Skocz do zawartości
Nerwica.com

Poczucie własnej wartości (samoocena)


louise

Rekomendowane odpowiedzi

znam sie tylko nie wiem czy to był zart tak do konca..jak ja sie niezgadzam z niektórym osoba to staram sie nie krytykowac tego bo to chyba nie o to w tym chodzi..kazdy ma prawo miec swoja koncepcje jak wyjsc z tego i mysle ze powinnismy sie raczej w tym wpierac a nie walczyc miedzy soba...pozdrawiam Cie
Oczywiście masz rację, ja też mialam swoją koncepcje jak sobie z tym radzić,natomiast pan kochajacy pożartował sobie trochę ze mnie,teraz ja żartuję z niego .Chyba nie ma w tym nic złego ? Dalej się lubimy. Pozdrawiam Cię i życzę wesołych Świąt!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę Cię atakować ale każdy psycholog podejmujący pracę terapeuty musi przejść serię badań i testów , więc to nie takie proste.

 

mamukaroli jesli tylko czujesz taka potrzebe to mozesz mnie atakowac ile tylko zechcesz :mrgreen: , ze tak powiem jestem w pelni na to odporny

ale mniejsza o to

 

Wiesz ja nie chce Cie do niczego przekonywac, bo nie musze. Po prostu akurat w tym temacie jestem zorientowana, z pierwszej reki!

 

bedzie i musi byc tak ze nasze poglady pozostana odmienne ,na tym polega wlasnie prawo kazdego do wlasnego zdania w dowolnym temacie ,co w zadnym stopniu nie zmniejsza mojego szacunku do ciebie virginia, jestes jedna z nielicznych osob na tym forum ktorej wypowiedzi czytam z duzym zaciekawieniem

 

Alez Ty jestes drobiazgowy. Odbierasz wszystko doslownie.

moze to jest moja wada

ale taki juz jestem i to w sobie akceptuje :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podstawowym chyba moim problemem jest negatywny stosunek do drugiej osoby..Negatywny tzn. boję sie braku akceptacji i odrzucenia przez druga osobę, niekoniecznie musi to byc ktos bliski..wystarczy krytyka obcej osoby i trace grunt pod nogami.Wydaje mi się że nie zasługuję na sympatię, akceptację czuje sie jak wyrzutek społeczeństwa narazona na drwiny i śmiech. To powoduję że sie zamykam, jestem niechętna do współpracy i rozmowy mysląc że ktos ma wobec mnie nieszczere intencje, wyczuwam podstęp. Myslę że to tez w jakiś sposób powoduje moje stany nerwicowe. Od lat matka wpajała mi ,że nie dam sobie z czyms rady mimo, iż np w nauce nieźle mi szło..ciagle myśle, że jestem do kitu.Każdą krytykę odbieram jak koniec świata..to jest okropne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz...mój chłopak ma identycznie...tylko to nie matka a ojciec-alkoholik całe życie mu wpajał, że jest do niczego, ze nic w życiu nie osiągnie, że jest bez sensu, jest ostatnim idiotą...itp. Uwierz że tak jak on jest wspaniałym i wartościowym człowiekiem tak i Ty nim jesteś! I zabraniam Ci myśleć inaczej...bo to co wmawiała ci matka to stek kłamstw!!!! Każdy człowiek ma prawo do szczęścia do miłosci do radości...Każdy bez względu na to w jakiej rodzinie sie urodził...Nie można sie załamywać...ja wiem ze jeśli ktoś całe życie ci coś wmawia-z czasem zaczynasz mu w to wierzyć...Lecz prosze Cie -uwierz że masz takie same szanse aby kochać i być kochanym, jesteś takim samym wspaniałym człowiekiem...Zrozum ze twoje zycie jest w twoich rekach...

Swoją wartość nosisz w swoim Serduszku...otwórz je a słońce jeszcze dziś zaświeci na dla ciebie!

powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj! Musze Ci powiedzieć, że ja też mam niską samoocenę, do tego stopnia, że boję się wziaść za cokolwiek.Dobrze Cie rozumiem. Ja też często slyszałam, że nie dam sobie rady, jestem do niczego itp. Bardzo ciężko było mi w liceum, gdzie podobnie jak Ty, byłam ciągle narażona na śmiech i drwiny. Nie umiałam sie przed tym bronić i do dzisiaj nie do końca mi sie to udaje. Ale wydaje mi sie , że bardzo ważne jest aby poznać takich ludzi, którzy będą nas akceptować takimi, jakimi jesteśmy, z naszymi wadami i niedoskonałościami. Wiem, że trudno jest spotkać takich właśnie ludzi, ale czasami sie zdarzają. Na studiach było już całkiem niezle. Chyba po prostu ludzie z wiekiem mądrzeją, niestety niektórym to zostaje :( . Pozostaje mi życzyc Ci abyś i Ty uwierzyła w siebie, uodporniła sie na ataki innych i poznała naprawdę wartościowych ludzi. A co do rodziców, to mam niestety tatę, który czasem odbiera mi chęć do życia. Czasami mówię do siebie jak w tej reklamie: "Jesteś tego warta". I nie daj sobie wmówić nic innego. Trzymaj się!Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Wam dziewczyny dziekuję za słowa otuchy! Są w moim życiu i te dobre dni kiedy ktos mi powie coś miłego(tak jak np. teraz) jest mi wtedy o wiele lepiej...Zyczę wszystkim tych dobrych dni kiedy ktoś uwierzy w Ciebie, że i Ty jestes kimś wartościowym.Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc wszystkim. Jak przeczytalem Twoj post Malpka1 to od razu nasunely mi sie moje identyczne problemy; strasznie niska samoocena, brak otwartosci, lek i strach przed poznawaniem nowych ludzi (niestety do chwili obecnej tak jest, ale walcze z tym); ale jest na to sposob ! Kolezanka megi55 juz Ci to napisala ale ja jeszcze potwierdze ;). Najwazniejsze to znalezdz osoby (koledzy/kolezanki , przyjaciele/przyjaciolki) ktore beda Cie naprawde cenic, szanowac, smiac sie razem z Toba i robic rozne zwariowane rzeczy ;). Ja "odnalazlem" niedawno taka osoba i wierz mi TO BARDZO DUZO DAJE!. Pamietaj takze ze relacje zaczynaja sie obustronnie i nie mozesz czekac az cos Ci spadnie z nieba... musisz starac sie i walczyc o SWOJA WARTOSC (ale nie zrozum mnie zle, nie chodzi mi o to zebys do kazdego sie usmiechala i przedstawiala na sile), "nic na sile tylko mlotkiem" ;) (moja dewiza ;) ). Trzymam wszystkie kciuki azebys jak najszybciej odnalazla swoja wartosc i poczula zycie!!

Pozdrawiam wszystkich serdecznie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Małpko nie jesteś sama. Ja też całe życie walczę ze swoją niską samooceną. To prowadzi do tego, że cały czas szukam w sobie jakichś niedoskonałości, a to znów prowadzi do narastających kompleksów. Boję się jak ognia tego,że ktoś źle zrozumie moje intencje lub to co mówię źle odbierze a to znów sprawia, że unikam wyrażania swojej opinii publicznie. Ale cały czas z tym walcze. Z dnia na dzieź nabieram coraz więcej dystansu do opinii innych ludzi na mój temat. Staram się więcej mówić, a jeśli ktoś mnie źle zrozumie to wtedy wyjaśniam sytuację.

Nike martw się Małpko, dasz sobie radę. Trzeba tylko trochę w siebie uwierzyć i posłuchać tych dobrych opinii ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podstawowym chyba moim problemem jest negatywny stosunek do drugiej osoby..Negatywny tzn. boję sie braku akceptacji i odrzucenia przez druga osobę, niekoniecznie musi to byc ktos bliski..wystarczy krytyka obcej osoby i trace grunt pod nogami.Wydaje mi się że nie zasługuję na sympatię, akceptację czuje sie jak wyrzutek społeczeństwa narazona na drwiny i śmiech. To powoduję że sie zamykam, jestem niechętna do współpracy i rozmowy mysląc że ktos ma wobec mnie nieszczere intencje, wyczuwam podstęp. Myslę że to tez w jakiś sposób powoduje moje stany nerwicowe. Od lat matka wpajała mi ,że nie dam sobie z czyms rady mimo, iż np w nauce nieźle mi szło..ciagle myśle, że jestem do kitu.Każdą krytykę odbieram jak koniec świata..to jest okropne.

 

jesli matka wpajala ci cale zycie ze jestes do d... i wogole , ty teraz udowodnij ze jest inaczej :!: codziennie wpajaj sobie i ciagle powtarzaj cos zupelnie przeciwnego ,cos dobrego,wtlaczaj sobie do glowy nowe wlasciwe,korzystne wzorce :

Jestem wartosciowa, zasluguje na milosc,szczescie,radosc ,zawsze i wszedzie :!::!::!::!::!: bez wzgledu na miraz mojego otoczenia :!:

jestem niezalezna,piekna,mloda,bogata jestem z tym wporzadku wzgledem siebie i innych

:idea:

 

ta afirmacja w koncu musi przyniesc efekty :!:

gdy glebokie poklady umyslu w to uwierza zmieni sie twoje zycie

trzeba tylko wiary,cierpliwosci i milosci do siebie

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z przedmówcami co do kwestii poznania osób (choćby jednej!) akceptujących nas takimi jakimi jesteśmy!

 

Nie jesteście sami z takim problemem... Ja również zmagam się z lękiem przed kontaktami z ludźmi, przed negatywną oceną... Przecież nie jest możliwe, aby zawsze każdy postrzegał nas jako ideał...a mimo to tak boimy się krytyki!

 

U mnie było zawsze tak, że rodzina pokładała we mnie ogromne nadzieje, mówili mi jaka jestem wspaniała, zdolna, oczekiwali sukcesów... niestety rówieśnicy (mówię o podstawówce) byli innego zdania - widzieli we mnie ofiarę, osobę z której można się pośmiać... Oczywiście ani jedni, ani drudzy nie mieli racji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co w sytuacji gdy jesteś pewny siebie - wiesz że potrafisz - nie masz kompleksów - w gruncie rzeczy jesteś lubiany ... a te lęki a szczególnie te zawroty głowy i bezsensowna mimika twarzy uniemożliwiają Ci wykazanie się :)

 

Dziwne to ale prawdziwe!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie było zawsze tak, że rodzina pokładała we mnie ogromne nadzieje, mówili mi jaka jestem wspaniała, zdolna, oczekiwali sukcesów... niestety rówieśnicy (mówię o podstawówce) byli innego zdania - widzieli we mnie ofiarę, osobę z której można się pośmiać... Oczywiście ani jedni, ani drudzy nie mieli racji...

 

ludzie szukaja konfliktow , a to wlasnie tego rodzaju sprzecznosci sa najczestszymi przyczynami nerwic,

z jednej strony rodzice napedzajacy dzieci do dazenia ku doskonalosci

z drugiej z kolei rowiesnicy ktorzy w okazywaniu braku akceptacji widza swietna zabawe, czesto uzasadniajac ja jakims glupim warunkiem ktory nalezy spelniac (wyrozniasz sie zgrupy ,jestes do bani,nie jestes trendy)

na takich chorych zasadach funkcjonuja bardzo czesto powichrowane umysly dzieci

:idea:

teraz nasuwa sie pytanie kto je tak uksztaltowal :?: odpowiedz nasuwa sie sama - rodzice ktorym kiedys tez ktos wpoil "akceptacje warunkowa"

jako wzorzec na ktorego bazie ma powstac zdrowy psychicznie mlody czlowiek :!:

i jak w takich warunkach obronic sie przed nerwica

:?::!:

trzeba samemu sobie dawac to czego brakowalo w dziecinstwie, "kapac sie w milosci" chlonac kazdy jej przejaw,kazda jej oznake

trzeba tez samemu dac sobie to czego brak jest w naszych wnetrzach :idea:

samemu wyprostowac to co zdeformowane :idea:

przede wszystkim SAMOAKCEPTACJA BEZWARUNKOWA

"to co dajesz sobie tym emanujesz-czym emanujesz-to do ciebie powraca wielokrotnie spotegowane":idea:

pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trzeba samemu sobie dawac to czego brakowalo w dziecinstwie, "kapac sie w milosci" chlonac kazdy jej przejaw,kazda jej oznake

trzeba tez samemu dac sobie to czego brak jest w naszych wnetrzach Idea

samemu wyprostowac to co zdeformowane Idea

przede wszystkim SAMOAKCEPTACJA BEZWARUNKOWA

"to co dajesz sobie tym emanujesz-czym emanujesz-to do ciebie powraca wielokrotnie spotegowane"Idea

pozdrawiam serdecznie

 

 

podpisuje sie pod tym :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja raz czuję się jak totalny śmieć,a moje poczucie własnej wartości maleje do rozmiarów ameby,ale niekiedy przeżywam stany totalnego samouwielbienia:jaka to ja nie jestem mądra,ładna,fajna i ogólnie wszyscy mnie kochają.Nie za często wprawdzie,ale jednak.

Zawsze muszę być na którymś z tych biegunów.Zdrowy dystans?A co to?Nie pamiętam kiedy było normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, ja również tak jak ty czuję się niedowartościowana,nikomu niepotrzebna zupełnie jak popychadło...wszystko można mi narzyucić powiedieć a ja mam to zrobić....Moja mama ciągle wmawiała mi że jestem ciapą, do niczego się nie nadaję, trzymała mnie pod kloszem. Każdy traktuje mnie jak przedmiot, piłkę, popychadło. Każda moja nieudna rzecz utwierdza mnie w mojej bezwartościowości...czasami złoszczę się na cały świat, ludzi..zawsze czulam się jak koń wyścigowy, ciągle wszystko pod presją, samotne radzenie sobie z przeciwnościami, wrogość i odrzucenie przez ludzi...Teraz mam 17 lat, kończę pierwszą klasę liceum, nie wiem czy zdam...Nie czuj się samotna w swoich obawach, dobrze Cię rozumiem, sama przez to przechodzę... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale widzicie mi w zasadzie tak szczerze mówiąc niczego obecnie nie brakuje: jestem mężatką, mam kochanego męża (fakt brakuje nam dziecka do szczęścia..) a mimo tego coś zostało w mojej podświadomości co nie pozwala mi byc szczęśliwą i akceptowaną, staram sie ale nie potrafie po prostu. Ciagle czegoś w zyciu mi brakuje, tej iskierki która pobudzi mnie do życia-to jest żenujące że marudzę w obliczu prawdziwego cierpienia niektórych ludzi, ale nic na to nie poradze.. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×