Skocz do zawartości
Nerwica.com

Farmakologia a psychoterapia


KOREK

Rekomendowane odpowiedzi

Z nerwica trzeba auczyc sie życ to ciagła praca i jeszcze raz praca! raz gorzej raz lepiej ! trzeba ja ujarzmic :twisted:

A leki to tylko chwilowe złudzenie poprawy , tak naprawde nic nie daja i tylko nas omamiaja! Bralam i wiem! A leku na nerwice nie ma! to co nam przepisuja to leki na depresje! a typowe leki na nerwice i lęki dzialaja pare godzin i niestety UZALEZNIAJA!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!zgodze sie ze nerwica to dluga droga...to jest bardzo dluga droga do wyleczenia...mam 18 lat nerwice mam od 8 lat...strach,wymyslanie wszelkich chorob,dusznosci,bol,strach przed jazda w autobusie,ze ktos mi cos zrobi,teraz strach przed snem...bardzo duzo lekow,teraz od 3 lat lerivon a kiedy jest gorzej to mi cos zapisuje teraz obecnie do tego sedam.TYle razy juz bylo dobrze,jak odstawiam leki na dluzej to znowu sie zaczyna wszystko od nowa!Nie wiem czasem co mam robic,czasem wydaje mi sie ze zachowuje sie jak wariatka a to co wymyslam to jakis chory obłed!wiem ze dluga droga przede mna bo ta choroba ma nawroty,wydaje sie ze jest dobrze a kiedy powraca to ze zdwojona sila!!nie wiem jak oswajac lek...moge sobie mowic''nic sie nie stani,usspokuj sie''ale to nie pomaga czasem taki mi obezwladnia lek ze nie wiem co ze soba zrobic!!nie moge nic wymyslec zeby sobie jakos wytlumaczyc zreszt wiecie to wszystko i znacie od podszewki....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was wszystkich.

Chciałam opowiedziec w skrócie o tym jak zaczęły się moje problemy z tą chorobą, jak w krótkim czasie nauczyłam się z nią zyc i co najistotniejsze-jak trwa leczenie w moim przypadku.

 

Pierwsze ostre ataki paniki i lęku-dosięgły mnie po stracie brata, który zginął w wieku 33 lat. To był mój ANIOŁ...który mnie opuścił.

 

Wylądowałam u psychiatry (prywatnie bo inaczj to się nie da). Babeczka przepisała mi Xanax 0.25 na dzień i Xanax 05 SR na noc. Początki były cholernie trudne. Po miesiącu udałam sie na kontrol i zmieniono po części leki- na dzień Citaxin 20 a na noc xanax 0.25.

 

Dołączyłam do tego psytorepię. Wypłakałam się na wizycie, powiedziałam co boli--po prostu otworzyłam się przed psychologiem i nagle zaczęłam odczuwac, że to dobra metoda na walkę z tym wszystkim.

 

Pani psycholog dała mi do przeczytania książke "Jak oswoić lęk". Przeczytałam ją od początku do końca, zamówiłam sobie ok. 30 pozycji książkowych. Czytam i czytam. Do tego wszystkiego dołączyłam relaks, muzykę relaksacyjną, spacery i co najwazniejsze mam przy sobie mężczyznę, który wie wszystko o mojej chorobie.

 

Nagle zdałam sobie sprawe z tego, że ten cholerny lęk to tylko moja emocja. Nie boje się napadów--bo wiem-ze jesli przyjdą to odejdą-a ja z nimi walczyć nie będę. W jednej z ksiązek zostały napisane mądre słowa "DAJ LĘKOWAI PRZYZWOLENIE. NIECH PRZYJDZIE I ODEJDZIE AZ W KONCU DOJDZIE DO MOEMNTU, ZE ODEJDZIE NA ZAWSZE BO NIE DASZ MU POWODU DO POWROTU-BO Z KIM BĘDZIE WALCZYŁ???" Te słowa posatwiły mnie na nogi. Dzisiaj zaczynam już redukowac dawkę nocną tabletek i wierze w to, że zrobię krok do przodu.

 

Chciałabym by każdy z Was uwierzył w te słowa-tak jak ja!! Pamiętajcie--to tylko nasze emocje--które są i będą więc po co z nimi walczyc, po co je napędzac w naszym organizmie??

 

Zycze Wam wszystkim powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz racje ze to tylko nasze emocje ale spowodowane brakiem serotoniny w mozgu i byc moze innych skladnikow. Pod wplywem dlugotrwalego stresu wyczerpuja sie zasoby serotoniny i to jest powodem ,ze nie dajemy sobie rady z naszymi emocjami, wszystko jest wyolbrzymione ...

 

Wlasnie leki dodaja serotoniny i dopaniny i innych tam potrzebnych substancji.

Osobiscie nie jestem fanka lekow , gdyz lepiej jest aby nasz mozg sam uzupelnil potrzebny mu sklad. Trwa to dluzej (najmniej rok przy lekkiej nerwicy ) ale ma sie pewnosc ze nie bedzie nawrotow jak to jest gdy przyjmujemy leki.

Czytalam , ze dajac dawki serotoniny droga farmaceutyczna rozleniwiamy nasz mozg aby sam wytworzyl potrzebne mu substancje.

 

Ja walcze sama od maja pijac herbaty ziolowe, w dniach ktorych czuje sie zle zazywam nerwosan lub cos w tym stylu...musze powiedziec ze zaczynam czuc , ze pomalu jest lepiej , mam dni w ktorych czuje sie prawie dobrze, slonce, spacery pomagaja w produkcji serotoniny.

Moj psycholog powiedzial, ze to jest typowe w opanowaniu nerwicy ,z esa lepsze i gorsze dni, to nie jest takie nagle wyzdrowienie z dnia na dzien.

 

Zycze wszystkim i tym na lekach i tym ktorzy dzielnie walcza sami aby nadszedl nasz dzien WYZWOLENIA! Wierze, ze nastapi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to jest typowe w opanowaniu nerwicy ,z esa lepsze i gorsze dni, to nie jest takie nagle wyzdrowienie z dnia na dzien.

dokładnie to samo mi poweidział mój lekarz... i tak jest, dlatego trzeba dużo samozaparcia.. nie wolno się załamywać gdy lęk powraca

Co do tabletek to długo nie chciałam iść do lekarza bo wiedziałam, że to skończy się lekami... Jest lepiej -łatwiej... ale dopiero teraz zaczynam rozumieć, że leki nie sprawią, że będę szczęśliwa,że moje życie zmieni sie na lepsze - to ja sama muszę tego dokonać. Cieszę się, że to do mnie dotarło i tego też wszystkim życzę.

Edyta - fajnie że dajesz sobie jakoś radę. Super jest wiedzieć, że da sie jakoś powoli stawać na nogi. Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Juz dwie dobie kiedy zmniejszyłam dawke tabletek nocnych do połwy(choc bralam najmniejsze mozliwe dawki!!). Czuje sie dobrze. Tabletki z dnia tez zaczne redukowac az do zera!!Wierze w to, ze wyjde z tego i wcale nie obawiam sie powrotów!!Niech lęk sobie przychodzik--ale i tak nie bedzie miał z kim walczyc :D:D:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam !

 

Mam większość objawów fizycznych/ somatycznych jakie tu wszyscy opisywali, zrobiłam już mnóstwo badań i nic....wszyscy lekarze mówią mi że to nerwica ale mnie nadal trudno uwierzyć, że tak bardzo źle można się czuć fizycznie w tej chorobie.

 

Jedno pytanie:czy ktoś miał tak, że przez miesiąć niemal non stop utrzymywały się jakieś bóle fizyczne i to dość mocne to serce to głowa to duszności, szumy w uszach itd., a wydawało by się że się wcale nie denerwuję i nie myślę o tym.

Bardzo proszę o odpowiedz !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich.

nie biore leków bo teraz uważam ze tylko omamiają!

maleństwo jesteś dzielną osobą, walkę podejmujesz w świadomości , 100%, będę za ciebie trzymała kciuki, byś wytrwała w pokonaniu lęku.Ty masz absolutną przewagę nad lękiem. Pokonaj go, on nie lubi ludzi uśmiechniętych , zadowolonych z życia,pogoń go na cztery wiatry.Wytrwałości Ci życzę.Pozdrawiam gorąco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie! Przeczytałem wszystkie posty w tym temacie i macie wszyscy wiele racji. U mnie lęki wyglądają podobnie, ale o tym już pisałem.

Chcę podkreslić, że warto czasem mieć jakieś zajęcie/zainteresowanie, bo i tak się nie uwolnimy od tych naszych katastroficznych myśli, tak więc nie mamy nic do stracenia. Wiem, że nie odkryłem niczego nowego. Ale dziś czytam to forum, bo miałem okropny napad lęku w pracy i niestety sobie z nim nie poradziem, ale leków dodatkowo też nie brałem. Silny napad miałem rano, a cały dzień do kitu.

 

Ale chodzi mi o to, jak my na Siebie patrzymy, czyli dochodzę do pierwszego postu w tym temacie.

Mi takie sugestie pomogły kilka razy, jednak cały czas jest ciężko.

 

Staram się nie napędzać swoich lęków, przynajmniej w czasie, kiedy czuję, że one już mijają. Cały czas mam jakieś HOBBY!. Cały czas (no prawie) coś mnie interesuje i tak wiele razy udaje mi się zapomnieć choc na kilka chwil o swoich lękach, o nerwicy, o bjawach fizycznych i psychicznych.

 

Do wiekszosci postów nie mogę nic dodać ani ująć, sam to przeżywam i wiem, że macie rację. Chcę jedynie podkreślić, że jeśli "główny" atak mamy już poniekąd z głowy i poniekąd "wyprostowalismy" własne myśli, to może zagłębienie się w to co lubimy i kochamy pomoże nam jakoś przejść to wszystko, przynajmniej w jakimś stopniu!

 

Poprzez nasze zainteresowania łagodzimy w pewnym stopniu nasz ból. Nie zapominajmy o tym co lubimy. Poswięcajmy się naszym pasjom i korzystajmy z tego co lubimy i na co możemy sobie pozwolić, nawet jeśli to będzie bardzo rzadko. Starajmy się wyłapywać piękne chwile w naszym życiu i w momencie kiedy prawie nic nam nie dolega łykajmy te chwile co kochamy, nawet jeśli sa takie krótkie. W końcu przekonamy się, że nie wszystko stracilismy i potrafimy się jeszcze cieszyć na swój sposób. Jeśli wracamy znów do życia codziennego, przypomnijmy sobie te chwile, kedy było nam dobrze, kiedy było nam lepiej. Przypomnijmy sobie, że są chwile, dla których warto żyć. Pamiętajmy, że życie wcale nie jest krótkie! Życie jest na tyle długie, że znajdziemy w nim jeszcze coś dla siebie! Może my poprostu nie widzimy czasem tych chwil, które nam sprawiają przyjemność? Postarajmy się je uwypuklić jak tylko się da.... i nie zapominajmy o tym, co nas jeszcze cieszy! Wiem to po sobie.

 

Przykladowo, ja wchodze na to forum szczególnie wtedy, gdy fatalnie sie czuję. Daje mi to sporo wsparcia w momencie załamki. Ale potem wracam do swoich ulubionych zajęć (w miarę możliwości) lub czekam na poprawę i naprawdę ciesze się, że odnajduję jeszcze w tym wszystkim trochę radości i że mam w życiu cel...... Wyzdrowieć!!! Bo nie mam innego wyjscia, czego i Wam życzę z całego serca!!!

 

PS: ten post mógł być pesymistyczny, ze względu na mój dzisiejszy zły stan, a co wyszło? Chyba sam sobie poprawiłem humor.... przynajmniej na wieczór..... przynajmniej troszeczkę ;) Liczą sie chwile.... szczególnie te dobre, nawet jeśli jest ich mała garstka..... :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo, a to bardzo ciężko pracuję nad sobą. Z całych sił kontroluję moje emocje, by nikt w realu nie dostrzegł co w danym momencie się ze mną dzieje.Gdy jestem już w domu padam i czuję się jakbym orała w polu.

Podjęłam wyzwanie z tą dolegliwością . Usilnie wierzę , że ten koszmar się skończy.I ta wiara dodaje mi sił. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ok, ataki, rozumiem, nie nakręcamy ich...

moze coś przeoczylam...ale co zrobić jeśli prawie za każdym razem kiedy jestem w sklepie, w bibliotece, na uczelni, w autobusie, w jakimkolwiek miejscu publicznym czuję się słabo, zupełnie skołowana, wypadają mi pieniądze, zapominam po co przyszłam, robi mi sie niedobrze a przede wszystkim CAŁY CZAS czuję ucisk w sercu, kłucie między łopatkiami, dławienie w gardle, BÓL!!!! To nie jest atak, tylko permanentne uczucie...jak radzić sobie z tym? czy Wy też tak macie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana nitko, objawy o których piszesz nie są mi obce br...... :lol: pisałam o nich w innych postach.

W momencie gdy w 100% zaczęłam kontrolować siebie, co nie jest tak naprawdę proste, gdyż ja postanowiłam całkowicie doprowadzić ją do parteru to, że to ona ma być mi posłuszna a nie ja jej. Zapewne gdzieś w kącie czeka jak mnie znowu zaatakować. Zapewne zastanawia się jakiego podstępu użyć :roll: Wiem już ,muszę być czujna by natychmiast podjąć walkę by nie wypłynęła zemnie na zew. w realu. Bynajmniej na moim doświadczeniu nie jest to łatwe, ale puki co udaje mi się gdyż w realu nikt tej bitwy nie widzi co pozwala mi uniknąć głupich pytań typu oj, co ci, a wiesz, niejednokrotne ukryte drwiny. Wcale kiedyś te ,, wspułczucia" nie pomagały, działałay wręcz jak czerwona plachta na byka. Ale to ja wybrałam tą strategię...........................Kochani pozdrawiam was :lol:;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zastanawialiście się kiedyś, że skoro większość z nas ma takie same dolegliwości to nie mamy się czym martwić? Przecież udowodnione jest naukowo - medycznie, że ludzie z nerwicą mają całkowicie zdrowe ciała. Jesli więc mamy zdrowe ciała, to dlaczego tak bardzo się przejmujemy? Bo dokuczają nam bóle w klatce piersiowej? Bo kręci nam się w głowach? Bo jest nam duszno? Zgadzam się ale to nie zagraża naszemu życiu tak jak np. ludziom chorym na raka. W porównaniu do nich jesteśmy w sytuacji wprost komfortowej. Zaatakowała ich choroba, która wyniszcza organizm w związku z czym uniemożliwia normalne funkcjonowanie. A my? Jesteśmy zdrowi fizycznie i powinniśmy wykorzystać każdą nastepną myśl, dziekując za to. Masz zdrowe serce, płuca, żołądek, głowe, wszystko!!! Podziekuj za to i naucz się zaciskać zęby kiedy masz następny atak. To wszystko się dzieje tylko w naszych głowach. I dlatego, że ciała nasze są zdrowe powinny nas słuchać. I to my wydajemy rozkazy i decydujemy a nie nasze nieposkromione emocje! Zrób porządek w sobie... i określ jasno kto tu rządzi!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja taże wchodzę na forum najczęściej kiedy czuję sie żle !Ci którzy z nerwicy sie wyleczyli ( chociaż przypuszczam że takich osob jest bardzo mało ;( ) na forum nie piszą bo zapomnieli! I nie chcą pamietać!!!

 

Amator ja mam naprawde duzo zainteresowań aż nie jestem w stanie tego wszystkiego realizować!prowadze własną firmę , do tego studjuje dziennie n aPaństwojej uczelni i najzwyczajnie brak mi czasu na wszystko!

Do tego nie potrafie sie do konca cieszyc tym co mam! stuudiami i firma , tym że urzadzam sobie nowe mieszkanko z moim ukochanym itd... dlaczego?! proste bo mam ta głupia nerwice która mnie bardzo OGRANICZA:((( a wiem że potrafiłabym robic jeszcze wiecej rzeczy i cieszyc sie z nich!

 

Najgorzej mam z wyjazdami! boje sie panicznie sama gdzies jechac! jest mi słabo ,kreci mi sie w głowie i wogole takie tam....

 

Innym moim problemem jest to że teraz już chyba nie bede wiedziała co jest przyczyna choroby a co powoduje nerwica...? i kiedy mi jest naprawde słabo a kiedy sobie to wymyślam!

 

Czasem myśle że moja życie to gechenna! Ale każdy w życiu ma inny problem :(

 

pozdrawiam cieplutko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszstkich! Jestem "nowa". Cieszę się, was poznaję dzięki tej stronie. Moje doświadczenia z nerwicą mam podobne lub takie same jak Wy i cieszę się , że możemy też podzielić sie doświadczeniami jak z walczeć z ta chorobą. Ja od dwóch dni stosuję /oprócz innych/ ciekawą technikę oddychania. Jeśli kogoś to zainteresuje to odezwicie się ,a chętnie odpiszę. Pozdrawiam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj wojor

świetnie, że do nas trafiłaś :mrgreen: Jak już pewnie zdążyłaś się naczytać, jedni dużo narzekają i nic nie robią a drudzy narzekają ale też bardzo się starają, żeby nie popaść w stagnacje. Są jeszcze trzeci, którzy kiedyś narzekali a teraz pomimo, że czują się nadal tak samo, są uśmiechnięci i próbują żyć normalnie, dając wiarę innym uczestnikom tego forum. Jak Ty to odbierzesz, zalezy tylko od Twojego nastawienia do dolegliwości (nie lubię nazywać tego chorobą). Po Twoim pierwszym poście widzę jednak, że jesteś na tej dobrej drodze do lepszego samopoczucia, więc już Cię bardzo lubię (nie lubię natomiast marudników). Mam nadzieję, że będziesz duuuuużo pisać i dzięki temu poznamy Cię wszyscy. :mrgreen: No i oczywiście opisuj kochana to ćwiczenie oddechowe, bo ja właśnie tak sobie radzę przy ataku np w sklepie, ale ostatnio coś ciężko mi to idzie. Czekamy na odpowiedz. Pozdrowionka!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×