku???

Piszę to, bo miewam takie ataki "bez wyjścia" i ostatnio całkowicie sobie nie radzę. Poprostu tak się nakręcam, że tracę oriętację (wszystkie objawy lęku napadowego...). Powodem moich lęków są niektórzy ludzie "na mojej drodze". Jak macie jakieś rady to będę wdzięczny, bo do pracy chodzę codziennie i nie daje mi to spokoju, a pracy nie zmienie.

 

Pozdrawiam Was.

Ps: narazie "tylko" dzięki temu forum i książce "Jak opanować lęk" mam jakieś wsparcie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amator

A kto jest autorem tej książki? Też muszę cosik poczytać, a nie każda publikacja jest odpowiednio skonstruowana.

Jesli chodzi o tych ludzi na Twojej drodze - dlaczego tak bardzo się ich boisz? Jesli odpowiesz sobie szczerze na to pytanie, będzie wiedział czemu zapobiegać. I nie ma sytuacji bez wyjścia, bo jeśli czymś napędzasz swój lęk to też możesz to coś tak samo opanować. A umieszczenie tego w kategorii " bez wyjścia" to Twój sposób na usprawiedliwienie sytuacji, z która nie radzisz sobie, bo jest wyjątkowo uciążliwa, ale nigdy bez wyjścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć! Podaję dla zainteresowanych obiecaną metodę oddychania. Według Daniela G. Amena i Lisy C. Routh istotną role odgrywa oddychanie przeponowe, co najprościej opisać można tak: w czasie wdechu należy wypychać brzuch do przodu, bo wtedy powiększa się przestrzeń dla płuc, w które może wówczas zmieścić się więcej powietrza. Wydech i przeponę wciągamy do środka , żeby całe zanieczyscczone powietrze wypuścić. To całkiem proste chociaż oddychamy odwrotnie niż zazwyczaj. Odsyłam Was do lektury "Leczenie lęków i depresji" Amena i Routh . Warto przeczytać Oprócz opisu chyba nieznanych jeszcze w Polsce metod lecznie lęku i depreesji zawiera wiele ciekawych informacji.

Mi metoda ta pomaga właśnie odpędzić lęk i rozdrażnienie. Od prawie dwóch miesięcy ściska mnie w gardle , drży mi żołądek , czasem mam wrażenie ,że serce mi bije mocno w gardle. Dzisiaj poczułam ,że kiedy zaczynam tak oddychać to te objawy mijają lub nie sa już aż takie dokuczliwe. A bywało różnie. Moja nerwica dopadła mnie dwa lata temu / spadek ciśnienia, zawroty głowy, utrata gruntu po nogami i inne dziwne historie/ wtedy lekarz psychiatra zapisał mi Zoloft i doraźnie Leksotan. Minęło po prawie 2 miesiącach a poczterech lekarz pozwolił mi odstawiać Zoloft.

Było ok. do gudnia, kiedy w czasie Swiąt Bożego Narodzenia poczułam serce w gardle i inne atrakcje. Nerwica wróciła ze zdwojoną siłą. Tym razem podwyższone ciśnienie, jakby drżenie żoładka, jelit, silne bicie serca , niepokój , fale gorąca. Mój lekarz powiedział, że musiałam zignorować pierwsze symtomy nawrotu choroby i tak było, bo już od jakiegoś czasu powróciły napięciowe bóle głowy i uznałam to za normę, nie brałam leków, raczej prysznic , albo masaż głowy i nie pomyślałm , że to moja "koleżanka" nerwica sią zbliża. Znowu dostałam Zoloft. Pomagałam sobie też Lexotanem albo Afobamem ,ale tylko przez 2 tygodnie, bo bałam się uzależnienia. Zajadałam się Validolem, Nerwosolem itp. Teraz biorę Persen forte 3x2 i ten Zoloft no i od dw óch dni oddycham przeponowo. Dzisiaj rano obudziłam się zdrowsza. Nawet chciało mi się ładniej ubrać do pracy i wreszcie coś w pracy zrobiłam , bo po 5 tygodniowym zwolnieniu lekarskim w poniedziałek poszłąm do pracy i bałam się , że nie dam rady, a jednak dziś nie zmarnowałam dnia i mam nadzieję , że i tym razem wygram z nerwicą - oczywiscie z Waszą pomocą ! Pozdrawiam i dzięki za miłe przyjęcie mnie na forum. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie tak właśnie wygląda ten schemat. Źle się czuję rzez nerwicę ale myślę że jestem chora, nakręcams ię, czuję się gorzej, mam ucisk w gardle i bóle brzucha wydaje mi się że jestem chora, ręce są zimne i morke, w bardzo zaawansowanych przypadkach jest mi niedobrze, czuję bardzo mocny ucisk w gardle, nie mogę oddychać ( bo przez to mi jets gorzej ) i mam mrownienie w palcach. z nerwów zdarzają mi się też biegunki. Co pomaga?? Lekarstwa nie. Pomaga gdy naprawdę postaram się o tym nie myśleć, tłumaczę sobię że to moja głowa a nie organizm, przypominam sobie sytuacje kiedy się źle czułam a okazało się to wywołane przez nerwy ( a było ich tak dużo.... bardzo czesto mi isę to zdarza.. ) . Czasami pomaga ( najczęściej ). W skrajnych przypadkach ( które zdarzają się rzadko ) nie potrafię nad tym zapanować. Zawsze gdy jestem poza domem i dopada mnie nerwicowy ból brzucha wracam do domu ( to zawsze pomaga ). A jeśli nie mogę to idę w jakieś odosobnione przytulne miejsce ( nie zawsze przytulne - oby chłodne, odosobnione - dwór, toaleta w szkole na lekcji ) i staram się zapanować nad tym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amator

A kto jest autorem tej książki? Też muszę cosik poczytać, a nie każda publikacja jest odpowiednio skonstruowana.

Jesli chodzi o tych ludzi na Twojej drodze - dlaczego tak bardzo się ich boisz? Jesli odpowiesz sobie szczerze na to pytanie, będzie wiedział czemu zapobiegać. I nie ma sytuacji bez wyjścia, bo jeśli czymś napędzasz swój lęk to też możesz to coś tak samo opanować. A umieszczenie tego w kategorii " bez wyjścia" to Twój sposób na usprawiedliwienie sytuacji, z która nie radzisz sobie, bo jest wyjątkowo uciążliwa, ale nigdy bez wyjścia.

 

Oto ta książka: www.gwp.pl/product/292.html

Dzieki za Twoją wypowiedż!

Może to zabrzmi śmiesznie ale ja nawet dokladnie nie wiem czego się boje. Boję się czegoś, czego nie powinienem się bać. W sumie jestem bezpieczny a dopada mnie straszny lęk przed.... no własnie..... przed ludżmi, przed ich oceną i co ciekawe tylko niektórzy tak na mnie dzialają. Ostatnio robiło mi się tak zle, że musiałem przerwac pracę :oops:

Ale faktycznie to ja muszę zrozumiec, że nie ma się czego bać... ale wiesz jak to jest trudno.... moje myśli cały czas napełnia strach. To są pozostalości, w pewnym stopniu po latach szkolnych itd... Nie umiem sobie z tym poradzić.... Zawiodłem się na tylu "lekarzach" ...ech.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do technik oddechania.... Wlasnie dzisiaj zaczynam terapie "pierwotna", "oddechowa". Jej czescia jest rebirthing. NIe wiem jeszcze tak duzo na ten temat, ale u podstaw terapii lezy zalozenie, ze nasze "ja" sklada sie z trzech czesci: umyslu, duszy i ciala. Prowadzac "zwykla" terapie, np psychoanalize, dzialamy na poziomie umyslu. Uczucia natomiast skupione sa w CIELE nie w umysle, bo gdyby tak bylo to latwo bysmy mogli sobie lek wybic z glowy. Dlatego praca z cialem jest tak wazna przy terapii przeciwlekowej. POza tym, dzieki specjalnnym technikom oddychania mozna wrocic do przeszlosci, ponownie przezyc wiele sytuacji, rowniez z dziecinstwa, ktore bardzo czesto w nieuswiadomionej postaci leza u podstaw naszych nerwic. Wracajac do przeszlosci z pomoca terapeuty zaleczamy stare rany, nie mozemy zmienic tego co juz bylo ale kladziemy na zranione serce "bandaze". Bede pisac o przebiegu terapii trzymajcie sie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc, jestem tu od niedawna i czasami czytałam Wasze posty. Musze przyznać, że niektorych podziwiam za ich wiare i nadzieję, pewnie dlatego, ze mi tego własnie brakuje. Ta cała technika oddychania, jak dla mnie nie ma wiekszego sensu, bo w momencie gdy zaczynam kontrolowac swoj oddech i na nim sie skupiam mam wrazenie ze sie zaczynam dusic. Wiem ze jednym z lepszych sposobow jest odrzucac takie mysli i samemu nie nakrecac sie, ale pewnie sami dobrze wiecie jak ciezko to przychodzi.

Cierpie na nerwice od ok 4 lat, sama sobie zdiagnozowałam i nie pomyliłam sie. Lecze sie od jakiegos czasu (ponad rok) indywidulanie i niestety nie przynosi to efektow. Ostatnio usłyszałam ze to nie ma sensu, bo nie widac poprawy. Rozpłakałam się, bo tak naprawde była to jedyna osoba z ktora mogłam pogadac i chociaz troche mnie rozumiała. W tej chwili zastanawiam sie co robic dalej. zasugerowała mi ze najodpowiedniejsza rzecza bedzie terapia grupowa. Nie powiem chciałabym, nawet bardzo. Jednak wiaze sie to z wyłaczeniem z zycia na 10 tygodni, rodzice musieli by sie dowiedziec, zero wakacji....a takze strach ze juz nie bede anonimowa.

Jak Wy sobie z tym wszytskim radzicie? Skad w Was tyle energii? Ja nie potrafie sie wziasc w garsc, a ten ciagły wszechogarniajacy niepokoj sprawia ze potrafie byc tylko zła,agresywna....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malaczarna ja mam nerwice od 4 lat i nie ukrywam tego zupełnie! mówie o tym! jak jest mi zle to nie udaje! tylko wprost mówie kolezance w autobusie "wiesz mam nerwice i zle sie czuje w autobusach" ludzie naprawde nie reaguja na to żle! wole żeby wiedzieli i mi pomogli gdy cos bedzie naprawde zle! inni mówia ze " ojj pewnie jest ci ciezko , jak moge ci pomoc?" .Ja uważam ze nie ma się co wstydzic! to że chodziłam do psychiatry i bralam leki też nie jest dla mnei powodem do wstydu! Poprostu u nas w Polsce panuje powszechne przekonanie że ludziec leczacy sie u psychiatry czy chodzacy na terapie sa "walnięci" !!! a ja uważam że walnieci sa ci którzy tak mówia i twierdza!! dla mnie to lekarz jak każdy inny!!!!

 

pozdrawiam i niemartw sie i porozmawiaj o swoim problemie z rodzicami!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak dla mnie tez to lekarz jak kazdy inny, ale juz rodzice mysla inaczej, wiec tym bardziej zupelnie obcy ludzie moga nie zrozumiec. Jak na razie nie potrafie o tym mowic, jedynie chlopak o tym wie. Z rodzicami jest o tyle trudno, bo oni wiedzieli, nawet sami mnie wysłali a pozniej kompletnie sie tym nie interesowali, az w koncu stwierdzili ze lekarz nie jest mi potrzebny. Oni nie dopuszczaja mysli ze nerwica jest choroba ktora trzeba leczyc, staralam sie to wytlumaczyc ale sa chyba zbyt konserwatywni. Oni nalezy do tych osob o ktorych wspominasz:

Poprostu u nas w Polsce panuje powszechne przekonanie że ludziec leczacy sie u psychiatry czy chodzacy na terapie sa "walnięci"

I to sprawia ze ja nie umiem z nimi rozmawiac,choc wiele bym dała zeby sie dowiedzieli....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam co niektorych i jestem bliska zalamaniu . Jednym pomagaja tabletki, inni sa na psychoterapi tzn ''czysci '' , ale to nie powod, zeby odrazu kogoś wykluczać i potepiac ;]..a tak odebralam niektore posty.Nawet nie wiecie - do was to ''Czysci'', ze My tez walczymy , tez chemy byc zdrowi ... i nie łykamy tych tablet dla przyjemnośc .

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marzanka - cieszę się, że walczysz. Jednak czasem mam wrażenie, że pewne osoby nie robią za wiele poza faszerowaniem się lekami. One są tylko pomocne. Jednak niektórzy pokładają w nich całą nadzieję, a poza tym nic nie robią. Jeżeli bierzesz leki i poza tym w jakiś sposób walczysz - jesteś ok.

 

a więc mozemy uważać że My siedzimy bardziej w tej cywilizacji, jesteśmy bardziej do przodu niż inni, bo cywilizacja nas "dotknęła" a innych jeszcze nie ?

Osobiście nie wykluczam że nie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tak z mojego punktu widzenia odpowiem na pytanie tytułowe. myślę że dla wszystkich - i dla tych co się wspomagają lekami i dla tych "czystych". Od początku jak tu jestem jestem na lekach i nie zauwazyłam chyba jakichś "ataków". jedyne co zauważyłam że czasem sama przed sobą się wstydziłam że je biorę podczas gdy inni radzą sobie bez i radzą sobie dobrze. Ale to że jest mnóstwo ludzi którzy radzą sobie bez "wspomagaczy" akurat dla mnie jest mobilizujące. ;)

To nie ważne - na lekach czy bez ważne że się walczy i stara sie wyleźć z tego choróbska. :roll:

 

 

Ale tak właściwie to gdzie ktoś kogoś atakuje? ja nie zauważyła... :? Ale słowo pisane można czasem źle odebrać. emotki nie załatwiaja wszystkiego. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

Muszę się przyznać że biorę leki od 7 lat i myślałam że się leczę i jest ok Jakiś czas temu stwierdziłam że dobrze się czuję więc sama odstawiłam leki i okazało się że nadal jestem chora , wszystko wróciło Teraz znów biorę i powoli wracam do normalności Chciałam wam powiedzieć że gdyby nie to forum to pewnie byłabym na lekach do końca a teraz wiem że jest psychoterapia i zamierzam iść na nią Tylko wiecie co : Mam żal do lekarzy że nikt mnie nie pokierował tylko szprycował lekami No cóż są lekarze i lekarze ..... Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marzanka myslę,że jesteś przewrażliwiona ;) Od poczatku istnienia tego forum toczą się tu spory zwolenników i przeciwników farmakologii. Wszystko ma swoje zalety i wady. Nie ma idealnego rozwiązania. Najważniejsze byś wybrała najbardziej odpowiednią dla siebie metodę walki z chorobą. Do każdego przypadku należy podejść indywidualnie. Nie ma co uogólniać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż są lekarze i lekarze

No cóż... do lekarzy (nie powiem że wszystkich bo nie mam pewności) przychodzą panowie i panie z firm farmaceutycznych. To mówi samo za siebie. Ludzie dostają sterty leków, a lekarze dostają profity od tych firm. I każdemu jest w tym rzekomo ok... ale czy na pewno? Osobiście nie potępiam leków, bo w pewnych przypadkach są wręcz niezbędne. Ale mam wrażenie, że panie i panowie doktorzy już rutynowo wlepiają je pacjentom nie myśląc o innych metodach leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak w temacie: jak radzicie sobie z lękiem oprocz leków?? ja nie daje rady, leki pomagaja ale nie jest rewelacyjnie, lęk przyćmiewa wszelkie uczucia : złość, radość, smutek,żal a nawet uczucie miłości...wypisujcie wszystkie swoje propozycje walki z lękiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest zawsze tak:pójdziesz raz do psychiatry to będziesz go później stale odwiedzał;)Pierwsze co odróżnia psychiatrę od"pospolitego"lekarza to sposób patrzenia na ciebie(znam to doskonale bo w swojej karierze odwiedziłam już 10 takich typów)-prosto w oczy,bez obciachu,bardzo przenikliwie i tak długo,że w pewnym momencie zastanawiasz się czy to co mówisz jest rzeczywiście"normalne"a na dodatek śledzi z mistrzowską precyzją każdy twój ruch i gest.Jeśli już skończyłeś opowiadać swoją jakże ciekawą historię on w osłupieniu zastyga i po chwili krótkiego milczenia serwuje ci serie zawiłych pytań z cyklu:poważne choroby psychiczne(np.schizofrenia)w trakcie,których gubisz się i nie wiesz jak na nie odpowiedzieć,co utwierdza jednie psychiatrę w przekonaniu,że z tobą rzeczywiście jest coś nie tak.

Psychiatrzy niestety mają tendencje do szufladkowania pacjentów-wszyscy to schizofrenicy albo"depresjoniści"...cóż zboczenie zawodowe;)

Wizyta u owego lekarza prawie zawsze kończy się przepisaniem"zabójczych"leków-rzecz jasna;) Jeśli spytasz go: "a skutki uboczne?"on szybko odpowie:"po rozpakowaniu odrazu wyrzuć ulotkę!!!"Rzeczywiście to co tam pisze może wywołać drżenie rąk a nawet zawał serca;)ale warto jednak zapoznać się z tą opowiastką,by wiedzieć co się może z tobą stać po zażyciu owej pigułki-czasem naprawdę są to niezłe rewolucje!(wiem,bo sama kiedyś barałam takie leki-narkotyki)Bierzesz i czujesz się "chory"-im dłużej tym trudniej uwierzyć w to,ze można bez nich żyć.Psychiatra-tabletki.Tabletki-psychiatra i Ty-to się nie zmieni jeśli tego nie zauważysz...

 

 

Dla psychiatry jedyną formą leczenia to farmakologia-uznaję: TYLKO leki mogą uzdrowić-BZDURA!!!

 

Mam prawdopodobnie nerwice(od 3-miesięcy...dopiero)-to dziwna przypadłość,być może dlatego psychiatrzy w tym przypadku często się mylą:) Tak więc:jeśli masz zamiar odwiedzić"kochanego"psychiatrę POMYŚL: czy nielepiej by było pójść najpierw do PSYCHOLOGA?-on napewno nie "zatruje"cię lekami:) Pozdrawiam i trzymajcie się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

psychiatra zna sie też na psychologii, natomiast psycholog nie zna się na psychiatrii 8)

 

faktem jest, że są różni lekarze, jedni lepsi inni gorsi, ale tak jest w każdym zawodzie i trzeba próbować znaleźć fachowca

 

nie rozumiem za bardzo tematu "czyści i biorący", o tym czy należy brać jakieś leki decyduje lekarz chyba, a nie pacjent ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×