Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasze małe i wielkie sukcesy !! :)


Aga1

Rekomendowane odpowiedzi

18 godzin temu, OnHorseback napisał:

A rozmawiałaś z nimi szczerze o wszystkim?  Ta relacja to długie lata pracy, chociaż mimo tego nie ufam im w pełni.

 

Kilka razy probowalam wejsc w relacje glebsze zarowno z matka jak i ojcem, ale ucinali juz pierwsze moje zdanie lub zachowanie np. proba siadania jako dziecko na kolanach. Kompletnie tego nie znaja i nie wiedzieli jak sie zachowac. Dramat.

Kiedys jako dziecko, jeden raz powiedzialo mi sie zamiast ,,tato,, ,,tatusiu,, i az mi sie glupio zrobilo, bo nastala niezreczna cisza. Nigdy wiecej juz sie do niego tak nie odezwalam.

To jest porazka rodzicielstwa.

 

@kulfon888

Lepiej Tobie juz?

 

@Priscilla_126

Super, ze sie udalo wiecej zrobic i ze sprawilo Ci to radosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielki sukces- postawiłam granice. Ogromną, dużo znaczącą granice, jasno nakreśloną. Z konsekwencjami jej złamania. Nie pozwoliłam skrzywdzić swojego dziecka, i wiem już że nigdy nie pozwolę. A co najważniejsze, czuje się z tym dobrze. Nie pozwoliłam zrobić z siebie ofiary ani oprawcy. To taki krok milowy w moim życiu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Czuję potrzebę, aby napisać o sobie. Obecnie mam 28 lat. Mieszkam w Radomiu.

Początki:

Ja atak nerwicy miałem w roku 2019. Zacząłem pracę jako nauczyciel języka niemieckiego w szkole podstawowej. Relacje w szkole z nauczycielami, uczniami i rodzicami dały mi w kość. Zaczęły się u mnie ogromne lęki, bóle głowy od hałasu, problemy w pracy, katastroficzno-egzsytencjalne myśli. Otrzymałem od lekarza Asentrę. Później mój stan zdrowia powrócił od względnej normy i trwał ten stan poprawny około roku.

Po przeprowadzce zmieniłem lekarza. Nowy lekarz przepisał mi: Escipram. Lek mi w miarę pomagał, choć pojawiały się stany derealizacji, dziwne widzenie (jakby klatkowe), światowstręt przy jarzeniowym żarówkach. Światłowstręt mi towarzyszy do dziś.

Głównymi problemami moimi były: katastroficzne myśli, wewnętrzny krytyk, niskie poczucie własnej wartości, lęki.

Z wewnętrzynym krtykiem i myślami katastroficznymi prowadzę do dziś dialog.

Obecny stan:

Walczę z wewnętrznym krytykiem i katastroficznymi myślami oraz perfekcjonizmem.

Uprawiam sport. Trudno mi jest skupić się na rozmowie z kimś przy jarzeniowych lampach, choć wejście do marketu nie jest tak straszne jak kiedyś. Skupiam się na "tu i teraz", chociaż zdarza mi się fantazjować.

Zum Schluss:

😀Pragnę wyjść z tego bagna.

 

Pozdrawiam

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ostatnich dniach:

- nie zakwalifikowałem się na dzienną terapię grupową, stwierdzono, że jestem zbyt s/cenzura/ony

- zerwałem długą, głębszą, wieloletnią znajomośc, która okazała się stratą czasu

- jakis czas temu zapragnąłem zrobić coś dla siebie i wybrać się pierwszy raz w życiu na koncert. Koncert właściwie jedynego zespołu, na którym mi zależy i z którym rezonuję na poziomie emocjonalnym. Dwa tygodnie temu koncert był w moim mieście, miałem kupiony bilet... ale dwa dni przed złapałem ostrego covida. Stwierdziłem, że się nie poddam i muszę iść na koncert w innym mieście, bo to być może ostatnia trasa koncertowa tego zespołu. Udało mi po dłuższym szukaniu cudem dostać bilet, bo oficjalna pula biletowa już była dawno wyczerpana, ogarnąć dobry nocleg... i miałem już jutro jechać przez pół Polski do Krakowa - a tu informacja, że wokalista zespołu miał ciężki wypadek.

 

także jest świetnie XD

 

O problemach rodzinnych, które mi ostatnio dokopały już nie będę pisać, bo to temat w ogóle niewarty uwagi.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wywołanie zdjęcia w Rossmanie.

W dniu 31.03.2023 o 12:42, forget-me-not napisał:

- jakis czas temu zapragnąłem zrobić coś dla siebie i wybrać się pierwszy raz w życiu na koncert. Koncert właściwie jedynego zespołu, na którym mi zależy i z którym rezonuję na poziomie emocjonalnym. Dwa tygodnie temu koncert był w moim mieście, miałem kupiony bilet... ale dwa dni przed złapałem ostrego covida. Stwierdziłem, że się nie poddam i muszę iść na koncert w innym mieście, bo to być może ostatnia trasa koncertowa tego zespołu. Udało mi po dłuższym szukaniu cudem dostać bilet, bo oficjalna pula biletowa już była dawno wyczerpana, ogarnąć dobry nocleg... i miałem już jutro jechać przez pół Polski do Krakowa - a tu informacja, że wokalista zespołu miał ciężki wypadek.

Uhhhh. KSU?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×