Skocz do zawartości
Nerwica.com

weronika

Użytkownik
  • Postów

    254
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez weronika

  1. Pół roku brania leku to wcale nie jest dużo a przy rozwinietej nerwicy to to dopiero etap wstępny i to jeszcze zalezy w jakiej dawce, jeśli masz silne lęki to może dawkę trzeba było zwiększyć, ludzie biorą leki latami a czasem nawet całe życie są na małej dawce podtrzymywującej, nerwica to nie jest choroba,która tak sobie minie jeśli pójdziesz na spacer i posłuchasz miłej muzyki, za twoimi reakcjami w towarzystwie ludzi kryje się wiele konfliktów, problemów, które tworzyły się w Twojej głowie przez być może całe życie a z których chory najczęściej w ogóle nie zdaje sobie sprawy i tak odreagowuje jego psychika, daje mu znak, że jest źle. Powinieneś być w stałym kontekcie z lekarzem i ustalać z nim dawkowanie albo zmiane leków a jeśli chcesz kiedyś żyć bez leków to moim zdaniem jedynym wyjściem jest długa rzetalna terapia, jesteś pewien, że nie ma w ogóle możliwości porozumienia z Twoimi rodzicami? Czy oni w ogóle nie widzą że cierpisz, nie martwią się?Moi rodzice też nie wierzyli, że mi coś naprawdę jest ale z biegiem lat było coraz gorzej aż w końcu zaczęli się martwic i pomogli mi finansowo chodzić na terapię, chociaż moja mama pukała się w czoło za każdym razem jak tam jechałam, wiem niestety, że nie każdy ma wsparcie w rodzinie, ale może widzisz jakąś szansę, gdybyś im opowiedział o tym jak bardzo cierpisz? Miałam podobne odczucia jak ty, czułam się całe życie jak debil chowany przez wiele lat w szafie, najgorszy żulik na ulicy wydawał mi się bardiej wartościowy ode mnie, cokolwiek bym nie mówiła, z każdym słowem czułam, że robię z siebie głupka, lęk towarzyszyl mi od zawsze, nawet gdy wspominam moje przedszkole i podstawówkę, teraz jestem w pełni zdrowa, tak właściwie to moje życie zaczęło się 3 lata temu kiedy skonczyłam terapię, trzymaj się cieplutko.
  2. Cześć tolken, a co z Twoją terapeutką? jesteś z nią w stałym kontakcie, mówisz jej o tym co się z Tobą ostatnio dzieje?chodzisz regularnie?Nie radziłabym się łudzić że to skutecznie przejdzie samo, napisz jak się czujesz
  3. Ja tak sobie myślę, że jeżeli już trzeci miesiąc bierzesz ten lek, zwiększałeś dawkę i ciągle masz skutki uboczne i takie silne, to może ten lek źle działa na Ciebie i może powinieneś go zmienic, no bo po trzech miesiącach to powinno być już sporo lepiej a skutki uboczne powinny zanikać, ja przynajmniej tak miałam z różnymi lekami, może lekarz zmieni Ci lek jak pójdziesz następnym razem i może rzeczywiście poproś o jakiś doraźny lek uspokajający w razie potrzeby, żeby przetrzymać te pierwsze najgorsze dni, a po 3 tygodnich to skutki uboczne powinny słabnąć.
  4. Monster, powinien Ci ten lekarz przepisać jak powiesz o co chodzi, mi przepisywali, a nie możesz zadzwonić do tego swojego lekarza i jakoś się z nim dogadać? Może by ci zostawił receptę gdzieś w recepcji albo byś odebrał, a na wizyte umówiłbyś się na wolny termin, z moją lekarką dało radę się tak dogadać, ale wiem,że różnie to bywa.
  5. Rozmawiałam o wpływie narkotyków na nerwicę z lekarzem i terapeutą, ja piłam w pewnym czasie dużo alkoholu, dużo imprezowałam i sięgałam po amfetaminę, co jak się później dowiedziałam, też było napędzane nerwicą, jakby podświadomie dążyłam do zniszczenia samej siebie, bo uważałam, że to mi się należy, że i tak sobie nie radzę w życiu, nie zdawałam sobie z tego sprawy wtedy, dowiedziałam się o tym na terapii, trawka mogła przyczynić się do wywołania takiego stanu jak derealizacja, mogła wpłynąć na funkcjonowanie mózgu, na pracę neuronów czy coś w tym stylu, zwłaszcza jeśli ktoś miewał takie stany depresyjno- nerwicowe w życiu albo odczuwał jakiś ogólny niepokój czy lęk, ja całe życie czułam coś w rodzaju niepokoju, to trawka mogła jeszcze bardziej osłabić nasz mózg, ale problem, jaki wtedy wybucha, często nawarstwiał się całe życie i trzeba jakby własne życie przeżyć na terapii od nowa, na mnie terapia zaczęła działać mniej więcej po pół roku, na początku też czułam się niepewnie, tak jak człowiek, któremu ściągnięto gips i boi się na nowo chodzić, bałam się, że mogę żyć bez tego i czy mi się uda, jakby na siłę sama to przywoływałam, żeby sprawdzić czy ciągle to czuję, czy wraca, ale w końcu odeszło i teraz nawet jak sobie wyobrażę ten stan, to jakgdyby nic mnie nie bierze, tak jakby rozumien i czuję absurd tego stanu i zapominam o tym mimowolnie, nie pojawia się lęk, sama nie wiem, jak to mogło się udać a powiedzcie, czy wasz terapeuta określił u was jakieś sedno waszego problemu, jakiś punkt wyjściowy, na którym osadziła się nerwica?O czym głównie rozmawiacie na terapii? Bo mój problem zapoczątkował się w dzieciństwie, mój tata jest trudnym człowiekiem, całe życie izolował się i miał ataki jakiegoś szału w stosunku do mojej mamy, ale nie bił nas ani nie pił, po prostu moi rodzice całe życie wyzywali się od najgorszych i nienawidzili i to był mój początek, nie mogłam w tę teorię terapeutki uwierzyć, bo przecież nikt mnie nie bił, nie molestował, w domu nie było alkoholu, wydawała mi się ta teoria mocno naciągana, a ona powiedziała, że właśnie dlatego, że odcięłam się od własnych uczuć i nie pozwoliłam sobie czuć smutku z powodu mojej sytuacji zaczęły tworzyć się w mojej głowie różne błędne wyobrażenia o sobie i konflikty, aż w końcu stwierdziłam, że nie wiem kim jestem, co czuję i że jestem sama dla siebie obca, brzmi to dla mnie nadal paranormalnie ale uwierzcie, że od kiedy zaczęłam czuć, że miałam prawo jako dziecko cierpieć, że to był problem, zaczęłam czuć samą siebie i swoją tożsamość, to był pierwszy krok do wolności, napiszcie jak u was wygląda terapia. Stokrotka- jeśli tylko komuś pomagam, to myślę, że może po coś ta moja choroba się przydała Ile czasu bierzesz leki, jakie dokładnie i w jakiej dawce? Tolken- nie miej wyrzutów, że tego nie powstrzymałeś, nie trzeba wyjeżdzać do Grecji, pić i spać na słońcu, ja leżałam w domu w łóżku i czytałam książkę w pełni spokoju, jak pierwszy raz wyleciałam ze swojego ciała, w tym czasie prowadziłam też już spokojny tryb życia od dawna, także pewnie dopadłoby Cię i tak.
  6. lot nad kukulczym, zaciekawiło mnie to stwierdzenie, że jak pójdziesz do szpitala, to już na pewno nic nie osiągniesz, od razu pomyślałam na odwrót, jest duże prawdopodobieństwo, że jak nie zaczniesz szukać pomocy u specjalisty, to nerwica może Ci uniemożliwić osiągnięcie tego, na czym Ci zależy, a do szpitala to tak zaraz się nie idzie znam Twoje objawy, ja miałam przerażającą gulę w gardle, to jest strasznie durny objaw, chodziałam nawet na akupunkturę i mi igły w gardło wbijali ale to po prostu mięśnie są spięte od stresu i strachu, Twój organizm wysyła Ci sygnały, że psychika nie daje rady, że już za dużo się tam nagromadziło konfliktów, błędnych wyobrażeń i trudnych emocji, w psychologii jest tzw czynnik spustowy, dzieję się u nas coś tragicznego, tak jak u Ciebie smierć bliskiej osoby i następuje przerwanie tamy, cała bomba z kupą całego życia wybucha , a z tego co piszesz zbierało Ci się całe życie, człowiek to jest durny jednak, ja była najlepszą uczennicą w szkole, miałm stypendium na studiach i wierzcie mi, że czułam się jak najgorszy debil, nie potrafiłam się odezwać, czułam , że każdy może mieć rację, ale na pewno nie ja, że każdy może się podobać oprócz mnie, to nie jest kokieteria, ja przeżywałam męki całe życie, wchodząc np do galerii, czułam się jak ostatni dureń, który całe życie przesiedział w szafie, myślałam,że wszyscy mówią o mnie wieśniara, że widać że się boję, że nie pasuje do tych ludzi, podczas gdy obiektywnie nie byłam ani brzydka ani głupia, no ale cóż...Idź do specjalisty kochana, powodzenia.
  7. U mnie było identycznie jak u fioletowej krowy, godzina czasu i te same pytania, nawet o poród, także chyba tym sie różni dobry psychiatra od takiego, co niespecjalnie się przejmuje.
  8. Cześć Tolken! Ja osobiście nie wierzę,że prawdziwa, zdiagnozowana, wieloletnia nerwica może przejść sama, a jej przyczyny tkwią często w naszym dziecińswie i są to sprawy, które pozostają poza naszą świadomością, bardzo często są wyparte i nie ma możliwości, żebyśmy zdali sobie z nich sprawę sami. To jest tylko moja opinia, oczywiście nie każdy musi się ze mną zgadzać.Miałam nerwicę około 4 lat, z tego 2 lata nieustannej depersonalizacji w każdej sekundzie dnia i nocy, bo w nocy prawie nie spałam, brałam masę najcięższych leków, leki bardzo pomagały, tłumiły objawy, ale to najgorsze (dla mnie depersonalizacja) ciągle było. Dla mnie moje życie się wtedy skończyło, co dnia zastanawiałam się, czy może chociaż nie będę musiała dożyć późnej starości, że może chociaż umrę wcześniej i wtedy spróbowałam terapii indywidualnej jako ostatniej szansy. Zawzięłam się strasznie, przez półtora roku, co tydzień, jeździłam co sobotę 80 km do Wrocławia, przebijałam się przez całe miasto,płaciłam 80 zł, kompletnie nie wierząc w to, żeby to coś pomogło, terapia wydawała mi się czymś debilnym. Musiałam rozmawiać na teamty, które wydawały mie się kompletnie nieistotne dla mojego stanu i dla mojego życia, terapeutka wydawała mi się szurnięta z tymi swoimi pytaniami i ...po pół roku depersonlizacja zaczęła przechodzić i przeszło wszystko, co najgorsze, lęki, natręcwa, nie mam tego od 3 lat, mało tego, co dnia dziękuję Bogu, że miałam nerwicę i podjęłam terapię, gdyby nie to, nigdy nie dowiedziałabym się kim jestem, nie umiałambym żyć tak jak teraz i być w pełni szczęśliwą, to najlepsza decyzja, jaką w życiu podjęłam. Jest jeden problem, terapeuta musi być prawdziwym profesjonalnym specjalistą, tę kobietę poleciła mi psychiatra, jeden z największych autorytetów we Wrocławiu, zanim ją znalazłam, zwiedziłam kilku lekarzy i psychologów i wiem, że o dobrego fachowca jest ciężko, jednak to jedyna rada, jaką dałabym każdemu , znaleźć specjalistę i podjąć długotrwałą terapię, takie jest moje doświadczenie, pozdrawiam wszystkich mocno, trzymajcie się.
  9. Nerwica nie przejdzie na stałe , nie oszukamy jej zajmując się czymś ciekawym, jeśli nie przepracujemy źródeł i przyczyn naszych objawów, z których możemy kompletnie nie zdawać sobie sprawy, jeśłi ich nie odreagujemy(co może zajmować sporo czasu)przy pomocy terapeuty nie uświadomimy sobie pierwszych przyczyn naszej choroby, nasz organizam będzie nam ciągle wysyłał jakieś znaki, czy to w postaci lęku czy depersonalizacji, że gdzieś nasza psychika nazbierała sobie konfliktów, że jest coś nie tak, bo lęk,czy bóle somatyczne to po prostu sygnał ze strony naszej psychiki, że w którymś momencie nawarstwiło się dużo konfliktów w nas, dużo przeżyć z którymi nie poradziliśmy sobie, dużo błednych wyobrażeń na temat życia, siebie i świata, kiedy to wszystko się przepracuje objawy zaczynają powoli ustępować i w końcu zaczyna się żyć zupełnie normalnie.
  10. juug, dziwna wydaje mi się postawa Twojego psychiatry, oczywiście wiem, że wiele lekarzy traktuje w ten sposób pacjentów, ale to chyba nie zbyt dobrze o nich świadczy jako o lekarzach, tak ja to odbieram, chodziłam do psychiatry po wielu różnych poszukiwaniach prywatnie i lekarka poświęcała mi pełną godzinę zawsze, dowiadywałam się o wszystkim szczegółowo,a jak długo trwała Twoja teapia?Brałeś wtedy już leki? -- Pt mar 04, 2011 4:20 pm -- sorry, brałaś nie brałeś
  11. Ashganka, nie trzeba wierzyć w działanie terapii, jeśli terapeuta jest dobrym fachowcem to ci pomoże czy będziesz wierzyła czy nie, ja jestem tego przykładem, terapia wydawała mi się kiedyś czymś w rodzaju wierzenia w ufoludki i jakąś naiwnością głupków, którzy myślą, że jak się wyżalą komuś to im nerwica przejdzie mówiłam o tym na bieżąco mojej terapeutce i ona nie widziała w tym problemu, kazała mi chodzić regularnie co tydzień przez rok i tyle, chodziłam i teraz wiem, że to jedyna droga do prawdziwego wyjścia z nerwicy.
  12. tolken24 ja miałam identycznie jak ty i to była depersonalizacja, miałam wrażenie, że wiszę nad własną głową i oglądam wszystkie swoje ruchy, słucham słów z boku i wydawało mi się, że oglądam kogoś obcego, sama dla siebie byłam obcą osobą, wymawiałam swoje imię i nie mogłam przekonać swojego mózgu, że to ja, od luster uciekałam, bo nie mogłam znieść patrzenia w nie, oglądałam swoje ręce i nie czułam , żeby były moje, a myśląc wieczorem o swiom dniu, nie mogłam zaskoczyć , że to wszystko mi się wydarzyło, słowo JA doprowadzało mnie do rozstroju tak jakbym przestała po prostu znać znaczenie tego słowa, a to wszystko powodowało we mnie nieustanny lęk w każdej sekundzie mojego dnia.
  13. Czy ktoś miał zdiagnozowany wpływ leku antydepresyjnego na rytm serca? Bo ostatnio okazało się, że moje tętno często w ciągu dnia wynosi około 100 uderzeń na minutę nawet do 110 przy normalnym cisnieniu,a norma to 60/70 z tego co czytałam, biorę niewielką dawkę anafranilu i zastanawiam się czy to może byc od tego leku i tak sobie myślę, czy to tak można żyć. Nie mam przy tym kołatania serca czuję się zupełnie normalnie. Co wy na to?
  14. Savior ja zaczęlam spać po 0,75 anafranilu po mniejeszej dawce nie mogłam a jak wzięłam całą 0,75 to poprawa była ogromna u mnie ten lek rozwinął pełne działanie po dokładnie 2 miesiącach i bardzo zaaktywizował mnie do życia.
  15. Niesamowite, jesteś z Wrocławia!! ale jaja! no to jesteście uratowane! (-: Wysyłam Ci prywtną wiadomość z numerem na naprawdę bardzo dobrego psychiatrę z tym że wizyta kosztuje chyba 90 zł ale trwa równą godzinę i pacjent zostaje wypytany o każdy najdrobniejszy objaw do terapeuty też ci wysyłam te panie współpracują ze sobą nie czekaj i dzwoń natychmiast pozdrowienia
  16. Tracąca nadzieję, do psychiatry chodzi się głównie po leki i te wizyty niestety często bywają krótkie choć tak nie powinno być , leki jak najbardziej powinno się brać, ale mnie wyciągnęła z tego terapia u solidnego i sprawdzonego psychoterapeuty, raz w tygodniu jeżdziłam 80 km busem do Wrocławia przez ponad rok , jeżdziłam prywatnie każda wizyta kosztowała 80 zł ale gdyby trzeba było to wolałabym jeść suchy chleb i oddawać wszystkie pieniądze jakie mam i jeżdzić nawt na drugi koniec Polski bo wygrałam swoje życie, zaczęłam czuć konkretne zmiany dopiero po pół roku no niestety to nie grypa, a leki dobrze dobrane potrafią bardzo pomóc przetrzymać ten stan, wyciszyć zanim terapia zacznie przynosić efekty, nie byłam w szpitalu to był prywatny gabinet, a co lekarz powiedział na te lęki twojej mamy przed zrobieniem sobie krzywdy? bo to lekarz powinien stwierdzić czy są to tylko lęki czy istnieje jakieś zagrożenie, w moim przypadku były to tylko lęki to był taki strach przed: a co by było gdybym tak kogoś zabiła...i panika że przecież może mogłabym to zrobić ale nigdy nie miałam ochoty tego zrobić miałam do tego krytyczny stosunek tylko bałam się tego zdania: a jeśli tak skoczyłabym z balkonu i lęk . zapytaj mamy czy podobnie to odbiera, jak coś to pisz.
  17. znam ten stan, rushia, miałam ciągłe natręctwa , zadawałam sobie ciągle pytania kim jestem, kiedy myślałam nad tym wydawało mi się że ja to ktoś obcy dla mnie, że moje życie przydarza się jakiejś innej osobie że jestem jakąś kukiełką bez konkretnej osobowości, moim zdaniem to problem bardzo psychologiczny ja na rocznej terapii znalazłam odpowiedzi na pytanie kim jestem i jestem teraz szczęśliwa, także polecam terapię u dobrego fachowca.
  18. Tracąca nadzieję, Z mojego doświadczenia lek powinien przynosić poprawę mniej więcej po 3 tygodniach czasem trochę dłużej trzeba czekać i powinno się czuć że jest lepiej, jeśli w ogóle nie ma zmian to ja wtedy zmieniałam lek na inny, jeśli jest jakaś poprawa ale ciągle za mała można zwiększać dawkę, mnie w depersonalizacji i nerwicy bardzo pomógl anafranil to stary sprawdzony lek antydepresyjny, pernazyna tylko mnie wyciszała i zamulała, dziwne że rok mama czuje się cały czas tak żle, ja też bałam się że zwariuje że zrobie komuś krzywde, mówiłam mojemu bratu ,że nie zostane z jego dzieckiem bo co będzie jak je zabije, chciałam żeby rodzice zamykali się na noc przede mną na klucz bo też bałam się że ich zabije, do tego przestałam w ogóle spać a depersonalizacje miałam non stop przez 4 lata nieprzerwanie i anafranil mnie bardzo uspokoił a tak całkowicie wyszłam z depersonalizacji dwa lata temu przez ponad roczną terapię i tak naprawdę to myślę że tylko ta droga jest możliwa, jeśli terapeuta jest dobrym fachowcem bo dużo jest takich co to pogadają jakieś farmazony i nic z tego nie wynika, polecam wszystkim jak najbardziej dobierać leki i iść na długą terapię , warto poświęcać czas i pieniądze, bo można wygrać swoje życie, ja je wygrałam a kiedyś nie sądziłam ,że będę jeszcze szczęśliwa, powodzenia. [Dodane po edycji:] Cezarek, ścisk w głowie miałam na okrąglo, jakby mi ktoś dużo przyciasny kask na głowę założył, po lekach mi przeszło.
  19. Przepraszam, jeśli ten temat już gdzieś został poruszony, ale go nie znalazłam. Mam pytanie do użytkowników forum. Co sądzicie o następującym problemie: Mam wieloletnią koleżankę, która wyznała mi, że 10 lat temu była przez dłuższy czas była molestowana przez ojczyma, a rodzina, mimo że ona o tym mówiła, nie uwierzyła jej i wszyscy umyli od tego ręce, mama, brat, ciotka, wujek. Koleżanka nie ma nerwicy tzn nie ma tego typu problemów jak większość z nas tutaj, ale opowiedziała mi o swoich dziwnych odczuciach. Kiedy jest sama w domu, najczęściej w nocy ma wrażenie, że ktoś jest z nią w domu. Kiedy kładzie się spać, przykrywa się cała kołdrą i czuje, jak gdyby ktoś głaskał ją po głowie i czuje jakby zimne powietrze, oczywiście to ją przeraża. Czy słyszeliście o czymś takim? Sprawa może śmieszna na pozór. Czy to po prostu wyobraźnia jak u dziecka? Czy w psychiatrii ma to jakąś nazwę? Oprócz tego koleżanka bardzo lubi wydawać dużo pieniędzy. Nie byłoby to może dziwne, bo kto nie lubi, ale ona kupuje bez przerwy jakieś kosmetyki, których już ma po kilkanaście rodzajów, wraca do domu i stwierdza, że to nie to, co chciała i oddaje zakupione drogo kosmetyki za darmo koleżankom, po czym idzie do sklepu i robi to samo. Ja się obawiam, że to może być zapowiedź czegoś gorszego, ale może już przeczulona jestem. Napiszcie coś na ten temat. Dzięki.
  20. No tak, ja w takich sytuacjach dostaję normalnie L4
  21. Mateusz2100, co za bzdury ten lekarz opowiada!!!Właśnie dlatego czasem bym tych lekarzy powybijała, żeby nie mieć wiedzy na tak podstawowe tematy, w zwykłym podręczniku do psychologii znalazłam pojęcie NERWICA DEPERSONALIZACYJNA, mnie też kilku lekrzy leczyło lekami na schizofrenie, próbowało wmówić, że mój stan to coś na pograniczu jakichś objawów psychotycznych, tępaki!! sama znalazłam wiadomości na temat depersonalizacji, pojechałam do lekarza do Wrocławia i on w stu procentach potwierdził moje zdanie na temat depersonalizacji w nerwicy, potem rozpoczęłam półtoraroczną terapię i wyszłam dzięki niej całkowicia z depersonalizacji, ja bym nikomu nie radziła walki z tą chorobą na własną rękę, siłowania się z samym sobą, brania się w garść, przyczyny naszego stanu są nbiestety tak poważne , że potrzeba naprawdę dobrego fachowca i dużo czasu(u mnie 1,5) roku żeby wyjść z tego. Na terapii uświadomiłam sobie wszsytkie czynniki, które w ciągu całego mojego życia prowadziły do nerwicy i depersonalizacji, dotarło do mnie w jakich konfliktach żyłam, a najdziwniejsze jest to,że nigdy, przenigdy nie wpadłabym na to, że to właśnie w takim miejscu leżał problem, uważam, że czekanie aż minie, to wielkie ryzyko, może kroś ma to szczęście , ja żyłam z tym prawie trzy lata non stop i teraz wiem, że jednak psychika to najdziwniejsza rzecz na świecie i czasem nigdy nie wpadlibyśmy na pomysł o co tak naprawdę z naszą nerwicą chodzi, a to podstawa do wyjścia z choroby, żeby uświadomić sobie nasze konflikty A lekarze.....niestety wielu z nich jest winnych stanu w jakim są chorzy, bo są niedokształceni, olewają pacjentów lub im się nie chce...Mi kiedyś psychiatra powiedział(podobno też dobry fachowiec) że jak to ja mam depersonalizacje, niemożliwe, czy mnie ktoś molestował,bo ten stan mają tylko schizofrenicy i osoby molestowane ....masakra
  22. Od niedawna zadałam sobie pytanie, jak to będzie z moją ciążą? Mam problemy ze spaniem, jeśli nawet dpoprowadzę się do jakiegoś porządku, odstawię leki, zajdę w ciąże i znowu nie będę mogła spać to co? Mam nie spać 9 miesięcy? Raczej na pewno moje problemy ze spaniem wystąpią bo ciągle je mam, zapytałam moją lekarkę, a ona mi na to, że ma wiele pacjentek, które muszą brać leki bo inaczej się nie da, bo mogłóby u nich nastąpić taki nawrót, że wylądowałyby w szpitalu na końskich dawkach,albo popełniłyby samobójstwo, do tego w przypadku zagrożenia ciąży lekiem pierwszego rzutu jest relanium. To jak to jest?Bo ja w tym temacie nic nie kumam. Pewnie, że nie chcę brać leków w ciąży, ale raczej będzie taka konieczność, więc co, po prostu zrezygnować z dziecka? [Dodane po edycji:] Ludzie piszą , że branie leków w trakcie ciąży to egoizm, że trzeba się najpierw podleczyć, ale nie czarujmy się, nie wszystkim udaje się tak wyleczyć, żeby w ogóle funkcjonować bez leków, wielu będzie musiała coś łykać już zawsze i co wtedy? [Dodane po edycji:] jaaa, jak dajesz sobie jeszcze kilka lat to zrób wszystko, żeby unormować twój stan najbardziej jak się da, może zmień leki , dawki , a swoją drogą od jakiego antydepresantu uzależniłaś sie? Idz na terapię do dobrego terapeuty, co ja mam powiedzieć, mam 28 lat, cudownego męża, własne mieszkanie i ciągle problemy ze spaniem, zegar biologiczny tyka, a tu nawet seksu od pół roku nie było, nie wiem nawet, czy mój mąż nie odwiedza jakiegoś burdeliku, na tyle , na ile go znam, to myślę że nigdy by tego nie zrobił, ale ile zdrowy mężczyzna ma żyć bez seksu, nawet nie miałabym mieć prawa pretensji, gdyby mnie zdradził...
  23. A próbowałeś pete anafranil? na początku tragedia ale potem wyciszenie brak natręctw checi do pracy, przynajmniej u mnie . Chyba walnę to wszystko bo dizś nawet po tym lerivonie nie spałam dobrze i wrócę do tego leku, chociaż 3 tygodnie będą straszne...No właśnie nie wiem czy valdoxan ma takie działanie żeby przeciwdziałać natręctwom chyba nie, dlatego może powinniśmy brać lek ściśle na gonitwy myśli , bo to z tego wynika moja bezsenność, mózg na ciągłych obrotach, myśłę zwłaszcza przed spaniem, całe ciało mi się napina , aż mnie głowa zaczyna boleć od spięcia no i jak tu zasnąć
  24. A ile czasu łykasz te tabletki, jantarek? Bo to tak przez 3 tygodnie możesz się czuć, ja wzięłam wczoraj 5 mianseryny, spałam 13 godzin a czuję się jakbym nie spała 3 noce
  25. A doxepin próbowałaś? Na mnie tez nie działa ale niby jest nasenny. Wiesz, na mnie nasennie działał dobrze anafranil mimo że nie jest nasenny, tylko przeciwdepresyjny i przeciw natręctwom, ale wyregulował mi sen pięknie nawet w dzień sobie mogłam zasnąć jak byłam zmęczona i co najdziwniejsze, bo on ogranicza popęd seksualny, ja na nim miałam spore libido,może do niego będę zmuszona wrócić, ale bronię się przed tym z jednego powodu, przez 3 tygodnie mam spore skutki uboczne, lęki i depersonalizacje, przynajmniej u mnie a jesteś zadowolona ze swojego lekarza? Może ten lerivon nie leczy skutecznie twojej depresji, skoro po odstawieniu nie ma żadnej poprawy ze snem? Może powinnaś mieć jakiś lek do tego ?
×