Cześć, jestem alkoholikiem. To nie tylko moje zdanie, ale także części rodziny (tej, która nie pije), moich znajomych i przyjaciół, a co gorsza także psychiatry. Z jednej strony to nic przyjemnego mieć taką świadomość. Z drugiej, ponoć uświadomienie sobie problemu to pierwszy krok do zdrowienia, a zatem może być już tylko lepiej. Ostatni raz piłem alkohol w zeszły piątek. Dzisiaj dostałem stertę recept i zacząłem leczenie farmakologiczne.
Oprócz alkoholu, jestem także nałogowym palaczem (pisząc te słowa palę właśnie marlboraska czerwonego), uzależniłem się od pornografii (dzisiaj mija 100 dzień, jak jestem czysty), piję nałogowo kawę i mam kłopoty z bliskością i nawiązywaniem relacji. Jestem też wyjątkowo surowym recenzentem samego siebie i potrafię się zadręczać tym, że nie zrzuciłem litery "a" do nowego akapitu. Podejrzewam, że tego jest więcej i nawet nie jestem tego świadomy.