Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Moja głowa coraz bardziej wariuje.Myśle o kupnie giwery i raz na zawsze stąd spadać.

opiekuńcze państwo wie lepiej co jest dla ciebie dobre niewolniku.możesz co najwyżej udać się na strzelnice i tam rozcinać puszki rozrywać pasy samochodowe czy przebijać deski za pomocą "czarnego konia".a żeby spadać na exodus to do norwegii cz islandii gdzie sie cackają ze wszystkimi trzeba mieć ZDROWIE do pracy.rente za inwalidztwo dostaje się głodowe pensje tylko w polsce i za granicą nocleg to tylko w namiociku nielegalnie w jakiejś norze pod lodowcem gdzie nie płacisz czynszu.myć sie nie musisz.z jedzeniem też różnie bywa.ludzie latami jedzą przeterminowane ze śmietników i jedynie brzuszek ich boli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ej, nie usuwajcie się w cień.

 

tu nie chodzi tylko o to, żeby namawiać do niebrania leków czy coś. mnie tam ludzie stąd przekonali do brania.

fajne jest to, że tu anonimowo można coś napisać, wśród ludzi, którzy nas zrozumieją. bo co mi po tym, że jak mnie bierze słowotok piszę coś do kogoś ze znajomych i nikt nie rozumie dlaczego tak mam? o co mi chodzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam zdiagnozowany CHAD I, pracuję normalnie na etacie - ponad 11 lat w jednej pracy.

 

Ḍryāgan,

11 lat w jednej pracy :uklon: Szczerze Cię podziwiam. Masz jakieś tricki, aby codziennie rano móc zwlec się z łóżka niezależnie od stanu ducha? Działa Twoja silna wola czy co? Leków nie bierzesz, więc co pomaga Ci uzyskiwać tę powtarzalność?

 

Ja dziś wstałam o 14.00 i - mimo planów nadrobienia zaległości z pracy - nie byłam w stanie w tym kierunku nic zrobić. Trawi mnie depresja, brak sił, poczucie bezsensu życia . Przez cały dzień odczuwałam silny ból w klatce piersiowej, typu lękowego(?)

Taki klops, a było już w miarę dobrze (lamotrygina trochę pomaga) :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie Ludziska!

Nie zaglądałam tu baaaardzoo długo (myślę, że lekko ponad rok) i właściwie nie wiem co mnie skłoniło do zmian, hmmm...

Powiedzmy, że ciekawość - ilu starych znajomków jeszcze tu spotkam (?) Nie jestem w stanie ocenić tego nazwijmy to "szerokokątnie", bo musiałabym drugie tyle spędzić na czytaniu postów. Przeczytałam tylko ostatnie 5 stron i to wystarczy, by wirtualnie uścisnąć dłoń poniższym:

Intel, Dryagan, Zdiagnozowana, _Jack_, Carica - widzę, że się trzymacie "starzy wyjadacze" :papa:

Miło po tak długiej przerwie zobaczyć tu Wasze nicki...

U mnie jak zwykle się dzieje- zarówno w życiu, jak i w przebiegu choroby.

Oceniając krótko ten drugi aspekt- od września 2016 ciągnęła się umiarkowana depresja, która w okresie Bożego Narodzenia została zastąpiona lekką i kontrolowaną, przyjemną hipomanią.

Potem w sylwestra w wyniku silnego stresu i negatywnego bodźca od osób trzecich- nagły zjazd w dół, który skutkował nawrotem depry i W CIĄGU JEDNEJ DOBY! otarciem o... trumienne wieko.

Następnie po kilku dniach wyciszania lęków wywaliło mnie płynnie w hipo, które było jeszcze bardziej kontrolowane...

Można powiedzieć, że od tamtej pory jest w miarę spokojnie. Wszystko to przyczyniło się do pewnych decyzji i zmian w życiu osobistym (których nie żałuję!), ale przeszłam przez ten sajgon bez żadnej pomocy specjalisty.

Czuję, że jestem totalnie rozregulowana, być może znowu minął czas skuteczności leku wiodącego i po prostu nic mnie nie zabezpiecza.

Po ostatnich akcjach uczę się sama mieć władzę nad wszelkimi emocjami i na razie doskonale mi to wychodzi.

Ogromny dystans do wszystkiego, delikatny "wyj*bizm", nie stawianie sobie zbyt wielu zadań i obowiązków, tolerancja wobec niespełnionych oczekiwań względem zarówno samej siebie, jak i osoby, z którą żyję, oraz ogromne pielęgnowanie poczucia humoru i cynizmu- to najskuteczniejsze dla mnie witaminy odsuwające chorobę na drugi plan!

I mimo, że ostatnie epizody chad miały wyjątkowo ostry przebieg, a w dalszym ciągu następuje szybka zamiana faz na kształt typu 'rapid cycling', to w ogólnym rozrachunku czuję się przyzwoicie i jednego jestem PEWNA- ten syf mnie nie pokona tak łatwo! :great:

 

Cieszę się ogromnie, że mam wsparcie w jednym wyjątkowym Człowieku, który (mimo, że na odległość) pomógł mi cholernie w tych najtrudniejszych chwilach dzięki temu, że sam zmaga się z tym zaburzeniem. Jak do tego dołożę fakt, że nadajemy na podobnych falach i rozumiemy się bez słów, to na dzień dzisiejszy twierdzę, że jesteśmy jak 2-osobowa "mafia", ale nie do zaj*bania!!!

Złą stroną medalu jest potwierdzająca się teza tandetnego powiedzenia "Nie da Ci tego ojciec, nie da Ci tego matka, co może dać Ci dzisiaj sąsiadka", a w moim przypadku- Kumpel oddalony o 300 km... :bezradny:

Z tego miejsca pozdrawiam Najbratniejszą Duszyczkę: " J " dziękuję! :yeah:

A podsumowując na dziś temat choroby- kilka lat zmagań z nią nauczyło mnie wielu ważnych rzeczy, z których mogę być dumna i tym optymistycznym akcentem pozdrawiam Wszystkich- tych znanych i zupełnie obcych współcierpiących!

Uszy do góry, trzymajcie się życia jak przyklejeni!

Mimo wszystko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po ostatnich akcjach uczę się sama mieć władzę nad wszelkimi emocjami i na razie doskonale mi to wychodzi.
maargooo, i tak trzymaj. to chyba najważniejsze, żeby się nauczyć samokontroli emocji (chociaż trochę). Życzę wszystkiego co najlepsze i jak najmniej wahań nastroju

 

 

Dzięki Dryagan za życzenia, na razie samokontrola jest na tak wysokim poziomie, że sama się sobie dziwię, ale to dobrze.

Obiektywizm i samokrytycyzm oraz wykładanie innym ludziom tzw. "kawy na ławę" również póki co przynosi zamierzone skutki.

Oby tak dalej...

Tobie również wszystkiego dobrego i by choroba była łaskawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TomekSwan, Synu wypierdalaj w pokoju,zostań kościelnym,szafarzem lub innym sługłusem jakiegoś klechy ,,Batmana,, pedofila,tylko nie schylaj się za bardzo jak będziecie sam na sam :evil::evil::evil:

Żeby nie było,nie mam ciśnienia na kretynów i ich pisanie dla nieudolnego trolowania ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

akwen, Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień........

Nadstaw drugi policzek......

Stałem się ateistą odkąd rozpierdo.liła mnie choroba.....

Kościół,bardzo kontrowersyjny temat,prawie tak kontrowersyjny jak ,,lewoskrętna witamina C,,

Mam swoje zdanie na temat Koscioła,ale nie bedziemy tu wywoływać burzy z tego powodu,bo raczej nie ma to sensu ;)

Będę księdzem jak mój ojciec..............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biblia nie dotyka całości. Też chrześcijaństwo mnie mocno odrzucało, w połączeniu z religiami i filozofiami Dalekiego Wschodu zaczyna to trzymać już się kupy.

 

Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień........

 

Kontekst sytuacyjny dotyczył tłumu poniewierającego prostytutką. Sedno jest takie: nie warto nikogo oceniać. Zawsze wie się o drugiej osobie tylko trochę, za mało żeby móc na tej podstawie wyrokować cokolwiek. Człowiek lubi oceniać, a to wraca do człowieka zwielokrotnione, więc nie warto. Po prostu się nie opłaca

 

Nadstaw drugi policzek......

 

 

Znowu wyrwane z kontekstu. W całości dotyczy to tego, żeby wymagać od siebie i nie odpowiadać złem za zło. Życie działa według zasady: oko za oko, ząb za ząb. Inny cytat: ''nie mścijcie się sami, zemstę mnie zostawcie''. Życie i tak przypierniczy sprawcy, odpowiadając złem za zło człowiek truje się cudzą trucizną i prosi się o kłopoty, bo to do niego zwielokrotnione wróci. Co do nadstawiania policzka, Chrystus był Bogiem. Całkowicie wystarczy po prostu olanie ludzi, którzy lubią zadawać ból, mają z tego satysfakcję i nie nakręcanie się ich poryciem beretu.

 

Co do kościoła, daleki jest od ideału. W szczególności dzisiaj. Zawsze jest tak, że jest prorok i jego uczniowie, im dalej w las tym bardziej przekaz jest deformowany, a powstała potem instytucja skupia się na swoim dobrostanie i lubi świętoszkować. Kościoły katolickie omijam od kiedy ostatecznie odrzuciły mnie zbiórki na imigrantów. Wymalowana pinda w TVN zamknie się w swoim chronionym azylu i jej kulturowo nie ubogacą, ale kiedy podobne teksty rzuca ksiądz, to coś jest mocno nie tak. Powinni być teraz z ludźmi, skoro wolą zamiast tego posłuszeństwo wobec ''trendy'' papieża i kasę z UE, to już ich wybór. I to fakt, że celibat w kościele katolickim skutkował tak jak skutkował. Afery tuszowano, przodował w tym Papież-Polak, o którym nie wolno powiedzieć złego słowa.

 

Ja wolę wiarę traktować rozumowo i empirycznie, Biblia zawiera w sobie kod wszechświata i jeśli ożenić ją z buddyzmem, taoizmem i konfucjanizmem zaczyna trzymać się kupy. Współczesny kościół katolicki jest w fazie schyłkowej i też wiele dobrego się po nim nie spodziewam.

 

Właśnie, ale po cholerę dawać żreć trollowi? I tak go to nie dotknie, obliże się tylko ze smakiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was.

Serdecznie polecam czytanie Pisma Świętego.

:angel:

 

nie rzucaj pereł przed wieprze.

 

Miałem już nie pisać, lecz zmusiłem się. Ja widzę drugiego trolla w osobie neona. Nie wiem co miał na myśli pisząc ten post, sprawdziłem inne jego posty i zauważyłem że wszędzie wrzuca hasełka nabijając sobie ilość postów, zarazem nic nie wnosząc do tematu.

Żegnam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie trochę szerzej, ciut smutniej...

Zaplanowane od dawna, wynikające z przymusu sytuacji, odstawienie leków na pełną dobę skutkowało wewnętrznym przygaszeniem "światła optymizmu", które w sobie pielęgnowałam ostatnio.

Przytępienie bystrego umysłu i wygładzenie ostrego jak brzytwa spojrzenia na życie odbieram jak brutalny strzał z liścia w gębę, ale nie klasyfikuję tego jako jakiś 'zjazd' czy załamanie, na szczęście...

Można więc rzecz, iż dalej w miarę stabilnie, choć trudno przewidzieć co się może wydarzyć i jak zacznie się nowy tydzień, czas pokaże, dziś grzeczny powrót do chemii i plan by się wyspać trochę.

Spokoju w miarę możliwości z przebłyskami zdrowia życzę Wam Wszystkim...

I to nie ironia czy cynizm!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Weszłam na 100 mg lamotryginy i odczuwam niepohamowaną senność w ciągu dnia. Mogłabym spać po 14 godzin na dobę. Czy ta senność mija z czasem? Czy zmniejszyć dawkę do 75 mg? Na tej niższej też czułam wytłumienie skrajnych emocji i wyciszenie, a senność była mniejsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Weszłam na 100 mg lamotryginy i odczuwam niepohamowaną senność w ciągu dnia. Mogłabym spać po 14 godzin na dobę. Czy ta senność mija z czasem? Czy zmniejszyć dawkę do 75 mg? Na tej niższej też czułam wytłumienie skrajnych emocji i wyciszenie, a senność była mniejsza.

 

PAMIĘTAJMY, ŻE KAŻDY, ABSOLUTNIE KAŻDY LEK NA RÓŻNE OSOBY MOŻE I NAJCZĘŚCIEJ TAK JEST- DZIAŁA INACZEJ!!!

 

Jeśli o mnie chodzi mogę Ci zasugerować cierpliwość, bo zaczynałam leczenie po diagnozie właśnie od lamotryginy i rzeczywiście początkowo byłam senna i trochę spowolniona. Po jakiś 2 tygodniach znacznie to osłabło i spokojnie mogłam pozostać na stałe przy dawce podzielonej na rano i wieczór. Niestety lub stety mój ówczesny zestaw leków zawierał także oprócz lamotryginy niewielką dawkę SSRI jedynie rano.

Finalnie przyjmowałam lamotryginę jako wiodącą w dobowej dawce 200 mg (100 - 0 - 100) oraz 50mg sertraliny rano.

Mogę jednak śmiało powiedzieć, iż uważam lamotryginę za naprawdę dobrą i dość życzliwą dla organizmu substancję.

Dość szybko wyprowadziła mnie z głębokiej depresji, a także uchroniła przed kolejnymi epizodami manii. Nie powiem złego słowa poza lekkim drżeniem rąk i delikatną suchością w jamie ustnej, które u mnie powodował ten lek, co jednak w ogolnym rozrachunku było tak mało znaczącę, że nie stanowiło podstawy do zmian.

Mimo tego, że po 1,5 roku przestał na mnie działać i musiałam się z nim pożegnać, to i tak uważam, że warto dać mu szansę, a więc Warning- cierpliwości i samoobserwacji! :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maargooo, Monster6, Ḍryāgan

Bardzo Wam dziękuję. Lamo biorę od 10 listopada, a dawkę 100 mg - tydzień, i ten tydzień mam wyjęty z życiorysu (i pracy). Mogę w każdej chwili przymknąć oczy, i od razu zasnę. Spałam po 20 h w ciągu 24 h. Tak nie dam rady żyć.

 

Moim problemem jest nawracająca, silna depresja, nie miewam manii.

 

Przeczytawszy Wasze sugestie, podzieliłam dawkę jednorazową na dwie (rano - przed snem) i przeczekam jeszcze tydzień. Nie wiem, co mówić w pracy... :( Umówiłam się na pracę z domu, ale nie jestem w stanie NIC zrobić... :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warning, moja drobna sugestia byś jeśli masz taką możliwość - większą część całkowitej dawki brała na noc, a mniej rano. Daj szansę lamotryginie, bo to naprawdę w mojej ocenie - jeden z najdelikatniejszych stabilizatorów i leków na ChAD...

Nie wiem jak u mnie się sytuacja potoczy z farmaterapią, ale przetestowałam już kilka substancji i w moim wypadku wygląda to tak, że jak już dobiorę odpowiedni lek to jest znośnie jakiś czas i potem bęc - ostry epizod depresyjny... No ale teraz mniejsza o to, ustabilizowałam się, a lada dzień kontrola, więc się okaże co dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maargooo: Dziękuję Ci. Bardzo mi potrzebne teraz takie rzeczowe wsparcie. Zastosuję od jutra schemat: 25 rano i 75 wieczorem, tak jak sugerujesz. A masz jakąś radę, jak usprawiedliwić w pracy niską albo zerową wydajność w ostatnim tygodniu...? Może przez to przechodziłaś, i wiesz, jakie tłumaczenie spotkało się ze zrozumieniem, a jakie z niechęcią/złością przełożonych?

 

Pisałaś o "wypalaniu się" u Ciebie leków, początkowo skutecznych. Doświadczyłam tego wiele razy. Przez trzynaście ostatnich lat żonglowano u mnie antydepresantami, które - jak zaskoczą - działają na mnie super. Do czasu. Przebrnęłam przez wenlafaksynę, citalopram, bupropion, sertralinę, fluoksetynę, czasem w kombinacji. Przez niektóre przeszłam kilka razy. Teraz przestała na mnie działać wenlafaksyna, stąd pomysł nowego psychiatry, aby dołączyć lamotryginę i rozważyć, czy to nie jakieś spektrum bipolar a nie jednobiegunowa, nawracająca depresja.

 

Trzymam kciuki za Twoją wizytę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przebrnęłam przez wenlafaksynę, citalopram, bupropion, sertralinę, fluoksetynę, czasem w kombinacji. Przez niektóre przeszłam kilka razy. Teraz przestała na mnie działać wenlafaksyna, stąd pomysł nowego psychiatry, aby dołączyć lamotryginę i rozważyć, czy to nie jakieś spektrum bipolar a nie jednobiegunowa, nawracająca depresja.

 

może spróbuj Cymbalty .

Niby jest to lek podobny do Wenli , ale uważam ,że lepszy .

Dowal do tego wyciąg z dziurawca ( nie deprim , tylko coś mocnego ze sklepu I herb i jakoś wylegniesz z depresji .

Mi , jak czuje ,że sie pogarsza to do-pierdalam do pieca antydepy ,aż huczy i szybko wypływam na powierznie /wszystko wtedy wpierda-lam łącznie z toną witamin , odżywek , supli a na noc 5HTP . Najżważniejsze to nie dać się KUUUUUR_____WIE!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×