Skocz do zawartości
Nerwica.com

widar

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez widar

  1. doraźnie działa xanax albo afobam. ale najlpsza jest paroxetyna (Seroxat, Paxtin itp.)
  2. xanax jest bardzo dobry na stany lękowe, ale tylko w razie napadów. regularne zażywanie niczego nie leczy. można sie tylko uzależnić
  3. Jest lepiej. Paxtin zaczyna działać. Dobrze że w końcu wróciłem do leczenia. Mówię wam, paroxetyna czyni cuda z psychiką. Wiem, bo jej cudownego działania doświadczyłem ponad dwa lata temu. Zmieniłem się nie do poznania. Było super. Mnówstwo energii, mocy. Zero słabości. Pełnia i siła. Nikt i nic nie mogło mnie rozstroić. Niestety pod koniec leczenia zacząłem ostro pić. Doszedłem do wniosku że mogę. Zwiódł mnie dobry jak nigdy nastrój. A najlepsze jest że gdybym już w szkole średniej zaczął zażywać ten lek moje życie prawdopodobnie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Tak więc mały apel do tych, którzy są jeszcze w szkole średniej, a mają problemy psychiczne: http://nie zwlekajcie z leczeniem, bo zmarnujecie sobie życie. Oczywiście mój lepszy stan wcale nie zmienia mojego postanowienia...
  4. Ech... Lęk przed "nowym" załątwił mnie na dobre. Nienawidziłem i do tej pory nienawidzę kontaktów z nieznanymi ludźmi, bardziej skomplikowanych sytuacji społecznych. "Leczyłem" to przy użyciu alkoholu. Niezbyt dobry sposób, ale przynajmniej mogłem kontaktować się jakoś z ludźmi. Dzięki upojeniom znikało drugie dno mojej oobowości, nie musiałem się zastanwiać, analizować wszystkiego. Niestety było tego trochę z dużo. Zresztą kace po pijaństwie stawały się z czasem coraz silniejsze. Pojawiły się napady lęku. Izolowanie się od ludzi, totalna alienacja. Błędne koło. Teraz nie piję, bo w końcu poszedłem do psychiatry. Jednak to niewiele da, bo za dużo rzeczy spieprzyłem... Szkoda że wczesniej nie dokończyłem leczenia. Zamiast tego znowu zacząłem chlać na umór.
  5. Tyle, że ja już mam wszystko zaplanowane. Jeśłi mi się nie powiedzie, znikam stąd. Są pewne granice wytrzymałości.
  6. Niedobrze, jest niedobrze. Wszystko co było do zawalenia, zawaliłem. Zmarnowałem wszystkie szanse, cóż wybrakownay ze mnie materiał. Być trzeci raz na drugim roku, porażka... Zresztą i tak nie mam kasy na zapłacenie za powtórkę. Do tego leczenie się u psychiatry, ech... Czytam historie waszych smutków i zazdroszcze wam. MAcie powody do życia... U mnie niedługo lista powodów się skończy. Najgorsze jest to, że człowiek podejmuje próby zmiany życia, choć od długiego czasu powątpiewa w jakąkolwiek wartość tych prób. Powątpiewa w wartość samego siebie. Nie wiem czemu to robiłem... Chyba ze wzgędu na znerwicowaną matkę. Heh, że też musiałem urodzić się w rodzinie z przypadłosćiami psychicznymi. Po ojcu odziedziczyłem depresję, a po matce nerwicę, dzięki czemu to wzystko wygląda jak wygląda. Gardzę sobą... Jestem zerem.
×